Via Appia - Forum

Pełna wersja: 2. Profesor Dzik. Kto komu bije w dach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
(poprzednia część:   https://www.via-appia.pl/forum/Thread-1-...#pid162290 _

W kolejnych dniach bawiliśmy się na przerwach szkolnych w zgadywanie, co nam profesor Dzik zaprezentuje na nowej lekcji. Zainteresowanie rosło przez cały tydzień. Niektórzy nawet porobili zakłady, próbując przewidzieć, czym nas znowu zaskoczy. 

Zaskoczył. Nikt nie zgadł. Nie zaskoczył tematem, ale prezentacją na lekcji. Nie wiedzieliśmy, że ma aż takie, dość oryginalne umiejętności przekazywania wiedzy. 

Rozpoczęła się druga lekcja. Weszliśmy, profesor usiadł i sprawdził obecność. W sali było cicho, wszyscy jednak mieli nadzieję, że i dzisiaj będzie tak atrakcyjnie, jak przed tygodniem. 

Dzik zamknął dziennik, stanął z przodu przed ławkami, spojrzał na nas srogo i rzekł swoim nosowym głosem: 
– Nuu, chyba wiecie, że w ubiegłym roku wprowadzono w Wojsku Polskim nowe stopnie wojskowe. Wiele ich, dlatego utworzono też nowe korpusy, podoficerski i chorążych. Razem z istniejącym oficerskim są teraz trzy korpusy w stopniach. Jest dużo nowych szarż i musicie się ich nauczyć. 
– A po co nam to? – wyrwało się jednej z naszych koleżanek. 
– Nuu, dziewczynko, już prawie pannica, a tego nie wie? Jak to tak? – Obruszył się. –Chłopcy to musowo, ale i wy musicie znać. Jak pójdziecie na randkę z wojskowym, to trzeba wiedzieć, kto zacz. 
– Jak się mnie spodoba, to wolę wiedzieć, jak ma na imię, a nie jaki stopień. – Koleżanka nie dała się zbić z konceptu byle odpowiedzią. W to nam graj! 

Zapowiadała się kolejna atrakcyjna lekcja. 
– O nie, nie! Stopnie są ważne. – Dzik aż zamachał rękoma. – Trzeba wiedzieć. A jak przyjdzie wojna? 
– To wtedy się nauczę. 
Coraz lepiej! Rozległy się pierwsze, stłumione jeszcze śmiechy. Co Dzik odpowie naszej koleżance? 
– Jak masz na imię, pannico?  
– Aleksandra. To znaczy Ola. 
– Ola? No więc, Olu, to trzeba wiedzieć. 
– Panie profesorze, to przecież tylko chłopcom potrzebne. 
– Wszystkim, Olu, wszystkim! Chłopcy to muszą znać stopnie na pięć. Co to za młodzieniec, przyszły żołnierz, który by nie znał szarż? Nuu, jakby to wyglądało, gdyby żołnierz nie wiedział, komu ma bić w dach? 
– Co robić? Bić w dach? W jaki dach? – To kolega z sąsiedniej ławki tym razem się wyrwał. Spojrzałem na niego. Żartuje, czy co? Jego mina świadczyła jednak, że pytał poważnie. Chłopak, a nie wie, co to znaczy?! 

