Via Appia - Forum

Pełna wersja: Poklatkowość
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Szybkie migawki ulic, zaciszonych
tchnieniem nieodległej wiosny.
Tej, która nie nadeszła mimo pęcznień
i wiatrów otulających mglenia latarń.

Bruki wykoślawione miliardami wdeptań
odbiły inne gwiazdy w sklepieniach okien.
Aż zadziwione blaski witryn z jękiem
zapadły się w nagle osieroconą przestrzeń.

Echa ostatnich kroków pośpiesznie
zapadły w parkowe zacienienia.
Gdzie drzewa nie czekał już rozednień.
Później zadrżał świt zlany z odbiciem
miasta w martwych galeriach kałuż
roztopionego asfaltu.

Nadeszła ostatnia stopklatka.
Cholernie pesymistyczna podróż.
Wykrzywiony Świat.
Czym wykrzywiony?
Może to nie ten prawdziwy?
Ale, który jest prawdziwy, jeżeli próbujemy rozpoznawać umysłem?

Dobry wiersz, ale skręca mnie ot takich dobrych wierszy.
Sam mam depresję, nie potrzebuję więc podbijania.

Ostatni wers ze stopklatką jest do niczego.
To żadna klamra, ani zamknięcie.

Nie psuj wiersza, Marcinie.
Marcinie, dałeś mojej głowie zajęcie. Na dobre zadomowiłam się w Twoich wersach. Puenta jest przedłużeniem tytułu i dla mnie mocno wybrzmiewa.
Dla mnie wiersz jest kompletny, łącznie z puentą.
Nadwrażliwość jak kamień ciągnący do dna. Przekleństwo szarej codzienności. Industrialne piekło. "Nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę" - jako śpiewał Rogucki.
Stopklatka musi zostać. STOP-klatka. Musi, bo w domyśle ----> "To jeszcze nie koniec. To tylko pauza. Stopklatka".
Bardzo skondensowany wiersz. Nie ma w nim nic nadwyżkowego. Elegancki, Sztelakowy.
I jak to u Sztelaka - optymizmem nie wieje.
A jak ktoś chce się bardziej posmucić, zapraszam do słuchania.