Via Appia - Forum

Pełna wersja: Gwiezdna bielizna
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
erotyk suborbitalny

Z lotu smoka nie widać dróg osłoniętych 
obłokiem wyziewy miasta smogami
kroją bezprzestrzeń na część
gdzie fajerwerk albo ciemny atrament


pora dnia im bliżej orbity tym wątpliwsza
przez chmury najgorsze wysokie burzowe
z podglądającym okiem więc niemal ponadglobalne
cyklony szare bardziej niż czarne
i elfy znad stratosfery które czerpią


z tej naturalnej substancji a nawet nad
naturalnie nie wiedząc czy noc to czy dzień
bowiem orbitalnie
szybko się zmienia czas czuwania


a w mieście światła krają współrzędne
GPS byśmy mogli się spotkać
w klubie na boskim haju i dalej po kres
gwiazdy chcą się przedostać przez zasłonę
i tanio sprzedać by sprostać


przez pełgającą postać eterycznie stworzoną
wwożoną elektrycznie erotycznie wzmożonym
tramwajem z kosmosu przez hopsa


trzask pioruna!
hop są! łubudu brzdęk!
gniew przez ulewy zlew i gradowe jaja
trzask!


nie dalej niż u stóp z rozwartej muszli
rodzi się Wenus
zatrzasnęła drzwi w toalecie męskiej
czy damskiej? zapomniałem
woda szumi zmywając grzechy
w przedelektrycznym łup!


a gdy zagrzmiały orgazmy to
uleciały gwiazdy do nieb
bo wcześniej to raczej spadały
teraz jednak złożyłem odpowiednie życzenia
w inkantacji popluwając na spining


grawitacyjny silny w gradiencie
potencjałów z galaktycznego blasku
łup tylko poeta w szufladzie
ma taką seksowną pozostałość
majtki kochanki utkane z mlecznych dróg
Materiał w wierszu barwny i bogaty. Początkowo myślałam, że z nutką ironii, ale teraz dostrzegam prawdziwy wodospad.
Za Julią.
Bardzo bogaty wiersz -ale skoro autor ma bogatą duszę
trudno się dziwić.
Jurku
jesteś Wielki choć każdy z nas jest jak mawiał poeta ,, prochem i niczem,,.
Hmm... muszę przetrawić  Rzekłbym, że to erotyk anarchistyczno-kosmologiczny.
Erotyk przypomina mi obraz "Pejzaż z upadkiem Ikara", gdzie główna oś - Ikar (tu - ona) jest ledwie widoczny.

*nad naturalnie - nadnaturalnie

*"do nieb"(?) czy "do nieba"? Jeżeli w liczbie mnogiej, to tu bym rozwinął, wykorzystał.
(20-09-2019, 07:41)Zdzisław napisał(a): [ -> ]Hmm... muszę przetrawić  Rzekłbym, że to erotyk anarchistyczno-kosmologiczny.
Erotyk przypomina mi obraz "Pejzaż z upadkiem Ikara", gdzie główna oś - Ikar (tu - ona) jest ledwie widoczny.

*nad naturalnie - nadnaturalnie

*"do nieb"(?) czy "do nieba"? Jeżeli w liczbie mnogiej, to tu bym rozwinął, wykorzystał.

Przetraw, przetraw, Zdzisławie, choć to poetycka zbitka emocji mocno ironicznych, jak zauważyła Julia.
Zabawa słowna nie jest tylko zabawą, to rodzaj narzędzia poetyckiego, którego użyłem świadomie.
Poza onomatopejami typu łup! jest i łup... itp. 
Mógłbym powiedzieć, że to poetycki żart, ale minąłbym się z prawdą.
To rodzaj wiersza, który ma przenosić emocje.
Różne dla różnych czytelników.

W kwestii odniesienia do nieb. Może być tak jak to czytasz liczba mnoga, ale może być przypadek archaicznej wymowy, albo poetycznej, którą znalazłem w którymś wierszu romantycznym. 
To nie tylko licentia poetica. 
Drzwi do nieb.  Ot taki żart lingwistyczny. 
Drzwi się nie odmieniają i zawsze są w liczbie mnogiej, choćbyś stukał do konkretnych pojedynczych.
Nieba/nieb potraktowałem podobnie.

A nad-naturalnie to przerzutnia.
Chodzi o odmienianie znaczeń.
Przerzutnia to metafora manipulacyjna.
W wersie poprzedzającym i kolejnym to dwa odrębne znaczenia.
Czytając oba wersy razem uzyskujemy znaczenie dodatkowe.

Podoba mi się Twoje określenie  anarchistyczno-kosmologiczny, choc kosmosu użyłem do powiększenia przestrzeni wewnętrznej umysłu. 

Julia, dziękuję.

Maciek, przestań słodzić, jeżeli chcesz naprawdę być moim przyjacielem.
Potrzebuję krytyki, a nie słodzenia.
Krytyka może być bolesna, ale jest twórcza, bo zwraca uwagę na popełniane błędy.
Nie bój się dowalić mi, tak jak to robiłeś kiedyś.
Zyskasz moją wdzięczność.


Jerzy Edmund
Udana gra słowem, a puenta cymesik, powodujący wybuch śmiechu.
Ten smok to taki trochę King Kong, a może nawet i M12 GMC. Tajemnicą pozostaje natomiast tożsamość Annie, właściwie Jane Doe.
Dużo ekspresji i jak u Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi, potem napięcie nieprzerwanie rośnie, aż do orgiastycznego finału.
Jest lekko i radośnie, a środki wyrazu idealnie dopasowane do tematyki. Sprośnie, lecz z kulturą. Tuwimowsko.