Już chciałem mu szybko po cichu wytłumaczyć, ale Dzik mnie ubiegł. Chwycił w locie pytanie, jak jastrząb gołębia, i nie miał zamiaru wypuścić: 
– Nuu, widzicie. Jacy z was by byli żołnierze? Nawet nie wiecie, co to znaczy bić w dach. Bić w dach, to inaczej salutować starszemu stopniem. Młodszy stopniem oddaje honory starszemu. Salutuje się do daszka czapki wojskowej, dlatego mówi się, że bije w dach. Teraz rozumiecie? 
– Rozumiemy, panie profesorze – odpowiedzieliśmy chórem. 
– No. A jak wiedzieć, kto komu ma bić w dach, jak się nie zna stopni? Stopnie żołnierz zna na pamięć. Obiecuję wam, że nim opuścicie szkołę, będziecie śpiewać te stopnie. Od tego jestem, aby was nauczyć, nim pójdziecie do wojska. W nocy, jak was obudzą, to zapomnicie imienia dziewczyny, a nawet imienia matki, ale zawsze wyrecytujecie dwie rzeczy. Numer waszej broni i właśnie stopnie wojskowe. Zrozumieliście? 
– Tak, panie profesorze! – ponownie odkrzyknęliśmy chóralnie. Co nie mieliśmy rozumieć? Dzik myślał o swoim, my o swoim... czy dzisiaj znowu będzie ciekawie? Cały tydzień z ustęsknieniem czekaliśmy na nową lekcję. To było już samo w sobie dziwowisko, aby uczniowie czekali „z utęsknieniem”. Lekcja rozwijała się na szczęście tak, jak oczekiwaliśmy. Będzie znów wesoło! 
– Słuchajcie więc uważnie, basałyki. Inne są stopnie w wojskach lądowych, inne w marynarce. Zaczniemy naukę od stopni w wojskach lądowych. Pierwszym, najniższym, jest... 
– Szeregowiec! – kilku z nas jednocześnie odkrzyknęło. 
– Nuu dobrze, szeregowiec. Tak jak domy, gdy są postawione jeden przy drugim w szeregu. Żołnierze na zbiórce też stają w szeregu i dlatego najniższy stopień w wojsku to szeregowiec. No więc szeregowiec bije w dach... 

To mówiąc, Dzik zgiął się do przodu i pochylił na tyle, na ile pozwoliło mu pokaźnych rozmiarów brzuszysko. Próbował dotknąć dłonią podłogi, ale z oczywistych względów źle obliczył zamiary na możliwości. Dobre dwadzieścia centymetrów mu zabrakło. Oho, zaczyna się! Znowu odezwały się stłumione śmichy-chichy. Nie zraził się tym, tylko, nie wyprostowując się, spojrzał z ukosa na klasę i kontynuował z wyraźnym wysiłkiem w głosie: 
– Staa... ykhm... starszemu szeregowcu. 
W mówieniu wyraźnie przeszkadzała mu ściśnięta przepona. Podniósł swój korpus o dziesięć centymetrów w górę i wychrypiał: 
– Starszy szeregowiec bije w dach kapralowi. – Podniósł się o kolejne dziesięć centymetrów. – Kapral bije w dach starszemu kapralowi. – Ręka i głowa Dzika znowu oddaliła się od podłogi. – Starszy kapral bije w dach plutonowemu. 

Całe przedstawienie stawało się coraz bardziej interesujące. Koledzy z tylnych ławek aż się podnieśli i podeszli bliżej, aby nie uronić nic z widowiska. Mniej nas zajmowała kolejność i nazwy stopni wojskowych, które później mieliśmy „wykuć na blachę”, jak Dzik nam zapowiedział. Po pierwsze, mieliśmy ubaw, obserwując jego wysiłki. Odzyskiwał już oddech, z każdym nowym wyrecytowanym stopniem wyprostowując się bardziej i uwalniając od zbytniego ucisku własny brzuch. Kolejne szarże wojskowe zaznaczał ręką w powietrzu dużymi odległościami w pionie, chcąc szybciej wrócić do normalnej postawy. Zaczęła jednak gubić go rutyna, widocznie nie przećwiczył tego ponownie w domu. Bez dwóch zdań, musiał to już pokazywać w poprzednich latach. Przyzwyczaił się do manualnej prezentacji, odmierzał dłonią te same odstępy, ale zapomniał o tegorocznym zwiększeniu liczby prezentowanych stopni. 

To było właśnie “po drugie”. Dzik był tak zaaferowany swoją prezentacją, że nie zorientował się w swoich ograniczeniach fizycznych. To znaczy zorientował się, ale zbyt późno. Kiedy wypowiedział – Pułkownik bije w dach generałowi brygady – to rękę miał już wyprostowaną pionowo w górę, a jego ciało było wyprężone jak struna na tyle, na ile pozwalały mu możliwości. Zamarł chwilowo, zaskoczony zbyt szybkim osiągnięciem swojej maksymalnej zdolności sięgania dłonią nad głowę. Wyraźnie zabrakło mu konceptu. Przełknął ślinę, szukając wyjścia z patowej sytuacji, w którą sam się wpędził. 

