Biegłam, dopóki nie potknęłam się o wszystkie wczoraj.
Gdy wstałam i spojrzałam za siebie, ze zdumieniem odkryłam, że właśnie mnie doganiają, a może nigdy od nich nie uciekłam? Może zawsze były głęboko pod skórą, tylko nie chciałam przyznać, nawet przed sobą, że pamiętam.
Wesołe miasteczko, tym byłam.
Lawirowaniem na granicy strachu i euforii. Kiedy strach zwyciężył, pozostał wrak. Wtedy, z aptekarską wprost dokładnością uważałam, żeby z worka nie wysypały się śmieci, nie wypełniły przestrzeni, w której jeszcze mogłam udawać.
Zakładać maskę, wmieszać się w tłum zwykłych, szarych ludzi.
Nie chciałam na nich patrzeć, do dzisiaj nie chcę wiedzieć, czy również dźwigali garb. Czy w pochyleniu pleców, wciśnięciu się w siebie, też było piętno wybrańców.
Wystarczyły mi makijaże, niemal idealne, szyte na miarę. Dlatego po nocach turkotała maszyna. Widać to było w podkrążonych oczach. One zdradzały.
Wróg ukryty w lustrze... a później wanna wypełniona zepsutymi erytrocytami.
Azyl dla upośledzonych albo zmęczonych śledzeniem białych plam.
Piszesz:
czy również dźwigali garb
Są garby zewnętrzne i garby wewnętrzne.
Nie potrafię postawić diagnozy, które są bardziej uciążliwe.
Kolejny, dobry kawałek do poczytania i refleksji.
Pozdrawiam, Elka
n
Dziękuję, nebbia, że czytasz. Mam ostatnio jakąś manię pisania.
Trzeba wracać do poezji, bo się obrazi...
Pozdrawiam.
A mnie się podoba, że idziesz jak burza w kierunku prozy poetyckiej. Trudne to rzemiosło, ale owocuje nie poprzez aplauz czytelników (to niezbyt popularny gatunek, bo przy czytaniu trzeba wysilić nie tylko obszary mózgu odpowiedzialne za łączenie wyrazów w ciągli logiczne, ale zaangażować także wyobraźnię. Operowanie metaforami w prozie: rzecz bezcenna. Przynajmniej dla fanów gatunku (takich jak ja).
Nie rezygnuj z poezji, bo ona jest według mnie najlepszym ćwiczeniem warsztatowym dla prozy - uczy pokory wobec słów, ogranicza wodolejstwo, tworzy niezwykłe porównania.
W tekst, który zaprezentowałaś, trzeba się wczuć. Nie wystarczy przeczytać.
Wczułam się i przez chwilę niemal namacalnie poczułam obecność Twojej bohaterki. W sobie.
Dziękuję, Mirando. Jesteś kochana, podtrzymujesz mnie na duchu, kiedy ten duch słaby, bo mierzy się z czymś większym od siebie.
Pewnie jeszcze nie raz wpadnie mi do tej szalonej łepetyny wyrzucić coś z siebie, ale mam nadzieję, że sporadycznie. Poezja daje jednak większe możliwości, a może w mojej miłości do niej jest więcej wzajemności?
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam.
We mnie zawsze znajdzie się wzajemność dla poetyckiej prozy
Dobry kawałek, elka.
Smutny ale dobry.
Tylko, do cholery!
Przestańcie już gadać o śmierci na życzenie.
Masz Poezję, która kocha Cię z wzajemnością.
Będę chyba musiał dać przykład prozy poetyckiej, która zdejmuje garb jak plecak.
To żadna puszka Pandory. Nie plagi tylko doświadczenia.
Daj przykład, Jerzyk. Chętnie i z ciekawością przeczytam.