Via Appia - Forum

Pełna wersja: Płonąca żyrafa pod choinką mą…
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Płonąca żyrafa pod choinką mą…

W mieszkaniu ciasnym, przytulnym, nieco kubistycznie urządzonym siedziałem nadto spoważniały, wytwornie spokojny. Za oknem mym czarna kawa nocy rozlana drżącą ręką Pana Boga, przyprószona była tu i ówdzie mieszczańsko brudnym puchem śniegu ze świątecznej przeceny. Cicho, cichuteńko siedziałem w marnej pustce skupienia na dywanie-wzorzystym-ogrodzie, parującym wciąż poprzednią nocą. Białym spojrzeniem swym, natchnionym wzrokiem wieszcza znów przyszło mi analizować świątecznie ustrojoną wokół rzeczywistość…

Bulgoczącym bełkotem kolędne dzwonki zalewały cały mój ograniczony, wigilijny wieczór – to radio w kuchni włączone. Zaś psychodeliczny kubek w towarzystwie mym siedzący, na chwilę ulotnie, zalotnie zaparował wonią świeżo zebranych – podobno cejlońskich – liści. Zmęczony pociągnąłem nosem i dosłyszałem cichy szept zdławiony ciężkim, słodkim od Jej perfum powietrzem:

- … a czy ty wierzysz w swojego świętego mikołaja?

- Codziennie rano i wieczorem, milion razy dziennie, po każdym posiłku – z niewinnie błogim uśmiechem oddałem się metafizycznym rozważaniom.

- … pamiętaj, że niegrzecznym dzieciom przynosi rózgi – potężny głos brzmiał jak dzwon nawołujący do poprawy z oddalonej o setki kilometrów, rodzinnej parafii.

- Mam cały zapas w szafie, na wszelkie okazje, wyciągam co noc – w poszukiwaniu własnego, abstrakcyjnego, transcedentalnego pępka odparłem bez namysłu. W końcu wszyscy jesteśmy egoistami.

-… piękna, amerykańska, bożonarodzeniowa tradycja pozostawiania dla niego na kominku szklanki białego, ciepłego mleka i brązowych, korzennych ciasteczek – tym razem przybrał poważny, edukowany ton profesorów z katedr, z auli, z uniwersytetów…

-… każdy z nas ma swe białe i korzenne fetysze.

- A teraz, moi kochani, wsłuchajmy się w najnowszą, świąteczną kompozycję George’a Michael’a… – I przez cały pokój znów przepłynęła wszechbarwna fala świąt wprowadzana dousznie…

Zastanowiłem się przez chwilę nad odbytą dopiero-co konwersacją i wtedy dostrzegłem żyrafę, i wtedy dogłębnie zaskoczony zerwałem się na nogi, i wtedy wszystko stało się jasne.

Najpierw przestraszyłem się, potem samoistnie przyszła refleksja – przestraszyłem się, że poznając ten sekret, popsuję całą – zapewne skrupulatnie przygotowywaną – gwiazdkową niespodziankę moich współlokatorów i dlatego także naraz zapałałem do nich wielką, nieograniczoną wręcz miłością…za takie poświęcenie i wykosztowanie się na prezent, a potem samoistnie przyszła refleksja, bo przecież biedne zwierzę stało na swych koślawych nóżkach w kącie, sprawiało wrażenie takiego zlęknionego, bezradnie zgiąwszy długą szyję tuż przy suficie. Biedna ma żyrafa utknęła tam w nienaturalnej, szkodliwej dla jej kośćca i zdrowia pozie…

Przeszedłszy się więc powoli po pokoju, złożywszy dłonie na plecach w myślicielskim geście, podumawszy chwilę nad losem wszelkich afrykańskich istnień, a także delikatnie, ostrożnie pogładziwszy miękkie futro nowej przyjaciółki, wreszcie zawitał w mym umyśle oczekiwany gość, idea fatalna, pomysł wręcz fantastyczny w swej prostocie.

