Via Appia - Forum

Pełna wersja: Wspomnienie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wspomnienie

Mam dwadzieścia sześć lat i całe cholerne życie przed sobą. Spytacie kim jestem? Jestem człowiekiem. Mężczyzną. Podobno mam wysoki poziom IQ. Podobno jestem nawet przystojny... Trudno mi to stwierdzić obiektywnie.
Kocham...
Tak. Muszę się przyznać, że jako mężczyzna zgrzeszyłem. Pokochałem kobietę. Pokochałem Ciebie. Gdy po raz pierwszy zajrzałem Cię za ladą cukierni wiedziałem, że to będzie coś większego. Nie kochałem nigdy przedtem. To dziwne, ale mimo tego, że nigdy nie kochałem, wiem, że miłość do Ciebie to ta jedyna prawdziwa miłość. Kiedy zamykam oczy widzę twoją rumianą twarz. Twoje włosy, które tak pięknie mienią się w słońcu. Wspominam twoje rysy twarzy i pamiętam każdą najdrobniejszą zmarszczkę na twoim ciele. Pamiętam każdy pieprzyk i każdą minę.
Pamiętam gdy pierwszy raz spytałaś:
-Co podać?
A ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nie umiałem rozmawiać z boginią. Od tamtej pory nie umiałem rozmawiać z nikim. Mówili, że oszalałem. Sam nie wiem... Może mieli rację. Może nawet dobrze zrobili, że zostawili mnie samego.
Z początku nie mogłem się z tym pogodzić. Z początku było mi ciężko. Wydawało mi się, że straciłem wszystko. Przyjaciół i ciebie, bo ty nigdy nie będziesz moja.
A jednak ty znowu mnie zaskoczyłaś. To była jesień, na dworze wiało, a ty spytałaś:
- Czy wszystko w porządku? - A przez moje ciało przeszedł dreszcz szczęścia. Zauważyłaś mnie. A ja wiedziałem, że nie odpuszczę tak łatwo. Nie wypuszcza się z rąk anioła, którego złapie się za skrzydło.
A ty byłaś moim aniołem.
Wierzysz?
I teraz też jesteś moim aniołem. A jednak coś się zmieniło. Coś przeminęło. Już na twój widok nie czuję motylków z żołądku. Moje serce nie wyrywa się z piersi. Oddech jest spokojny. Bo ty teraz jesteś spokojem. Błogim spokojem... Spokojem zesłanym mi przez Boga.
Gdy na ciebie patrzę śpiącą obok mnie, wiem, że wszystko co w życiu przeminęło, jest nieważne. To, że musiałem rzucić studia i iść do pracy, gdy ty zaszłaś w ciążę. Myślisz, że kiedykolwiek tego żałowałem? Nigdy.
Nawet jeżeli kiedykolwiek tego żałowałem, wystarczyło, że poczułem zapach twoich włosów, dotyk twojego ciała i wiedziałem, że żal za tym co minęło jest niepotrzebny. Bo ważne jest nie to co jest, ale to co będzie. A będziemy my. Już zawsze...

I dlatego dzisiaj wstaję rano. Dzień jak co dzień. Ubieram spodnie i patrzę na ciebie. Śpisz i oddychasz spokojnie. Dotykam twoich włosów. Są miękkie jak zawsze. Ubieram się. Cichutko jak tylko mogę wychodzę z pokoju, aby cię nie obudzić. Ty zawsze pracujesz do późna, a potem musisz odespać. Wiem, że czasem nie masz siły się ze mną kochać, a ja, choć nigdy nie dałaś mi tego odczuć, niejako cię do tego zmuszam. To dzieje się w tych chwilach kiedy nie mogę się oprzeć twojej urodzie. Nigdy ci tego nie mówię, ale przepraszam cię za to.

