Via Appia - Forum

Pełna wersja: Przygody Klubu Detektywów - opowieść1, cz.1 - 5
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
powieść pierwsza :
„Henryk Tower”
Rozdział pierwszy:
„Klub Detektywów”


Paula siedziała w swoim pokoju i rozmyślała.Właśnie zaczęły się wakacje,a ona nie miała żadnych ciekawych perspektyw na najbliższe dwa miesiące.Wszyscy jej szkolni przyjaciele wyjechali na wczasy i nie miała z kim się spotkać.A na dodatek przyjeżdżał jej kuzyn– Adam. Paula go nie znosiła. Na każdym kroku krytykował jej zachowanie, wszędzie wtykał nos i ciągle narzekał. Uch, co za typ!
- Paula! – zawołała Anita – Paula, choć, przyjechali!
- Idę, siostra! – zawołała Paula - Dzięki za cynk! – a szeptem dodała - Kości zostały rzucone.
Dziewczyna zeszła na dół i przywitała się z kuzynem. Zauważyła, że prócz niego przyjechały jeszcze dwie dziewczyny w jej wieku.
- To są Dorota i Julia.- przedstawił dziewczyny Adam.- To moje siostry... Przyrodnie…
Paula przywitała się z dziewczynami i zaprosiła je do swojego pokoju. Zaprosiła także kuzyna, ale Adam pomachał przecząco dłonią i powiedział:
- Nie zadaję się z małolatami. Mam w życiu ważniejsze cele.
Paula wzruszyła tylko ramionami i zaprowadziła siostry Adama na górę. Gdy już weszły do jej pokoju, Paula zamknęła drzwi i wszystkie trzy dziewczynki usiadły na podłodze. Bardzo je to rozśmieszyło, choć nie wiedziały dlaczego.
- To co robimy?- zapytała Julia.- Chyba nie przesiedzimy tu całych wakacji. Może pogramy w piłkę?
- Raczej nie. – powiedziała Dorota – Jest nas za mało. Może pogramy w zagadki?
- Znowu?- skrzywiła się Julia – W czasie jazdy pociągiem grałyśmy w to chyba ze sto razy...
- A może – powiedziała Paula- założymy klub?
- Jaki? – zapytała Julia.
- Detektywistyczny. –odpowiedziała Paula i lekko się uśmiechnęła. – Mogłybyśmy rozwiązywać zagadki w całej okolicy i w ogóle…
- To świetny pomysł! – krzyknęły Julia i Dorota , a Julia dodała – Ale musimy mieć jakieś logo, nazwę, motto, siedzibę i hasło.
-Więc, niech pomyślę… - powiedziała z zastanowieniem Paula i wyjęła z kieszeni spodni notes oraz ołówek. Zaczęła szkicować. Julia i Dorota czekały w napięciu, aż skończy. Po paru minutach Paula pokazała kuzynkom rysunek, który przedstawiał pierwsze litery imion członków Klubu Detektywów. Pod nimi dziewczyna napisała duże litery KD, a całość otoczyła wieńcem z liści laurowych.
- Może być? – zapytała Paula.
- OK. Logo już mamy. A co z nazwą i resztą?- zapytała poważnie Dorota.
-Nazwa:„Klub Detektywów”, siedzibę znajdziemy, albo wybudujemy, logo mamy, hasło: „akdagaz”, ale motto… - zaczęła Paula i zamyśliła się.
- Może… hmm… - zaczęła Dorota -„Pchamy nos tam, gdzie nikt nie chce, żadna sprawa nas nie łechce, bo z nas super detektywi.” Co wy na to?
- Nieźle, ale trochę za długie. – powiedziała Julia z niezbyt zadowoloną miną. – Może po prostu:„Super Detektywi nigdy się nie poddają.”Albo: „Super Detektyw nigdy nie odpuszcza.”
- A może –powiedziała Paula –„ Super Detektyw zawsze daje radę i nigdy się nie poddaje.”
- Super. – powiedziała z radością Julia.
-Masz głowę na karku. – dodała Dorota. – Teraz ksywki.
- OK. – powiedziała Paula –Ja mam na imię Alicja Kot, a pseudonim poznamy po pierwszej akcji.
- Ja mam na imię Róża Sanders. – powiedziała Dorota.
- A ja… - powiedziała Julia i zastanowiła się - Kasivi North, pseudonim chemik. Chemia to mój największy konik.
- A twój Doroto? – zapytała Paula Dorotę.
- Moimi konikami jest astronomia i geografia. – powiedziała Dorota.
-A moim jest biologia. – powiedziała Paula –Lubię też rozwiązywać zagadki. A wy?
- My też! – krzyknęły siostry z radością.
-A teraz przysięga. – powiedziała Julia. – Stańmy wszystkie w kole i powiedzmy...
- Czekaj.- szepnęła Pola i podeszła cicho do drzwi. Odczekała chwilę, a potem niespodziewanie i szybko je otworzyła. Coś stuknęło i na podłodze w korytarzu dziewczyny zobaczyły Adama rozcierającego sobie czoło.
- O proszę! – powiedziała Julia – Taki duży, że nie chce się z nami zadawać, a podsłuchuje jak pięcioletnie dziecko.
Dziewczyny zaczęły się śmiać, a Adam spiekł pięknego raka.
- Możecie się śmiać. –powiedział ze wściekłością w głosie –Ja także interesuję się kryminalistyką i dużo już umiem. Chciałem się do was przyłączyć i wam pomóc. Ale skoro nie chcecie…
Adam wstał i już chciał odejść. Paula chwyciła go za rękę i powiedziała:
- Zostań. Możesz się do nas przyłączyć, ale jest jeden warunek. Żaden z członków Klubu Detektywów nie może wywyższać się nad innymi i uznawać siebie za ideał. Wszyscy jesteśmy równi. Zgoda?
-Zgoda. –powiedział Adam z radością i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
-A więc trzeba zmienić logo.–powiedziała Pola i dopisała literę „A” do inicjałów reszty członków klubu. Gdy skończyła pokazała swój rysunek członkom KD i powiedziała:
–Teraz tak będzie wyglądać nasze logo.
Członkowie KD kiwnęli z zadowoleniem głowami i wstali z podłogi.
-A i jeszcze jedno. – powiedział Adam – Nie martwcie się o lokum dla Klubu. Kiedyś wybudowałem dla siebie domek obok drzewa nad stawem. Nie ma w nim komarów, czego nie umiem wytłumaczyć. Samemu było mi tam źle, więc pomyślałem, że może to być nasz wspólny domek.
- W stawie są ryby.- powiedziała Paula – Dlatego jest tam tak mało komarów.
- Słuchajcie.- powiedziała Julia – Może złożymy przysięgę w naszej bazie?
- Ok.- powiedzieli członkowie KD, a Adam dodał – Za pół godziny w ogrodzie.
Wszyscy kiwnęli głowami i wyszli z pokoju.
***

