22-12-2018, 15:08
Chciwość
Gość w dom, Bóg w dom.
Co mam, to oddaję.
Cnotliwą dziewkę – wziąłbym
naturalnie, z wianem.
Diabła nie wezmę – niech bierze go diabeł.
Już wolę kawałek starego płaszcza
albo czapkę z ryngrafem,
tę czapkę zwłaszcza.
Stałbym się pod nią kimś zupełnie nowym –
jeśliby lepszym,
nie ściągałbym z głowy
jak cesarz korony.
Gość w dom, Bóg w dom.
I czym chata bogata.
Może i ciebie bym wziął – na brata,
bo bez rodziny to żal umierać.
A jeśli nadal mogę wybierać…
Te twoje święte ikony – to nie ozdoby,
to raczej nieśmiertelne wołanie
o opamiętanie.
Może więc wezmę różaniec…
Nie wiem tylko, czy palec
spasuje. Ot! Wcale.
W takim razie tę rozstrojoną gitarę.
Gość w dom, Bóg w dom.
Dzielę się nawet niczym.
Drogi panie! N i c z e g o to ja nie biorę.
Szafy i pokoje preferuję oglądać
gołe.
Puste jak moje słowa.
Dobytku nie trzeba chować.
Zobacz:
Co było, już odebrałem.
Jak będzie – odbiorę więcej.
Ciebie zaś zostawiam
z jednym niewartym nic wierszem.