Via Appia - Forum

Pełna wersja: Opowieść o nikim
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Konto usunięte

Tak. Stresuję się. Mimo, że moja proza wygląda nieco inaczej niż to, co tutaj wstawię, boję się. Bo owszem, boję się krytyki. Heh. Nie doszukiwać się proszę, powiązań z moją osobą, choć niektórzy mogą co nieco skojarzyć. Nie, nie. Koniec. Nie robić, i już.
Tak więc to jest coś, co zaczęło powstawać już bardzo, bardzo dawno. I mimo, że nie do końca potrafię już pisać w ten sposób, mam sentyment do głównej bohaterki, i przyznaję otwarcie, dalej w to brnę, sama nie wiedząc po co.
Zjedźcie mnie ludzie, proszę Big Grin



Cz.1

'A miało być tak pięknie
Miało nie wiać w oczy nam,
ale przede wszystkim...
Miało być sto lat, sto lat...'
- Happysad. ‘A miało być tak pięknie’

- Kiedyś po prostu wstanę, zapalę papierosa, wyjdę. I po prostu nie wrócę. - uśmiechnęłam się szeroko do Mai. - To takie... w moim stylu.
- Nelly, dobrze wiesz, że nie. - spojrzała na mnie uważnie. - Będę cię zatrzymywać. - upiła łyk gorącej czekolady przeglądając moje rysunki. - Skończ z tym. - podała mi kartki.
- Z czym? - spojrzałam na nią zapalając papierosa i odchyliłam się na krześle do tyłu.
- Ze smutkiem w Twoich pracach - pokręciła głową. Wzruszyłam ramionami i zaciągnęłam się mocno.

'Ostatnio czuję jak coś we mnie się buntuje
nie chcę już istnieć jak teraz żyję
muszę coś zrobić, bo zwariuję.'
- Autor nieznany

'Kiedyś chyba było łatwiej żyć między ludźmi. Kiedyś, jak byłam mała, nie było smutku, panicznego lęku i wewnętrznego bólu. Wtedy wcale nie trzeba było się bawić życiem.
Teraz przynajmniej jest zabawnie, prawda?
Tylko, drogi pamiętniczku, trzeba coś w końcu zmienić. Tylko co?
Trzeba zrobić coś co poprawi humor zbłąkanej duszyczce… '


'Są tacy, otwarci jak okna
Którzy wchłaniają życie do woli
Inni znów, zamknięci jak drzwi
Czekają, aż ktoś je otworzy'
-Autor Nieznany

- Rzuć to, marnujesz się tylko. - Maja spojrzała na mnie tym wzrokiem, którego ostatnio zaczynałąm się bać. Łykam spokojnie dwie kolejne tabletki i zapalam skręta.
- Lubię to. Bardzo to lubię. Poza tym... wszystko jest dla ludzi, nieprawdaż? - uśmiechnęłam się do niej nikle i zaciągnęłam mocno. Lubiłam zapach trawy, chociaż tak na prawdę nie umiałabym go opisać.
- Zły nawyk Ne, bardzo zły. - westchnęła patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. - Nelly...?
- He? - przerwałam patrzenie na wysokiego, przystojnego blondyna i od niechcenia spojrzałam na nią.
- Co Ci jest? Znów się zamknęłaś i nie da się do Ciebie dotrzeć.
- Czekam aż ktoś poprosi o kluczyk. - odparłam z kpiną. Nie chciałam, żeby zobaczyła, że coś jest nie tak. Zawsze, kiedy coś się dzieje, gram. Od dłuższego czasu teatr zastąpił mi życie.
- Więc mi go daj, Ne. - wyciągnęła ku mnie swoją małą dłoń. Uśmiechnęłam się nikle i spojrzałam jej w oczy. Ciemne, nieokiełznane i hipnotyzujące.
- Ty już mnie znasz. Wiesz jak ze mną postępować. Daj szansę innym - łykając kolejne tabletki wstałam i odeszłam od stolika.

'Nie żyj ciągle wspomnieniami,
Pomyśl lepiej o przyszłości,
Chociaż pamięć serce rani'
- Autor nieznany

' Kochany Pamiętniczku!
Znowu Maja mi dokucza. Nie znoszę tego. Czuję się wtedy jak mała dziewczynka.
Każdego dnia ryje mi łeb. "Rzuć palenie", "Rzuć narkotyki", "Zachowuj się". Dlaczego ona za wszelką cenę chce tak o mnie dbać? Nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem.

I ciągle papla. Otwórz się, poznaj ludzi, znajdź przyjaciół, pokaż jaka jesteś. Po co? Żeby kolejny raz dostać po dupie? Kilka razy, okej, fajnie, rozumiem. Wszystko w porządku. Ale nie raz za razem. Poza tym, czy ja nie poznaję ludzi? Poznaję, chociaż oni mogą o tym nie wiedzieć.
O, taki na przykład, Patryk czy Ewa. Wystarczy ich chwilę posłuchać, popatrzeć na nich i już się wie.

Nela kiedyś ufała, Drogi Pamiętniczku, ufała ludziom. Ale za dużo straciła, żeby znów być głupia.


Wspomnienia ranią. Dlatego uczucia przelewa się na papier. Nie rozmawiam o tym, co boli. Ja piszę, przerzucam to na kartkę. Lubię to. Często wspomnienia, zdarzenia z mojego życia, troski, przemyślenia, łączą się w jedną całość. Opowiadanie. Fikcyjny bohater, fikcyjni przyjaciele. Ale treść oparta na faktach. Tak jest łatwiej. Pisać o kimś. Nie o sobie. Pozbywam się wtedy wielu emocji.
'

***

- Powiedziano mi, że nie jestem ładna, więc po prostu uwierzyłam. Powiedziano mi, że nie jestem wyjątkowa, więc żyłam w ten sposób. Z krytycznymi spojrzeniami innych i jak moje odbicie w lustrze mogło być doskonałe... Skoro nikt z moimi wadami nie chciał mnie? - przeczytałam i zaczęłam się głośno śmiać. - Czaisz to? Kocham amatorskie wiersze - rozciągnęłam się wygodnie na ławce w parku. Spojrzałam na Maję. Znów jej coś nie pasowało. - Co znowu? - uniosłam brew.
- Dziewczyna ma po prostu problemy. Ty ich nie masz? Nie przejmujesz się opinią innych? - wyrzucała z siebie słowa jak karabin maszynowy. - Nig...
- Nie. - przerwałam jej w pół słowa - Mam głęboko w poważaniu to, co sobie o mnie myślą. To moja sprawa, nie ich. - położyłam nogi na oparciu ławki i zaczęłam machać nimi. Moje glany, sięgające do połowy ud, połyskiwały na słońcu. - Jak dla mnie mogłoby ich nie być. I tak nie zauważyłabym różnicy.
- Jeszcze zapragniesz mieć kogoś obok siebie Nelly. - pokręciła głową.
- Mam ciebie Majka. - uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Nie zawsze mogę być.
- A ja nie zawsze potrzebuję pomocy.
- Ty nigdy jej nie potrzebujesz...
Hmmm.... Zapowiada się ciekawie. Jednak trochę mało żeby cokolwiek stwierdzić. Na razie nie napisałaś nic odkrywczego. Pisz dalej zobaczymy co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam, Zu.

Konto usunięte

Bo to nie jest odkrywcze ;] ja opisywałam, w pewnym sensie, czyjeś życie. Tu nic odkrywczego nie ma i może nie być ;]
eh dziwnie się czuję czytając Twoją pracę, chociaż nie, nie dziwnie, inaczej
zobaczymy co będzie dalej


pozdrawiam,
Kali
Duśka - ale powinno być coś co przyciągnie czytelnika, a tu nic takiego na razie nie ma.

