Via Appia - Forum

Pełna wersja: Literackie czyściochy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Czytam utwory znane na całym świecie, książki o wielomilionowym nakładzie i oprócz tego, że są dla mnie inspiracją do własnych przemyśleń, często sprawiają, iż z pewnego rodzaju rezerwą patrzę na językowe poczynania dzisiejszych purystów. W Lapidarium II Ryszarda Kapuścińskiego (Czytelnik, Warszawa 1997.) znalazłem takie oto zdanie:

Poper pisze: „Niewiedza nie jest prostym brakiem wiedzy, lecz postawą, postawą odmowy, jest niezgodą na przyjęcie wiedzy" (267).

Pomijając trafność przytoczonej uwagi (nie miejsce tu, by ją analizować) chciałbym porozmawiać o tak istotnej sprawie, jak styl wypowiedzi. Osobisty znak rozpoznawczy powodujący automatyczne odróżnienie teksu autora A od tekstu autora B.

W tym sensie zrozumiale brzmi wyznanie Gombrowicza, że nie chce być pisarzem idealnie poprawnym, pozbawionym wszystkich językowych odstępstw od norm, a nie chce, ponieważ ich gorliwe i rygorystyczne przestrzeganie prowadzi do wykastrowania z indywidualności.

Zjawisko stylistycznej rozpoznawalności piszącego przyrównać można do głosu aktora: niesposób pomylić Gustawa Holoubka z Andrzejem Szczepkowskim, Seweryna z Lindą, Dzwonkowskiego z Michnikowskim, Eichlerówny z Jandą. W głosie aktora jest zawarta dusza wypowiadanego tekstu, charakterystyczna intonacja i specyficzne wybijanie sensu utworu poprzez umiejętne rozłożenie akcentów.

A w literaturze? Język twórczy (a nie – odtwórczy) różni się od sucharkowego, poprawnościowego języka używanego w literackiej księgowości tym, że powinien być krwisty i soczysty, nie powinien natomiast być zbiorem słów kostycznych, lub spalonych na węgiel. W tym miejscu najlepiej posłużyć się przykładami zaczerpniętymi z dzieł „klasyków” (Czesław Miłosz powiedział, że nie ma podziału: „Dobra literatura jest zawsze współczesna”).

Orwell w „Folwarku zwierzęcym” użył sformułowania „kury skrzeczące z przerażenia”. Mickiewicz: „zakasać pięści”. Balzak: „ziewający koń”.
Czy pisarze ci popełnili błędy? Z punktu widzenia językowego purysty – tak; od razu napiętnuje tego rodzaju stylistyczną woltyżerkę dowodząc, że kury nie skrzeczą, koń nie ziewa, a pięści zakasać nie można. I poprawiacz taki miałby rację, tyle że gdyby nie podobne wygibasy słowotwórcze, nasz sposób wyrażania myśli byłby od czasów Reja wciąż ten sam.

*

Nie ukrywam, że od pewnego czasu mam uraz do komentarzy nazbyt poprawnych. Rygorystycznie traktujących tak zwane reguły. Sądzę, że zasady dzisiejsze, jutro będą błędami. Podobnie jak wczorajsze, są nie do przyjęcia – teraz. Mówię o tak zwanych powtórzeniach (http://pl.wikipedia.org/wiki/Powt%C3%B3rzenie ). Powtórzenia - nie tylko poszczególnych słów, ale i całych fraz znaleźć można u Sołżenicyna, Camusa, Bułhakowa, Remigiusza Grzeli, u przywołanego tu Kapuścińskiego i zabawne jest arbitralne stwierdzenie dzisiejszych internetowych „krytyków”, że są to błędy i tak pisać nie należy (paralelizm składniowy: http://pl.wikipedia.org/wiki/Paralelizm_sk%C5%82adniowy )

Język, styl, gust, nie są to rzeczy zastygłe: podlegają nieustannym modyfikacjom pod wpływem naszego mentalnościowego przeobrażenia. Dlatego jestem zwolennikiem komentarzy ograniczających się do niezbędnych ingerencji w tekst. Do sugerowania w nim zmian interpunkcyjnych, gramatycznych, konsekwencji czasowej.

