Via Appia - Forum

Pełna wersja: Oneshot erotic (S. Johnson & T. O'Connor)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Sem

Witam serdecznie, moje drogie sympatyczne kolezanki i sympatyczni koledzy. Otoz rzucono mi wyzwanie napisania opowiadaniao tematyce erotycznej, ktorego oczywiscie sie podjelam. I w ten oto sposob, zaczelam wczoraj okolo polnocy dobrnełam do czwartej, przespalam sie, wstalam o 14naste i zakonczylam prace nad tym jakze skromnym tekstem w dniu dzisiejszym Big Grin Co byscie nie byli tak calkowicie skolowani, bohaterami sa Samantha Johnson oraz Tony O'Connor, których perypetie przedstawione sa w dlugim oposie na innym forum. Pragne jeszcze dodac, ze tekst zostal napisany ze specjalna dedykacja dla Awangardy Big Grin
Milej lektury zycze i prosze o szczere komentarze.


- Nie wierzę, że dałem się na to namówić... - mruknął wyraźnie zdegustowany, gdy trzymając się za ręce wychodzili z kina. Właściwie to Samantha kurczowo zaciskała palce na dłoni Tony'ego, wyraźnie rozbawiona. Szczerzyła białe zęby, chichocząc na widok jego wydętych warg. Komedia romantyczna, na którą po długich namowach dał się wyciągnąć była tandetna i przesadnie ckliwa, sama musiała to przyznać. Sam była jednak tak zadowolona z siebie i z faktu, iż nieugięty Tony O'Connor jej uległ, że film od razu wydał jej się ciekawszy.
- Przesadzasz, Tony – zaśmiała się głośno, wspinając na palcach i całując go w policzek. Był spięty. Chyba naprawdę nie przepadał za tego typu rozrywkami, ale ona miała w tym momencie głęboko w poważaniu wszystkie jego negatywne emocje. Liczył się fakt, że był z nią, że szedł teraz obok, nawet jeśli jego humor został mocno nadszarpnięty przez wyjątkowo kiepski seans.
- Nie przesadzam, Sam. Jak mogłaś mi to zrobić. - W głosie Tony'ego można było usłyszeć wyraźne zdegustowanie, na co Johnson parsknęła głośno.
- Nie wierzę! Taki duży chłopak, a wymiękł przy głupim filmie. - Oboje stanęli na przejściu dla pieszych, czekając na zmianę światła na zielone. - Oj panie O'Connor, skoro komedia romantyczna pana przerasta, to musimy się zastanowić jak ma pan zamiar okiełznać bestię, którą jestem ja – chichotała, a w jej oczach zalśniły łzy. - O nie mogę, popłakałam się! - Wsparła się na jego przedramieniu, próbując zdusić nadchodzącą salwę śmiechu.
- Sam, opanuj się – rzucił Tony, którego wyraz twarzy obrazował ubolewanie, jakby walczył z traumą, jaką w jego psychice wywołał film. Światło zmieniło się i para mogła w końcu przejść przez ruchliwą jezdnię. Szli powoli, nie spiesząc się nigdzie. Tony udawał obrażonego, w głębi siebie jednak, niezmiernie cieszył się towarzystwem Sam, z jej donośnego śmiechu, mimo iż śmiała się z niego, z jej radości. To były błahostki, zupełnie proste rzeczy, które spotykały go codziennie odkąd ją poznał. Zdał sobie sprawę z tego, że gdyby jej zabrakło świat straciłby wszelkie ciepłe kolory. Po jakimś czasie dotarli do parku. Samantha zatrzymała się przed ozdobną bramą z szelmowskim uśmiechem, zupełnie jakby dokładnie coś sobie zaplanowała. Tony'emu nie bardzo podobała się wizja spacerów w takim miejscu przed północą, co Sam najwidoczniej wyczytała z jego miny, gdyż patrzyła na niego błagalnie spojrzeniem rudego kota z drugiej części Shreka.
- No dobra, Sam... - westchnął w końcu. Dziewczyna pisnęła radośnie i puściła się biegiem w głąb parku. Tony kręcąc głową ruszył za nią. Nie miał pojęcia skąd ta dziewczyna bierze tyle pozytywnej energii i poronionych pomysłów. Doszedł do wniosku, że z tym trzeba się urodzić, a Sam jest świetnym przykładem nastolatki w ciele dorosłej, pięknej kobiety. Momentami miał wrażenie, że ją niańczy... A może to ona niańczyła jego, pokazując mu, że życie to nie tylko „szamać, tyrać, kimać”, ale też przyziemne rozrywki, dające więcej szczęścia, niż by się mogło wydawać. Uśmiechnął się mimowolnie, obserwując Johnson ściągającą buty i z dziecięcym piśnięciem ładującą się do fontanny w środku parku. Zanim do niej doszedł była już kompletnie przemoczona, a oblepiający jej klatkę piersiową t-shirt ukazał nieskrępowany stanikiem biust.
- Wejdziesz do mnie? - spytała, przygryzając dolną wargę.
- Zapomnij! - odparł. Starał się patrzeć jej w oczy, jednak jego spojrzenie co chwila zjeżdżało na inne partie jej ciała. Wyglądała cholernie pociągająco, stojąc wśród kaskad wody, w przemoczonych ubraniach, patrząc na niego wzrokiem pełnym pożądania.
- No chodź... - mruknęła. Owijała wokół palca wskazującego prawej ręki pojedynczy kosmyk kruczoczarnych włosów.
- Sam, proszę cię... - szepnął, wcisnąwszy dłonie w kieszenie. Za wszelką cenę starał się ukryć rosnące w miejscu rozporka wybrzuszenie, jednak nie udało mu się to, bo Samantha wodziła spojrzeniem od twarzy do krocza O'Connora. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, wykonała obrót, zachwiała się i wylądowała odzianym skąpą spódniczką tyłkiem w sięgającej kolan wodzie fontanny. Tony odruchowo ściągnął marynarkę, podwinął rękawy koszuli i podbiegł do niej, wyciągając dłoń by pomóc jej wstać. Sam zacisnęła smukłe palce na jego przegubie, po czym zanosząc się śmiechem bezczelnie pociągnęła go ku sobie.
- Mam cię – zachichotała, oblewając go wodą.
- Sam! - Tony starał się być poważny. Chciał ją zbesztać, ale nie potrafił. Chwilę potem, zanosił się już śmiechem razem z nią. Rzucali się w wodzie jak dzieci, rozchlapywali ją na siebie i wokół, a po jakimś czasie Tony pozwolił Sam zwalić się z nóg. Dziewczyna z tryumfalnym wyrazem twarzy usiadła na nim okrakiem i ujęła w dłonie jego twarz.
- Widzisz... Ze mną nie wygrasz... - szepnęła.
