Via Appia - Forum

Pełna wersja: Studnia w Ndimba Parish
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W studni znowu nie ma wody, tylko jakieś rdzawo-pomarańczowe, śmierdzące błoto. Człowiek, po kąpieli w czymś takim, wygląda jak członek plemienia Himba. Mam nadzieję, że się trochę napełni podczas pory deszczowej. Rano, chciałem się porządnie umyć w rzece. Idą święta i chyba wypada jakoś wyglądać. Idę nad rzekę, a tu jak na złość, ubiegły mnie jakieś kobiety. W zasadzie, to młode dziewczyny. Nie znam ich, chyba nie są z mojej parafii.
- Mwapoleni Mukwai! – Wykrzykują radośnie.
- Eya Mukwai! – Odpowiadam, lekko zażenowany widokiem ich nagich, jędrnych piersi. Ten widok, będzie mnie później prześladował przez całe święta.
Nie wiem, co mam robić, odechciało mi się już kąpieli. W ogóle mi się nic nie chce. Rano tak mi się kręciło w głowie, że myślałem, że się nie podniosę. Muszę poprosić Michaela, żeby mi przywiózł z miasta chloroquine, bo jak się w święta rozłożę, to będzie bieda. Aha i nowe klapki. Dam mu banany, które mi dzisiaj przynieśli z wioski. Całą kiść. Ja tego nie zjem, a on ma dużo dzieci. Michael, to jest święty człowiek. Zawsze uśmiechnięty, ośmioro dzieci na utrzymaniu, praca u mnie, obowiązki pastora w jego kościele Adwentystów Dnia Siódmego, a on zawsze taki wesoły i można z nim pożartować. O, właśnie jedzie.
- Good Morning father Francis!
- Hi Michael, how are you?
- Fine, fine father Francis – odpowiada, a jego białe zęby, aż świecą z wnętrza szoferki.
 Zaraz go poproszę, żeby mi zostawił pickupa, bo nie będę miał, czym dojechać do New Town wieczorem, żeby odprawić wielkopiątkowe nabożeństwo. Już chyba po raz setny zapchał mi się filtr w motorze. To nie jest sprzęt na takie warunki. Więcej w nim dłubania niż jakiegoś pożytku. Najlepiej pójdę się położyć. W głowie mi się kręci, a wieczorem jeszcze nabożeństwo. Muszę być w formie.
Jak zwykle, przy okazji świąt, dopada mnie chandra. Kiedy sobie wyobrażam święta w kraju, gdzie całe rodziny szykują się do świąt, jest tak domowo, rodzinnie. A ja tu sam, w tym buszu, z wyschniętą studnią i nawrotem malarii. Dobra, trzeba się wziąć w garść. Widocznie to jest mój krzyż. Przyjmij Panie to wszystko.
O, studnia prawie już pusta, a deszczu nie widać. Może to i lepiej, gdyby zaczęło lać, to pewnie bym miał problem z dotarciem do New Town na uroczystości? Pan Bóg wie, co robi.
- Aaaaaaaaa! Duuuurrrrnnnaaa sttttuuuudddnnniiiaaaa! Aaaaaaaa!
- Father Francis, everything ok?
- Yes, yes, ok.
Za moimi plecami, wyrósł jak spod ziemi Michael i jego białe jak mleko zęby. Omal nie wpadłem do studni. W dłoni trzyma pudełko tabletek i różowe klapki. Brakuje mi ostatnio różowych okularów, to przynajmniej klapki będę miał różowe
Cytat:Michale, to jest święty człowiek.

Powinno być "Michael" zamiast "Michale" i raczej bez przecinka.

Cytat:- Father Francis, everything ok.?

Kropka przed pytajnikiem raczej jest zbędna.

Cytat:Brakuje mi ostanio różowych okularów, to przynajmniej klapki będę miał różowe

Powinno być "ostatnio" zamiast "ostanio", a na końcu powinna być kropka.

Czy narrator nie jest papieżem? :o
(01-01-2021, 20:42)D.M. napisał(a): [ -> ]
Cytat:Czy narrator nie jest papieżem? :o

Nieee, zwykłym, najzwyklejszym misjonarzem Smile Dzięki za poprawki!