Rozświetliłem wpierw całe mieszkanie, przecież to oczywiste, że w jasności wszelkie poszukiwania udają się lepiej, człowiek nie odnajdzie swego powołania, nie dojdzie do swego celu, gdy błądzi w ciemnościach i po omacku, wtedy zdaje się jedynie na ślepy przypadek. A gdy przekopałem się już przez pokłady dzikiej i nieokiełznanej flory ubrań wnętrza naszej szafy i wyciągnąłem z niej pożądaną zdobycz, szlachetne trofeum z wyprawy, ciężką, metalową konstrukcję drabiny, wtedy właśnie zmęczony i dumny, z tym słodkim uczuciem, które zapewne towarzyszyło wszystkim dzielnym wojownikom wracającym do domów, do żon i kochanek, z takim lub podobnym co najmniej uczuciem wróciłem do pokoju z żyrafą, gwiazdkowym prezentem mym.

Wnet rozstawiłem piedestał drabiny i wróciwszy jeszcze na chwilę do sprofanowanego grobowca naszej szafy, szczęśliwie odnalazłem w niej wiertarkę udarową. Cały ten plan misternie i przebiegle uknułem jedynie z miłości do nowego podopiecznego, przecież nie może krzywić sobie pięknej, smukłej nakrapianej cętkami szyi.

Niczym zminiaturyzowana wersja statuy wolności chwiejnie wstąpiłem na lichą konstrukcję, w ręce trzymając pochodnię ciężkiej wiertarki udarowej i rozpocząłem wyczerpującą, fizyczną pracę, do której nigdy nie miałem okazji przywyknąć, czego przyszło mi wreszcie gorzko pożałować. Siarczyście klnąc i narzekając, cierpliwie, mozolnie wierciłem, kręciłem, tłukłem, kułem, a że cel przyświecał mi słodki i szczytny, odnajdywałem w sobie wciąż nowe, niespodziewane, głęboko tkwiące pokłady energii i siły...

W końcu dumny z wykonanej pracy mogłem delikatnie poprowadzić żyrafę mą do dziury w suficie i szczerze uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem, jak uradowana wkłada tam niepewnie, acz z pewną ulgą, malutką główkę. To taka ulepszona wersja króliczej nory Alicji, każdy z nas może tam wejść, zastanowiłem się chwilę…

Z rozważań wyrwał mnie jednak nagły blask. Zupełnie niespodziewanie moje nowe zwierzątko zapaliło się. Pierwsza, migotliwa iskra pojawiła się na grzebiecie, by po chwili objąć także i szyję, i głowę. Żyrafa jednak nie przejęła się nagłym, destruktywnym faktem i stała w swej naturalnej pozie, z głową utkwioną w dziurze sufitu.

Roztrzęsiony opadłem na ziemię i szeroko objąłem jej koślawą nóżkę. Przytulony bezradnie chlipałem, żyrafa płonęła ogniem godnym feniksa i inkwizycji. Tak nie wolno! Tego się zwyczajnie nie robi! Nie płonie się i nie znika, gdy człowiek nawiąże już emocjonalny kontakt. Nie odchodzi się w wigilię!

Pogrążonego w wewnętrznej melancholii, ze smutnych rozważań wyrwało mnie nagle wejście moich współlokatorów. Ona – eterycznego piękna ideał – zawołała z progu:

- Popatrz, Michał siedzi na ziemi i obejmuje ramionami choinkę!

- I wywiercił dziurę w suficie!

- W czasie świąt studenci się nudzą…

- Płonąca żyrafa pod choinką mą – zawołałem do nich…

- … i głowy Lenina na fortepianie mym – zakończmy w te słowa rzekę wartką, złudną i nieprzejednanie krętą, potok studenckich wizji świątecznych…


Michał Erazmus
Przepiękne i pełne ciepła. Prawdziwy zachwyt. Erazmusie, ponownie Ci gratuluję Smile


Pozdrawiam,
Sol Smile

łyżeczka

Wybujała ta opowieść, ale bardzo na plus. Udało Ci się mnie uroczyć Twoim abstrakcyjnym światem. Jest taki przytulny i bezpieczny. Myślę, że w stworzeniu takiego klimatu, pomógł specyficzny język, jakiego użyłeś. Podoba mi się niezmiernie.

