01-08-2010, 19:08
Eugeniusza nie widziałem ładnych parę lat. Gdy zobaczyłem go w "Wiadomościach Kulturalnych", poczułem, że musimy się spotkać. Podszedłem do telefonu, wykręciłem numer i po chwili usłyszałem kumpla. Eugeniusz ucieszył się z naszej rozmowy i zaprosił mnie do siebie na następny dzień.
Nazajutrz, dzierżąc w dłoniach butelkę łyskacza, stanąłem przed drzwiami kumpla i nacisnąłem dzwonek. Eugeniusz otworzył drzwi , rzucił mi się w ramiona i zaprosił do stołowego. Nie otwierając butelki, zaczął opowiadać o swoim najnowszym eseju o Kafce, po czym przeszedł na bardziej ludzki temat. Gdy opiewał twórczość świeżo upieczonego noblisty, do pokoju wszedł jego syn, na którego czole zakwitł potężny siniak. Eugeniusz przerwał wykład, przeszył malca spojrzeniem i zapytał:
- Kto ci to zrobił?
- Zośka.
- Za co?
- Bo ją ciągałem za warkocz.
- Oddałeś jej?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to dziewczyna.
- I co z tego? - Eugeniusz rzucił się w stronę malucha. - Czy nie pamiętasz, czego cię uczyłem?
- Pamiętam tato... Mam być rekinem i zdobywcą.
- I rzucić się każdemu do gardła, jeśli będzie taka potrzeba!
- Tak, tato. Przepraszam.
Wzburzony Eugeniusz podszedł do latorośli, objął ją ramieniem i ponownie zapytał:
- Czy wiesz, co masz teraz zrobić?
- Tak, tato... Mam wrócić na podwórko i obciąć Zośce warkocz.
Nazajutrz, dzierżąc w dłoniach butelkę łyskacza, stanąłem przed drzwiami kumpla i nacisnąłem dzwonek. Eugeniusz otworzył drzwi , rzucił mi się w ramiona i zaprosił do stołowego. Nie otwierając butelki, zaczął opowiadać o swoim najnowszym eseju o Kafce, po czym przeszedł na bardziej ludzki temat. Gdy opiewał twórczość świeżo upieczonego noblisty, do pokoju wszedł jego syn, na którego czole zakwitł potężny siniak. Eugeniusz przerwał wykład, przeszył malca spojrzeniem i zapytał:
- Kto ci to zrobił?
- Zośka.
- Za co?
- Bo ją ciągałem za warkocz.
- Oddałeś jej?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to dziewczyna.
- I co z tego? - Eugeniusz rzucił się w stronę malucha. - Czy nie pamiętasz, czego cię uczyłem?
- Pamiętam tato... Mam być rekinem i zdobywcą.
- I rzucić się każdemu do gardła, jeśli będzie taka potrzeba!
- Tak, tato. Przepraszam.
Wzburzony Eugeniusz podszedł do latorośli, objął ją ramieniem i ponownie zapytał:
- Czy wiesz, co masz teraz zrobić?
- Tak, tato... Mam wrócić na podwórko i obciąć Zośce warkocz.