Pozdrawiam, Zu.
Na razie, to całkiem fajnie warsztatowo wypadło, ale chyba trzeba nam poczekać na jakiś rozwój.
[ nie wiem, czy ten fragment nie będzie za długi, ale cóż...]

'Przyjaźń to najwspanialszy
i najbardziej kosztowny dar.
To sens i znaczenie wszystkich darów,
ilekroć ludzie się obdarowują.'
- Phil Bosmans

' Kiedyś jej podziękuję. Obiecuję Ci, drogi pamiętniczku. Podziękuję jej za troskę i czas jaki mi poświęca. Za pomoc i chęci. Za wszystko.'


‘Ja wiem ile zostało w nas ufności
Gdy formy zniosła treść.’

- Coma, ‘Lśnienie’

- Żartujesz sobie? – zapaliłam papierosa, śmiejąc się lekko.
- Nie Nelka. Otwierasz się! – Maja spojrzała na mnie z uśmiechem. – Co się dzieje, zakochałaś się? – zabrała mi papierosa i zgasiła o stolik w kawiarence.
- Miałaś popielniczkę – skwitowałam i zapaliłam kolejnego. Papierosy są częścią mojego życia. Chyba nie potrafiłabym ich ot tak rzucić. Po co w ogóle próbować? Jeśli ma mi nie przynieść satysfakcji, nie widzę w tym sensu. – Nie zakochałam się, słodziaku ty mój. Nie jestem głupia. Lubię ją i tyle. Jest… - urwałam zdanie zaciągając się mocno - Ciekawa? – wypuściłam dym, tworząc małe obłoczki.
- A jego? – przyjaciółka zaczęła grzebać w torebce, szukając telefonu. – Mów, ja cię ciągle słucham. – wyciągnęła komórkę i położyła ją na stole. Chyba martwiła się, że Dawid może pisać lub dzwonić. Eh… Zakochani. Tego to już moja biedna głowa nie pojmuje. Jak można, z własnej woli, podporządkowywać się komuś, uzależniać się i , co najgorsze, nakładać na swoje barki problemy drugiej osoby? Jak, do cholery, można być wpatrzonym w jedną osobę, jak w jakiś święty obrazek? Ah, może złe sformułowanie. Święta bowiem jestem ja i moje przekonania. W obrazek. Po prostu obrazek. Moje przemyślenia przerwała rączka Mai, poruszająca się w miarę szybko, raz w prawo, raz w lewo– Żyjesz?
- Jego? On mnie irytuje. Zachowuje się jak pierwszorzędne dziecko. – wsadziłam papierosa do buzi – Majka, nie masz o co mnie pytać? Już lepiej o treningi – mówiłam z papierosem w buzi, rozwalając się na krześle jak rasowy facet.
- Na treningach idzie ci dobrze, w domu za tobą nie tęsknią, a zespół daje sobie radę. O to nie muszę pytać. – westchnęła. – A twoje życie prywatne, to nowe życie, w nowym otoczeniu, jest bardzo interesujące.
- Dla Ciebie. – zażenowana wstałam i lekko kręcąc biodrami ruszyłam w stronę łazienki.

 ‘Nie powinniśmy ufać sobie wzajemnie. To nasza jedyna obrona przed zdradą.’

- Tennessee Williams

 ‘Drogi Pamiętniczku!
Zawsze unikam odpowiedzi na pytania, które w jakikolwiek sposób mogłyby pokazać jaka jestem. Rola sarkastycznej, małomównej dziewczyny bardzo mnie satysfakcjonuje. Tak naprawdę podoba mi się nowe otoczenie. Mogę być kim chcę, kiedy chcę i nikt, nie licząc Mai, nie powie mi, że to co robię jest oszustwem. Czyżbym to już kiedyś mówiła?
 Mój drogi przyjacielu, co to znaczy ufać? Ze słownikowego punktu widzenia, zaufanie jest wiarą w dobre intencje człowieka, w to, że nie zostanie się przez niego oszukanym i skrzywdzonym.
Czy ja, Nel , mogę zaufać Ewie? Czy dziewczyna, która jest uosobieniem niewinności, wiary w ludzi, a zarazem nieufności może zrobić coś, czego ja pożałuję? Dlaczego akurat teraz, kiedy jest mi to tak potrzebne, moje zdolności przenikania ludzkiej psychiki zablokowały się? Czy to kwestia tego, że nie chcę wydać złego sądu na tej dziewczynie? ‘ 



‘Miłość jest dowolną ilością emocji i doświadczeń nawiązujących do powodu silnej więzi. Słowo miłość może odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej interpersonalnej atrakcji. Rozmaitość użyć i znaczeń, połączona z zawiłością opisywanych przez nią uczuć, powoduje, że miłość jest nie spotykanie trudna do zdefiniowania, nawet w porównaniu do innych stanów emocjonalnych.’

- wikipedia.pl

- Damian? Za co kochasz Olkę? – trzymałam słuchawkę blisko ucha, jakby bojąc się, że nie usłyszę przekazu.
- Ne… Jest 3 nad ranem. – jej przyjaciel, wokalista zespołu, w którym niegdyś grała, jęknął. – Zadzwoń jutro.
- Nie Damian, Teraz. Próbuję coś napisać, wiesz? – warknęłam na niego cicho, żeby nie obudzić współlokatorki. Jasne światło lampki oświetlało większość ładnie umeblowanego pokoiku. Od kiedy Maja zamieszkała z Dawidem zrobiło się tu jakoś pusto.
- Eh… Za to, że jest, pomaga mi, inspiruje… Nelly… Co ty piszesz? – ziewnął. Usłyszałam dźwięk podnoszącego się ciała, chwilę później szuranie jego wielkich, żabich kapci.
- Piosenkę. Będziesz teraz jadł? – mruknęła.
- Już jem – odpowiedział jej z pełną buzią. – Wymyśliłabyś inną nazwę zespołu, piosenek nam nie brakuje.
- Nie piszę dla Was. Piszę dla… Siebie. – odparłam obojętnie. – ‘Sweeties’ jest słodkie – dodałam z nutką ironii.
- Zakochałaś się? No więc… Olka jest dla mnie oparciem, podporą i… metodą na zaspokojenie potrzeb. – ponownie ziewnął.
- Ah – mruknęłam. – Nie ważne. – Bez słowa pożegnania rozłączyłam się.

‘ Dlaczego wszystko, każde uczucie, sprowadza się tylko do tego? Pytanie na miarę gimnazjalistki. Ba! Może nawet jeszcze mniejszego dzieciaka.
Czym jest seks? Przyjemnością, której doznają obie strony, satysfakcją i zaspokojeniem pożądania? A może… Może wyrazem miłości?
Wszyscy ostatnio mówią o miłości. Ah, oh, eh. Wszyscy się zakochują. Żenujące!’