"święty mikołaj" - raczej wielkimi literami, a już na pewno samo imię.

"Zastanowiłem się przez chwilę nad odbytą dopiero-co konwersacją i wtedy dostrzegłem żyrafę, i wtedy dogłębnie zaskoczony zerwałem się na nogi, i wtedy wszystko stało się jasne." - nie za dużo tego "wtedy"?

"Najpierw przestraszyłem się, potem samoistnie przyszła refleksja – przestraszyłem się, że poznając ten sekret, popsuję całą – zapewne skrupulatnie przygotowywaną – gwiazdkową niespodziankę moich współlokatorów i dlatego także naraz zapałałem do nich wielką, nieograniczoną wręcz miłością…za takie poświęcenie i wykosztowanie się na prezent, a potem samoistnie przyszła refleksja, bo przecież biedne zwierzę stało na swych koślawych nóżkach w kącie, sprawiało wrażenie takiego zlęknionego, bezradnie zgiąwszy długą szyję tuż przy suficie." - to żeś stworzył megazdanie :-P Chyba korzystniej byłoby je podzielić na kilka krótszych. Będą czytelniejsze.

Pozdrawiam
Anka
Komentowałem już kiedyś ten tekst (i chyba rozpływałem się w peanach na cześć Autora), ale pomyślałem, że chętnie spojrzę na niego na świeżo, bogatszy o nowe doświadczenia twórczo-czytelnicze. Jedziemy więc.

Daleko nie zajechaliśmy Big Grin Nie podoba mi się, wizualnie, pierwsze zdanie. Cóż to za twór! Inwersja i sztuczny patos! No, ale nic - znam wartość tego tekstu, więc nie zrażony kontynuuję. Drugie - prawie cud-miód (gdyby nie to - znowu! - patetyczne "mym"). Wspominałeś coś, że nie zajmujesz (-ecie Wink) się poezją? Wierutne kłamstwo! To zdanie to czysta poezja!

"Białym spojrzeniem swym" - a tutaj ten zaimek już pasuje. Wcześniejsze bym wyrzucił. Tylko dlaczego to spojrzenie jest białe?

"Bulgoczącym bełkotem" - ta aliteracja daje radę. Normalnie nie przepadam, ale Ty się nią posłużyłeś umiejętnie. Nie drażni.

No i dalsza zaimkoza - ewidentnie stylizowana, już nie przeszkadza. Tylko jakoś w dwóch pierwszych zdaniach boli po oczach.

"- … a czy ty wierzysz w swojego świętego mikołaja?" - Mikołaj to imię, a to prozaiczny utwór literacki jednak jest.


"- A teraz, moi kochani, wsłuchajmy się w najnowszą, świąteczną kompozycję George’a Michael’a… " - wyrzuciłbym najnowszą, bo na święta to w radiu leci tylko jedna piosenka GM-a (a właściwie Wham). I wcale do najnowszych nie należy. A vice versa wręcz. Wink

"nieograniczoną wręcz miłością…za takie" - wygłodniały chochlik zjadł spację.

"sprawiało wrażenie takiego zlęknionego, bezradnie zgiąwszy długą szyję" - tutaj bym wywalił takiego - jakoś tak odniosłem przez ten wyraz wrażenie, że po przecinku będzie ciąg dalszy bezpośrednich epitetów określających żyrafę (takiego zlęknionego, bezradnego - cisnęło mi się w gały)

"szkodliwej dla jej kośćca i zdrowia pozie…" - wielokropek niepotrzebny, imho, burzy płynność.