- Tak na mnie działasz po prostu... - odparł, objął ją w pasie i przyciągnął ku sobie. Sam jednak miała ogromną ochotę się z nim droczyć. Nachyliła się ku niemu, uśmiechając się szyderczo.
- I kto jest górą? - spytała, przygryzając płatek jego ucha. Wyraźnie delektowała się tą chwilą i tym, że to właśnie ona w tym momencie jest na wygranej pozycji.
- No cóż... - wymruczał Tony – Chyba zmuszony jestem skapitulować...
- Grzeczny chłopiec... - przejechała językiem od kości policzkowej do ust Tony'ego, który już dłużej nie potrafił się opanowywać. Zacisnął palce na materiale t-shirtu Samanthy, by chwilę potem brutalnie go z niej zerwać. Dziewczyna przerwała pocałunek i popatrzyła na O'Connora zszokowana. Nigdy dotąd nie zachowywał się agresywnie w takich sytuacjach. Z reguły posuwał się do przodu stopniowo, małymi kroczkami, starając się nie zrobić niczego, co mogłoby się jej nie spodobać. Tego wieczoru było inaczej. Po prostu zdarł z niej koszulkę. Był cholernie pewny siebie, jakby wiedział, że nie ma zamiaru oponować. Chwycił swoją silną, męską dłonią przegub dziewczyny i wygiął całą jej rękę do tyłu, odsłaniając prawą stronę długiej szyi. Złożył namiętny pocałunek w miejscu tętnicy, by potem delikatnie, aczkolwiek stanowczo ugryźć. Sam zadrżała podniecona i wygięła się do tyłu. Puścił jej rękę. Całował dekolt, czując przyspieszone bicie serca kobiety, uśmiechając się w środku chytrze na widok gęsiej skórki na jej ramionach. Wiedział, że była pewna, iż to on podda się jej, że niczym jej nie zagnie. Była w błędzie... Dosłyszał wśród jej setek pogmatwanych myśli, że dziewczyna nie ma teraz ochoty na żadną grę wstępną. Wsunął lewą dłoń w koronkowe majtki. Gdy musnął palcami łechtaczkę jej ciało zadrżało konwulsyjnie, a z ust wydobył się przeciągły jęk. Tak... W tym momencie zrobiłaby wszystko, czego by zapragnął, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Przylgnęła do niego z zamkniętymi oczami, prężąc się i wyginając pod wpływem szybkich ruchów jego zwinnych palców. Zaczęła pojękiwać głośniej, co dodatkowo go nakręcało. Samantha odsunęła się delikatnie do tyłu i patrząc mu w oczy poczęła gorączkowo rozpinać pasek jego spodni. Gdy jej się to udało, wessała się gwałtownie w wargi mężczyzny jedną ręką obejmując jego kark, drugą natomiast walcząc z bokserkami. Oboje oddychali ciężko przez nosy, obsypując pocałunkami swoje twarze. Nie mogli się opanować, zresztą nawet nie chcieli tego robić. To był impuls. Tony nigdy wcześniej nie pomyślałby, że jakiejkolwiek kobiecie uda się namówić go na seks w miejscu publicznym. Wcześniej wydawało mu się to dosyć amoralne, jednak teraz po prostu poddał się chwili. Chwili w towarzystwie Samanthy, której w końcu udało się ściągnąć jego bokserki do kolan. Johnson pod wodą delikatnie zacisnęła palce u nasady sztywnego przyrodzenia Tony'ego i uśmiechnęła się do niego figlarnie. Odwzajemnił uśmiech, ujął ją dłonią pod brodą i ruchem ręki dał sygnał by się przysunęła. Zrobiła to. Ich języki wśród głośnych mlaśnięć spotkały się ponownie. Sam, nie przerywając pocałunku, uniosła się na kolanach, by następnie wspomóc się dłonią i z przeciągłym jękiem powoli wrócić na dół. Tony czuł, jak ją wypełnia. Rozkosz owładnęła całym jego ciałem. Myśli Samanthy przypominały w tym momencie nieskładną masę obrazów, odczuć i dzikich wrzasków, zupełnie jakby dziewczyna nie umiała, bądź nie chciała ich poukładać. O'Connor jednak nie był tym zdziwiony. On sam miał w głowie niezły chaos. Samantha uniosła się w górę, by po chwili opaść na dół. I jeszcze raz... Potem ponownie... Poruszała się z czołem opartym na jego ramieniu, wysapując jego imię, zaciskając palce na oblepionych mokrą koszulą plecach tak mocno, że aż drapiąc. Tony w tym czasie drażnił jej sztywne sutki, gryzł szyję i gładził krągłe biodra. Musiał zamknąć umysł na jej myśli, gdyż w pewnym momencie stały się one głośne nie do zniesienia. Sam zwolniła ruchy, wiedział, że była zmęczona, ale nie potrafiła przestać, chciała więcej. O'Connor uniósł więc jej drobne ciało, by usadzić je na murku fontanny i stanowczo rozchylić szczupłe uda. Nie broniła się. Cholernie lubiła tą jego męską, dominującą stronę. Taki Tony podniecał ją bardziej niż ktokolwiek inny. Był agresywny i wydawać by się mogło, że nie dopuściłby do siebie w tym momencie żadnego jej sprzeciwu, że gdyby próbowała się wyrwać złapałby ją i pieprzył dalej. Mężczyzna przejechał dłońmi od jej kolan, przez uda, do bioder, na których zacisnął palce. Gwałtownie pociągnął ręce ku sobie, jednocześnie wchodząc w Samanthę, z której ust wyrwał się stłumiony krzyk. Krzyk, który sprawił, że po jego plecach przebiegł dreszcz... Krzyk, który zjeżył włosy na jego rękach... Tony pozwolił sobie na kilka mocniejszych pchnięć. Sam zacisnęła uda. Wbijała pomalowane na czarno paznokcie w kark kochanka. Ruchy O'Connora stały się szybkie, gwałtowne, oboje wiedzieli, że zbliża się ku końcowi. Kilka sekund później mężczyzna zesztywniał, a jego plecy wygięły się w łuk. Stał przez chwilę w takiej pozycji, cały czas będąc w niej, starając się uregulować oddech. Sam wtuliła się mocno w jego tors, a Tony gładził jej włosy. Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się błogo.
- Dał pan radę, panie O'Connor... - wymruczała, odgarniając mokre kosmyki ze swojej twarzy.
- A co, wątpiła pani we mnie, panno Johnson? - spytał, po czym wyszczerzył białe, proste zęby i wyszedł z fontanny. Podał jej dłoń by jej pomóc, a gdy stała już obok niego, podniósł z ziemi marynarkę, którą zarzucił na jej ramiona. W końcu zniszczył jej koszulkę, nie mogła wracać do domu naga.
- Gdzież bym śmiała... - Poprawiła spódniczkę i wcisnęła mokre, bose stopy w skate'owskie buty.