***

- O, taki na przykład, Patryk czy Ewa. Wystarczy ich chwilę posłuchać, popatrzeć na nich i już się wie.  - Patryk, chłopak, który, zaiste, często mnie irytował patrzył na mnie wyczekująco. – Co miało być dalej?
- Hmm… Dalsza część pamiętnika, której ani ty, ani Ewa nie poznacie? –uśmiechnęłam się nikle.
- No patrz – Ewa westchnęła zrezygnowana.
- Eh… Spróbować warto było – chłopak uniósł lekko barki w geście bezsilności.
- Nadzieja umiera ostatnia, taa? – odparłam beznamiętnie.
- Właśnie tak. Teraz umarła. – Ewa wypowiadając te słowa pokiwała głową i zaczęła bawić się długopisem.
- Zastanawialiście się nad tym wcześniej czy co?
-Trochę i do niczego nie doszliśmy. – skwitowała Ewa.
- I prawidłowo. – uśmiechnęłam się szczerze i zapaliłam papierosa. Zamyśliłam się. Jednak coś wyrwało mnie ze świata moich fantazji. Usłyszałam głos Patryka. Głos niczym zza grobu.
- A dlaczego akurat nas?
- Ciekawość się domaga. Nie lubię jej. – dziewczyna spojrzała na mnie, z lekką niepewnością.
- Jakoś wypadło... Losowo. Wycięłam takie małe karteczki i pozapisywałam wasze imiona na nich. I tak wyszło.
- Do pamiętnika nie robi się losowania. – znów usłyszałam głos dziewczyny. Czy oni nie mogą dać spokoju? To chyba jasne, że ot tak nie powiem im co myślę. To moja tajemnica.
- Chyba, że ma się rysę na mózgu, nie sądzisz?
- Nie, nawet wtedy.
- Wiecie co najbardziej lubię? – Zaciągnęłam się mocno, patrząc na Patryka. Zastanawiałam się, czy trafi. Pomyśli.
- Fajki? – spojrzał na papierosa. Pokręciłam głową przecząco. Wiedziałam, że coś palnie. Miałam jednak nadzieję, że wymyśli coś sensowniejszego.
- Swoją tajemniczość? Szukaj głębiej Pat, a nie w powierzchowności. – odezwała się Ew.
- Mimo, że ostatnio za bardzo przyciąga ludzi – zgodziłam się z dziewczyną.
- Nie chce mi się kopać. – odparł beznamiętnie.
- Tajemnica zawsze przyciągała ludzi. To, co nieznane, nie odkryte. Wielu ludziom brak płaszcza tajemniczości, między innymi mnie. Ale ty, czy Sara robicie to doskonale. – przeniosła wzrok na Patryka - Za łopatę i do roboty, a nie. – głos Ewy z upływem czasu stawał się twardszy i pewniejszy. Jak gdyby przywykła już do mnie i mojego stylu bycia.
- Lenistwo jest jednym z siedmiu grzechów głównych, wiesz Patryku? – spojrzałam na chłopaka. Myśląc logicznie, pomijając nasz dar do nie dogadywania się, człowiek, w mojej osobie dochodził do wniosku, że Patryk jest bardzo przystojnym mężczyzną.
- I tak mam już wszystkie na koncie…
- Jeśli wierzysz w całą trójcę i jej świętą otoczkę – masz przechlapane. – zaśmiałam się cicho.
- Raz wierzę, raz nie, ale ogólnie wisi mi to.
- Człowiek musi mieć w co wierzyć. – Rudowłosa dziewczyna, po dłuższej chwili zwykłego przysłuchiwania się, wreszcie wtrąciła coś do rozmowy.
-Ja wierzę w wartości i wierzę w siebie Ew. I to mi wystarcza. – odparłam.
- Ja wierzę w wartości. W ludzi. Ale nie w siebie.
- 'Raz wierzę, raz nie' Dziwne podejście. Raz lubię czerwony a raz nie. Zależy jak mi w spodniach leży. – spojrzałam na Patryka.
- Dokładnie – odparł lekko uradowany chłopak.
- Dlaczego nie wierzysz w siebie, Ew? Jesteś inteligentna i ładna. Masz kogoś kto cię kocha i przyjaciół, którzy cię wspierają. Nie należysz więc do osób, które są pospolite i szare.
- Za dużo razy się na sobie zawiodłam. Jestem za słaba. Właśnie to czyni mnie pospolitą i szarą...
- Słabość jest rzeczą ludzką. Ja też zawiodłam się na sobie i to nie raz. I co z tego? Życie toczy się dalej. Mam je tylko jedno. – ziewnęłam. Dochodziło już wpół do drugiej. Mój mózg powoli domagał się chociaż niewielkiej ilości snu.
- Prawdziwe anioły mają czarne skrzydła... A diabły przybierają aureolę i nikt ich nie może odróżnić. – wtrąciła Ew. Pomyślałam tylko o tym, że to zbyt późna pora, żeby zastanawiać się w jakim kontekście padło ostatnie zdanie. Jak gdyby nigdy nic, dalej ciągnęłam swój wywód.
- Nie mogę żyć i cieszyć się z faktu egzystencji nie lubiąc i nie wierząc w siebie.
- Nie wierzę w siebie, co nie znaczy, że nie walczę o życie.– odpowiedziała. - A ja potrafię. Bo wiara w ludzi zastępuje mi wiarę w moją osobę.
- Tylko w pewnych momentach to ludzie cię zranią i zawiodą. Pozostanie ci sama wiara w wartości.
- Człowiek zasługuje na kolejną szansę. Na drugą, trzecią, dziesiąta, setną... To tylko człowiek...
- Ty też jesteś tylko człowiekiem, wiesz?
- Człowiekiem, który bez innych nie istnieje.
- A co się stanie, gdy oni odejdą…?
- Wtedy to będzie koniec. Definitywny. Za bardzo będzie bolało aby podnieść się i iść dalej. Nie można kontynuować biegu z bólem przeszywających twoją nogę..
- Nie trzeba biec, można wtedy iść. Byleby dojść do mety.
- Albo ukończyć wcześniej wyścig
- Co jest mało opłacalne. Tracisz honor. Poddajesz się, upadasz.
- Wtedy już duma nie jest nic warta...
- Duma a honor nie są jednym, wiesz?
- Ale są zbyt podobne w takich sytuacjach.
- Owszem, jeśli patrzy się na pozory. – zamilkłam i spojrzałam w okno. Zadziwiające. Tylko z tą dziewczyną potrafiłam rozmawiać normalnie. Bez ironii, sarkazmu czy innych zbędnych dodatków. Podobało mi się to, ale także martwiło
- Większość ludzi patrzy na pozory... – odparła podążając za moim wzrokiem.
- Niestety. – skwitowałam. Postanowiłam w tym momencie zakończyć rozmowę. Pozostawiając niedosyt sprawia się, że człowiek pragnie więcej, więc znowu przychodzi. A mnie pasowały psychologiczne rozmowy z Panną Ewą.
- Ludzie są tylko ludźmi – szepnęła i przymknęła zmęczone oczy.
- Jakie lody lubicie? – spojrzałam na obojga. Ciekawość wzięła górę nad ambitnymi rozmowami.
- Czekoladowe – odpowiedział Patty zaszczycając nas swoją wypowiedzią.
- Bananowo-miodowe. – odparła krótko Ew. Kiwnęłam głową. Efekt mojego pytania był taki, jak przypuszczałam.
- Tak myślałam.
- Myślałaś, że? – dziewczyna uniosła lekko powieki i spojrzała na mnie zaciekawiona.
- Ewciu, nic, robię dalsze oględziny waszych umysłów.
- I co wywnioskowałaś?
- To że Patryk boi się, bądź nie chce rozmawiać na poważne tematy. Ewentualnie wytłumaczy się tym, że nie chciał się wtrącać…

***

Kolejny łyk, kolejna butelka. Coraz więcej. Kolejny haust powietrza. Kocham kiedy słodki smak taniego alkoholu rozpływa się w moich ustach. Kocham, gdy szary dym z papierosa zasłania otaczającą mnie przestrzeń. Wreszcie kocham... gdy gorzka amfetamina dostaje się do moich nozdrzy.

