Via Appia - Forum

Pełna wersja: Trzepot nietopezich skrzydeł
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ławka była twarda, drewniana, ale ciepła, rozgrzana żarem nie tak dawno skrytego słońca. Chłód wieczoru był kojący. Siedziała w ogrodzie sama. Myślała o tym, jak cudowne jest nocne niebo. Pełne gwiazd i marzeń, tych spełnionych i tych jeszcze tylko w jej głowie.
Była taką marzycielką. Myślała o dalekich podróżach, egzotycznych krajach z pasjonującymi ludźmi. Chciała na własnej skórze czuć ciepłe promienie, smaki, zapachy. W tamtej chwili była pewna, że kiedyś to wszystko zobaczy; te malownicze krajobrazy, kobiety z zakrytymi twarzami, mężczyzn z długimi brodami i dzieci bawiące się w piachu ulicy. Olbrzymie nowoczesne wieżowce i ptaki nad błękitnym, gorącym morzem.
Marzyła o dzieciach, które urodzi i o domu, który urządzi z mężczyzną jej życia. Widziała kuchnię z ziołami na parapecie, psy, które będzie karmić w ogrodzie. Jej rozmyślania przerwał trzepot, znany lecz niespodziewany. Trzepot skrzydeł nietoperza. Zachwyciła się jego doskonałością, pomimo powierzchownej brzydoty. Podpalając papierosa pomyślała, że dym zawsze leci na niepalących. Dziś na nikogo nie leciał, Jego nie było. Coś ją w środku boleśnie ukuło. Jakiś smutek. Starała się go odepchnąć, chociaż sama już czuła, że to nic nie pomoże.
Zawsze lubiła swoją samotność. Była czymś fascynującym, nawet narkotycznym i podniecającym. Myślała nieskromnie, że to cecha ludzi wyjątkowych, cenić samotność i bycie sam na sam ze swoimi myślami. Uwielbiała tak spędzany czas. Ale teraz nie mogła się nim cieszyć jak zawsze. Denerwowało ją to. Nie mogła skupić się na sobie, jej myśli wciąż uciekały w jedną stronę. Coś ją odciągało od jej jasnej kuchni pełnej śmiejących się dzieci, jej podróży i gwiazd na niebie. Jej myśli same biegły co sił do Niego. Zawsze była taka silna, nawet wyniosła. że nagle ktoś wszedł do jej życia tylnymi drzwiami, bez fanfarów i confetti? Nawet się biedactwo nie zorientowała, gdy oddała klucz do swojego wnętrza. Bez próśb i błagań, bez nalegań i szantaży. Co więcej, położyła go cichutko pod Jego poduszką, jak Wróżka-Zębuszka daje pieniążek za mlecznego ząbka, licząc że On zechce go wziąć. Wierciła się niecierpliwie, aż ku jej uldze zawiesił go sobie na szyi. I tak spacerowali od tej pory razem, On z jej największym skarbem, którego nikomu nigdy nie miała ochoty podarować.
Siedząc na ławce uczyła się jak pogodzić swoją wyniosłą naturę z cichutkim przekazaniem klucza. Bo od teraz nie do końca miała nad sobą panowanie. Nie była już tą samą dziewczyną, zimną i zarozumiałą. Nie była władczynią ludzkich uczuć. Nie mogła żonglować tymi uczuciami. Patrzeć jak ktoś ją uwielbia i marzy o jej spojrzeniu pełnym aprobaty. Bo ona uwielbiała czuć między palcami niby sznureczki od lalek szmacianych, tak się bawiła swoimi adoratorami. O nie, teraz była potulną kotką, która liże łapkę z niewinnym spojrzeniem. Oddając kluczyk swojej duszy oddała całą siebie: swoje uczucia i myśli. Nie mogła swobodnie nimi rozporządzać, były one podporządkowane Jemu. I prawda jest taka, że ona to uwielbiała. Czuła się kobietą oddaną i szczęśliwą. Oddała myśli, ale zyskała coś piękniejszego- swoje prawdziwe, pełne Życie.
hmmm zaczynam coraz głębiej analizować moje beztalencie... omg już bym chyba wolała żeby mi ktoś napisał, że to dno, niż żadnej reakcji... omg...!
Zaciekawił mnie Twój nick Tongue