Natomiast w sprawach rymu, rytmu, szyku wyrazów, wyznaję zasadę przeciwną, to znaczy uważam, że w tych wypadkach oceny bywają za bardzo różne, by można było się nimi kierować. Bo jeden komentator nie powie złego słowa na powtórzenia, drugi na ich widok dostanie estetycznych konwulsji, a bidny autor jak oślina pośród jadła, zgłupieje do reszty.
Niby racja. Podejrzewam że gdyby wstawić tu kawałek prozy uznanego autora, to nasi komentatorzy, może i ja sam poznajdowali by tam sporo błędów, choćby szyk przestawny który sam często stosuję, jakieś dziwne zwroty (o które zdarza mi się wieść boje jak choćby niedawne "ostateczne zadupie"). Przyznam się że czytając ostatnio to i owo, nawet i samego mistrza Tolkiena czy naszych polskich mistrzów, znajduję jakiś zwrot z który mnie pogoniono Smile. Ale cóż... to co u nas bywa błędem, u mistrzów jest środkiem artystycznym. Nasze gęste sito kontrolne jest po to by się doskonalić, jak już wydoskonalimy się wystarczająco, wtedy będziemy mogli pozwolić sobie na środki artystyczne, bo żaden krytyk nam nie podskoczy Smile
pozdrawiam
ale zanim wyuczmy się pisania zgodnego z poprawnoścowymi regułami, zablokujemy się na pisanie swobodne i będziemy bardzo lękliwi stylistycznie.

pozdawiam
(06-09-2010, 12:48)OWSIANKO napisał(a): [ -> ]Dlatego jestem zwolennikiem komentarzy ograniczających się do niezbędnych ingerencji w tekst. Do sugerowania w nim zmian interpunkcyjnych, gramatycznych, konsekwencji czasowej.
Miałbym się ograniczyć do roli "wstawiacza zapomnianych przecinków"? Dziękuję uprzejmie, to mnie nie bawi.
Wynajmij, waść, korektora lub bezrobotną polonistkę. Wink
Zastanawiałbym się nad zmianą tytułu tego felietoniku. Wydaje mi się, że przekleństwo jest tu niepotrzebne, zwłaszcza, że tekst jest nieemocjonalny i nie wynika z niego wkurwienie.
Takie mam zdanie.
Namaste, Tygerski
Drogi panie Marku!
Jakoś mimo krytyki, lęków się nie nabawiłem, a co najwyżej częściowej zapaści twórczej Smile
Ci jednak wybrani, którzy znają to, co wciąż zdarza mi się popełnić (a tacy są na tym Forum) wiedzą, że piszę swobodnie (czasem aż za bardzo) i raczej nie należę do ludzi "lękliwych stylistycznie".
Ale czemu to mówię?
Ano bo żal mi Pana niewątpliwego talentu, by się marnował na pierdoły (proszę o wybaczenie, ale to subiektywne odczucie i takaż ocena) podobne powyższemu tekstowi.
Znam Pana twórczość na tyle, że jestem świadomy tak głębi myśli w niej zawartej, doskonałości warsztatu jak biegłości słowa i swoistego sprytu, z jakim Pan nim operuje.
Fakt! Po raz kolejny jestem pod wrażeniem Pańskiej prozy, niestety wnioski znów mi nie pasują: i albo sam błędnie Pana interpretuję, albo Pan zamierzony przekaz źle czytelnikowi "sprzedaje" (Pana znając, optuję za pierwszą możliwością).

Powyższe, w wielkim uproszczeniu, można przeczytać w podręcznikach do szkoły średniej; stąd moje pytanie: co to miało być, Panie Marku?
Streszczenie podręcznikowych "mądrości", czy utwór publicysty, którego szanuję, cenię i lubię czytać?
A może złośliwa odpowiedź mądrego człowieka na niezrozumienie?
Uważam, ze stać Pana na wiele więcej.

Jeszcze odnosząc się do komentarza Pana Krzysztofa, a dokładniej, jego fragmentu:
Cytat:Wynajmij, waść, korektora lub bezrobotną polonistkę
Fajnie powiedziane, ale nie zgadzam się z Panem.
Jegomość OWSIANKO bardzo teatralnie rozegrał tą kwestię: zlekceważył nie lekceważąc.
TO jest sztuka!
Bogiem a prawdą, nie sądzę, by "korektor" wraz z "bezrobotną polonistką" mogli Mu się przydać na coś więcej, jak tani środek transportu do wynoszenia śmieci z domu.

Pozdrawiam!
(06-09-2010, 23:51)Kot napisał(a): [ -> ]...i albo sam błędnie Pana interpretuję, albo Pan zamierzony przekaz źle czytelnikowi "sprzedaje" (Pana znając, optuję za pierwszą możliwością).

