25-06-2019, 20:09
Ciszą poranka zawiść tłamszona dumnie.
Zimnym powiewem szukasz przebaczenia
W okna zaglądasz - zamykając trumnę
By uciec od najmniejszego zadośćuczynienia.
Nie prawdy lękiem karmione jest serce.
W żyłach nie boleść zawiści łomoce.
Między Bogiem, a prawdą zgrywasz jednowiercę
Kląc się na diabła czarne złości moce.
Nigdy nie zdradzone serce - bezowocne.
I barwy purpury niczym w tej żałobie,
Liczą gwiazdy skąpane w bezsenności północne
Modląc się, by dusza ustala w chorobie.
Kładąc więc na szali: ból, zwątpienie czyste
Czytam w wargach zachwyt, lecz nie żal nie-boże.
Skazujac się na męki bezkresne, wiekuiste.
Lecz gdy Bóg Cię opuścił - nikt Ci nie pomoże.
Choć skrzydła moje smutek z dawna unosiły,
Choć duszy zwiędłej doskwiera zaćmienie.
Uchodzi dysząc wciąż - owy wrzask złośliwy
Który dusze nieszczere skazuje na milczenie.
Z góry przepraszam za archaizmy XD
Zimnym powiewem szukasz przebaczenia
W okna zaglądasz - zamykając trumnę
By uciec od najmniejszego zadośćuczynienia.
Nie prawdy lękiem karmione jest serce.
W żyłach nie boleść zawiści łomoce.
Między Bogiem, a prawdą zgrywasz jednowiercę
Kląc się na diabła czarne złości moce.
Nigdy nie zdradzone serce - bezowocne.
I barwy purpury niczym w tej żałobie,
Liczą gwiazdy skąpane w bezsenności północne
Modląc się, by dusza ustala w chorobie.
Kładąc więc na szali: ból, zwątpienie czyste
Czytam w wargach zachwyt, lecz nie żal nie-boże.
Skazujac się na męki bezkresne, wiekuiste.
Lecz gdy Bóg Cię opuścił - nikt Ci nie pomoże.
Choć skrzydła moje smutek z dawna unosiły,
Choć duszy zwiędłej doskwiera zaćmienie.
Uchodzi dysząc wciąż - owy wrzask złośliwy
Który dusze nieszczere skazuje na milczenie.
Z góry przepraszam za archaizmy XD