Via Appia - Forum

Pełna wersja: Cykl "Miasto Boże": Reklamy i igrzysk!, zakrzyknął lud
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Cykl "Miasto Boże":
Reklamy i igrzysk...


Biegł przez rozgrzane lampami plazmowymi ulice. Był 23 sierpnia. Dawniej to słońce, nie lampy, nagrzewało w sierpniu ulice. Nie pamiętał tamtych czasów. Wspomnienia ginęły w chmurze pyłów i gazów, przesłaniających niebo. 23 sierpnia, godziny szczytu. Przepychał się przez tłum. Potrącał przechodniów i maszyny do spowiedzi, a to go spowalniało. A przecież musiał na czas dotrzeć do celu, musiał! Jeśli mu się to nie uda… Wolał nawet nie myśleć, co się wtedy stanie. I tak miał szczęście, że udało mu się zgubić wszystkich Łowców.
Wpadł na wysoką blondynkę, która wyszła z mijanego właśnie solarium. Kobieta przewróciła się, a on poleciał na nią. Dosłownie, nie w przenośni – nie cierpiał plastiku, różu i silikonu.
- Co pan…? – zaczęła i urwała w pół zdania, kiedy spojrzała w jego oczy. Czy aż taka wyzierała z nich determinacja? Warknął coś niezrozumiale w odpowiedzi, zerwał się na nogi i pobiegł dalej, nie oglądając się za siebie. Skręcił w jakiś boczny, niezatłoczony zaułek i przystanął na chwilę. Musnął dłonią małą tabliczkę wszczepioną za uchem. Wyświetlił przed oczami holo mapy tego okręgu i chwilę je studiował. W końcu ruszył dalej. Przeskoczył przez mur, którym kończył się zaułek, po czym puścił się wąskimi i pustymi uliczkami, mając w pamięci trasę, którą sobie przed chwilą wyznaczył.
Po niecałych dziesięciu minutach intensywnego biegu dotarł do celu. Wszedł do starej, odrapanej budki telefonicznej i podniósł słuchawkę. Przyłożył ją do ucha i przez krótką chwilę, kilka sekund zaledwie, wsłuchiwał się w jednostajny sygnał. Uspokajał myśli. W końcu wykręcił numer. Znał go na pamięć.
- Halo? – usłyszał metaliczny, zdeformowany głos.
- To ja – powiedział. – Jestem. Zdążyłem.
- Nie. Spóźniłeś się minutę i czternaście sekund.
- Ale mój comdev...- zaczął.
- Twój comdev nie ma tu nic do rzeczy – przerwał głos. – Spóźniłeś się. Możesz to sprawdzić po programie, mamy dokładne nagranie, przecież wiesz.
Mężczyzna opuścił głowę, ale nadal trzymał słuchawkę przy uchu. Czasem… czasem organizatorzy bywali łaskawi…
- Mamy jednak dla ciebie propozycję. Oto warunki: twoja córka traci teraz tylko prawą dłoń, zamiast życia. Podwajamy stawkę. W puli jest teraz do wygrania... uwaga… sto tysięcy! Ale jest jeden warunek. Jako dodatkowego zakładnika bierzemy twoją żonę. A celem będzie tym razem uruchomienie syreny alarmowej na okręcie zadokowanym w porcie i strzeżonym przez oddział wojska. Mają rozkazy zastrzelić każdego, kto będzie chciał się wedrzeć na pokład. Zasady takie jak zwykle - jeśli nie podołasz, zakładnicy tracą życie. Jak zawsze, dzięki naszym sponsorom - bo wszyscy wiemy, jak drogie są dziś te usługi - zapewniamy żywego spowiednika i ostatnią posługę. Decyzja należy do ciebie. Przypominam, że wszystko, co mówimy, leci na żywo. Oglądają cię miliony holowidzów!
Nie wytrzymał. Rozpłakał się. Taka szansa! Znowu opuścił słuchawkę. Uniósł głowę i błagalnie spojrzał w wypukłe oko jednej z wszechobecnych kamer CCTV. Nie wiedział, co ma zrobić, łzy ciekły mu po twarzy. Tak bardzo chciał ten nowy, stucalowy model holowizora 3D! Wypruwając sobie żyły w, o ironio, fabryce holoekranów, nigdy nie będzie mógł sobie na niego pozwolić. Z drugiej strony szkoda mu było żony, w końcu byli razem całe trzy lata... Tyle samo miała ich córka, jej było mu jeszcze bardziej szkoda. Czytał gdzieś, że kiedyś małżeństwa trwały po czterdzieści, pięćdziesiąt lat! Jakoś nie chciało mu się w to wierzyć. Bił się z myślami i te walkę widać było na jego twarzy. W końcu ponownie przyłożył słuchawkę do ucha.
- Nie wiem, sam nie wiem czy się zdecydować – powiedział drżącym głosem. Chwilę milczał. Czy warto dodatkowo ryzykować życie żony? Był rozerwany wewnętrznie. Reklamy tego holowizora wyglądały rewelacyjnie! W końcu odezwał się.
- Chcę wykorzystać ostatnie kolo ratunkowe. Poproszę o pomoc publiczność.
Zapadła cisza. Po chwili w całym Mieście miliony gardeł spragnionych rozrywki zawyło w jednogłośnej aprobacie.
"Ta krótka historia ta dzieje się " - powtórzenie.