***

'Jestem uzależniona. Uzależniona od wszystkiego, co niszczy. Niszczy nie tylko ciało, ale i duszę. Niszczy to, co ponoć u człowieka jest najważniejsze - zdolność odczuwania i rozumowania. Ćpuny mają swój własny, ciasny świat. Nie lubią wpuszczać tam nikogo. Nie lubią ufać. Nie lubią czuć. Oprócz tego wszystkiego, jeśli chodzi o mnie, nie lubię dotyku.

Nie lubię? Boję się.

Dlaczego biorę? Żeby być sobą, nie udawać, nie bać się. Nabrać pewności.

Skończę? Nie wiem. W gruncie rzeczy, chciałabym.

Chcieć nie znaczy móc.'


***

Znów jestem pijana. Kolejny raz zamykam się we własnym świecie należących wyłącznie do mnie problemów.
Nie uważacie, że życie jest piękne?
W innym wypadku łatwo byłoby z nim skończyć.
A tak?
Życie pociąga, chcesz je poznać, dalej głębiej. Żyć wolniej, Czerpać uciechy garściami.
Spotykać ICH.
Być TAM.
Słuchać.
Mówić.
Kiedy raz tego doznasz, nie będziesz mógł z tym skończyć. Kolejne pieprzone uzależnienie. Nic 'ot tak' nie postanowisz. Nie postawisz kropki i nie odejdziesz w milczeniu.
Nie da się.

***

-  I myślisz, że jesteś fajna, tak? - śmiejąc się żonglowałam piłką do nogi. Kolanko, główka, kolanko. Kochałam ten sport. Jako jedna z nielicznych, znanych mi, kobiet. Kopnęłam przedmiot prosto w bramkę i spojrzałam z uśmiechem na Ewę. Siedziała na trybunach sącząc jakiś napój. Podeszłam bliżej. - Zagraj ze mną , kochana. - uśmiechnęłam się.
- O taaak, oczywiście. Ja i piłka nożna - prychnęła, spojrzała na mnie jak na ostatnią, różową idiotkę i puknęła się w czoło. Wiedziałam, bardzo dobrze wiedziałam, że Ewa jest sportową kaleką, nie radzącą sobie z żadnym, dosłownie, żadnym sportem, który nie jest blisko związany z tańcem. W końcu to też można uznać za swego rodzaju sport, nieprawdaż? Nachyliłam się i wzięłam do ręki butelkę wody, odkręciłam korek i upiłam spory łyk. - Wiesz Nelly - ciągnęła dalej dziewczyna - nie powinnyśmy tu być. Jest 3 w nocy... Jak ktoś nas złapie...
- Nic nie będzie, kochana. Nie martw się na zapas - znów się napiłam i wsunęłam dłoń w stanik. Powoli, uważając, żeby nie połamać, wyjęłam zeń papierosa. Odstawiłam butelkę i wsadziłam papierosa do ust. Powoli przysunęłam do niego zapalniczkę i podpaliłam.
- Ne, czyś ty oszalała?! - Ewa, prawie na mnie krzyknęła. Opanowała się jednak. Chyba pod wpływem nagłej, jasnej myśli, gdzie się znajdujemy i o jakiej porze. - zaciągnęłam się i uciszyłam ją ruchem ręki. Powinna już dawno wiedzieć, że jej prośby i lamenty do mnie nie docierają. Choćbym postępowała źle, a jest to moją decyzją, i tak to zrobię.

Nagle usłyszałam szmer. Jakby... buty. Kroki. Szuranie! 'Żesz kur…!', przeleciało mi przez myśl. Pchnęłam Ewę do wyjścia.
- Co do dia...
- Biegnij - zaczęłam cicho chichotać - Stróż Nocny. Wiejemy! - pobiegłam w stronę wyjścia, a za mną młoda, utalentowana panna Ewa.
Jeszcze jakbyś wytknęła tą interpunkcję, bo nie wiem, co masz na myśli ;] - byłoby miło ;]
Dziecinko, wiesz co można "do buzi"? Wink Papierosa to się wsadza do ust.
I nie rób tu kaszany, bo ja ocipieję jak będę tak musiał skakać z jednego posta do drugiego, żeby coś zrozumieć. Weź to ładnie sklej w jeden post. Wtedy sobie przekleję do worda, sformatuję jak należy z akapitem 1,5 i w spokoju przeczytam całość. W dialogach jedna kwestia włazi drugiej na głowę, jest tak gęsto, że brakuje powietrza, to i mnie starego przytkało.
Jeśli ma mi to nie przynieść satysfakcji, nie widzę w tym sensu. Przeredagowałabym... Tongue

- ciekawa? – wypuściłam dym, tworząc małe obłoczki. Wielka litera!

W obrazek, Po prostu obrazek.Albo kropka, albo mała litera. Wybieraj!

pierwszo rzędne dziecko. Ranisz moje i tak już biedne ślepka... To się pisze łącznie!!!

Majka, nie masz już o co mnie pytać? Już lepiej o treningi. Wiem, ze dialogi to czasem czysta abstrakcja, ale nie lubie powtórzeń... Zwłaszcza takich

Czy dziewczyna, która jest uosobieniem niewinności, wiary w ludzi a zarazem nieufności może zrobić coś, czego ja pożałuję?Przecinek przed "a"

- Eh… Spróbować warto było – chłopak uniósł lekko barki w geście bezsilności. - A kropka na końcu to co? Pies?

Za łopatę i do roboty a nie Przecinek po a.

- Raz wierzę(,) raz nie, ale ogólnie wisi mi to.Przecinek

Właśnie to czyni mnie pospolita i szarą...Ogonek

Duśka no! Sama czepiasz się za przecinki, a co robisz( w tym "odcinku")? Kilka z nich masz wyżej, reszta to głównie problemy z ale i a.

Ogólnie opowiadanie jest dobre. Istnieje kilka zgrzytów, które mi nie pasują, ale pamiętnków i dialogów się nie czepiam - różnie z nimi bywa.
Co myślę? A to już zostawię dla siebie.

pozdrawiam,
Kali

Konto usunięte

Powtarzam, że to było pisane kilka lat temu.
Stąd niedociągnięcia.

Przez ten czas chyba zdążyłam podciągnąć swój warsztat, tak mi się zdaje.

Zaraz poprawię xD

Konto usunięte

Wybaczy Pan, większość lubi w postach. I z tego co wiem, w komentarzach wulgaryzmów się nie używa. Ja nie wiem, może ma Pan te swoje
+40 lat, jednak nie upoważnia to Pana do obrażania ;]

Co do dialogu - zgadzam się, redagować jednak go nie będę, ze względu na datę, i możliwość porównania tego, co było kiedyś z tym, co jest teraz.

Z poważaniem, Duś.
(21-08-2010, 23:50)Duśka napisał(a): [ -> ]Wybaczy Pan, większość lubi w postach. I z tego co wiem, w komentarzach wulgaryzmów się nie używa. Ja nie wiem, może ma Pan te swoje
+40 lat, jednak nie upoważnia to Pana do obrażania ;]

Nie było moją intencją obrażanie Ciebie, czy kogokolwiek. Napisałem tego posta z przymrużeniem oka. Jeśli moje "żołnierskie" poczucie humoru Cię uraziło - przepraszam. Będę odtąd, Młoda Damo, poważny jak grabarz.

