Via Appia - Forum

Pełna wersja: Audiobook czy zwykła książka?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3

jarek4

Wszędzie mówi się, że ludzie nie czytają książek. Młodzi ludzie często uważają je za przeżytek w nowoczesnym świecie. Po części zgadzam się z tą opinią dlatego bardzo chętnie sięgam po audiobooki. Można je wszędzie ze sobą zabrać i słuchać przy pomocy odtwarzacza mp3 czy też telefonu komórkowego. Kilka audiobooków, które przesłuchałem zapadło mi bardzo w pamięci. Z ostatnich był to audiobook „Na srebrnym Globie” Jerzego Żuławskiego, a czytany przez Romana Gancarczyka (wyd. Audea). Nie jestem fanem fantastyki, ale ta książka dotyka problemów, które mogą być pewnego dnia bardzo realne.
Ja próbowałem nieco audiobooków, ale chyba jestem starej daty (rocznik Czarnobyla, to stara data?...) bo ciężko mi to szło. O ile krótkie formy - opowiadania do 80 000 znaków są świetne, to wielo-rozdziałowe powieści ciężko mi przełknąć. Miała na to wpływ m.in. szybkość przyswajania informacji wobec szybkości czytania lektora - dla mnie audiobooki są po prostu za wolne, nie wspominając o częstokroć dziwnej (niekiedy wręcz fatalnie dobranej) intonacji słów. Jednak wolę widzieć te drukowane literki.
Nigdy nie "tknąłem" audiobooków. Czemu ? Może w przeciwieńśtwie do Zguby jestem nieco nowszej daty, ale jestem zatwardziałym "książkowiczem". Nie ma to jak słowo drukowane.
A dla mnie audiobooki świetnie sprawdziły się w poprzedniej pracy, byłem Data Entry Clerk, czyli wklepywałem dane ze skanów ankiet do bazy danych. W tej sytuacji audiobook był genialnym rozwiązaniem, można było machinalnie klepać te dane, jednocześnie słuchając książki. W pamięć zapadła mi pierwsza część H. Pottera, w angielskiej wersji - niestety nie pamiętam, kto czytał. W każdym razie genialny lektor, każda postać miała swój własny głos (intonacja itd.). Inną książką w wersji audio, którą odsłuchałem był "Paragraf 22" czytany przez Marka Kondrada - geniusz!

Więcej grzechów nie pamiętam Smile
Bez zastanowienia mogę odpowiedzieć, że zwykła książka... Audiobook nie posiada takiego uroku jak egzemplarz zakupiony w księgarni, ślicznie pachnący papierem i atramentem. Nie ma nic lepszego od miętoszenia kartek miedzy palcami, kiedy dochodzi się do końca strony.
Oh, audiobooków trochę się przesłuchało. Głównie w autobusie, w drodze do szkoły. W pamięć zapadła mi Wojna Polsko Ruska Masłowskiej, Na Zachodzie Bez Zmian, oraz Pamiętnik Oficera Armii Czerwonej Piaseckiego. Dobrze też wspominam Wiedźmina. Nawet sobie nie wyobrażacie jakie to fajne uczucie, kiedy słuchasz o przygodach Geralta, i jednocześnie patrzysz na zmęczone, poszarzałe twarze współpodróżujących Smile
Dla relaksu i klimatu - książka.
Przed snem - audiobook.
Przynajmniej u mnie tak sprawa wygląda.

Pozdrawiam,
Sol Smile
Podpiszę się pod tym, co powiedział Root - audiobooki nadają się świetnie do słuchania podczas monotonnej i niewymagającej myślenia pracy. Tak mi właśnie pracę umilało "Milczenie owiec". Tylko że lektor był fatalny. Monotonne, beznamiętne czytanie sprawiało, że czasami się "wyłączałem" Tongue Natomiast polecam "Młot na czarownice" Jacka Piekary w wersji słuchanej, tam lektor jest wprost genialny Smile
Ale tak ogólnie to wolę tradycyjne książki. Fetyszystą jestem w tej materii totalnym, muszę mieć książkę na półce, swoją, własną i ładnie wydaną Tongue
'Fetyszystą jestem w tej materii totalnym, muszę mieć książkę na półce, swoją, własną i ładnie wydaną'

Aż mi się śmiać zachciało. Mam tak samo Big Grin

Pozdrawiam,
Sol Smile
Sol, czy do Ciebie też ma się pretensje, że chcąc przeczytać daną książkę nie szukasz jej w bibliotece, tylko sobie kupujesz własną? Tongue
Audiobooki są straszne pod tym względem, że czasami osoba czytająca ma strasznie monotonny głos... Tak jak napisała Sol... najlepsze przed snem. Big Grin Człowiek zaśnie natychmiast.
Łototo. I wolno czytają strasznie. Ale na sen czy jazdę autobusem jak znalazł.
'Sol, czy do Ciebie też ma się pretensje, że chcąc przeczytać daną książkę nie szukasz jej w bibliotece, tylko sobie kupujesz własną?'

Dis, w zależności od tego, ile przeznaczam na wydatki książkowe. W tamtym roku, na przykład, jak pracowałam w W-wie, prawie połowę miesięcznej pensji przeznaczyłam na zakupy w księgarni Big Grin to było ostre 'przegięcie' Big Grin

Na ogół, jeśli kupuję w ciągu miesiąca 2-3 książki, to nikt się do mnie o to nie 'przyczepia' ;P

Pozdrawiam,
Sol Smile
Nigdy chyba nie zdarzyło mi się skorzystać z Audiobooka. Nie korci mnie. Nie chcę, żeby ktoś mi narzucał własną interpretację tekstu - a przecież jeśli ktoś by mi coś czytał, to właśnie tak się dzieje: poznaję interpretację lektora, a nie sam "goły" tekst. A ja chcę goły tekst. JA jestem czytelnikiem i JA chcę interpretować. Ot co.

Choć pewnie to jest niezła sprawa na przykład dla kogoś, kto dużo jeździ.
Raz miałam okazję posłuchać audiobook'a, z ciekawości. Wyłączyłam po pierwszym rozdziale. Tego typu nowości są dobre dla osób, które same nie mogą zaznać przyjemności trzymania w dłoniach książki i śledzenia tekstu własnymi oczami, nie dla ludzi, którym się po prostu nie chce. Moim zdaniem to wcale nie jest wygodniejsze, wręcz przeciwnie.
Stron: 1 2 3