Mi się jednak wydaje, że Pan Marek ma w 'zwyczaju' 'nucić' coś, co znają wszyscy w sposób tylko dla siebie zrozumiały. Jak powszechnie wiadomo wirtuozom nie chodzi o zrozumienie. To nie są teksty odkrywcze. Co najwyżej mogę się zgodzić, że niektóre 'chwyty' połączone ze sobą mogą czytelników zainteresować. Prawdopodobnie tylko dlatego, że na co dzień nie chce już im się myśleć na ten temat w sposób rzeczowy.

Sam osobiście nie uważam, żeby udało się w szybkim tempie 'stopić' konserwatywność języka polskiego. Biorąc przykład jednak z innych języków, w których powtórzenia nie są błędem, mogłoby to nie być takie złe.

Może jednak należałoby się zastanowić nad faktem, że: jaka fucha, taki rzemieślnik? Nie ma za dużego zapotrzebowania na literaturę 'udziwnień', gdyż 'odmienność' w Polsce nadal razi.

Moim zdaniem.
Namaste, Tygerski
Tygerski -siewca nonsensów

Wybacz mi odpowiedź, ale skoro obrażasz mnie publicznie, to nie sądź, iż zareaguję „prywatnie”. Powiadasz, że tylko ja kapuję swoje nucenie i jest to fajny bon mot, tyle że nieprawdziwy. A nieprawdziwy, bo wypowiedziany przez człowieka rozumiejącego co trzecie słowo mojego tekstu i na tej podstawie interpretującego całość: należysz do ludzi przekonanych bez dowodów.

Drogi Krzysztofie!

A któż Ci broni wyrażać własne zdanie i czy komentarz literacki polega na zaglądaniu jej w interpunkcyjne zęby?
Hmm. Przeczytałem ten tekst, bór raczy wiedzieć po co, bo przecież po samym tytule i pierwszym zdaniu wiadomo było, co tam dalej się znajdzie. No i skoro już przeczytałem, to mam jakieś tam wnioski.

A są one następujące: tekst nie odkrywa niczego nowego. Bo niby co? Że powtórzenie jest środkiem stylistycznym? Takich rzeczy uczą w podstawówce. Przynajmniej mnie uczyli, nie wiem jak teraz. Tylko że fakt, iż powtórzenie może występować celowo, nie wyklucza powtórzeń jako błędu. Wszystko zależy od sytuacji, budowy zdań, melodii tekstu. Więc mówienie, że "powtórzenie nie jest błędem, bo to środek stylistyczny" jest trochę jak "dziadek rąbał drewno, a babcia też miała kalosze".

Nie wiem czemu tak trudno uwierzyć w to, że aby mówić o własnym "stylu", najpierw należałoby poznać podstawy. Że najpierw poznaje się reguły, żeby później móc je świadomie łamać. Nie można sprzeciwiać się czemuś, o czym się nie ma bladego pojęcia ("sprzeciwem" nazywam tu te karkołomne, kontrowersyjne stylistyczne wybryki). Nieporadność językowa nie jest stylem, jest nadal nieporadnością.
Jeśli sam fakt poznania reguł rządzących językiem polskim zabija w kimś cały indywidualizm, to nawet lepiej. Bo to znaczy, że to był jakiś urojony, nadmuchany indywidualizm, który nic dobrego by nie przyniósł.


A mniej do treści, bardziej do formy: wstawiając do tekstu, który ktoś miałby poważnie potraktować, definicję z Wikipedii, autor naraża się na śmieszność. Już lepiej wtedy niczego nie wstawiać i liczyć na to, że bardziej dociekliwy czytelnik sam sobie znajdzie odpowiednie hasła w "Słowniku terminów literackich".
Kot

Lęki stylistyczne owocują zapaścią. Blokadą podobną do efektu stonogi, której zadano pytanie, jaką nogą rozpoczyna marsz. Zaczęła nad tym medytować, przestała chodzić i dzisiaj ma już odleżyny.

