Via Appia - Forum

Pełna wersja: Słodka łza
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Niestety I rozdział jeszcze niedokończony, ale fajnie byłoby gdyby ktoś ocenił narazie tyle ile jest Wink
-----------------------
Prolog


„Wszyscy mężczyźni są kłamcy, zmiennicy, fałszywi, paple, obłudnicy, pyszałki lub tchórze, nędzni i zmysłowi; wszystkie kobiety są przewrotne, wyrachowane, próżne, ciekawe i zepsute; świat jest kałużą bez dna, gdzie czołgają się najpotworniejsze płazy, przewalając się w błocie; ale jest na świecie jedna rzecz święta i wzniosła: zespolenie tych dwojga tak szpetnych i ułomnych istot. Kto kocha, często doznaje zawodu, często cierpi i jest nieszczęśliwy, ale kocha; i kiedy znajdzie się na krawędzi grobu, obraca się, aby spojrzeć wstecz, i powiada: - Często cierpiałem, myliłem się niekiedy, ale kochałem. To ja żyłem, a nie sztuczna istota wylęgła z mej pychy i nudy”.

„Tektonika uczuć”
Alfred de Musset



Rozdział I

Wstałam o dziewiątej rano. Jak co dzień, podlałam nieco już zwiędłe kwiatki i ruszyłam w stronę toalety. Jak co dzień moje życie było zwykłe, żeby nie powiedzieć nudne. Bez końca powtarzałam te same czynności, a jedynym dowodem na przemijanie, były drobne zmarszczki pojawiające się w kącikach mych oczu. Wszystko takie same, nużące. Czasem miałam ochotę po prostu zrobić inaczej niż sobie zaplanowałam, jak niegdyś. Żyłam w melancholii, która ogarnęła mnie po śmierci przyjaciółki - Kseni. Miałam wtedy dwadzieścia trzy lata. Tutaj, na południu mówi się, że nasze ciała są słabe i szybko się starzeją. Myślę, że jestem tego najlepszym przykładem. Teraz siedzę w przedpokoju i oglądam zdjęcia. Dotykam ich opuszkami palców z pewną pasja, jakbym chciała tchnąć w nie odrobinę życia. Dzień zwyczajny, niczym się niewyróżniający - pozornie.
Dziś stwierdziłam, że trzeba iść do miasta po jedzenie. Jednak to również jest część mojego cyklu, powtarzająca się równo, co trzy dni. Ubrałam się w zwyczajne, zupełnie niewyróżniające się ciuchy, tak różne od tych, które nosiłam jeszcze dziesięć lat temu – i ruszyłam przed siebie. Mieszkałam w małym domku znajdującym się na obrzeżach wsi. Przeniosłam się do niego równe trzy lata temu i odgrodziłam grubym nieprzestępnym murem, od mych znajomych, rodziny, przyjaciół. Owego muru oczywiście nie było. Istniał tylko w mojej pamięci, wyobraźni, która poszerzała się z dnia na dzień. Czasami traciłam rachubę czasu, a nawet różnice miedzy fikcją, a realnym światem. Siadałam na ganku i zapalałam papierosa – nie z nałogu czy przyzwyczajenia, lecz dlatego aby coś robić, cokolwiek. Wracałam wtedy do chwil, które minęły, które okazały się ulotnymi; niczym bańka mydlana wznosząca się w powietrzu i po krótkiej chwili pękająca; tak nagle i nieprzewidywalnie. Właśnie takie jest życie człowieka – krótkie i nieprzewidywalne. Ludzie wznoszą się ku górze, by przez jakieś wydarzenia zniknąć, powoli prawie niezauważalnie… niezauważalnie…
Tak, ja Nicol Cortez nadal nie potrafię pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby i mimo, że moje ciało żyje, to dusza już dawno odeszła, a ja… ja czekam już tylko na śmierć. W wieku dwudziestu pięciu lat moje życie toczyło się bez większych zmian. Dalej byłam tą samą, wiecznie rozgadaną nastolatką, którym mottem życiowym było „Carpe Diem”. Papierosy były u mnie na porządku dziennym, równie potrzebne, co woda na pustyni. Imprezy, kawa – tak, kawa była bardzo ważna i faceci. Powiedzcie mi jednak cóż jest w nich niesamowitego? Zawsze dzieliłam ich na dwie grupy – lwy i leniwce. Jednak i tak obie sprowadzały się do jednego – seksu. Pierwsza grupa zawsze była bardziej pociągająca. Dzięki niej przez te dziesięć minut rozkoszy, mogłam stwierdzić, że jednak jest do czegoś potrzebna. A druga? Leniwce po prostu były. Nigdy nie wydawały mi się specjalnie fascynujące. Może, dlatego, że ostatnią czynnością w tamtych czasach, jaką miałam ochotę wykonywać, było niańczenie ich. Jednak są gusta i guściki. Wszystko układało się po mojej myśli, aż do tego pamiętnego dnia.