Pół godziny później członkowie Klubu Detektywów spotkali się w ogrodzie za domem i poszli do domku nad stawem. Całej grupie przewodniczył oczywiście Adam. Pięć minut później wszyscy dotarli na miejsce. Dziewczyny były zachwycone. Lokum spełniało wszystkie wymagania, co więcej było nawet lepsze niż zwykły domek. Znajdowało się obok grubego, wiekowego drzewa. Do siedziby wchodziło się przez duże drzwi. Pierwsze pomieszczenie było puste, jeśli nie liczyć paru pólek z książkami i zwoju liny przy suficie.
-To dla kamuflażu.– wyjaśnił Adam – Gdyby ktoś tu przyszedł, niczego by nie podejrzewał. Myślałby, że to zwykły domek i poszedłby sobie stąd. Drugie pomieszczenie zajmują moje mapy okolicy oraz informacje o niej i mieszkających tu ludziach. Przekazała mi je pewna bardzo gadatliwa pani. Są tam również przyrządy kryminalistyczne i parę encyklopedii, które sam kupiłem. Trzecie pomieszczenie zajmuje stolik z lekkiego drewna i parę krzeseł. Czwarte, ostatnie pomieszczenie zajmuje moja pracownia chemiczna. Do każdego pomieszczenia dopasowana jest para okien z okiennicami.
Dziewczyny stały z szeroko otwartymi buziami i dość tępymi minami. U chłopaka wywołało to ironiczny uśmieszek, który przerodził się w śmiech. Całą sytuację rozwiązała Anita, która przybiegła i zawołała wszystkich na kolację.
Po kolacji wszyscy poszli spać nie wiedząc nawet, jaką ciekawą i niebezpieczną zagadkę szykuje im Los. Ale w końcu od czego są członkowie KD…
Ojojoj widzę poważne problemy z interpunkcją...

Cytat:Paula! – zawołała Anita – Paula, choć, przyjechali!
- Idę, siostra! – zawołała Paula - Dzięki za cynk! – a szeptem dodała - Kości zostały rzucone.
Dziewczyna zeszła na dół i przywitała się z kuzynem. Zauważyła, że prócz niego przyjechały jeszcze dwie dziewczyny w jej wieku.
- To są Dorota i Julia. - przedstawił dziewczyny Adam.- To moje siostry... Przyrodnie…
Paula przywitała się z dziewczynami i zaprosiła je do swojego pokoju. Zaprosiła także kuzyna, ale Adam pomachał przecząco dłonią i powiedział
- Nie zadaję się z małolatami. Mam w życiu ważniejsze cele.
Paula wzruszyła tylko ramionami i zaprowadziła siostry Adama na górę. Gdy już weszły do jej pokoju, Paula zamknęła drzwi i wszystkie trzy dziewczynki usiadły na podłodze, co bardzo je rozśmieszyło, choć nie wiedziały dlaczego.
- To co robimy? - zapytała Julia.
Jak widzisz moje "poprawki" mają niebieski kolor. Widzisz różnicę w zapisie?

Wchodziło się do niego przez dziuplę , do której prowadziła liniowa drabinka .Wybacz, ale nie umiem sobie tego wyobrazić. Dziupla i do niej drabinka? Chyba wiem, co masz na myśli, ale źle to przedstawiłeś/przedstawiłaś.

Do pomieszczeń schodzi się i wychodzi się z nich po liniowych drabinkach.o matko... Nie da się tego inaczej powiedzieć? (Da.) Tongue

Największy problem stanowi interpunkcja - przez nią bardzo ciężko sie czyta, mimo, że tekst jest przytępny. Treść przypomina mi pewną serię książek, którą lubiłam czytać mając lat około 13 ;p
Więcej błędów nie widzę( chyba, że dostałam oczopląsu przez te kropki, przecinki, wielokropki itd. itp.)


pozdrawiam,
Kali
Opowieść pierwsza :
„Henryk Tower”
Rozdział drugi :
„Zagadkowy list”



Następnego dnia członkowie KD wstali o świcie i poszli do swojej siedziby. Ledwie weszli do domku, zaraz rzuciła im się w oczy przypięta do ściany biała kartka. Dorota podeszła do niej, by ją zerwać, jednak Julia ją powstrzymała. Jej siostra spojrzała na nią z zaskoczeniem.
- Najpierw przysięga.-powiedziała i wszyscy chwycili się za ręce. Dziewczyna zaczęła powoli wypowiadać słowa przysięgi, które brzmiały:"Przysięgamy działać według dwóch zasad: „Ne cede malis, sed contra audentior ito!” I zasadzie: „Parcere subiectis et debelare superbos.” Oznaczają one: ”Złemu nie ustępuj, lecz przeciw idź śmiało!” i „Szczędzić kornych, a wyniosłych łamać.” Każdemu, kto złamie przysięgę, grozi wyrzucenie z naszego Klubu".
Gdy skończyła, wszyscy puścili ręce, a Julia dodała – Teraz przeczytajmy list.
Dzieci podeszły do ściany, a Paula zerwała list i zaczęła czytać:

[font=Courier] Londyn 12.06.03
Członkowie Klubu Detektywów!
Nie ważne kim jestem, nie ważne gdzie jestem. Wiem o organizacji, którą założyliście, mimo, że istnieje dopiero od wczoraj. Wyśledziłem ją przypadkiem, depcząc komuś po piętach. Uważajcie na pewnego typa, który kręci się w okolicy. Ostrzegam was nie interesujcie się nim! Jest uzbrojony i niebezpieczny. Poszukiwany za morderstwo. Nie cofnie się przed niczym. Rozwiązujcie tylko spokojne zagadki, takie jak np. Kto wywozi śmieci do lasu. Pewnie myślicie, że boję się o to, że wejdziecie mi w drogę i zabierzecie sprawę, ale nie o to chodzi. Tu chodzi o wasze życie i jeśli się nie dostosujecie do moich wskazówek będę zmuszony na jakiś czas unieruchomić działalność Klubu Detektywów. Nie przychodźcie tu po siedemnastej, nie przynoście żadnych wartościowych przedmiotów i pilnujcie tej małej dziewczynki, która tu wczoraj była. Ona jest najbardziej zagrożona, bo weszła temu maniakowi w drogę. Zrobicie, jak chcecie. Znacie konsekwencje. Odmeldowuję się.
Detektyw.