Sem

Cytat:Jeśli moje "żołnierskie" poczucie humoru Cię uraziło
Moj ojciec jest żołnierzem pełną gębą, a jego poczucie humoru i żarty zawsze były niesmaczne i pozbawione dobrego stylu ^_^

Cytat:Dziecinko, wiesz co można "do buzi"? Wink Papierosa to się wsadza do ust.
Co mozna wsadzac do buzi, ze tak spytam? Czy moge prosic o dluzsze wyjasnienie? Jesli myslisz o tym, o czym ja przez moment pomyslalam (albo raczej co mimowolnie nasunelo mi sie na mysl po przeczytaniu zacytowanej wypowiedzi)... O zgrozo, jesli buzia ma sie kojarzyc tylko ze slangowym "robieniem laski" to poczulam sie jak pedofil, analizując, że do mojej rocznej siostry, gdy ta pcha sobie klocki czy inne tego typu do UST, mowilam zawsze NIE BIERZ TEGO DO BUZI...

Konto usunięte

Kolejny kawałek...


'Maska skrywa twarz...
Twarz skrywa ból...
Ten ból wypala ci serce...
Serce, którego nikt nie zna...'
-‘Bang, Bang, you are dead, sztuka teatralna

Każdego dnia spotykamy się z opinią ludzi. Każdego dnia słyszymy inny sąd o sobie. Każdego dnia zachodzą w nas małe, nieodwracalne zmiany.

Nawet ja się zmieniam. Zaczynam coś pokazywać. Nadal nie przywiązuję do niczego wagi. Prowadzę takie samo, zwykłe, pełne ironii życie. A jednak coś jest na rzeczy. Coś brzęczy, jak jedna nienastrojona struna pośród reszty pięknie brzmiących.

Poznałam wczoraj kogoś. Wiem, to duże słowo. Ale do tej pory... Do tej pory z nikim, w tak krótkim czasie, nie zamieniłam tyłu zdań. To dziwne. Zaintrygował mnie. Tak samo jak Sara, Natalia, Ewa czy niegdyś Maja. Pierwszy raz, odkąd przeprowadziłam się do San Francisco , zrobiłam coś dla kogoś. Z początku bezinteresownie. Dopiero później zaświtała myśl. Coś za coś. Nic wielkiego. Cmok, cmok. Jeden policzek, drugi. Tyle. Dostał to, co mu obiecałam. Zrobiłam to, poświęcając chwilę swojego czasu. Po prostu, ot tak. Z chęcią. Rano spotkałam go znowu. Chciałam wyjść. Gdy tylko otworzyłam drzwi, ujrzałam go. W ręku trzymał kopertę. Haracz? Zapłata? Zdziwiłam się. Nie było może jakoś wcześnie. Ale to sobota. Z reguły mężczyźni lubią pospać. Dostałam coś. Coś... Co niby nie jest... Dla niektórych może to być nic. Ale dla mnie... Podarunek, o który nie prosiłam, o który nie musiałam się starać. Chyba wtedy kawałek z twardej maski, którą noszę, ułamał się. Jeden jedyny. Maleńki.

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. (Jakby to ludzie nie mieli co robić, ta?).
- No rzesz! - mruknęłam do siebie i zwlekłam tyłek z wielkiego, wygodnego fotela. - Zamknij się już - warknęłam na telefon i złapałam się za głowę. Przeszywał ją ogromny, irytujący ból. - Nigdy. Nigdy więcej tyle nie wypiję. - melodia przychodzącej rozmowy ucichła. Odetchnęłam z ulgą. Szłam powoli, ostrożnie stąpając po podłodze zawalonej przeróżnymi, najczęściej nikomu nieprzydatnymi, rzeczami. W momencie, kiedy telefon ułożony był już wygodnie w mojej dłoni, wzrok zwróciłam ku wyświetlaczowi. Po chwili stały się nienaturalnie szerokie. Wszystkiego bym się mogła spodziewać, ale nie tego. Większym prawdopodobieństwem szczycił się Koniec Świata mający nastąpić, rzekomo, w 2012 roku. Telefon zaczął wibrować. Sms. 'Czekam pod bramą'
- Pieprz się - szepnęłam do siebie. Podeszłam do okna i chowając się jakbym była starą, moherową plotkarą za zasłonką, spojrzałam na bramę. Stał tam. Wysoki mężczyzna, w długim, czarnym płaszczu. Jedyne co mnie w tej sytuacji cieszyło to fakt, iż nie musiałam patrzeć w jego oczy. Powód? Jedno jego spojrzenie... i trafiałam do jego łóżka.

***

- Czego chcesz? - mruknęłam nie patrząc na niego. Pogoda sprawiała, że podły nastrój, który od kilku godzin władał moim ciałem, pogłębił się tak bardzo, jak tylko było to możliwe. Stałam przed nim, ubrana w koszulkę na ramiączka i krótkie, ledwo zasłaniające pośladki, spodenki.
- Trzęsiesz się. - w głosie Dominika słychać było nutkę udawanej troski. Jakby chciał znów omamić mnie pięknymi słowami o przywiązaniu, przeznaczeniu i różnych, nie mających większego sensu, więziach. Zarzucił na moje ramiona kurtkę.
- Dziwne, jest wręcz gorąco. Słońce świeci, ptaszki śpiewają... - mruknęłam patrząc na granatowe niebo, nie ozdobione nawet jedną, głupią gwiazdą. Długo powstrzymywałam się, żeby nie oddychać. Nie wytrzymałam. Poczułam zapach jego perfum. Podszedł bliżej mnie. Położył dłonie na moich policzkach. Zabierz je, rozpaczliwa, pełna strachu prośba przemknęła mi przez myśl. Podniosłam, bardzo wolno i ostrożnie, wzrok i spojrzałam prosto w jego piękne, brązowe oczy. - Zostaw - szarpnęłam się. Zdziwienie jakie malowało się na jego twarzy sprawiło mi szalenie wielką satysfakcję. To jak... Jak małe dziecko, które wymusi na mamie kolejną zabawkę. Duma je rozpiera, bo znalazło sposób. - Teraz już potrafię. Wiem jak się przed tobą obronić. Już nigdy więcej. Już nie dam ci nic. Nigdy więcej. - uśmiechnęłam się kpiąco. Tak jak zawsze, tak jak lubiłam.
- Masz rację, Nelly. Odwróć się jeszcze raz. Odwróć się do mnie plecami. Kolejny raz ucieknij. Zwiej tam, gdzie będziesz mogła udawać. No, dalej - krzyknął - Albo... - jego głos złagodniał, jakby zdał sobie sprawę, że krzykiem nic nie zdziała. - Albo wróć do mnie. Teraz. Tak jak zawsze. Daj mi to, czego chcę.
Czasami się go bałam. Tak po prostu. Przyjaciel, kochanek, wróg. Mężczyzna, który przyciągał swoim chłodem, szepcząc mamił mnie, dotykając delikatnie moje ciało zaciągał do sypialni. A mimo tego wszystkiego - rozbudzania mojego pożądania, chęci oddania mu się w całości... Mimo tego, następnej nocy w jego łóżku, ciche jęki wydawała już inna.
Tworzył mnie. Budował od nowa. Sprawił, że jestem teraz tym, kogo widzą inni.
- Mam kogoś - szepnęłam.
- Ty? - zaśmiał się - Ty masz kogoś? - nie uwierzył. Widziałam to w jego spojrzeniu, ruchach. Dlaczego? Dlaczego nie potrafię być wiarygodna? Przecież pojawił się ktoś w moim życiu! Może nikt o tym nie wiedział, może on sam nie zdawał sobie sprawy, ile znaczy... Ale był! Był i rozmawiał. Tak po prostu. Bez natarczywej próby wejścia w mój umysł. Po prostu był...