"Wnet rozstawiłem piedestał drabiny" - poeto Ty mój... Big Grin Perełka!

"Nie odchodzi się w wigilię! " - Wigilia wielką, wielgachną literą być winno (noż kurde, podłapałem styl! Big Grin)

No i znowu się rozpłynę w peanach, bowiem humoreska jest przedniego sortu, z odpowiednią dawką abstrakcyjnego humoru, w ilości odpowiedniej, idealnej wręcz. Z braku konkretnego przesłania i ze względu na wspomniany absurd kojarzy mi się z moim "Żądłem" Smile Bardzo umiliła mi czas poobiedniej sjesty, dziękuję. W/w sugestie to nic więcej jak właśnie tylko sugestie. I do tego z punktu mojego widzimisię.

Generalnie, kawał dobrej roboty, do uśmiechu i w dodatku brutalnie i bezlitośnie przypominający o nadchodzącej niedługo zimie, co - zważywszy, że właśnie zakończyliśmy lato - jest niesłychaną perfidią z Twojej strony. I za to Cię lubię!

Z partyjnym...
-rr-

P.S. Ty jak już sobie awatara wymyślisz... Big Grin
P.P.S. Last Christmas I gave you my heart, but the very last day, you gave it away... Dzięki. Nienawidzę tego kawałka. Teraz przez Ciebie będę go nucił cały dzień! Big Grin
P.P.S. Emotek nawaliłem jak, nie przymierzając, krowa placków na łące. Sorry.
Fiu, fiu, dzięki, gołąbeczki, za jakże miłe Wasze komentarze.

Cytat:"święty mikołaj" - raczej wielkimi literami, a już na pewno samo imię.
Cytat:"- … a czy ty wierzysz w swojego świętego mikołaja?" - Mikołaj to imię, a to prozaiczny utwór literacki jednak jest.
Cytat:"Nie odchodzi się w wigilię! " - Wigilia wielką, wielgachną literą być winno (noż kurde, podłapałem styl! )
No dobra, mea culpa, teraz to pewnie rózgę w grudniu dostanę ;/

Cytat:Wspominałeś coś, że nie zajmujesz (-ecie ) się poezją? Wierutne kłamstwo! To zdanie to czysta poezja!
A bo to czysty przypadek jest. To jak z tą małpą, maszyną do pisania i "Hamletem" Shy

Cytat:"- A teraz, moi kochani, wsłuchajmy się w najnowszą, świąteczną kompozycję George’a Michael’a… " - wyrzuciłbym najnowszą, bo na święta to w radiu leci tylko jedna piosenka GM-a (a właściwie Wham). I wcale do najnowszych nie należy. A vice versa wręcz.
Bo Michael ze swoim "Last Xmas I gave my heart..." co roku brzmi coraz to inaczej i bardziej świeżo. On jest jak wino, zwłaszcza w świetle jego dzisiejszego wyroku xD

Co do pozostałych uwag, to mam pewne opory... "Żyrafkę" mą napisałem już jakiś czas temu i nawet chciałem ją poddać generalnemu lifting'owi dziś właśnie, ale jakoś tak... no nie miałem serca i postanowiłem przez jakiś czas jednak ciągle jej nie ruszać. A niech sobie skubana ze swoją zaimkozą tkwi w dziurze sufitu Wink