- Coś tu śmierdzi. - powiedziała z przekąsem Paula. – Ten list ma już nieważną datę, nie wiadomo kto go napisał i w ogóle… Co to za detektyw? Czy to napisał ktoś z was?
- Nie. – odpowiedzieli wszyscy chórem, a żeby dać temu dowód każdy napisał coś na liście. Na chwilę zapadło niezręczne milczenie.
-Wierzę wam.– powiedziała w końcu Paula.- Nie możemy więc lekceważyć ostrzenia. Idziemy do domu!
Wyraz twarzy reszty wskazywał na to, że mają ochotę zająć się tą sprawą. Wszyscy jednak posłusznie wyszli z domku i ruszyli w stronę domu. Gdy tylko znaleźli się w połowie drogi, Paula nagle zaczęła cicho chichotać i wyszeptała:
-Musimy się przygotować. Poplanujemy z dala od tego Detektywa. Nikt nie może się dowiedzieć, co knujemy.Wszystko jest ściśle tajne. Zgoda?
Wszyscy kiwnęli głowami i lekko się uśmiechnęli. Zrozumieli podstęp Pauli i szczerze ją podziwiali.
-Resztę planów podam w domu. – powiedziała Paula i wszyscy ruszyli dalej.
***
Członkowie KD zamknęli się w pokoju Pauli i zaczęli omawiać plan schwytania niebezpiecznego przestępcy.
- Myślę, że najpierw powinniśmy zbadać, czy czegoś nam nie zabrał.-powiedziała Julia.– W końcu domek nie jest zamknięty, nikt go nie pilnuje i w ogóle…
- Ja myślę, - powiedział wchodząc jej w słowo Adam- Że powinniśmy zacząć śledzić tego typa. W końcu to o niego chodzi…
- Ja uważam, że powinniśmy się dowiedzieć kim jest ten Detektyw. -powiedziała Dorota.- To może być jakiś bluff…
Każdy chciał zostać przy swoim i w końcu zaczęli się kłócić. Nie doszliby zapewne do żadnego porozumienia, gdyby nie Paula, która kazała się wszystkim uciszyć.
-Jeśli nie będziemy współpracować, to nie wygramy tej gry.- powiedziała stanowczym głosem. – Musimy działać. Najpierw wyśledzimy Detektywa, a potem będziemy go chronić i uczyć się od niego. A przy okazji możemy pomóc rozwiązać mu zagadkę. Musimy działać jak „Niewidzialna Ręka”.
- Skąd wiesz, że będzie potrzebował pomocy?- zapytał Adam.
- Po pierwsze – powiedziała Paula – Który detektyw wieszałby list w tak widocznym miejscu wiedząc, że ktoś może go zabrać? Szczególnie, jeśli kręci się tam taki typ. Po drugie tym listem nie tylko nas nie zniechęcił, ale nawet zachęcił do poszukiwań, więc nie zna się na psychologii. Po trzecie podpisał się jako Detektyw i wskazał przestępcy naszą siedzibę oraz to, kim jesteśmy i co robimy. Pokazał też, że zbyt dużo wie i jeszcze bardziej się naraził. A poza tym, ten list był pisany pospiesznie… Wracamy do domku! Już!
Członkowie Klubu Detektywów szybko wyszli z domu i pobiegli od ich siedziby. Gdy znaleźli się na miejscu, wszyscy stanęli jak wryci. Pod drzewem, obok ich lokum leżał związany młody mężczyzna.
Wszyscy od razu zgadli, że to tajemniczy Detektyw…
Po pierwsze INTERPUNKCJA - błagam zrób z tym coś, bo nie mogę patrzeć
Po drugie komentarz rozwinę jak rozwiążesz problem pierwszy

EDIT:
No teraz jest pięknie, nic nie skacze - nie ma rozbieganych oczu. Big Grin

Dorota podeszła do niej, by ją zerwać. Jednak Julia ją powstrzymała.
Polecam połączenie tych zdań. W rozbiciu nie widzę sensu - burzy rytm i płynność tekstu.

Najpierw przysięga.-powiedziała i wszyscy chwycili się za ręce, a potem powiedzieli- Przysięgamy działać według dwóch zasad: „Ne cede malis, sed contra audentior ito!” I zasadzie: „Parcere subiectis et debelare superbos.” Oznaczają one: ”Złemu nie ustępuj, lecz przeciw idź śmiało!” i „Szczędzić kornych, a wyniosłych łamać.” – wszyscy puścili ręce, a Julia dodała – Teraz przeczytajmy list. Polecam bardziej rozbudować opisy. Robisz bardzo krótkie przejścia z jednej "sceny" do drugiej. Czytelnik nie ma szans zastanowić sie nad słowami, które czyta, bo juz zalewają go nowe, dotyczące rzeczy zupełnie innej. I musi wracać, czytać jeszcze raz. Jest to strasznie uciążliwe. Ludzie to tylko ludzie, raczej ułatwiają sobie życie

Londyn 12.06.03
Członkowie Klubu Detektywów!
Nie ważne kim jestem, nie ważne gdzie jestem. Wiem o waszej organizacji, mimo, że istnieje dopiero od wczoraj. Wyśledziłem was przypadkiem depcząc komuś po piętach. Uważajcie na pewnego typa, który kręci się koło was. (on) Też wie o waszej organizacji, ale nie zawraca sobie wami głowy. Ostrzegam was nie interesujcie się nim! Jest uzbrojony i niebezpieczny. Poszukiwany za morderstwo. Nie cofnie się przed niczym, a wy nie macie w tym żadnego doświadczenia! Rozwiązujcie tylko spokojne zagadki, takie jak np. Kto wywozi śmieci do lasu. Pewnie myślicie, że boję się o to, że wejdziecie mi w drogę i zabierzecie sprawę, ale nie o to chodzi. Tu chodzi o wasze życie i jeśli się nie dostosujecie do moich wskazówek będę zmuszony na jakiś czas was unieruchomić. Nie przychodźcie tu po siedemnastej, nie przynoście żadnych wartościowych przedmiotów i pilnujcie tej małej dziewczynki, która nieświadomie was wczoraj uratowała. Ona jest najbardziej zagrożona, bo weszła temu maniakowi w drogę. Ostrzegam was. Zrobicie, jak chcecie. Znacie konsekwencje. Odmeldowuję się.
Detektyw.

Ten list proponowałambym jakoś odznaczyć. Może kursywą? A także nadać mu wygląd listu prawdziwego - data i podpis na swych stadnardowych miejscach? Dodatkowo spójrz na powtarzające się zaimki wam, was, waszej. Widzisz ile ich jest? Polecam przeredagować

Wyraz twarzy reszty znaczył, że mają ochotę zająć się tą sprawą może wyrażnie wskazywał?