Ogólnie czytało się fajnie. Mam nadzieję, że to nie jest Twoja wizja na kolejne lata. Chociaż w sumie, patrząc na to, co się dzieje, można wywnioskować, że posuwamy się do takiego rodzaju życia Smile
Dzięki za chochlika, już poprawiłem. Hm, ja też mam nadzieję, że to nie wizja na kolejne lata. Za nadzieję! Chociaż głupim matkuje.
Mała uwaga (moje widzimisię, czyli jak bym ja to przekształcił Tongue)
Musiał na czas dotrzeć do celu, musiał! -> Musiał na czas dotrzeć do celu. Musiał! (podzielenie zdania i pojedyncze słowo z wykrzyknikiem, zwiększą dramaturgię)

Mały ochrzan
CZEMU TO TAKIE KRÓTKIE!?

Małe podsumowanie
Świetne Smile Zachęciłeś mnie bym w wolnej chwili zaglądnął do "Obudziłem się o północy", jeżeli świat wykreowany jest w podobny sposób. Brutalne, i w ten makabryczny sposób przedstawiające jaką ścieżką kroczymy. Bardzo mi się podobało.
(23-06-2010, 21:24)Zguba napisał(a): [ -> ]Mała uwaga (moje widzimisię, czyli jak bym ja to przekształcił Tongue)
Musiał na czas dotrzeć do celu, musiał! -> Musiał na czas dotrzeć do celu. Musiał! (podzielenie zdania i pojedyncze słowo z wykrzyknikiem, zwiększą dramaturgię)
Po namyśle pozostanę przy swojej wersji, ale dzięki za sugestię.

(23-06-2010, 21:24)Zguba napisał(a): [ -> ]Mały ochrzan
CZEMU TO TAKIE KRÓTKIE!?
Bo mam, cholewcia, 4-tygodniowe zaległości w pracy i zamiast pisać, muszę pracować. A ostatnio jakoś wena mnie dopada tylko w biurze Tongue

(23-06-2010, 21:24)Zguba napisał(a): [ -> ]Małe podsumowanie
Świetne Smile Zachęciłeś mnie bym w wolnej chwili zaglądnął do "Obudziłem się o północy", jeżeli świat wykreowany jest w podobny sposób. Brutalne, i w ten makabryczny sposób przedstawiające jaką ścieżką kroczymy. Bardzo mi się podobało.
Świat jest wykreowany w bardzo podobny sposób, to przecież to samo Miasto Smile Zapraszam do lektury! Big Grin