Chwila przemienienia nauczyciela w znieruchomiały słup, na podobieństwo żony Lota, przedłużała się. Nikt z uczniów nie zakłócał ciszy, czekając na dalszy ciąg wykładu. Jedynie przymrużone szelmowsko nasze oczy i dłonie przysłaniające usta świadczyły o ledwie powstrzymywanym śmiechu. Postanowiłem pomóc Dzikowi powrócić do teraźniejszości: 
– Panie profesorze, i to już wszystkie stopnie w wojskach lądowych? Wyższych już nie ma? Bo ja słyszałem, że jeszcze kilka jest. Ale może się mylę... 

Starałem się, aby nutka złośliwości w moim głosie była ledwie wyczuwalna. Słyszalna była jednak na tyle, aby niektórzy nie zdołali już powstrzymać śmiechu – usłyszałem kilka stłumionych parsknięć. Inni ich szybko uciszyli; nikt nie chciał przyczynić się do zbyt szybkiego przerwania takiego widowiska. 
Dzik zmroził mnie wzrokiem, ale nie odpowiedział. Moje pytanie popchnęło go jednak do działania. Podjął decyzję, w jego przypadku heroiczną. Zachrypiał z wysiłkiem: 
– Generał brygady bije w dach generałowi dywizji – i wspiął się na palce. Efekt był komiczny, tak jakby słoń spróbował stanąć na czubkach swoich walcowatych nóg. Ledwie już wytrzymywaliśmy, ale uciszaliśmy się wzajemnie. Przecież zostały jeszcze dwa, najwyższe stopnie wojskowe... 
Dzik po sekundzie opadł na całe stopy i z widoczną ulgą kontynuował: 
– Generał dywizji bije w dach generałowi broni. – W tym samym momencie spróbował podskoczyć. Jego wysiłek przyniósł zamierzony efekt – buty oderwały się na dobre dwa centymetry od podłoża. Kiedy opadł, aż ugiął się od gwałtownego wzrostu ciężaru ciała spowodowanego przyspieszeniem ziemskim. Jego brzuch zachybotał w dół i w górę, w dół i w górę; zupełnie jak wahadło puszczone w ruch, tyle że pionowo. 

Tego było już za wiele – większość w klasie wybuchnęła gromkim śmiechem, pokładając się na ławkach. Inni próbowali dalej ich uciszać, ale sami byli na granicy wytrzymałości. Wsparłem tych kolegów; zrobiło mi się trochę żal nauczyciela. Odezwałem się: 
– Cicho bądźcie! Co z was za dzieciaki! Pan profesor omawia bardzo ważne sprawy. Prawda, panie profesorze? 
Spojrzał na mnie z wdzięcznością: 
– Nie. To znaczy tak, prawda. No więc, dalej... – Ponownie wyciągnął rękę w górę, spojrzał na nią i nie mógł się zdecydować. Zamilkł. Nawet nie próbował uspokajać klasy. Czuł, że sam się zapędził w kozi róg. 
– Panie profesorze, może napisze pan wszystkie stopnie na tablicy. Będziemy lepiej widzieli i łatwiej je zapamiętamy – podpowiedziałem szybko. 
Kiedy tylko to usłyszał, chwycił się porady jak tonący deski. Od razu poczuł przypływ wigoru i powrócił do latami praktykowanej roli nauczyciela: 
– Właśnie to chciałem zrobić. Wpierw wam je pokazałem, a teraz na tablicy zapiszę w kolejności. Inaczej nic byście nie zrozumieli i nie zapamiętali. Przepiszcie je do zeszytu. 

Zaczął pisać i jednocześnie perorować. Był już w swoim żywiole. Wypisywał nazwy, obok rysował wygląd stopni na pagonach mundurów. Rozrysował wszystkie szarże w wojskach lądowych. Lekcja powoli wracała na utarte przez minione szkolne lata tory. Niektórzy z nas jeszcze z cicha się podśmiewali, ale przykładnie przepisywaliśmy z tablicy i potakiwaliśmy Dzikowi. Kiedy skończył, zadowolony z efektu odwrócił się do klasy i zakomenderował: 
– Przepisaliście stopnie? Narysowaliście, jak wyglądają? Macie nauczyć się ich na pamięć. Na kolejnej lekcji odpytam! 