***

' Drogi Pamiętniczku!
Dużo czasu minęło, zanim zaufałam Ewie... Wiele dni przeleciało, zanim zaczęłam czuć się między ludźmi swobodnie.


Dlaczego jemu, wszystko przyszło tak łatwo?
Nienawidzę ufać. Przywiązywać się. To boli. Rozdziera od środka. Świadomość, że tęsknię.
Za wszystkim. Za ustami, dotykiem, głosem... Oczami, które ciągle wpatrują się we mnie, szukając odpowiedzi.


Skończ!

Przecież nie mogę, cholera jasna! Obiecałam sobie. Koniec. Rób z nim co chcesz, kochana, ale nie przywiązuj się!

Skończ!


Przecież to nic złego... Samotność daje tylko poczucie siły... Siły... która nie jest prawdziwa... Poczucie bezpieczeństwa? A przed czym ja mam się bronić...?


Skończ!

Pomyśl, człeku, ile krzywdy możesz doznać. Ile jeden błąd może cię kosztować. Skąd pewność jakie są ich zamiary?
Może on cię wykorzysta? Przespał się i co? Były jakieś obietnice? Nie, kochana. On cię zostawi, moja droga! A Ewa? Może to jest zwykła próba zaspokojenia ambicji? Pozna cię i co potem? Zostawi, bo zabawka będzie już bezużyteczna!


Skończ...?

Sama zobaczysz. Przekonasz się na własnej skórze...

Skończ?!


Nie skończę. Nigdy nie skończę... '


***

- Był u ciebie?! - Maja podniosła głos. Słychać było, że jest zdenerwowana. Kiwnęłam głową, nie wysilając się na nic więcej. Dziwne, dziewczyna nigdy nie lubiła Dominika. Zawsze jego chłód, wewnętrzne roztargnienie i obojętność napawały ją lekiem. Mnie wręcz przeciwnie. Wabiło mnie to. Ten specyficzny charakter. Facet, który z natury był chamem. Inteligentnym chamem. - Ale po co?
- PO to, co zwykle - prychnęłam.
- Spałaś... z nim...? - spojrzała na mnie ze strachem w oczach.
- Nie. Nie zrobiłam tego i nigdy więcej nie zrobię. - wyjęłam z kieszeni torebeczkę z białym proszkiem. Wysypałam część zawartości na stolik. Używając jakiejś wizytówki utworzyłam dwie, proste, białe linie. Na dwie dziurki. Raz, dwa. Po wszystkim.
- Ne, skończ z tym. Dla mnie, dla Ewy, dla Sebastiana... Dla tych ludzi... - spojrzała na mnie.
- Nie chcę. Zrobię to kiedyś dla siebie - również przeniosłam na nią wzrok. - Obiecuję...

'Ile jeszcze we mnie wiary?'
- Coma, ‘Daleka droga do domu’

' Jak długo przeżyje człowiek, który kompletnie w nic nie wierzy?
Wiara w siebie bowiem nie jest odzwierciedleniem tej prawdziwej, która daje siłę.
GŁUPOTA
Wiara w ludzi?
Ludzie to, w gruncie rzeczy, stworzenia, posiadające zdolność rozumowania. Rzadko jednak, patrząc na życie w XXI wieku, z niej korzystają.
Ból, strach, wewnętrzne cierpienie.
Jak więc można w nich wierzyć?
KŁAMSTWO
Bóg?
A cóż to za pierwiastek? Wymysł ludzki, stworzony po to, aby móc usprawiedliwiać swoje czyny, tłumacząc sobie, że tak na prawdę to nie ich wina.
MISTYCYZM
Wiara w miłość?
A czymże ona jest? Nadmierną ilością zbędnych uczuć. Uczuć nie mających ujścia?
Miłość przychodzi bardzo szybko, nagle. Mniej czasu jednak, zajmuje jej odejście.
BZDURA

Wszystko jest bzdurą...'

***

-Ty się, mój słodziaku słitaśny, zakochujesz, wiesz? - moja ulubiona koleżanka, specjalizująca się w długich, wieczornych rozmowach, uśmiechnęła się szeroko.
- A tak wyglądam? - uniosłam brew zaciągając się mocno.
- Yhym. Rozkwitasz - pokiwała głową. Bingo. Trafiła. Ciągle przed oczami miałam chwile spędzone z Sebastianem. Każdy moment, słowo, spojrzenie. Każdy uśmiech rysował się grubą kreską w mojej pamięci.
- Możliwe. Jednak mogłabyś już, z łaski swojej, skończyć. - zamknęłam oczy.
- Dlaczego?
- Bo to tylko i wyłącznie moja sprawa.
Nawet ja, sławetna Nelcia , się zmieniam.A to co tam robi, tak daleko od domu?

Ale do tej pory... do tej pory z nikim, w tak krótkim czasie, nie zamieniłam tyłu zdań. Jak się zaraz rozłoszę to zmieszę w Kąciku literata instrukcję obsługi wielkiej i małej litery po wielokropku! Tutaj wielka literą. To jest myśl urwana! No, a tu mnie rozwaliłaś... Tyłu? Od tyłu to... Nieważne. Zmień to na tylu. Błagam

Otwierając drzwi ujrzałam jego.
Jeśli juz to go. ale ja proponuję odrobinę zmienić zdanie na np: Ujrzałam go otwierając drzwi. Tak jak teraz brzmi źle

Coś... co niby nie jest... dla niektórych może to być nic.W pierwszym przypadku czepiam się, bo to mysl urwana. W drugim powidzmy, ze uznaję to za rzecz zaskakującą, więc mała litera może zostać

W momencie, kiedy mój telefon ułożony był już wygodnie w mojej dłoni, moje wzrok zwrócił się ku wyświetlaczowi. Zaimki to zaiste ciekawy wynalazek, ale w nadmiarze przyprawiają o ból głowy. Dodatkowo w ostatnim jest błąd (moje zamiast mój)

Podeszłam do okna i chowając się jakbym była starą, moherową plotkarą ,za zasłonką, spojrzałam na bramę. A ten przecinek to co? Na spacerze do sąsiada?

Słychać było, że się zdenerwowała.Zamiast się proponowałabym jest

'Ile jeszcze we mnie wiary?'
- Coma, ‘Daleka droga do domu’ czy to nie miał być pogrubiony cytat? Albo cos innego? W tej chwili wygląda jak kontynuacja dialogu...

Do tego kim się jest można sie przyzwyczaić, nawet jeśli nie jest to prawda. Wink Czyż nie?