pozdrawiam
Touché Smile
Nae Mair

Bardzo mi miło z powodu Twojej wizyty. Lecz zdecydowanie mniej miło mi jest po przeczytaniu Twojego komentarza. Generalnie masz rację, że mój tekst nie mówi nic nowego i właściwie zawiera prawdy banalne: choć nie ma w nim niczego odkrywczego dla ludzi od dawna parających się samodzielnym myśleniem, to pozwól sobie powiedzieć, że ludzi takich jak Ty jest niewielu: dla większości, a zwłaszcza dla piszących obecnie, powoływanie się na słowniki i inne wikipedie, mówienie o figurach stylistycznych, jest „wiedzą nieznaną”. Ze zdumieniem dowiadują się, że niepotrzebnie depilowali swoje teksty, bowiem to, za co zostali wyszydzeni, u pisarzy znacznie lepszych od ich „korektorów” przechodziło bez nadgorliwego echa.
Pana tekst, jak zwykle, bardzo mi się podoba. Odnosząc się do treści, chciałabym wyrazić swoje skromne zdanie, że każdy dobry pisarz tworzy pewien wzór, na którym opierają się inni. Prawie wszystkie utwory, wchodzące do kanonu, zawierają w sobie styl oraz 'tchnienie myśli' jednej osoby (np. wszelkiego rodzaju neologizmy)
Należałoby się teraz zastanowić, czy wybitni pisarze, a także poeci popełniali błędy edytorskie?

Osobiście, w żadnym razie nie mogę określić języka literackiego, którym Pan operuje, jako nieporadnego. Wręcz przeciwnie: przyjemnie sięga się po zamieszczone tu teksty.

Pozdrawiam,
Zapętlona Smile
(07-09-2010, 13:40)OWSIANKO napisał(a): [ -> ]Ze zdumieniem dowiadują się, że niepotrzebnie depilowali swoje teksty, bowiem to, za co zostali wyszydzeni, u pisarzy znacznie lepszych od ich „korektorów” przechodziło bez nadgorliwego echa.
Właśnie sęk w tym, że potrzebnie. O tym pisałem w poprzednim komentarzu. Bardzo potrzebnie depilowali. Cóż to za styl, który wynika wyłącznie z nieznajomości innych stylów/reguł? Nikt się nie rodzi z wyrobionym stylem pisania. Ci, o których obecnie mówi się, że "wielkimi pisarzami byli", również musieli ćwiczyć, zanim wyrobili sobie swój styl (nawet jeśli były chlubne wyjątki, Mozarty literatury). Powtarzam: nie można sprzeciwiać się czemuś, o czego istnieniu nie ma się pojęcia. Dlatego właśnie nie zgadzam się z zaprezentowanym tutaj tekstem.

Jeśli nawet dla kogoś słownik jest niespotykaną rzeczą, to tym bardziej czas najwyższy delikwenta uświadomić, a nie podtrzymywać i umacniać opinię, jakoby Wikipedia była najrzetelniejszym źródłem wiedzy. Wikipedia może być prywatną pomocą przy pisaniu czegoś, ale jeśli już tekst ma być opublikowany, to wypadałoby te linki do Wikipedii zastąpić odnośnikami do nieco bardziej profesjonalnych pomocy. Inaczej, jak wspominałem, to wygląda nieco komicznie. Czytelnik może dojść do wniosku, że autor całą swoją wiedzę na temat teorii literatury czerpie ze źródeł pokroju Wikipedii. A to znacznie obniża zaufanie do tegoż autora. Przynajmniej w moim przypadku.

Cytat:właściwie zawiera prawdy banalne
Co więcej uważam, że przez taką a nie inną konstrukcję tekstu, wprowadza on (moim zdaniem) w błąd. Sugeruje, że istnienie powtórzenia jako środka stylistycznego wyklucza istnienie powtórzenia jako błędu. A tak w żadnym razie nie jest.

Wracając do mojej wcześniejszej uwagi, tylko tym razem z konkretnym przypadkiem, czyli powtórzeniem: żeby świadomie zacząć używać powtórzeń jako elementu własnego stylu, należy opanować tę kwestię na poziomie podstawowym. Czyli nauczyć się unikania przypadkowych powtórzeń, żeby później móc umiejętnie nimi operować i wstawiać je celowo.


Aha, żeby nie było niejasności, bo mam wrażenie, że Zapętlona tak to odebrała: nie twierdzę, że tekst zaprezentowany tutaj jest napisany nieporadnie. Moja uwaga odnośnie nieporadności językowej nie dotyczyła tego tekstu.
'Aha, żeby nie było niejasności, bo mam wrażenie, że Zapętlona tak to odebrała: nie twierdzę, że tekst zaprezentowany tutaj jest napisany nieporadnie. Moja uwaga odnośnie nieporadności językowej nie dotyczyła tego tekstu.'

Nea Mair, w żadnym razie nie odniosłam się do Twoich słów Smile napisałam tylko, iż uważam, że Pan OWSIANKO potrafi pisać, a czyni to niezwykle umiejętnie.

Pozdrawiam,
Zapętlona Smile

P.S. Czy to był offtop? <myśli>
Stron: 1 2