Kończyła się już lekcja. Zaglądnąłem jeszcze z ciekawości do podręcznika i z zaskoczeniem zobaczyłem w nim te wszystkie stopnie wojskowe, pięknie narysowane i pokolorowane, z opisem obok każdego rysunku. Wojska lądowe, marynarka wojenna, wojska lotnicze... Na cholerę Dzik to wszystko nam z taką trudnością przedstawiał, a potem zapisywał na tablicy? Na cholerę przepisywaliśmy i rysowaliśmy w zeszytach, kiedy mamy je dokładnie przedstawione w podręczniku?! 

Już otwierałem buzię, lecz akurat zabrzmiał dzwonek. Na jego lub moje szczęście. Szkolna przerwa między lekcjami to rzecz święta! 

(następna część: https://www.via-appia.pl/forum/Thread-3-...Dzik-Matka )
Mógłby natomiast stanąć na krześle. Big Grin

Zauważona literówka:

Cytat:Cały tydzień z ustęsknieniem czekaliśmy na nową lekcję.

Powinno być "utęsknieniem" zamiast "ustęsknieniem".

Oprócz tego, po linku do poprzedniej części chyba powinno być ")" zamiast "_".

Mogę jeszcze przywołać takie wspomnienia, że ja zainteresowałem się stopniami wojskowymi i dokładnie je zapamiętałem wraz z pagonami (przynajmniej lądowe) gdzieś w wieku 8-12 lat. Ale to były radzieckie stopnie. Współczesne ukraińskie są do nich bardzo podobne. A mieszkając w Polsce, czasem próbowałem zapamiętać polskie stopnie wojskowe oraz policyjne, ale na razie nie potrafiłem trzymać ich w pamięci dokładnie. Znam w przybliżeniu, a różne szczegóły w rodzaju kiedy który z przymiotników "młodszy", "starszy", "sztabowy" dotyczy współczesnych stopni, a który nie dotyczy, wylatują z głowy po kilku dniach od prób zapamiętania. Smile
(04-11-2019, 22:27)D.M. napisał(a): [ -> ]Mógłby natomiast stanąć na krześle. Big Grin

Zauważona literówka:

Cytat:Cały tydzień z ustęsknieniem czekaliśmy na nową lekcję.

Powinno być "utęsknieniem" zamiast "ustęsknieniem".

Oprócz tego, po linku do poprzedniej części chyba powinno być ")" zamiast "_".

Mogę jeszcze przywołać takie wspomnienia, że ja zainteresowałem się stopniami wojskowymi i dokładnie je zapamiętałem wraz z pagonami (przynajmniej lądowe) gdzieś w wieku 8-12 lat. Ale to były radzieckie stopnie. Współczesne ukraińskie są do nich bardzo podobne. A mieszkając w Polsce, czasem próbowałem zapamiętać polskie stopnie wojskowe oraz policyjne, ale na razie nie potrafiłem trzymać ich w pamięci dokładnie. Znam w przybliżeniu, a różne szczegóły w rodzaju kiedy który z przymiotników "młodszy", "starszy", "sztabowy" dotyczy współczesnych stopni, a który nie dotyczy, wylatują z głowy po kilku dniach od prób zapamiętania. Smile

Dima, krzesło może by wytrzymało, ale wyobrażam sobie przypadkowy upadek Dzika... lepiej nie będę sobie wyobrażał Wink
Tak, dzięki za zauważenie literówek.
Też znałem wszystkie stopnie wojskowe w Polsce, ale od tego czasu znowu zmieniali stopnie (zmniejszyli ilość, zwłaszcza "młodszych" , "starszych" i sztabowych" a nawet nazwy od lat utrwalone (np. "szeregowiec" na "szeregowy". Kto nie jest na bieżąco, to ma czasem kociokwik w głowie Smile
Chcę poinformować, że wygląda na to, że już udało mi się trwale zapamiętać współczesne polskie stopnie wojskowe (lądowe) i policyjne. Big Grin
(19-03-2020, 17:48)D.M. napisał(a): [ -> ]Chcę poinformować, że wygląda na to, że już udało mi się trwale zapamiętać współczesne polskie stopnie wojskowe (lądowe) i policyjne. Big Grin

Oo... oby za chwilę znowu ich nie zmienili Big Grin