Via Appia - Forum

Pełna wersja: Impresja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie potrafię przestać o niej myśleć. Jakby to powracanie cokolwiek zmieniło! Ale nie. Obawiam się, że nic z tych rzeczy. Nie wskrzeszą jej żadne dywagacje. Mam więc nadzieję, że o niej zapomnę. Przekornie jednak wyobrażam sobie: skoro przez te wszystkie miesiące zachowywała milczenie, teraz, gdy usłyszałem, że wróciła, powinienem nadgonić utracone chwile, a zwłaszcza dać jej do zrozumienia, że jeszcze mogę gawędzić z nią o rzeczach ważnych lub mało istotnych, mówić o sprawach, które wzbudzały w nas śmiech, zmuszały do wyjścia z domu, niewoliły do wypadania z niego prosto w orzeźwiający nów, w beztroskie przycupnięcia na parkowej ławce, gdzie, ukryci, schronieni pod krzakiem bzu, obejmowaliśmy się, nie wiedząc o sobie nic. Śmiała się wtedy. Trzymałem ją w ramionach i rosło we mnie przekonanie, że zaczynamy się dostrzegać. Było mi dobrze jak dawniej, jak przedtem, a w najstarszej, zaniedbanej i być może dlatego romantycznej części parku, ktoś biegł po mokrej alejce. Jego stopy rytmicznie uderzały o asfalt, mieszały się z odgłosami ścigających go nawoływań należących do niewidocznej kobiety.

Co mógłbym jej ofiarować teraz, gdy minęło tyle osobnych lat? Mój biologiczny chronometr tyka coraz prędzej, a senne minuty i godziny zamienione w dni, nadal stepują po mnie. Świat jest zagadką, błyskiem źrenic trefnisia, błądzę więc ulicami, odwiedzam bary, knajpy, mroczne zaułki w padającym deszczu. Miasto tętni nieprzerwanym rytmem namiętności. Wołam w czeluście bloków kamiennej dzielnicy przypuszczając, że mnie usłyszy. Lecz domy odpowiadają milczeniem, są dyskretne i niedostępne. Widzę obcych ludzi uciekających przed deszczem, wystawy okutane w światło, te same barwy, co niegdyś, doświadczam podobnych iluzji, słyszę znajomy świergot ptaków przerażonych czekaniem na skroplony antrakt, obserwuję sylwetki kobiet, anielic zaprzątniętych omijaniem kałuż, dziewczyn w kozaczkach z wyprzedaży, dostrzegam ich podszyte wiatrem kurtki i ręce zniszczone dźwiganiem niespodzianek.

Gdzie jesteś? Kiedy wrócisz? - krzyczę. Myślę z uporem, że co było, to przeszło, nie ma dni, lat, miesięcy, nastąpił kres, nowy etap, mogłem przewidzieć, jaki nastąpi koniec.

Oglądam place, spotykam inne nazwy wąskich ulic, wkraczam do parku z odmalowanymi ławeczkami. Jadę wśród drzew okrytych brakiem liści, w otoczeniu marzeń zwiastujących ciepło jej warg i uśmiechów czarnych oczu. Poznaję: oto jestem świadkiem mijających obrazów, obrazów przeniesionych z innego świata, świata bez niej. Marzę: znowu jest piękna i ufna, a przez jej ciało przebiegają dreszcze. Nerwy, ułożone w jednolity system połączonych naczyń, współbrzmią z moimi, a moja miłość, jak oddech, odchodzi razem z nim.
"Było mi dobrze jak dawniej, jak przedtem, a w najstarszej, zaniedbanej i być może dlatego romantycznej części parku, ktoś biegł po mokrej alejce." nie widzę związku tego biegnięcia z tym że narratorowi było dobrze przedtem. Może by dać gdzieś kropkę lub przeredagować?

"Widzę obcych ludzi uciekających przed deszczem, wystawy okutane w światło, te same barwy, co niegdyś, doświadczam podobnych iluzji, słyszę znajomy świergot ptaków przerażonych czekaniem na skroplony antrakt, obserwuję sylwetki kobiet, anielic zaprzątniętych omijaniem kałuż, dziewczyn w kozaczkach z wyprzedaży, dostrzegam ich podszyte wiatrem kurtki i ręce zniszczone dźwiganiem niespodzianek." myślę, że to zdanie ze spokojem można by było podzielić na dwa lub trzy :-)

"Myślę z uporem, że co było, to przeszło, nie ma dni, lat, miesięcy, nastąpił kres, nowy etap. Mogłem przewidzieć, jaki nastąpi koniec."

Trochę zbyt poetyckie jak dla mnie. Taki się odczuwa Werterowski klimat. Ma się wrażenie jakby brakło kolorów, a te które są odnoszą się tylko do młodości w okresie międzywojennym. Podobał mi się za to opis współczesnych kobiet :-)
Namaste, Tygerski
Tak to jest...
Wciąż będziesz o niej myśleć.
It's love.
Jak zwykle oddałeś to po swojemu, bardzo zgrabnie i ulotnie, niamiętnie.
Wiesz, co? Może byś dodał ( ale to tylko pomysł) spojrzenie kobiety na tę sytuację. Byłoby ciekawiej.
To co napisałeś jest zbyt ulotne. Tak jak nazwałeś, jest to impresja, za dużo cukru w cukrze. Dodaj jakieś wydarzenie, dialogi. I oczywiście pointę - przepraszam mam na tym punkcie "fisia",
na punkcie point. Lubię opowiadania z zaskakującym zakończeniem.
Język poprawny, ciekawy. Pisz dalej, kontynuuj pisanie.