19 luty 2013 roku



- Stara! Ty… nie, pewnie mi się przewidziało.
- Co?
- Nic, nic to pewnie jakaś rysa na lustrze.
W obszernym pokoju, przed lustrem stały dwie dziewczyny. Blondynka i brunetka. Obie trzymały w dłoniach tusze do rzęs, starając się jak najbardziej je przedłużyć.
Niki i Ksenia. Dwie nierozłączne przyjaciółki, które nawet los nie był w stanie rozdzielić. Niki wiecznie roztrzepana i gadatliwa nie mogła się już doczekać zbliżającej się z każdą minutą imprezy, natomiast Ksenia, będąca bardzo podobna do przyjaciółki, a jednocześnie zupełnie inna, podchodziła do niej z dziwnym spokojem.
- No co? Przecież widzę, że jest coś na rzeczy – warknęła, bo właśnie w tym momencie przejechała tuszem po twarzy. – Więc?
- Słuchaj, tylko się nie wkurwiaj. Wydawało mi się, że zauważyłam siwy włos, przy twoim prawym uchu.
Wszystko potoczyło się szybko. Niki wylądowała z hukiem na podłodze, a Ksenia chwytając pierwszą lepszą poduszkę, zaczęła okładać nią przyjaciółkę.
- Ahahahah. Żartowałam! Ahahah przestań, wariatko.
- To, że kończę dzisiaj dwadzieścia lat, wcale nie znaczy, że siwieje! – Krzyknęła, ze strachem, złością, a zarazem rozbawieniem w głosie.
- Sponio nooooo, nie denerwuj się już tak. Drinka?
- spytała blondynka, podnosząc się i potykając przy okazji, o deskorolkę, nie wiadomo czemu pozbawioną kółek.
- Masz jeszcze gorszy syf niż ja.
- Nie, u mnie po prostu panuje artystyczny nieład, a u ciebie zwykły niczym niezachwycający burdel. – Odparła Ksenia, pokazując przyjaciółce środkowy palec.
Nicol podniosła z ziemi poduszkę i spojrzała wymownie na solenizantkę.
- Okey, okey. – Ręce dwudziestolatki uniosły się w górę na znak kapitulacji.
Po chwili poduszka wylądowała na ziemi, i dziewczyny ruszyły w stronę barku.
- Z czym chcesz?
- W sumie, to nie, nie chce drinka. Nalej mi czystej.
- Dostosowujesz się do wieku, czy po prostu chcesz upić tego siwego włosa?
Cytat:Właśnie takie jest życie człowieka – krótkie i nieprzewidywalne. Ludzie wznoszą się ku górze, by przez jakieś wydarzenia zniknąć, powoli prawie niezauważalnie… niezauważalnie
niezauważalnie... Niezauważalnie...
Cytat:Tak, ja Nicol Cortez nadal nie potrafię pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby i mimo, że moje ciało żyje, to dusza już dawno odeszła, a ja… ja czekam już tylko na śmierć.
ja... Ja czekam juz tylko na śmierć.
Cytat:Ty… nie, pewnie mi się przewidziało
Ty... Nie, pewnie mi sie przewidziało.
Po wielokropku używamy wielkiej litery Wink