Członkowie KD zamknęli się w pokoju Pauli i zaczęli omawiać plan schwytania niebezpiecznego typa spod ich siedziby.O jaki zgrzyt. Widzisz co tu się wyprawia?

Ja myślę, - powiedział wchodząc jej w słowo Adam- że powinniśmy zacząć śledzić tego typa. W końcu to o niego chodzi…Wielka litera

Każdy chciał zostać przy swoim i w końcu zaczęli się kłócić. Paula kazała się wszystkim uciszyć.O właśnie o tym mówiłam na poczatku. Widzisz, od jeden rzeczy skaczesz do drugiej, a wystraczyłoby te 2-3 zdania złożone i mamy inna historię

Po pierwsze – powiedziała Paula – który detektyw wieszałby list w tak widocznym miejscu, wiedząc, że ktoś może go zabrać.
Wielka litera i znak zapytania na końcu Tongue


No dobrze. Dużo czytaj, pisz (komentować też nie zaszkodzi Tongue). Zajrzyj do naszego Kącika literata znajdziesz tam kilka porad. Ale przede wszystkim pomysl o dłuższych i dokładniejszych opsach.

Jesli chodzi o moje odczucia... Nadal mam skojarzenia z pewną serią książek, tylko nie mogę sobie przypomnieć, ani autora, ani tytułu. No cóż... Nieważne. Zastanawiam się też ile masz lat?

pozdrawiam,
Kali
Odrobinę poprawiłam dwie poprzednie części, myślę więc, że będzie się je lepiej czytało. Tymczasem zapraszam was do zapoznania się z kolejnym rozdziałem mojej opowieści pt. "Henryk Tower". Życzę miłego czytania!

Opowieść pierwsza :
„Henryk Tower”
Rozdział trzeci:
„Detektyw”

Paula pierwsza ocknęła się z zaskoczenia i podbiegła do Detektywa. Usiadła przy nim i próbowała poluzować więzy. Jednak nic nie wskórała. Zwróciła twarz w jego stronę. Napotkała ostry, chłodny i surowy wzrok. W pierwszym odruchu spuściła oczy, ale zaraz potem spojrzała jeszcze raz. Pod przykrywką "pokerowej" twarzy dojrzała strach, żal i pośpiech.
-Dajcie mi coś ostrego!- zawołała do reszty i dalej próbowała poluzować więzy.
Po minucie podszedł do niej Adam i podał jej scyzoryk. Paula przecięła sznurki, którymi Detektyw był powiązany. Gdy skończyła, detektyw usiadł.
- Dziękuję. – powiedział i zaczął rozcierać kostki i nadgarstki. Chwilę póżniej podał Pauli dłoń i powiedział – Jestem waszym dłużnikiem. Jak mogę się wam odwdzięczyć?
-Dzień dobry. –odpowiedziała Paula -Po pierwsze zacznijmy od początku. Co się stało? Kim pan jest? Dlaczego napisał pan do nas list i kto pana do tego zmusił? Ten list nie był napisany w normalnych warunkach, tylko w pośpiechu. Zdradził pan wszystko, bez żadnej ostrożności… chyba że… Myślę, że powinniśmy się ukryć i spokojnie porozmawiać.Tylko gdzie… W domu są rodzice, nasza kryjówka jest już znana…
- Niedaleko jest opuszczony domek leśniczego.–powiedział Adam.– Tam możemy porozmawiać, bez obaw, że ktoś nas podsłucha. Porozmawialibyśmy w naszej siedzibie, ale w tych okolicznościach…
Wszyscy kiwnęli głowami, a Paula pomogła Detektywowi wstać. Cała piątka ruszyła do domu leśniczego.
***
Dziesięć minut później wszyscy znaleźli się na miejscu i rozsiedli się w środku budynku, na niskich krzesłach, stojących wokół starego stołu. Paula usiadła naprzeciw detektywa i powiedziała:
-Teraz jesteśmy na neutralnym gruncie i możemy spokojnie porozmawiać. Proszę, niech nam pan powie kim pan jest, co oznaczał ten list i kto pana zmusił do jego napisania. Co to za sprawa, którą pan prowadzi? Kim jest ten przestępca i dlaczego się nami zainteresował? Jak wygląda ten typ i jak ma na imię?Jak daleko posunięte jest śledztwo?… Proszę odpowiedzieć!
Detektyw wahał się jeszcze chwilę, niezbyt pewien, czy może im zaufać. Ale surowe spojrzenie i pewny ton Pauli sprawiły, że wreszcie zmiękł i powiedział z westchnieniem:
- Oj dzieci, dzieci… Nawet nie wiecie, w co się pakujecie... Ale cóż… Muszę spłacić dług. Mam na imię Aleksander Ermittlung i jestem detektywem.To już chyba wiecie. Pytacie mnie o list, który wam zostawiłem. Rzeczywiście, był pisany pod przymusem rzekomego „mordercy”. Był pełen kłamstw, które musiałem napisać pod jego dyktando. Ma na imię Henryk Tower. Jest zwykłym włamywaczem o stu twarzach i niezliczonej liczbie imion oraz nazwisk. Udaje dżentelmena. Ma kasztanowe włosy, jest wysoki, wysportowany, bardzo szybki i sprytny. Mimo, iż na takiego nie wygląda, jest bardzo silny, zna judo i karate. Jest dokładny i nigdy nie zostawia po sobie żadnych śladów. Ale, dla waszego dobra, lepiej go posłuchajcie, bo inaczej spełni swoją obietnicę. Sam się nim zajmę… Nic więcej nie mogę wam powiedzieć, gdyż reszta informacji jest bardzo tajna... Czy mogę już iść?Tower nie będzie czekał.
-Oczywiście.– powiedziała Paula i wstała z krzesła.–Dziękujemy panu.-dodała, podchodząc do pana Ermittlung ’a. Uścisnęła jego dłoń.
Detektyw pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł, zostawiając członków KD samych sobie. Dzieci chwilę milczały, a potem zaczęły mówić jeden przez drugiego.
-Dość!!!– krzyknęła Julia–W taki sposób nic nie zdziałamy... Adam, ty pójdziesz do tej pani, która dostarczyła ci informacji o ludziach z tej wsi i wypytaj ją, czy ktoś nowy nie osiedlił się w okolicy. Jeśli tak, to gdzie mieszka.Ty Paulo opiekuj się swoją siostrą, ale tak, żeby ona o tym nie wiedziała. Doroto… Śledź detektywa i w razie czego wyślij mi sygnał przez telefon komórkowy. Ja natomiast muszę przygotować dla nas co do obrony... Pamiętajcie proszę, żeby w razie niebezpieczeństwa dać komuś sygnał przez telefon. Po akcji spotykamy się w naszej siedzibie. Mamy dwie godziny na wykonanie zadań.
Wszyscy kiwnęli głowami, uścisnęli sobie dłonie i rozeszli się do swoich zajęć.
cdn.
Opowieść pierwsza :
„Henryk Tower”
Rozdział czwarty:
„Nowe informacje i nowe decyzje”

