13-07-2010, 19:13
Z myślą i dedykacją o Bartku. Człowieku przełagodnym potrafiącym tą łagodnością nakłonić mnie do stukania w klawisze. Dziękuję za wszystkie Twoje miłe słowa.
Ulubione papierosy niespodziewanie podrożały. A moda okazała się bezlitosna dla aktualnej figury. Pomijając oczywiście najistotniejszy fakt, że zer na końce zaczyna brakować równie dotkliwie co pomysłów na następną książkę...ba! Chociażby ambitne opowiadanie, które udałoby się gdzieś sprzedać taki stan rzeczy można nazwać drobna tragedią.
Odkąd rozstała się ze swą ostatnią popkulturową zdobyczą gazety przestały się tak natarczywie pchać pod nogi, matka z siostrą znów stękają o staropanieństwie a odwieczny przyjaciel o alkoholizmie.
To nie jest dobra sytuacja dla początkującej gwiazdy literatury komercyjnej.
Z oczami podkrążonymi w sposób, jakiego nie wstydziłby się zawodowy bokser po wygranej słusznie walce poranki bywają ciężkie, długie i męczące. Właściwie nie pamięta się tego, co robiło się wieczorem, jeszcze mniej wie się o nocy a ręka sama spełza z łóżka w poszukiwaniu paczki papierosów lub butelki wody. Tym razem jednak to, co potęgowało lenistwo wcale nie był kac. Dnia poprzedniego wypiła przecież zaledwie dwa kieliszki wina...
Nigdy nie budziła się tak wcześnie, by oglądać wschód słońca nawet, gdy zależało od tego podpisanie jakiejś większej umowy. Coś, w takim razie musiało ją obudzić. Nie przeciągi, żadne zwierze nie miało wstępu do sypialni, z pewnością nie telefon...
Impuls drażniący rozespany, nieprzytomny mózg rozbrzmiał znowu siejąc spustoszenie pomiędzy synapsami i atakując bezlitośnie mózg.
Na wszelki wypadek należy powoli otwierać oczy i stopniowo przyzwyczajając sfatygowane ciało do rozpoczynanego dnia- tą praktykę Julia miała opracowaną lepiej, niż sprzedawanie tajemniczych uśmiechów aparatom.
Bez wątpienia ktoś był w pokoju.
Rozrzucone po podłodze damskie ubrania sugerowały jednoznacznie charakter wizyty; spod w połowie przymkniętych powiek dostrzegła własny stanik zwisający beztrosko z lampy.
Kto, do jasnej cholery siedzi przy fortepianie?
Ostatnie miesiące obfitowały w zdarzenia, które nie chodzą w parze z pracą twórczą. Jakiegokolwiek gatunku by dotyczyła. Po klawiaturze laptopa nie przebiegły opuszki palców tak dawno, że zdążył pokryć się kurzem niecierpliwości.
Pisarz, jako zawód wolny charakteryzuje się parszywymi regułami; możesz być najwybitniejszą pisarką młodego pokolenia i dowieść tego wydając książkę, ale jeśli nie dowodzisz tego stale - przestajesz istnieć i ponad Ciebie wypływają zdziecinniali czarodzieje albo seksowne wampiry które drukowane są chyba nawet na papierze toaletowym. Julia nie miała złudzeń, odkąd przed wydaniem drugiej książki nie miała pieniędzy, by dać upust swej pasji i kupić kolejnej pary kolczyków.
O czym miała napisać teraz?
Próbowała o miłości, ale zanim skończyła trzeci rozdział jej fenomenalny związek, jakim określiły go media rozwiał się niczym mydlana bajka. Po Svenie został jedynie cały zapas czekolad sojowych w kuchni. Nie chciała pisać o utraconej miłości, by nie posądzono jej o rozdrapywanie ran i pranie brudów publicznie bo to, że w uroczym hydrauliku ze Śląska ktoś doszukałby się boskiego Svena było pewne.
Pisać o śmierci? Za dużo tego w codzienności, by o tym pisać.
-Mówiłaś, że nie masz dla kogo tworzyć, nie wiesz, o czym. Więc napisz dla mnie, o mnie... - łagodny, zdecydowanie kobiecy głos rozerwał kurtynę rozmyślań. Julia uniosła się na łokciach by spojrzeć na swoje białe pianino.