Czekam na następną część.

pozdrawiam,
Kali

EDIT:
Jeszcze jedna sprawa. Dialogi. Proponuję zerknąć do Kącika literata - Zasady pisania dialogów.
Skorom obiecał, to jadę z Twoim tekstem. Nie chcę babrać się w miniaturkach, bo to nie moje klimaty – kilkunastozdaniowe rozkminy na temat wewnętrznego życia bliżej niezidentywikowanej osoby z narracją drugoosobową – jakoś mnie to nie grzeje. Tongue
Dlatego sięgam po jedyną dłuższą rzecz, jaką udało mi się tutaj wyłowić Twojego autorstwa. Wink

W szczególe:
  • „- Kiedyś po prostu wstanę, zapalę papierosa, wyjdę. I po prostu nie wrócę. - uśmiechnęłam się szeroko do Mai. - To takie... w moim stylu.” – i tak dalej. Chodzi o zapisywanie dialogu. Uff. Jeśli przerywnik narracyjny w dialogu nie odnosi się bezpośrednio do wypowiadanej kwestii, czyli nie jest w jakiś sposób określeniem na odgłos paszczą („powiedział”, „zawołał”, „spytał”, a nawet jakieś tam stworki typu „zaskomlał” czy „wycharczał”, chociaż King by mnie za to ostatnie w tej chwili ustrzelił), to zaczyna się go (ten przerywnik narracyjny) od wielkiej litery. A więc wszelkie „spojrzała”, „uśmiechnęła się”, „upiła”, „podała”, a zapewne i kolejne słowa w kolejnych dialogach, ale przecież nie będę tu wyliczać wszystkiego, powinny być od wielkich liter.
  • „(...) którego ostatnio zaczynałąm się bać.” – literówka, „zaczynałam”Wink
  • „Łykam spokojnie dwie kolejne tabletki i zapalam skręta.” – a tu nagle Ci czas się zmienił z przeszłego na teraźniejszy bez szczególnego uzasadnienia ani kontynuacji w późniejszej części tekstu.
  • „(...) uśmiechnęłam się do niej nikle i zaciągnęłam mocno. Lubiłam zapach trawy, chociaż tak na prawdę nie umiałabym go opisać.” – nie jestem pewien, czy można uśmiechnąć się „nikle”. Chyba po prostu przysłówek jest rzadko używany, dlatego dziwacznie mi brzmi. „nikły uśmiech” wygląda dla mnie dużo mniej kuriozalnie, niż „uśmiechnąć się nikle”. Nic to – subiektywna sprawa. Gorzej z tym „na prawdę”, które winno być napisane łącznie. Tongue Wyliczankę zna? ;> „Naprawdę” piszemy na pewno łącznie, a „na pewno” piszemy naprawdę oddzielnie. Tongue
  • „- Zły nawyk Ne, bardzo zły. - westchnęła patrząc na mnie spod przymrużonych powiek. - Nelly...?
    - He? - przerwałam patrzenie na wysokiego, przystojnego blondyna i od niechcenia spojrzałam na nią.”
    – powtórzenie.
  • „- Co Ci jest? Znów się zamknęłaś i nie da się do Ciebie dotrzeć.” – jeśli nie znajdę w dalszej części tekstu jakiejś informacji o tym, że bohaterki istotnie potrafiły mówić od wielkiej litery, to sio mi z tymi „Ci” i „Ciebie”. Tongue
  • „Uśmiechnęłam się nikle i spojrzałam jej w oczy.” – kalka zdania, które było przed chwilą. „uśmiechnęłam się nikle” – to na tyle specyficzna konstrukcja (w sensie że rzadko spotykana), że nie powinnaś jej imho nadużywać i wrzucać do tekstu w takim zagęszczeniu. To dość mocno daje po oczach. Nawet niekoniecznie ciemnych, nieokiełznanych i hipnotyzujących;]
  • „Z krytycznymi spojrzeniami innych i jak moje odbicie w lustrze mogło być doskonałe...” – tego zdania trochę nie rozumiem. Chyba przez to „i” w środku.
  • „(...) położyłam nogi na oparciu ławki i zaczęłam machać nimi.” – najpierw piszesz o wyciągnięciu się na ławce – może jestem dziwny, ale wyobraziłem to sobie pi razy oko tak ("gościu" po prawej xD ):
    (zdjęcie wyguglane, nie wnikam co ono tam dokładnie przedstawia)
    [Obrazek: PRE1848.jpg]
    Tymczasem Ty coś piszesz o kładzeniu nóg na oparciu ławki. To ja już nie wiem, jaki popis najwyższej klasy ekwilibrystyki odstawia nam tu bohaterka. oO
  • „Moje glany, sięgające do połowy ud, połyskiwały na słońcu.” – zauważyłem, że kobiety mają skłonność do nadmiernego koncentrowana się na odzieży bohaterów. Czy naprawdę uważasz, że fakt, iż glany sięgały do połowy ud, jest kluczowy dla sytuacji albo chociaż w jakikolwiek sposób buduje klimat? Co innego gdyby te glany faktycznie miały w sobie coś megastycznie oryginalnego. Ale glany do połowy ud to nic nadzwyczajnego, więc można to sobie darować, Captain Obvious;]
  • „- Mam ciebie Majka.” – zwroty do rozmówców zawsze wydziela się przecinkami.
  • „(...) uśmiechnęłam się nieznacznie.” – dobra, postęp. Już nie „nikle”;] Choć nadal bohaterka wydaje mi się dość monotonna;]
  • Ah, może złe sformułowanie.” – nie jestem pewien jak bardzo to jest usystematyzowane, ale wydaje mi się, że „ach” pisze się przez „ch”, a przez samo „h” to „aha”.
  • „Moje przemyślenia przerwała rączka Mai, poruszająca się w miarę szybko, raz w prawo, raz w lewo[. ]– Żyjesz?” – ja wiem, gdzieś tam wspominałaś, że Maja ma małe ręce. Ale „rączka” sugeruje, że Maja jest czterolatką. Dalej... to poruszanie w prawo i w lewo... oO Przyznam, że trochę zajęło zanim pojąłem, że chodzi o machanie... Bo chodzi o machanie, prawda? Nie wiem czy naprawdę warto komplikować te najprostsze elementy. Sugerowałbym to co proste, zostawić proste, a komplikować te, w których istotnie można zawrzeć tym sposobem jakąś głębię. A po „lewo” winna być kropka i spacja.
  • „(...) wsadziłam papierosa do buzi” – „ust”, do „ust”! „buzia” to przekroczenie wszelkich granic infantylizmu;] To samo dotyczy późniejszego papierosa w buzi, co zresztą daje Ci malownicze powtórzenieTongue I naprawdę – kiedy najpierw dwukrotnie piszesz o tym papierosie „w buzi”, a później o tym, że bohaterka cośtam „jak rasowy facet”, to ten facet z „buzią” jest jednak efektem cholernie komicznym – nie wiem, czy o to Ci chodziło xD
  • „(...) zażenowana wstałam i lekko kręcąc biodrami ruszyłam w stronę łazienki.” – o kręceniu biodrami zazwyczaj wspomina się w kontekście tego, że bohaterkę obserwuje co najmniej jeden samiec. Tutaj, skoro mamy wyłącznie dwie przyjaciółki, wzmianka o tym jest nieco od czapyTongue Takie podkreślanie kobiecości ni przypiął, ni przyłatał.
  • „(...) wikipedia.pl” – /facepalm
  • „Usłyszałam dźwięk podnoszącego się ciała (...)” – co on skrzypiał przy wstawaniu czy co? Pod warunkiem, że nie był to najbardziej chrupiący człowiek świata, myślę, że przez telefon mogła usłyszeć najwyżej jakiś szelest pościeli czy coś w tym stylu, a nie dźwięk podnoszącego się ciała.
  • „(...) odpowiedział jej z pełną buzią.” – /facepalm (2). Ale słowo „usta” kojarzysz, prawda?;>
  • „- Nie piszę dla Was.” – co ja mówiłem o wielkich literach w dialogu?;>
  • „– Nie ważne.” – razem! „nie” z przymiotnikami piszemy łącznie!
  • „Wszyscy ostatnio mówią o miłości. Ah, oh, eh. Wszyscy się zakochują. Żenujące!’” – a poza tym, to nikt mnie nie rozumie i chyba się potnę!;P Straszliwie emowata ta Twoja bohaterka wychodzi;]
  • „Patryk, chłopak, który, zaiste, często mnie irytował[,] patrzył na mnie wyczekująco.” – wiem, że w tym zdaniu będzie tym sposobem pierdylion przecinków, tym niemniej przed „patrzył” przecinek jest konieczny. Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć dlaczego, bo przyznam, że o tej porze nie mam na to siły xD
  • „(...) uśmiechnęłam się nikle.” – wiem, że kobiet się nie bije, ale jeszcze raz zobaczę „uśmiechnęłam się nikle”, a zasunę Ci takiego kopa, Duśko, że do świąt będziesz szukać własnych pośladków;> Na dziewięciu stronach nie możesz w koło Macieju powtarzać jednej konstrukcji – to wygląda, jakbyś nauczyła się nowego słowa i na siłę je wciskała gdzie popadnie.
  • „(...) chłopak uniósł lekko barki w geście bezsilności.” – znaczy się wzruszył ramionami, tak?
  • „(...) odezwała się Ew.” – nie wydaje Ci się, że skracanie imienia „Ewa” do „Ew” jest już przegięciem? oO Człowiek nie wie czy to literówka, czy faktycznie „skrót”. No ale na litość Boru, czy trzyliterowe imię wymaga skrótu w ogóle?
  • „- Mimo, że ostatnio za bardzo przyciąga ludzi” – całostek typu „mimo że”, „z którego”, „przed którym” itp. nie rozdziela się przecinkiem. Jeśli taka całostka występuje w środku zdania, to przecinek stawia się przed całostką. Jeśli na początku, tak jak tutaj, to przecinka nie ma w ogóle.
  • „Myśląc logicznie, pomijając nasz dar do nie dogadywania się, człowiek, w mojej osobie dochodził do wniosku, że Patryk jest bardzo przystojnym mężczyzną.” – „człowiek w mojej osobie”? Masz na myśli płód? Bo jeśli nie, to coś nakręciłaś w tym zdaniu. No i jak się ma stwierdzenie, że ktoś jest przystojny, do logicznego myślenia? Toć to nie wymaga konstruowania szczególnie skomplikowanych zdań logicznych – a już na pewno nie za wiele myślenia. Wystarczą ślepka. No i coś mi się zdaje, że „niedogadywanie się” winno być łącznie.
  • „Rudowłosa dziewczyna, po dłuższej chwili zwykłego przysłuchiwania się, wreszcie wtrąciła coś do rozmowy.” – bohaterów przedstawiasz w ten sposób, że tak naprawdę w tej chwili człowiek już nie wie czy rudowłosa to Ewa, czy jakaś czwarta osoba w tym gronie.
  • „A mnie pasowały psychologiczne rozmowy z Panną Ewą.” – jako że widzę tu jawne nawiązanie do powieści Makuszyńskiego, zdaje mi się, że można by pokusić się o wzięcie tej „Panny Ewy” w cudzysłów. Byłoby wyraziściej. W sumie „panna” wtedy może być już od małej litery.
  • „(...) odpowiedział Patty (...)” – tu pytanie: czy „Patty” nie jest zdrobnieniem żeńskiego imienia?
  • „Kocham[,] kiedy słodki smak taniego alkoholu rozpływa się w moich ustach.” – przed „kiedy” przecinek. Zdanie podrzęd... Zresztą, co ja Ci będę klepać – przecież w kolejnym zdaniu masz już dobrze, więc chyba wiesz;P
  • „Jako jedna z nielicznych, znanych mi, kobiet.” – czy musisz tak ewidentnie podkreślać wyjątkowość bohaterki?;] Wystarczy informacja, że Nelly kochała ten sport. Średniointeligentny czytelnik sam się domyśli, że piłka nożna jest raczej zdominowana przez chłopców;]
  • „(...) znów się napiłam i wsunęłam dłoń w stanik. Powoli, uważając, żeby nie połamać, wyjęłam zeń papierosa.” – nawet nie będę dociekać, dlaczego laska nosi papierosy w staniku, a nie jak człowiek, w torbie/plecaku/kieszeni, przede wszystkim – w pudełku. oO
  • „W momencie, kiedy telefon ułożony był już wygodnie w mojej dłoni, wzrok zwróciłam ku wyświetlaczowi. Po chwili stały się nienaturalnie szerokie.” – że tak to ujmę: WTF? oO Gdzie tam jest cokolwiek w liczbie mnogiej, co mogłoby stać się szerokie?
  • „- Nie. Nie zrobiłam tego i nigdy więcej nie zrobię.” – skoro nie zrobiła, to jakie znów „więcej”? „nigdy więcej” wskazuje na to, że coś zostało jednak już zrobione.
  • „- Ne, skończ z tym. Dla mnie, dla Ewy, dla Sebastiana... Dla tych ludzi... - spojrzała na mnie.
    - Nie chcę. Zrobię to kiedyś dla siebie - również przeniosłam na nią wzrok. - Obiecuję...”
    – o! Ten dialog mi się podoba!Big Grin