Dwie godziny później Członkowie KD spotkali się w swojej siedzibie i zaczęli wymienić się informacjami.
-Dowiedziałem się, że rzeczywiście ktoś zamieszkał w starym, opuszczonym domu. To tuż obok mieszkania Pauli.– powiedział Adam–Ten ktoś zajął go dokładnie w dniu, w którym wyśledził nas pan Ermittlung. Poszedłem więc do tego domu i przyczaiłem się w krzakach obok ogrodzenia. Po pewnym czasie do budynku wszedł mężczyzna odpowiadający opisowi detektywa. Postanowiłem czekać. Jakieś piętnaście minut później Tower znów wyszedł z domu. Nagle zadzwonił jego telefon. Tower rozmawiał z kimś na tyle głośno, że wszystko słyszałem. Jeśli chcemy zaatakować, to możemy to zrobić dziś o 23:00, albo jutro o 18:00.
- U was wszystko w porządku?–zapytała Julia Dorotę i Paulę. Obie dziewczyny kiwnęły głowami.
- Nie możemy czekać.– powiedziała Julia–Atakujemy dziś! Zaraz opracuję plan działania.
Członkowie KD znajdowali się w trzecim pomieszczeniu swojej siedziby. Wszyscy siedzieli przy stole i zdawali relacje ze swoich zadań. Julia właśnie wzięła ołówek do ręki i zaczęła coś pisać na kartce papieru.
-Czy nasz spryciarz jest naprawdę taki sprytny? – zapytała Julia.
-Tak.–odpowiedział Adam–Do tego jest szybki i lekki. Gdybyś widziała z jaką łatwością przeskoczył ogrodzenie, gdy się zorientował, że nie zamknął drzwi wejściowych na klucz. Ledwie zdążyłem uciec. Na szczęście mnie nie widział.
-Tego nie możemy być pewni.– powiedziała Dorota.– Obserwowałam go po twoim wyjściu. Skrupulatnie przeglądał swoje dokumenty i wszystkie szuflady w całym domu. Wydawało się, że wszystko jest w porządku, gdy nagle wyszedł z domu i uśmiechnął się. Zostawiłeś ślady butów na podjeździe.
-Rzeczywiście. Tower mieszka na dość mokrym terenie. Wszędzie było błoto.– powiedział Adam. Był wściekły na siebie za ten brak ostrożności.
-Wracając do Towera.- kontynuowała Dorota-Gdy wrócił do mieszkania to powiedział, że na szczęście nic nie wiemy o jego planach. Nie wiem, co się dalej działo, bo właśnie wtedy zaatakował mnie pies. Krzyknęłam z przerażenia. Wtedy nasz Tower wybiegł z domu i pośpieszył mi z pomocą. Obronił mnie, siłą zaciągając do swojego mieszkania. Pies został na zewnątrz, a Tower kazał mi być cicho. Po pewnym czasie zwierzę umilkło i odeszło. Mężczyzna przedstawił się i zaprosił mnie na herbatę. Podziękowałam mu za uratowanie życia. Później dodałam, że nie mogę zostać, gdyż bardzo się śpieszę.Tower tylko kiwnął głową i powiedział, żebyśmy nie oceniali po pozorach i wysłuchali obydwu stron, zanim wydamy wyrok...
-Podsunęłaś mi pewien pomysł.– powiedziała Julia z lekkim rozbawieniem. –A gdyby tak doprowadzić do ich spotkania? Wtedy wyjaśniliby sobie wszystko, a przestępca zostałby złapany.
-Tak, tylko jest pewien problem. – powiedziała Paula.–Co zrobimy gdy przyniosą broń? Nie damy im rady, jeśli jej użyją.
-W liście napiszemy, żeby jej nie zabierali, bo źle znosimy jej widok.– powiedziała Julia i spojrzała na Adama–Gdy nadejdzie czas spotkania, ukryjemy się w twojej pracowni chemicznej. Oczywiście, jeśli nie będziesz miał nic przeciwko.
-Nie.–odpowiedział Adam–Cały domek jest do waszej dyspozycji.
-Dobrze…- powiedziała Julia-Dziękujemy. A teraz napiszemy list. Miejsce spotkania–nasza siedziba, godzina-16:00, dzień-przyszła środa. Jakieś pytania?
-Nie.–odpowiedzieli wszyscy chórem.
-W takim razie dajcie mi chwilę…- rzekła Julia. Wzięła nową kartkę papieru, długopis i zaczęła pisać. Po dziesięciu minutach oddała przyjaciołom gotowy list.

Siedziba KD 04.04.08
Drogi Panie Tower!!!
Piszemy do Pana, ponieważ chcielibyśmy się z Panem spotkać w celu wyjaśnienia paru istotnych spraw. Spotkanie odbędzie się w przyszłą środę o godzinie 16:00, w naszej siedzibie(w domku nad stawem).
Liczymy na Pana przybycie.
Z poważaniem:
Członkowie Klubu Detektywów
P.S. Proszę nie brać broni, gdyż ma ona na nas zły wpływ.

-Tyle wystarczy.– powiedziała Julia.– W liście do pana Ermittlung ‘ a zmienimy trochę treść. Teraz ktoś z nas musi zamienić się w kuriera i zanieść to zainteresowanym. Potem tu posprzątamy i przygotujemy miejsce rozmowy.Jeśli ktoś ma coś przeciw temu spotkaniu, niech powie to teraz.
Wszyscy milczeli, więc Julia powiedziała:
-W takim razie ogłaszam, że operacja „Spotkanie” jest rozpoczęta. Zaraz napiszę list i podrzucę te papiery odpowiednim osobom. Zamykam Pierwsze Spotkanie Klubu Detektywów. Możecie iść.
Wszyscy, prócz Julii i Adama, wyszli z siedziby. Dziewczyna wzięła do ręki kartkę papieru, długopis i zaczęła pisać. Jej brat odczekał jeszcze chwilę, a potem zapytał:
- Na pewno wiesz co robisz?
-Tak.– odpowiedziała Julia pewnym tonem głosu–Niby dlaczego miałabym mieć wątpliwości?
- Nie jestem pewien, czy wiesz z kim pogrywasz.Tower jest złodziejem i ma nadzwyczaj błyskotliwy umysł. Pan Ermittlung natomiast jest detektywem. Oni są zawodowcami, a my…
- Chcesz się wycofać? – zapytała Julia lekko zirytowanym tonem – Ty, który od paru lat ćwiczysz się w tym rzemiośle?
-Do tej pory odpowiadałem tylko za siebie.Ty odpowiadasz za wszystkich.–odrzekł chłopak i wyszedł. Julia milczała jeszcze jakiś czas, a potem westchnęła.
-Może i masz rację braciszku.– szepnęła – Ale nie możemy się już wycofać...
Wstała od stołu i przeszła się po pomieszczeniu. Potem zabrała listy i wyszła pełna sprzecznych myśli, obaw i przeczuć.
Opowieść pierwsza :
„Henryk Tower”
Rozdział czwarty:
„Spotkanie i niespodzianka”

