27-12-2018, 21:25
Wciąż niknę, płynę mgielnie, a moje opary
wplątane w brzozy srebrne, oraz wierzby stare.
Pozostał jeszcze szkielet, wciąż unosi w dale.
A jednak jak kotwica do ziemi i w zieleń.
Wszak, tak wiele mam pytań skrytych w odpowiedziach.
Więc zwracam się do Boga i naukę śledzę.
W przebiśniegach znajduję przeżycie post mortem.
Gonię za aniołami, za iluzją kroczę.
Sam jestem posłańcem, wejrzyjcie i we mnie.
Na przystanku tramwajów, na trzeźwo, na haju.
Oddaję się w wasze ręce ze złością, w podzięce
za czytanie, wnikanie. Świat rozszczepiam sercem.
Dzielony kolorami ze śnieżynki białej.
Skryty w ideogramie, krysztale fraktala.
Roztapiam, płynę mgielnie, bo brzozy czekają.
wplątane w brzozy srebrne, oraz wierzby stare.
Pozostał jeszcze szkielet, wciąż unosi w dale.
A jednak jak kotwica do ziemi i w zieleń.
Wszak, tak wiele mam pytań skrytych w odpowiedziach.
Więc zwracam się do Boga i naukę śledzę.
W przebiśniegach znajduję przeżycie post mortem.
Gonię za aniołami, za iluzją kroczę.
Sam jestem posłańcem, wejrzyjcie i we mnie.
Na przystanku tramwajów, na trzeźwo, na haju.
Oddaję się w wasze ręce ze złością, w podzięce
za czytanie, wnikanie. Świat rozszczepiam sercem.
Dzielony kolorami ze śnieżynki białej.
Skryty w ideogramie, krysztale fraktala.
Roztapiam, płynę mgielnie, bo brzozy czekają.