Cytat:P.S. Ty jak już sobie awatara wymyślisz...
Prawda, że ładny?;> Już myślałem, że nikt nie doceni moich starań. W końcu dzięki mnie macie możliwość permanentnej kontemplacji wysokiej sztuki pana La Chapelle Cool
No... ja Ci powiem, Misiek, odstaw te tabletki, bo ciężko to widzę ;p choinkę z żyrafą pomylić? Qrde, kapusta musiała być ze specjalnymi grzybami na wigilijnym stole ;p Wiertarką tworzyć okrąg w suficie? To musi być dopiero zapał ;p Ładne kilka bitych godzin drill'owania ;p Aż mi się zachciało opisać jedną z moich świątecznych przygód ;p ale póki co, sobie podaruję :-)
Zabawnie, ale mnie nie wciągnęło. Najwidoczniej nie trafia do mnie takie przeciąganie akcji ;-)
Namaste, Tygerski
Hihi, bo to nie ma wciągać Tongue To bajka jest. Z morałem. Żeby nie kupować przyjaciołom żyraf, gdyż te mają tendencję do samozapłonu. Albo jakoś tak, kurczaczki-kuperki, nigdy nie potrafiłem interpretować swoich działek Rolleyes
(15-09-2010, 22:07)erazmus napisał(a): [ -> ]
Cytat:P.S. Ty jak już sobie awatara wymyślisz...
Prawda, że ładny?;> Już myślałem, że nikt nie doceni moich starań. W końcu dzięki mnie macie możliwość permanentnej kontemplacji wysokiej sztuki pana La Chapelle Cool
A za cynk dzięki, nie znałem gościa! Jakoś omijał me oko do tej pory, ale z tego co pobieżnie oblukałem, będę się musiał bliżej zapoznać z jego pracami.
Że tak perfidnie zofftopuję.
Shame on you. Ale służę uprzejmie, trzeba przyznać, że jego 'covery' sławnych obrazów to małe mistrzostwo świata Wink Tylko nie rozpowiadaj innym, bo potem wszyscy będą mieć takie fajne, słitaśne awatarki Big Grin
Teraz się nie będę czepiać, Słoneczko, bo zrobili to za mnie. Jakoś tak czytając ten tekst przypomniały mi się święta, takie prawdziwe rodzinne z 12 potrawami i dwudziestoma osobami przy stole... i mały Kaprysek całkiem przypadkiem przewracający choinkę na stół. (Potem z kutii trzebabyło igły wyjmować), no cóż, juz wtedy miałam niezłą koordynację ruchową.
Ale wracając do sedna, tekst jak zawsze napisany genialnie, z moją ukochaną inwersją. Mój ukochany profesor od polskiego mawiał, że prawdziwego pisarza poznasz po tym, że zastanawiasz się co za towar brał, że takie rzeczy wymyśla. Niniejszym, Michale.... Witaj w tym gronie.

Pozdrawiam, Kapryśna
Cytat:Niniejszym, Michale.... Witaj w tym gronie.
Kurczę, no wreszcie! Wreszcie mnie ktoś docenił. Skarbie, powiedz mi tylko, czy tam w tym całym gronie to fajne towarzystwo - lubią imprezy, wódkę i resztę?;>

A tak w ogóle to dzięki. Naprawdę miłe to słowa Wink

Nie ma za co, należy Ci się. Na offtop zapraszam do mnie prywatnie, nietrudno zdobyć na mnie namiar. I proszę mi tu nie używać wulgaryzmów. Wyedytowałam. Pzdr, K.

Tajest, Pani moderator Shy Też pzdr, ME.
Ładne. Takie słodko-gorzkie w przesłaniu. Podobało mi się płynne połączenie akcji z obrazem Dalego i epitety - mam wrażenie, że są trochę w stylu Białoszewskiego.
O, Nano, ale wygrzebałaś świąteczny tekst... Słońce naturalistyczne, dzięki śliczne za miłe te słowa, a przede wszystkim za Białoszewskiego, ten to był dopiero kot...

P.S. Propozycja trójkącika wciąż aktualna, aczkolwiek ciocia Kaprys troszeczkę kaprysi Angel


Ja już coś na ten temat powiedziałam. Dyskusje na takie tematy prosze prowadzić poza wątkiem Big Grin A najlepiej wcale, bo juz ja ci pokaże, gdzie misie zimują. Bynajmniej nie w bordowej pościeli. K.

Tak wiem, w różowej... Już nie będę (Nana, jakby co to PW...) Shy
proszę bardzo.

P.S.dziękuję, będę pamiętać
(ok)