To, co zobaczyła zdawało jej się nierealne. Podziwiała kobietę z którą, wedle wszystkich znaków spędziła noc , która teraz, jawnie domaga się, by o niej pisać i która jest zaskakująco piękna. Nie. Ona była urocza.
Długie kruczoczarne włosy spięte miała w niedbały kok z którego wymsknęły się pojedyncze kosmyki teraz muskające białą jak śnieg cerę na ramionach i dekolcie. Julia widziała jedynie profil delikatnej twarzyczki, jedno spojrzenie bystrych, sarnich oczu, przygryzioną wargę... Widziała osłoniętą jedynie białą koszulą pierś i długo, długo nic, gdy ciało zanikało pod luźną tkaniną by zakończyć się podkuloną , długą nogą ze stopą o paznokciach pomalowanych krwistą czerwienią.
W życiu żaden męski tors, ani męskie pośladki nie wywarły na niej takie wrażenia, jak ta wyciągnięta żywcem z książki Śnieżka.
Smukłe palce stukały w klawiaturę pianino niby na oślep, wzbudzając jednak kaskady delikatnych, pluszowych tonów otulających nagie ciało Julii.
-Jestem zbyt małym natchnieniem? Nie ma o czym pisać? Bardzo chcę czytać to, co przekazujesz ludziom. Ulotność metafor, lekkość pióra. I jeżeli miałabyś skończyć dlatego, że brak ci pomysłów; przyszłam i oddaję siebie całą. Pisz o mnie.
Boże. To było tak nagłe, takie... niepowtarzalne. Gdyby chciała o tym napisać, wymyślić scenę,w której główna bohaterka zakochuje się pierwszy raz w życiu - nigdy nie wymyśliłaby tego lepiej. Nigdy nie wpadłaby na to, że miłość może rodzić się w taki sposób i że takie rzeczy i tacy ludzie jak Ida się zdarzają.
Podniosła się nie dbając o okrycie. Wysunęła spod łóżka stos kartek, długopis i spoglądając na Idę zaczęła pisać, o tym, jak piękni potrafią być ludzie. Jak głęboko potrafią czuć i rozumieć będąc przy tym tak urokliwymi i tajemniczymi osobnikami.
Brak papierosów zastąpiła otwartym oknem, letnim, gorącym wiatrem z którym przywiało wenę.
By zacząć pisać nie należy szukać głęboko i pisać o rzeczach których nie doświadczyliśmy i nie znamy...
Ulubione papierosy niespodziewanie podrożały. A moda okazała się bezlitosna dla aktualnej figury. Pomijając oczywiście najistotniejszy fakt, że zer na końce zaczyna brakować równie dotkliwie co pomysłów na następną książkę...ba! Chociażby ambitne opowiadanie, które udałoby się gdzieś sprzedać taki stan rzeczy można nazwać drobna tragedią.
Odkąd rozstała się ze swą ostatnią popkulturową zdobyczą gazety przestały się tak natarczywie pchać pod nogi, matka z siostrą znów stękają o staropanieństwie a odwieczny przyjaciel o alkoholizmie.
To nie jest dobra sytuacja dla początkującej gwiazdy literatury komercyjnej.
Z oczami podkrążonymi w sposób, jakiego nie wstydziłby się zawodowy bokser po wygranej słusznie walce poranki bywają ciężkie, długie i męczące. Właściwie nie pamięta się tego, co robiło się wieczorem, jeszcze mniej wie się o nocy a ręka sama spełza z łóżka w poszukiwaniu paczki papierosów lub butelki wody. Tym razem jednak to, co potęgowało lenistwo wcale nie był kac. Dnia poprzedniego wypiła przecież zaledwie dwa kieliszki wina...
Nigdy nie budziła się tak wcześnie, by oglądać wschód słońca nawet, gdy zależało od tego podpisanie jakiejś większej umowy. Coś, w takim razie musiało ją obudzić. Nie przeciągi, żadne zwierze nie miało wstępu do sypialni, z pewnością nie telefon...
Impuls drażniący rozespany, nieprzytomny mózg rozbrzmiał znowu siejąc spustoszenie pomiędzy synapsami i atakując bezlitośnie mózg.
Na wszelki wypadek należy powoli otwierać oczy i stopniowo przyzwyczajając sfatygowane ciało do rozpoczynanego dnia- tą praktykę Julia miała opracowaną lepiej, niż sprzedawanie tajemniczych uśmiechów aparatom.
Bez wątpienia ktoś był w pokoju.
