02-07-2010, 22:10
O miłości wiem tyle, że jest,
że czasem kogoś spotyka
Czy mnie widziała chociaż raz,
nie wiem, za dużo się potykam
Żeby widzieć w tym wszystkim sens
Żeby poczuć coś raz prawdziwie
Za dużo patrzę wstecz
Za bardzo myślę o tym co było
Raz chyba widziałam przypadkiem
Przeszła obok, olała mnie całkiem
A teraz siedzę i myślę sobie
Czy miłość to była czy to był człowiek?
Czy sobie tego nie wyobraziłam
Czy to mi się tylko nie przyśniło?
A potem przyszła zima
I zamarzły moje dłonie
A serce skruszone
Błagało o ogień
Dostało go, na wielkie szczęście
Na wielkie nieszczęście
Zapłonął ogień i spalił mi duszę
Spopielił mi serce i umysł
I ciało w gorączce biegło do niego
I spalił się sens, nie było nic złego
W tym dopóki było nam dobrze
A potem przyszła zima
I zamarzły moje dłonie
A serce skruszone
Błagało o ogień
Nie dostało go tym razem
Wciąż śniło o tym co było
Błagało o kolejną szansę
Szansę, której ni było
A potem przyszła zima
I zamarzły moje dłonie
A serce skruszone
Błagało, aby zabrać ten ogień
A ogień nie gasł
A ogień palił mi duszę
A ogień spopielał mi serce
A ogień rozpalał katusze
I błagam teraz tylko
Żeby znowu przyszła zima
Żeby zgasnął ten ogień
I żebym znów była inna
że czasem kogoś spotyka
Czy mnie widziała chociaż raz,
nie wiem, za dużo się potykam
Żeby widzieć w tym wszystkim sens
Żeby poczuć coś raz prawdziwie
Za dużo patrzę wstecz
Za bardzo myślę o tym co było
Raz chyba widziałam przypadkiem
Przeszła obok, olała mnie całkiem
A teraz siedzę i myślę sobie
Czy miłość to była czy to był człowiek?
Czy sobie tego nie wyobraziłam
Czy to mi się tylko nie przyśniło?
A potem przyszła zima
I zamarzły moje dłonie
A serce skruszone
Błagało o ogień
Dostało go, na wielkie szczęście
Na wielkie nieszczęście
Zapłonął ogień i spalił mi duszę
Spopielił mi serce i umysł
I ciało w gorączce biegło do niego
I spalił się sens, nie było nic złego
W tym dopóki było nam dobrze
A potem przyszła zima
I zamarzły moje dłonie
A serce skruszone
Błagało o ogień
Nie dostało go tym razem
Wciąż śniło o tym co było
Błagało o kolejną szansę
Szansę, której ni było
A potem przyszła zima
I zamarzły moje dłonie
A serce skruszone
Błagało, aby zabrać ten ogień
A ogień nie gasł
A ogień palił mi duszę
A ogień spopielał mi serce
A ogień rozpalał katusze
I błagam teraz tylko
Żeby znowu przyszła zima
Żeby zgasnął ten ogień
I żebym znów była inna