Dni mijały szybko. Nadeszła wyczekiwana w napięciu środa. Pod pozorem pikniku, członkowie KD przygotowali poczęstunek dla zaproszonych gości.
-Chodźmy do naszej siedziby. –szepnął Adam od Julii, gdy ta pakowała jedzenie do koszyka – Mam wam coś ważnego do powiedzenia.
-Znowu zaczynasz? – zapytała Julia.
-Cóż.– powiedział Adam-Jeśli nie chcesz wiedzieć,to sam rozegram przedstawienie… Proszę was jednak o to, abyście mi zaufali. Pod żadnym pozorem nie wychodźcie z kryjówki.
-Oto się nie martw.- szepnęła Julia i zawołała- Ciociu! Już idziemy!
-Opiekujcie się Paulą! – zawołała mama Pauli z sąsiedniego pokoju.
-Dobrze! –zawołał Adam i zabrał koszyk.
Dzieci wyszły z domu i udały się do swojej siedziby. W domu, na zegarze wybiła 15:00.
***
Do godziny16:00 pozostało dziesięć minut. Sala, w której miało odbyć się spotkanie, została przygotowana. Drzwi w domku otworzono na oścież. Dzieci napisały również list z przeprosinami, w którym powiadomiły, że mogą się spóźnić. Pozostało tylko czekać…
-Cień.- szepnęła Julia do Adama, patrząc na list leżący na stole –Tam w kącie, trochę dalej od okienka...
-Nie zwracaj na niego uwagi.–szepnął Adam –Spłoszysz głównego aktora. Dotąd pozostawał w ukryciu pociągając za sznurki i wodząc nas za nos. Teraz nadszedł czas, abyśmy to my przejęli scenariusz i dokończyli sztukę. Wychodzimy. Przedstawienie czas zacząć! Dziewczyny już wiedzą.
Julia przytaknęła głową i razem z resztą poszła do pracowni chemicznej Adama. Drzwi do sali, w której miało odbyć się spotkanie pozostawiła lekko uchylone. Czekali. Adam spojrzał na zegarek. Była 16:00. Wszędzie panowała cisza pełna napięcia. Wreszcie usłyszeli odgłos kroków dochodzący z pierwszego, a potem drugiego pomieszczenia. To pan Ermittlung przyszedł na spotkanie. Mężczyzna otworzył drzwi do sali, rozejrzał się i zauważył kartkę, leżącą na stole. Przeczytał ją i usiadł na jednym z krzeseł. Był spokojny i uśmiechnięty. Chwilę później usłyszeli kolejne kroki. Pan Ermittlung pewien, że to któreś z dzieci zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. W tym czasie pan Tower otworzył drzwi. Gdy zobaczył pana Ermittlung ’a lekko się zawahał, ale w końcu podszedł do stołu. W tym momencie detektyw otworzył oczy i aż podskoczył z wrażenia.
-Ty!…- wrzasnął jak oparzony- Jak śmiałeś wstąpić do tego domku!...Ty!...
-Spokojnie przyjacielu.– powiedział pan Tower lekko przesuwając palcami po stole– Dzieci prosiły, abyśmy wyjaśnili parę spraw. Posłuchaj… Przyjechałem tu, bo dowiedziałem się o kradzieżach i morderstwie popełnionym na pani Gawin. Jestem, jak wiesz, prywatnym detektywem i ciekawią mnie takie sprawy. Z początku, po przesłuchaniu paru osób myślałem, że to ty jesteś bandytą. Później doszedłem do wniosku, że przyjechałeś w tym samym czasie co i ja, więc to było niemożliwe. Przepraszam przyjacielu. Nigdy cię nie śledziłem, więc nie wiedziałem, że to ty. Nawet nie wiedziałem jakie masz nazwisko. Do wczoraj.
-Ja…- odpowiedział pan Ermittlung czerwony na twarzy.– Myślałem, że to ty…
-Nic się nie stało. Ale… Skoro to nie ty, ani nie ja… Więc kto?- zapytał Tower.
-Ja. –odpowiedział jakiś męski głos i z kryjówki wyszedł prawdziwy przestępca. Był wysoki, szczupły i ubrany jak dżentelmen. Jego twarz wyrażała ogromny spryt, a każdy jego ruch był ruchem stanowczym i pełnym wdzięku. Mężczyzna wyciągnął z kieszeni pistolet i wymierzył go w stronę pana Towera.
-Mam na imię Henryk Tower. Moje prawdziwe imię to Edmund Cliff.– powiedział przestępca z lekko ironicznym uśmiechem na ustach. –Ukradłem diamenty z Muzeum Średniowiecza, biżuterię ze sklepu Jubilera i okradłem panią Gawin, później ją zabijając. Mówię wam to, bo i tak zaraz zginiecie… Wybaczcie, ale musiałem to komuś powiedzieć. Możecie się pożegnać.
Cliff lekko nacisnął spust i w tym momencie pistolet wypadł mu z ręki. Uderzył w podłogę i wystrzelił, a kula uderzyła w sufit. Zaskoczony Cliff zaczął rozcierać prawą dłoń. Julia, która w tym momencie spojrzała na Adama, zrozumiała, że to on rozbroił mordercę. Chłopak uderzył w pistolet kamieniem. Adam w tym czasie wszedł na „scenę”. Podbiegł do pistoletu i podniósł go z podłogi. Wymierzył broń w Cliff ’ a i powiedział:
-Gra skończona Cliff. Wpadłeś w naszą pułapkę, przyznałeś się do wszystkiego i zaraz zostaniesz aresztowany. Mamy na ciebie niezłe haki Cliff. Nie wywiniesz się. Stróżowie prawa czyńcie swoją powinność!
Cliff roześmiał się gdy detektywi do niego podeszli i zaczął biec w stronę wyjścia. Adam był jednak szybszy i zwalił go z nóg tuż przed samymi drzwiami. Na pomoc skoczyli mu detektywi. Wybuchła między nimi walka i już po chwili Cliff leżał na ziemi skuty kajdankami.
-Zadzwońcie po policję. –powiedział pan Tower, podnosząc Cliff ‘a z podłogi.
-Już są na miejscu.- odpowiedział Adam i oddał pistolet panu Ermittlung‘owi- Proszę. Pan ma do tego mocniejsze nerwy.
Detektyw wyjął z kieszeni chusteczkę i zabrał pistolet od Adama.
-Sprytny jesteś. – powiedział detektyw z uśmiechem – Myślałem, że dotykałeś pistoletu gołymi rękami. A ty miałeś rękawiczki.
-Jak mnie rozgryzłeś? – zapytał Cliff.
-Za bardzo się nami zainteresowałeś.- odpowiedział Adam z ironicznym uśmiechem na ustach – Nie rozumiem po co mnie przez ten cały czas śledziłeś. To nie ja byłem głównym reżyserem tej sztuki. Kto nim był?– tego się nie dowiesz… Zdradziłeś się w tak głupi sposób, przewracając śmietnik. Doprawdy…
Cliff zwiesił głowę i milczał.
- Pora iść. –powiedział pan Tower.
Pan Ermittlung kiwnął głową i obydwaj, pod przewodnictwem Adama, wyprowadzili Cliff ‘ a na zewnątrz. Za nimi podążyły dziewczyny. Gdy już wszyscy byli na dworze Paula zapytała:
-Tak właściwie, to skąd wiedziałeś, że to Cliff?
-We wtorek wybrałem się na spacer i zauważyłem, że jestem śledzony. Zacząłem więc kluczyć. W pewnej chwili zaważyłem pojemniki na śmiecie. – powiedział Adam – Pobiegłem więc w tamtą stronę i ominąłem je. Ponieważ zrobiło się już ciemno, mój przeciwnik wpadł na kosze i narobił hałasu. Wtedy odwróciłem się, a Cliff krzyknął: „Podaję się za Henryka Towera, ale jakem Edmund Cliff, jeszcze was dopadnę!” Potem udawałem, że rozmawiam z wami przez telefon komórkowy. Wspomniałem o spotkaniu. Starałem się mówić dość głośno. Aha, jeszcze to… Panie komendancie, proszę chwilę poczekać.
Chłopak podbiegł do jednego z policjantów i podał mu dyktafon, a komendant skinął głową.
-To załatwi sprawę.- powiedział Adam, gdy już znalazł się obok przyjaciółek.
-Chodźmy do domu.– powiedziała Julia z uśmiechem do reszty przyjaciół –Przedstawienie skończone, kurtyna opadła.
***
I tak kończy się pierwsza przygoda Klubu Detektywów. Dodam jeszcze, że nazajutrz w gazecie ukazała się wzmianka o aresztowaniu Cliff ‘ a i skazaniu go na pięćdziesiąt lat więzienia.
Dzieci dostały od detektywów małe podarunki z podziękowaniem za uratowanie życia i rozwiązanie sprawy…
No dobra, dawno mnie tu nie było i oto jestem...