***

Josh zaciągnął się skrętem, przetrzymał dym w płucach i wypuścił siwy kłąb w powietrze. Spojrzał na Jake'a. Jego przyjaciel z otwartą jadaczką wpatrywał się w dwoje ludzi, kierujących się w stronę wyjścia z parku.
- Stary... Twoja siostra... - wydukał Jake, przejmując od Josha skręta i wkładając go sobie do ust. - Twoja siostra... Umów mnie z nią... Błagam!
- Zapomnij – roześmiał się młody Johnson. Kilka minut temu on i Jake byli świadkami jak Samantha ujeżdża w fontannie tego swojego prawnika. Josh wiedział, że jego siostra ma nierówno pod sufitem, ale żeby rżnąć się w parku... Nigdy by nie powiedział, że może być tak szalona. Uśmiechnął się sam do siebie. Tak... W końcu to Samantha...
Mogę skopiować komentarz z innego forum ;d ? jak napiszę, że przeczytałam, skomentowałam i wniebowstąpiłam to będzie dobrze? Mnie osobiście się bardzo podobało (;
Bardzo mi się podobało. Smile Dawno nie miałem do czynienia z taką literaturą i naprawdę mnie przekonałaś do tego. Big Grin Oby tak dalej!

"Dochodzę do..."
"Gdybym dostawał grosik..."

I nie wysyłaj mi tych fotek bo Cię zbanuję. Big Grin

Sem

jakich fotek? Kelson Ty zboczencze z ciemnej ulicy ahhaha Big Grin