Cytat:Jak co dzień, podlałam nieco już zwiędłe kwiatki i ruszyłam w stronę toalety.
przecinek jest niepotrzebny

Cytat:Dzięki niej przez te dziesięć minut rozkoszy, mogłam stwierdzić, że jednak jest do czegoś potrzebna
raczej jestem...

Cytat: Sponio nooooo, nie denerwuj się już tak. Drinka?
- spytała blondynka, podnosząc się i potykając przy okazji, o deskorolkę, nie wiadomo czemu pozbawioną kółek.
to Ci się coś rozbiło...



Nie lubię czytać tekstów urywanych, ale cóż nie mam wyboru. Tekst jest dobry, ale nie wiem czy zainetesował mnie na tyle bym chciała znać ciąg dalszy. Nie oznacza to jednak, że jest nieciekawy. Po prostu mam mieszane uczucia.


pozdrawiam,
Kali

Konto usunięte

"zwykłe, żeby nie powiedzieć nudne" - ja bym postawiła przecinek przed "nudne"

"nieprzestępnym murem, od mych znajomych, rodziny, przyjaciół" - napisałabym "moich", zamiast "mych". Jakoś mi estetyczniej wyglądało.

"nie z nałogu czy przyzwyczajenia, lecz dlatego aby coś robić, cokolwiek" - albo przed "aby" przecinek, albo mała zmiana - "raczej dlatego by" - na przykład. Moim zdaniem, rzecz jasna.

"wydarzenia zniknąć, powoli prawie niezauważalnie… niezauważalnie…" - po "powoli", przecinek. I nie jestem pewna, czy to drugie "niezauważalnie" jest potrzebne...

"Imprezy, kawa – tak, kawa była bardzo ważna i faceci." - nie wiem czy dobrze rozumuję, ale jeśli moment o wadze kawy jest wtrąceniem, to chyba przed "i faceci", również powinien być myślnik.

"- Sponio nooooo, nie denerwuj się już tak. Drinka?
- spytała blondynka, podnosząc się i potykając przy okazji, o deskorolkę, nie wiadomo czemu pozbawioną kółek. - cofnij enter Tongue

"a u ciebie zwykły niczym niezachwycający burdel" - po "zwykły", przecinek ;]

"Miałam wtedy dwadzieścia trzy lata." - zaraz wytłumaczę, co jest nie tak ;]
"W wieku dwudziestu pięciu lat moje życie toczyło się bez większych zmian. Dalej byłam tą samą, wiecznie rozgadaną nastolatką, którym mottem życiowym było „Carpe Diem” " - te dwa zdania mi nie grają. Bo po śmierci przyjaciółki, jej życie zaczęło być puste i, jak sama napisałaś, melancholijne. Jeśli tak, latka bohaterki się nie zgadzają.

"Dzięki niej przez te dziesięć minut rozkoszy, mogłam stwierdzić, że jednak jest do czegoś potrzebna. A druga? Leniwce po prostu były." - naprawdę seks trwający 10 minut jest przyjemny?

Ogólnie:

Mnie tam nie zachwyciło. Tym bardziej, że wiem, jak to jest stracić kogoś bardzo bliskiego. Nie zauważyłam żadnych większych uczuć, związanych ze stratą. Zazwyczaj, kiedy czytam coś, co dotyka tego tematu, robi mi się słabo, mam mroczki przed oczami, chce mi się płakać, lub po prostu zamykam laptopa i idę na długi, lekko zakrapiany alkoholem, spacer. A tu nic. Zero wstrząsu. Nawet powieka mi nie drgnęła.

Nie jestem przekonana, przykro mi.

Pozdrawiam, Duś.