Uklękła przy nim i próbowała poluzować więzy. a nie ukleknęła?

Spojrzała mu w oczy. Napotkała ostre, chłodne i surowe spojrzenie. W pierwszym odruchu spuściła wzrok, ale zaraz potem spojrzała jeszcze raz. Pod przykrywką ostrego spojrzenia dojrzała strach, żal i pośpiech. Ja rozumiem, że to słowo może się podobać, ale żeby aż tak... 4x powtórzenie

Po minucie podszedł do niej Adam i podał jej scyzoryk. Paula przecięła sznurki, którymi Detektyw był powiązany. Gdy skończyła, detektyw usiadł.
- Dziękuję. – powiedział i zaczął rozcierać kostki i nadgarstki. Po minucie podał Pauli dłoń i powiedział
Ej no spokojnie... Po co tyle razy spoglądać na zegarek i mierzyć czas ludzkich reakcji? Więcej realizmu, mniej mierzenia Smile

-Teraz jesteśmy na neutralnym gruncie i możemy spokojnie porozmawiać. Proszę, niech nam pan powie kim pan jest, co oznaczał ten list i kto pana zmusił do jego napisania. Co to za sprawa, którą pan prowadzi? Kim jest ten przestępca i dlaczego się nami zainteresował? Jak wygląda ten typ i jak ma na imię?Jak daleko posunięte jest śledztwo?… Proszę odpowiedzieć!
Nie wiem jak Ty, ale ja spokojną rozmową bym tego nie nazwała... Chociaż z drugiej strony są ludzie wyrzucający z siebie słowa jak karabin maszynowy kule...

zostawiając członków KD samym sobie a nie samych sobie?


A teraz tak...
Bardzo często posługujesz się zaimkami. Moim zdaniem, aż za często. W jednym zdaniu potrafisz ich upchnąć po 5, a to nie podnosi walorów tekstu.
Dodatkowo, Twoje teksty są bardzo krótkie. nie lepiej byłoby połączyć te rozdziały? Zwłaszcza, że są ze sobą tak mocno związane?
Na plus jest poprawa w interpunkcji.

pozdrawiam,
Kali
Nadal obstawiam za połączeniem tekstu w jedno. Bo to jest jeden tekst ciągły... Gdyby to chociaż były rozdziały... A tu nic...
Ale wracając do samego któtkiego(!) tekstu:
(albo chwila, zerknę do 3, bo nie pamiętam zakończenia... dokładnie...)

Dowiedziałem się, że rzeczywiście ktoś zamieszkał w starym, opuszczonym domu. Nie żeby był w tym jakiś większy błąd, ale nie uważasz tego zdania za sztuczne i wymuszone? Bo ja jak najbardziej tak...


–Ten ktoś zajął go dokładnie w dniu, w którym wyśledził nas pan Ermittlung. Poszedłem więc do tego domu i przyczaiłem się w krzakach obok ogrodzenia. Po pewnym czasie do budynku wszedł mężczyzna odpowiadający opisowi detektywa. Postanowiłem czekać. Jakieś piętnaście minut później Tower znów wyszedł z domu. Nagle zadzwonił jego telefon. Tower rozmawiał z kimś na tyle głośno, że wszystko słyszałem. Jeśli chcemy zaatakować, to możemy to zrobić dziś o 23:00, albo jutro o 18:00.
Hem... Dialogi są dość nieporadne... Cóż. Wszystko jest takie dokładne, wyliczone w czasie, wypunktowane. Jak wyliczanka. Całość sprawia, że tekst jest sztuczny

Gdybyś widziała z jaką łatwością przesadził ogrodzenie, gdy się zorientował, że nie zamknął drzwi wejściowych na klucz. Przesadził? Jak roślinkę? Wziął do ręki "ogrodzenie" i przesadzaił w inne miejsce... Nie powiem ciekawa wizja...