Rozrzucone po podłodze damskie ubrania sugerowały jednoznacznie charakter wizyty; spod w połowie przymkniętych powiek dostrzegła własny stanik zwisający beztrosko z lampy.
Kto, do jasnej cholery siedzi przy fortepianie?
Ostatnie miesiące obfitowały w zdarzenia, które nie chodzą w parze z pracą twórczą. Jakiegokolwiek gatunku by dotyczyła. Po klawiaturze laptopa nie przebiegły opuszki palców tak dawno, że zdążył pokryć się kurzem niecierpliwości.
Pisarz, jako zawód wolny charakteryzuje się parszywymi regułami; możesz być najwybitniejszą pisarką młodego pokolenia i dowieść tego wydając książkę, ale jeśli nie dowodzisz tego stale - przestajesz istnieć i ponad Ciebie wypływają zdziecinniali czarodzieje albo seksowne wampiry które drukowane są chyba nawet na papierze toaletowym. Julia nie miała złudzeń, odkąd przed wydaniem drugiej książki nie miała pieniędzy, by dać upust swej pasji i kupić kolejnej pary kolczyków.
O czym miała napisać teraz?
Próbowała o miłości, ale zanim skończyła trzeci rozdział jej fenomenalny związek, jakim określiły go media rozwiał się niczym mydlana bajka. Po Svenie został jedynie cały zapas czekolad sojowych w kuchni. Nie chciała pisać o utraconej miłości, by nie posądzono jej o rozdrapywanie ran i pranie brudów publicznie bo to, że w uroczym hydrauliku ze Śląska ktoś doszukałby się boskiego Svena było pewne.
Pisać o śmierci? Za dużo tego w codzienności, by o tym pisać.
-Mówiłaś, że nie masz dla kogo tworzyć, nie wiesz, o czym. Więc napisz dla mnie, o mnie... - łagodny, zdecydowanie kobiecy głos rozerwał kurtynę rozmyślań. Julia uniosła się na łokciach by spojrzeć na swoje białe pianino.
To, co zobaczyła zdawało jej się nierealne. Podziwiała kobietę z którą, wedle wszystkich znaków spędziła noc , która teraz, jawnie domaga się, by o niej pisać i która jest zaskakująco piękna. Nie. Ona była urocza.
Długie kruczoczarne włosy spięte miała w niedbały kok z którego wymsknęły się pojedyncze kosmyki teraz muskające białą jak śnieg cerę na ramionach i dekolcie. Julia widziała jedynie profil delikatnej twarzyczki, jedno spojrzenie bystrych, sarnich oczu, przygryzioną wargę... Widziała osłoniętą jedynie białą koszulą pierś i długo, długo nic, gdy ciało zanikało pod luźną tkaniną by zakończyć się podkuloną , długą nogą ze stopą o paznokciach pomalowanych krwistą czerwienią.
W życiu żaden męski tors, ani męskie pośladki nie wywarły na niej takie wrażenia, jak ta wyciągnięta żywcem z książki Śnieżka.
Smukłe palce stukały w klawiaturę pianino niby na oślep, wzbudzając jednak kaskady delikatnych, pluszowych tonów otulających nagie ciało Julii.
-Jestem zbyt małym natchnieniem? Nie ma o czym pisać? Bardzo chcę czytać to, co przekazujesz ludziom. Ulotność metafor, lekkość pióra. I jeżeli miałabyś skończyć dlatego, że brak ci pomysłów; przyszłam i oddaję siebie całą. Pisz o mnie.
Boże. To było tak nagłe, takie... niepowtarzalne. Gdyby chciała o tym napisać, wymyślić scenę,w której główna bohaterka zakochuje się pierwszy raz w życiu - nigdy nie wymyśliłaby tego lepiej. Nigdy nie wpadłaby na to, że miłość może rodzić się w taki sposób i że takie rzeczy i tacy ludzie jak Ida się zdarzają.
Podniosła się nie dbając o okrycie. Wysunęła spod łóżka stos kartek, długopis i spoglądając na Idę zaczęła pisać, o tym, jak piękni potrafią być ludzie. Jak głęboko potrafią czuć i rozumieć będąc przy tym tak urokliwymi i tajemniczymi osobnikami.
Brak papierosów zastąpiła otwartym oknem, letnim, gorącym wiatrem z którym przywiało wenę.
By zacząć pisać nie należy szukać głęboko i pisać o rzeczach których nie doświadczyliśmy i nie znamy...