Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kociokwik I
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie wiem, czy nie czekałby mnie jakiś lincz, gdybym w swoim drugim cyklu (tym z chochołem) nie dał Dziadziowi nic do roboty, jak tylko stanie w miejscu i bycie sparaliżowanymSmile. Postanowiłem więc wtrącać między opowiadania takie krótkie formy - komentarze, niczym stasimony w teatrze greckim. A że nie zajmują dużo, to nie wrzucam do działu "opowiadań", a do "krótkich form". Wciąż zastanawiam się, jaką formę ostatecznie przybierze mój cykl, bo już teraz jest "niecodziennie", ale w sumie takie wymyślanie nowości daje dużo frajdy, więc spokoSmile

Co do nazwy tych tekstów... Kociokwik, to po prostu staropolska nazwa kaca (Kac - skrót od niemieckiego Katzenjammer, czyli w sumie "kociokwiku"). Było wesele, był prolog - poprawiny, no to teraz "należny" kacSmile

Kociokwik I
Z ławki pod płotem dziadzio jak przez mgłę zauważył zbliżającego się Tymona.
– Tymonku, dobrze by było, żebyś poustawiał gdzieś wyżej te worki z ziarnem w chlewiku; żeby nie zawilgotniały w razie jak więcej śniegu spadnie – zawołał staruszek. Tamten przystanął, spojrzał na ławkę smutnym wzrokiem, westchnął i znów się ruszył. – I pamiętaj, żeby więcej siana dać królikom do klatek, wymościć, niech mają cieplej na zimę…
Młodzieniec przeszedł przez furtkę, oddalił się, milcząc.
Dziadzio odprowadził go wzrokiem. Później niechętnie znów wyprostował głowę.
– Wiesz, że on nic nie słyszy?
Dziadek zaczął bujać się na ławce, w przód i tył. To właśnie on sprawiał wrażenie, jakby nie słyszał rozmówcy, choć było inaczej. Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie.
– Dalej nie pojmujesz, starcze? – zaczepiał wciąż chochoł.
– Idź pan, pókim dobry – odburknął dziadzio.
– Chciałbyś zatem z kimś pogadać, ale ze mną nie?
– Chcieć chcę od pana tylko jednego; wypuszczenia z tego więzienia, do któregoś mnie pan wtłoczył.
– Aż tak ci tutaj źle? Przecież nie męczy cię ból żaden ani uwiąd; pożywiać się nie musisz…
– O, chyba jedno co mi przyjemnego w życiu zostało, to i tego mnie pozbawili… – zaskrzeczał dziadek. – A już wolałbym być zwiędnięty, jak dotąd i móc przed kim ponarzekać w tej niedoli.
Chochoł był jakby ustawiony nieopodal staruszka. Dziwnym się zdawało rozmawianie z nim. Miał wysoki, ale napełniony głębią, głos, dobiegający gdzieś ze środka, spomiędzy złotych źdźbeł. Brzmiał, jakby ktoś owinął człowieka słomą, potem wymłócił, a ta mowa, trochę jękliwa, wynikała z obolałego ciała.
– Czy wiesz – rzekł chochoł – że właśnie jeden z sielan został, jak to nazwałeś, wypuszczony?
– O.
– Pan młody. Znów trafił między wcześniejsze frasunki, bolączki…
– I ludzi – burknął staruszek. – Panie, nie zgrywaj pan dobrotliwego. Jakbyś chciał zrobić co dobrego, najlepiej nic byś pan nie robił, ostawił nas w spokoju. A nie o: gwałtem wsadzać w jaką mgłę i tera łaskawie kogo wypuścić.
– Skąd pewność, że to ja? Że nie jestem samo strażnikiem, podległym czyjej woli?
– Już, na pewno – znów prychnął dziadek. – Takieś pan jest niewiniątko, że aż mnie świerzbi wymłócić ten słomiany łeb. A jeszcze tera, kiedy w nieuwiędłej ręce tyle nowych sił.
Chochoł nie odpowiedział. Dziadziowi ciężko było stwierdzić, o czym może ów myśleć i czy w ogóle. On sam zaś znów powiercił się na ławce, z przyzwyczajenia podpierając się laską.
– Znalazł się łaskawy, od cholery – sarknął staruszek. Odwrócił wzrok, usłyszawszy Tymona wychodzącego na drogę. Ów napotkał kogoś innego, zatrzymali się, zaczęli rozmawiać. Po paru chwilach poszli gdzieś razem. – Szkoda, że takiej łaski żywotnym nie okazał. Ani chybi, bez Tadka wszystkie by w siole wyzdychały. A ów, jakby Tymonek z panem wolszebnikiem nie wrócili, zamęczyłby się sam przy robocie, taki to pan jesteś dobrotliwy. Cóż to jest jeden uwolniony przy tylu zniewolonych? Nie da się przynajmniej paru naraz odczarować?
(27-03-2019, 01:32)kubutek28 napisał(a): [ -> ]Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie.
Nie wiem do końca co, ale coś mi nie leży w tym sformułowaniu. Z kolei dobitne okazanie ignorancji wymyka się kontekstowi. Może - dobitnie okazać brak zainteresowania?