Dlaczego mówisz o sobie "beztalencie"? Wykreowałaś ciekawą postać. Lubię ją, być może dlatego, że dostrzegam w niej wiele swoich cech.
nick ciekawy...ale zupelnie nieprawdziwy. jesli ty jesteś beztalencie, to jak nazwać mnie? pisz dalej, bo jak dla mnie uprawiasz pisarstwo wprost stworzone, bym je czytał. pozdrawiam i prosze o wiecej- Bart
Przyznam się, że ma mieszane uczucia co do tego tekstu...
Z jednej strony ciekawa treść, mało błędów... Z drugiej jednak brak w tym pewnego sensu. Sensu, dla którego powstał ten tekst. Rozumiem o co w nim chodzi, przekaz jest jasny, ale to jakby wyrwany kawałeczek czegoś znacznie dłuższego. Mogłabyś na podstawie tej (bardzo krótkiej, zresztą) miniaturki napisać bardzo dobre opowiadanie.

Chochliki:
Cytat:Pełne gwiazd i marzeń, tych spełnionych i tych jeszcze tylko w jej głowie.
Podkreślone słowo wydaje mi się zbędne,

Cytat:Zawsze była taka silna, nawet wyniosła. że nagle ktoś wszedł do jej życia tylnymi drzwiami, bez fanfarów i confetti?
W drugim zdaniu zabrakło czegoś w stylu: "jak to się stało"

Denerwowały mnie te urywane zdania oraz zdrobnienia, np:
sznureczki, kluczyk, cichutko...

Ogólnie całość jest dobra, gdyby tylko tekst był dłuższy i bardziej rozbudowany...

Pozdrawiam, Ero.
Bardzo krótki ten tekst. Gdy ludzie wrzucają podobne próbki, niezmiennie zastanawiam się "po co?" Ledwo zarysowana historia, pokazanie ledwo kawałeczka stylu, kawałeczka bohaterki, kawałeczka Twojego świata.... Ani nie zdążysz zainteresować, ani znużyć czytelnika... Czasami sobie myślę, że pisarze(albo pisarze-in-spe) naprawdę uwielbiają się chwalić Wink

Generalnie tekst nie jest zły, ale mnie nie przekonałaś...

Cytat:nie tak dawno skrytego słońca.
Cytat:Chłód wieczoru był kojący.
Cytat:jak cudowne jest nocne niebo
Poważnie nic Cię tu nie gryzie?;>

Cytat:Podpalając papierosa pomyślała, że dym zawsze leci na niepalących. Dziś na nikogo nie leciał, Jego nie było.
Te 2 zdania przekonały mnie, że naprawdę potrafisz - tylko, na litość boską, napisz coś skończonego, z fabułą, z sensem...

Cytat:Nawet się biedactwo nie zorientowała, gdy oddała klucz do swojego wnętrza. Bez próśb i błagań, bez nalegań i szantaży. Co więcej, położyła go cichutko pod Jego poduszką, jak Wróżka-Zębuszka daje pieniążek za mlecznego ząbka, licząc że On zechce go wziąć. Wierciła się niecierpliwie, aż ku jej uldze zawiesił go sobie na szyi. I tak spacerowali od tej pory razem, On z jej największym skarbem, którego nikomu nigdy nie miała ochoty podarować.
Fragment nie jest zły, jest fajnie napisany, wydaje mi się, że wyziera z niego coś na kształt stylu. Tylko pierwsze zdanie mi zupełnie nie pasuje - do psychologii bohaterki. Jest tak masakrycznie infantylne... Ja rozumiem, że przez miłość laska się zmieniła, ale ludzie aż takich metamorfoz nie przechodzą, tak mi się wydaje...

Cytat:Nie była władczynią ludzkich uczuć. Nie mogła żonglować tymi uczuciami...
A tu takie proste, uczniackie powtórzenie :/

Podsumowując - pisać chyba potrafisz, ale marnujesz coś, skrobiąc takie wyrywki. Co do fabuły - trochę za mało pokazałaś, by mnie przekonać i ogólnie jakoś nie mogłem oprzeć się wrażeniu podobieństwa do Grocholi, a kobiety nie znoszę... Mimo wszystko - czekam na więcej Wink