Siedziba KD 04.04.08
Drogi Panie Tower!!!
Piszemy do Pana, ponieważ chcielibyśmy się z Panem spotkać w celu wyjaśnienia paru istotnych spraw. Spotkanie odbędzie się w przyszłą środę o godzinie 16:00, w naszej siedzibie(w domku nad stawem).
Liczymy na Pana przybycie.
Z poważaniem:
Członkowie Klubu Detektywów
P.S. Proszę nie brać broni, gdyż ma ona na nas zły wpływ.
Wybacz za przeskok, ale własnie mocno mnie rozbawiłeś/rozbawiłaś. Podobne zaproszenia napisała ostatnio moja duzo młodsza siostra. "liczymy na Pana przybycie" - niemalże szablonowy zwrot zaproszeń, ale borze zielony w takiej tonacji list do... przestępcy? Rozumiem, że miało być grzecznie i delikatnie, ale... Ale... brak mi słów i to ps. naiwne, banalne


Eh. Skończyłam. Jak już powiedziałam. Dialogi leżą. Nie wiem jak je opisać nie używając słowa sztuczność i banalność.

idziemy dalej...

pozdrawiam,
Kali
Podaję się za Henryka Towera, ale jakem Edmund Cliff jeszcze was dopadnę!” I dlaczego mi to robisz? Dlaczego?


Dobrze. Pozwolę tu sobie na komentarz do całości.
Jak mówiłam Ci drogi autorze/autorko masz problem z interpunkcją. Wraz z kolejnymi częściami widzę poprawę, choć jasne jest jak na dłoni, że masz z nią problemy. Spójrz np. na dialogi - na razie od strony zapisu. Widzisz takie np. myślniki? Powinnaś lub też powinieneś zajrzeć do np. naszego kącika literata - od razu zrozumiesz o czym mówię.
Dalej akcja... Bardzo szybka i mało obrazowa. Oczywiście wszystkie zdarzenia opisane są dość dokładnie... Ale co czytelnikowi po takiej wyliczance? Po zdaniu pojedynczym? Ani ono piekne, ani realistyczne. Ot takie sobie. Czasem masz skłonność do banalizowania sytuacji - jak z ostatnim listem(zaproszeniem). Rozłożyłeś/rozłożyłaś mnie na łopatki i powiem Ci, że do tej pory nie mogę się podnieść.
Dialogi. Powtórzę sie pewnie po raz "enty", ale są one naprawdę sztuczne, wmuszone i nieporadne. Bardzo podobne, o ile nie takie same jak akcja.
Cały tekst ciężko się czyta. Trzeba mocno chcieć by przebrnąć do końca. Cóż... Mnie ten tekst nie przypadł do gustu, choć gdybyś zechciał/zechciała nad nim popracować, mogoby Ci wyjść całkiem ciekawe opowiadanie dla dzieci.
Jeśli mogę zasugerować co trzeba zmienić to na 100% przydałoby się przeredagować zdania - na dłuższe, bardziej wciągające, rozwinięte. w ten sposób zniknęłoby odczucia wyliczania kolejnych czynności czy zdarzeń.


pozdrawiam,
Kali
ps. Moje komentarze do poprzednich części - jak i do tej - nie są atakiem na Twoją osobę. Chciałam Ci - być może w brutalny sposób - zwrócić uwagę na niektóre zbijające z nóg - nazwijmy to pobłażliwie - usterki.
Droga Kali!

Dziękuję Ci za komentarze. Zrobiłam co mogłam. Co do listu, to nie mogę go inaczej wyróżnić. Przykro mi. Powoli postaram się poprawić również resztę tekstu. Jestem amatorką i dopiero uczę się pisać. Mam nadzieję, że z czasem mój styl pisania się poprawi. Dziękuję za przeczytanie tekstów.

P.S. Mam 16 lat. Chciałam Cię także poprosić o ocenę moich wierszy. Jeden to "Pochwała dusz wrażliwych", a drugi to "Radość". Będę wdzięczna za wszelkie opinie. Dziękuję za przeczytanie mojego opowiadania.
Piórko7
UWAGI OGÓLNE:

1. Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spacje.
2. Pilnuj podwójnych spacji.
3. Po i przed myślnikami stawiamy spacje, chyba że łączy ona dwa wyrazy, jak np. czarno-biały.
4. Nieładnie zaczynać zdanie od "a".
5. Popracuj nad zapisem dialogów, ponieważ nie jest poprawny. - Dialogi: KLIK!
6. Jeśli po wielokropku ciągniesz zdanie, pierwszy wyraz ma być z małej litery (to samo tyczy się dialogów).
7. Przydało by się więcej opisów (aby pokazać miejsce, świat), miast suchych dialogów i tylko kilku zdań o tym, kto co zrobił, i to też tylko zagadkowo.
8. Dialogi są takie jakieś... dziwne. Wciąż tylko: zapytała, powiedziała, odpowiedziała, a jest tyle ładnych synonimów.
9. Zaimki często można zamienić czymś innym, aby nie było ich zbyt wiele obok siebie.
10. Dwa, trzy znaki interpunkcyjne obok siebie nie są konieczne, kiedy później podkreślasz np. krzyk.
11. Popracuj nad synonimami, ponieważ dosyć często można się u Ciebie spotkać z powtórzeniami.
12. "KD" - nie podoba mi się ten skrót przy opowiadaniu, jak i żadne inne skróty (tak ogólnie mówię).
13. "i w ogóle…" to też mi się nie podoba, takie to prostackie (bez obrazy), zbyt kolokwialne.


Dużo pracy przed Tobą, ale nie jest jakoś tragicznie. Popracuj nad stylem, zapisem zdań, nie opisuj tak sucho ze ktoś zrobił to, a ktoś powiedział to, ale rozwiń to o barwniejsze opisy, czasem bardziej szczegółowe, bo teraz zdania są często aż nazbyt proste. Popracuj w szczególności nad dialogami - nie tyle zapisem, co słowami, czytaj je na głos i pomyśl, czy czasem nie są aż nazbyt sztuczne, wymuszone, jak i niektóre wydarzenia. Niektóre zdania są jakby samotne, urwane, można by je ładnie, zgrabnie połączyć z innymi.
Wszystko wydaje mi się takie nierealne, aż nazbyt. Po prostu nie lubię takiej tematyki, zwłaszcza tak szybko i nierealnie opisanej.

Pracuj, pracuj, jeszcze raz pracuj, czytaj wiele, pisz wiele i zwracaj uwagę na wytykane Ci błędy.
Pozdrawiam, Soba.