W ogóle:
  • Bohaterowie – powiedziałbym, że to gadające głowy, ale tam nawet o głowę trudno. Gdzieś przewinęły się glany, gdzieś rude włosy. Totalny brak opisu bohaterów, tylko ich średnio błyskotliwe dialogi. Dialogi, na podstawie których mogę wywnioskować jeno, że Nelly jest typem „ojojoj, nikt mnie nie rozumie, noszę maskę, jestem taka trÓ”. Typ ten ma krótszą nazwę, ale nie chcę jej tu przytaczać, bo i po co;]
  • Warsztat – dużo potknięć. Mniejszych i większych, czasem zaplątujesz się w zdaniu, a czasem to tylko literówka albo niezręcznie użyte słowo. Tym niemniej jest tego sporo. Nie czytałem innych komentarzy, nie mam bladego pojęcia, co wskazali Ci inni i czy to jakkolwiek poprawiłaś – ale tekst na pewno domaga się korekty. Inna sprawa, że to właściwie sam dialog. Narracji w Twoim tekście tyle co kot nasmarkał, opisów zero, tylko głosy i zawieszone w próżni uśmiechy. Nie do mnie z czymś takim, bo zdecydowanie nie jestem czytelnikiem docelowym xD
  • Fabuła – fa...co? oO Jaka fabuła? Ot, rozkminy dziuni, co to usiłuje wmówić, jaka to jest oryginalna, podczas gdy w tekście nie jest to w żaden sposób pokazane. Coś o zaufaniu, o krzywdzeniu, o życiu – a skąd ja, jako czytelnik, mam wiedzieć, że bohaterka faktycznie o tym życiu i zaufaniu ma jakiekolwiek, blade pojęcie? Na słowo? E-ee, jestem nieufnym czytelnikiem;P Dla mnie jej gadanina to puste słowa. Mogę się oczywiście domyślać, że gdzieś tam ktoś ją zdradził, ktoś skrzywdził, ktoś nie zrozumiał – no i cóż z tego? Każdy (podkreślam: KAŻDY) człowiek w ciągu życia został przynajmniej raz niezrozumiany, raz oszukany, raz skrzywdzony. A większość zapewne i więcej razy. Tak, generalizuję, ale w tym przypadku nie boję się generalizować, bo wiem, że mam rację;P Nelly w żaden sposób nie pokazała mi, że powinienem choć trochę zaangażować się w jej losy. Losy, których tu praktycznie nie ma, bo są tylko dialogi.


Podsumowując:
Może komuś to się podoba. Ja przyznam, że po Tobie, Duśko, spodziewałem się więcej, niż głosów w próżni, wygadujących farmazony o życiu;> A o życiu ludzi z problemami i nałogami to już Welsh napisał Trainspotting – i myślę, że podniósł poprzeczkę w tym temacie tak cholernie wysoko, że podejmowanie tego tematu jest teraz sporym ryzykiem.