Cieszę się, że powstała taka miniatura Smile Położenie Dziadzia niegodne pozazdroszczenia.

Cytat:– Skąd pewność, że to ja? Że nie jestem samo strażnikiem, podległym czyjej woli?
Pytanie klucz Big Grin

Moim zdaniem koncepcja krótkich komentarzy jest świetna - rzuca nowe światło na całość Wink
Tak miniaturka, okruszek. Choć mało kociokwiku w Kociokwiku, całkiem przyjemne czytanie. Znajomi bohaterowie, znajome okoliczności przyrody Smile
Ale parę uwag mam.


Cytat:– Tymonku, dobrze by było, żebyś poustawiał gdzieś wyżej te worki z ziarnem w chlewiku; żeby nie zawilgotniały w razie jak więcej śniegu spadnie

Zamiast średnika powinien być przecinek.


Cytat:Dziadzio odprowadził go wzrokiem. Później niechętnie znów wyprostował głowę.
– Wiesz, że on nic nie słyszy?
Dziadek zaczął bujać się na ławce, w przód i tył. To właśnie on sprawiał wrażenie, jakby nie słyszał rozmówcy, choć było inaczej. Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie.
– Dalej nie pojmujesz, starcze? – zaczepiał wciąż chochoł.

W tym fragmencie chochoł powinien pojawić się od razu przy pierwszym dialogu. Obecnie nie wiadomo, kto i do kogo wypowiada uwagę o tym że Tymon nie słyszy Smile



Cytat:– Chcieć chcę od pana tylko jednego; wypuszczenia z tego więzienia, do któregoś mnie pan wtłoczył.

Zamiast średnika powinien być dwukropek.


Cytat:– Aż tak ci tutaj źle? Przecież nie męczy cię ból żaden ani uwiąd; pożywiać się nie musisz…

Zamiast średnika powinien być przecinek.


Cytat:Chochoł był jakby ustawiony nieopodal staruszka.

Co to znaczy "jakby ustawiony"?
Dla mnie nieznajome, ale dialogi oraz prowadzenie narracji nie nudzi Smile

Oprócz uwag Mirandy (z którymi się zgadzam), jeszcze kilka sugestii:
*przez furtkę, oddalił się, - przez furtkę i oddalił się,
*Jakby staruszek postanowił dobitnie okazać swoje ignorowanie. - Staruszek wyraźnie próbował ignorować swojego rozmówcę. (można też zmienić, jak proponuje Eiszeit, ale wtedy zostaje zbyt bliskie powtórzenie "jakby")
*napełniony głębią, głos, - napełniony głębią głos
*o czym może ów myśleć i czy w ogóle - czy ów w ogóle może o czymś myśleć
*On sam zaś znów powiercił się na ławce, z przyzwyczajenia podpierając się laską. - Powiercił się znowu na ławce, z przyzwyczajenia pomagając(?) sobie laską /aby uniknąć powtórzenia "się"/
* sarknął staruszek. - sarknął. (wiadomo z poprzedniego zdania, że staruszek)
*kogoś innego - kogoś ("kogoś innego" - to pleonazm)
*Po paru chwilach - Po chwili
A więc zaczarowani mają świadomość i jeszcze z chochołem można sobie pogadać Wink
Fajny fragment rzucający trochę światła od drugiej strony.