W kuchni jak zwykle jest bałagan. Tobie nigdy to nie przeszkadza. Jak sama twierdzisz:
- Zawsze znajdzie się czas by posprzątać. Tylko akurat teraz go nie ma. - mnie nigdy ten bałagan nie przeszkadza. Wiesz o tym. Śmiejesz się, że dlatego, tak świetnie do siebie pasujemy. Inni mogli by pomyśleć, że żartujesz, lub droczysz się ze mną. Ja wiem, że mówisz szczerze.
Nastawiam wodę w czajniku. Lubisz świeżą kawę z rana. Świeży aromat stawia cię na nogi. Wyciągam twoją ulubioną filiżankę. Tę z Kubusiem Puchatkiem. Zawsze lubiłaś Kubusia. Trzymając ją, za każdym razem przypominam sobie jak ci ją kupiłem na morzem. Kiedy pokazałem ci ją rzuciłaś mi się na szyję i powiedziałaś, że mnie kochasz. Spytałem czy z powodu tej filiżanki, a ty powiedziałaś, że jeśli tylko poroszę cię, byś ją wyrzuciła, zrobisz to. I wiedziałem, że mówisz prawdę.
Pamiętam jak kiedyś oznajmiłaś mi, że to twój ulubiony kubek. Zapytałem czy dlatego, że jest na nim Kubuś. A ty, że śmiechem odpowiedziałaś:
- Dlatego, że jest od ciebie, głuptasie.
Uśmiechnąłem się wtedy, a ty powiedziałaś, że uwielbiasz jak się śmieję. A ja zawsze śmieję się kiedy jesteś tuż obok.
Czajnik gwiżdże. Wyciągam gwizdek i nalewam gorącą wodę do szklanki. Potem wsypuję dwie łyżki cukru. aromat kawy roznosi się po kuchni. Nasłuchuję czy już się obudziłaś. Cisza.
- Zdążę jeszcze zrobić śniadanie - myślę. I wyciągam z szafki chleb, a z lodówki masło, którym smaruję kanapkę. Potem sięgam po twoją ulubioną pastę rybną. Zawsze ją kupujesz. Odruchowo wkładasz do koszyka, gdy krążymy między półkami w supermarkecie. I zawsze jesteś zła, gdy ja się z tego śmieję.
Kładę na kanapki drugą warstwę pasty. Zawsze lubisz kiedy chleb jest grupo posmarowany. Ja nigdy nie lubiłem ryb. Tej pasty też nigdy nie lubiłem. Wiesz o tym dobrze, prawda?
Znowu nadstawiam uszu. Nadal cisza. Wyciągam tacę i kładę na niej talerz i kubek.
- Najwyższy czas cię obudzić, zanim wyjdę do pracy – myślę. Potem mijam próg kuchni, a nogą otwieram drzwi do naszej sypialni. Taca upada, a łóżko jest puste. Jak zawsze…

A jednak to nie był sen... Mimo, że codziennie budzę się ze świadomością tego co się stało, codziennie rano robię to co robiłem zawsze. Tak jak dziś. A potem zasiadam na łóżku i płaczę.
Bo wiem, że nic już mi ciebie nie zwróci.

Fotografia na półce przypomina mi jak wyglądasz. Przypomina, jaka jesteś piękna. A także to, że zawsze byłaś tylko moja. I nadaj jesteś tylko moja.
Zbieram z podłogi kanapki z pastą rybną, a potem zamiast do pracy idę na cmentarz, gdzie leży moja żona i córka, która nigdy się nie narodziła.
marian2na napisał(a):Podobno mam wysoki poziom IQ. Podobno jestem nawet przystojny... Trudno mi to stwierdzić obiektywnie.
Na Twoim miejcu pozbyłabym się słówka "nawet".

Cytat: Gdy po raz pierwszy zajrzałem Cię za ladą cukierni wiedziałem, że to będzie coś większego.
Ujrzałem, nie zajrzałem Cię...

Cytat:Kiedy zamykam oczy widzę twoją rumianą twarz.
Konsekwencja, jak z dużej to wszędzie z dużej...
Tu też...


Jest nieźle. Piszesz ciekawie, masz intrygujący styl, podoba mi się to. A zakończenie cudowne, takie nastrojowe...
Jest tylko mała prośba, zaimki pisz albo z małej litery, albo z dużej, nie rób tego zamiennie. Choć tak właściwie, mogłabyś zaimków stosować mniej...

Kali

Ubieram spodnie - źle to brzmi. Może "zakładam"?

Lubisz świeżą kawę z rana. Świeży aromat stawia cię na nogi.- powtórzenie


za każdym razem przypominam sobie jak ci ją kupiłem na morzem. Kiedy pokazałem ci ją rzuciłaś mi się na szyję - tu też

Jest tu drobna nieścisłość. To z Kubusiem to w końcu kubek czy filiżanka? Bo to nie są synonimy.


Najpierw od strony technicznej: Sporo tu jest do poprawki. Powtórzenia, brak przecinków, nieścisłości. ALe tu nie czuję się ekspertem, na pewno któryś krytyk się tym zajmie.

Ogólnie: Na początku mi sie nie podobało. Taka zwykła scenka rodzajowa, niedopracowana technicznie. Dopiero końcówka mnie poruszyła. Jak się okazuje, nawet pasta rybna może wzbudzac uczucia. A to ostatnie zdanie o cmentarzu... Jest nieźle. Myślę, że po korekcie będzie jeszcze lepiej.

Powodzenia i pozdrawiam, Kaprys.