Dzięki za vibe, Z.
Po przeczytaniu przypomniał mi się pewien film z przeszłości gdzie kolo (chyba jakiś skazaniec) miał uciec z ruin miasta a polowało na niego kilku szajbusów, w tym jeden z wielgachnym kijem hokejowym, a drugi z piłą łańcuchową. Stawką było jego życie, wszystko było oczywiście pokazywane gawiedzi jako teleturniej. Obyśmy takich czasów nie dożyli, ale po Bigbraderze i Dwóch światach mam poważne obawy.
No cóż, Mroczne, groteskowe i.... jakże bliskie rzeczywistości... niestety. Technicznie jak zwykle bardzo dobre. Ot, dałeś odpowiedź, ile wart jest człowiek.
pozdrawiam
ps: tak sobie myślę że gdyby "zdarzył się" tu krzyk przerażonej dziewczynki (córki), nie wiem spadające ostrze gilotyny, ból itd. myślę że stanowiło by to niezły wstrząs z płycizną uczuciową zarówno widzów jak i gościa który jest graczem.
"Uciekinier", nie pamiętam, kto to reżyserował. Film luźno oparty na powieści Richarda Bachmana, czyli Stephena Kinga, pod tym samym tytułem Smile

Hm, no i teraz wyszło, że splagiatowałem Big Grin

http://merlin.pl/Uciekinier_Richard-Bach...19023.html
Filmu „Uciekinier” nie znam, więc nie będę się wypowiadać na temat żadnych odniesień i plagiatów, bo po prostu nie wiem. Wink
Tym niemniej jestem tu z rekomendacji Zguby i pierwsza rzecz, co do której muszę się z polecającym zgodzić, to że tekst jest rzeczywiście bardzo, bardzo krótki. Big Grin Z drugiej strony to dobrze – jeśli wziąć pod uwagę fabułę, wszelkie próby wydłużenia tego groziłyby potężną dawką przegadania i nudy.
Nie mogę zgodzić się z postulatem jednego z przedmówców, żeby dodać jakiś krzyk dziecka, gilotynę czy coś w tym rodzaju: uważam, że tego typu zabieg byłby wielce kiczowaty i pretensjonalny. Zdecydowane nie dla takich akcentów.

Ale do rzeczy. Smile


W szczególe:
  • Był 23 sierpnia. – nie wiem czy przy datach nie ma odrębnych reguł, ale generalnie liczebniki porządkowe zapisuje się z kropką. Jest tu ktoś kompetentny, kto powie jak to wygląda dokładniej? Czy przy datach obowiązują normalne zasady, czy jakieś oddzielne?
  • Wspomnienia ginęły w chmurze pyłów i gazów, przesłaniających niebo. – cóż... Obudziłem się o północy dopiero zamierzam przeczytać, więc nie znam zbyt dobrze wykreowanego świata. Wskutek tego nie mam pojęcia, co właściwie oznaczają te chmury pyłów i gazów – skąd one się wzięły, co się stało w Twoim świecie. To nie jest zarzut, bo przecież wyjaśniasz na początku, jak to jest ze światem, w którym dzieje się akcja tej miniaturki, tym niemniej mnie osobiście to drażni. Kiedy czytam tekst, lubię mieć w nim komplet informacji, a nie dopisek w stylu „jeśli nie wiesz o co chodzi, to więcej jest w moim opowiadaniu XXX” – ot, kwestia przyzwyczajenia. Smile
  • Potrącał przechodniów i maszyny do spowiedzi, a to go spowalniało co i rusz. – właściwie nie wiem po co to „co i rusz”. Spokojnie wystarczyłoby „a to go spowalniało”. No ale trudno znaleźć konkretny argument na wniosek: „to jest przegadane”. Wink
  • Wszedł do starej, odrapanej budki telefonicznej i podniósł słuchawkę. – no i znów to samo: może gdzieś w jakimś Twoim tekście jest to wyjaśnione, ale ja czytam aktualnie ten tekst i ta budka telefoniczna wydaje mi się nielogiczna. Mają jakieś holo mapy, realia są ewidentnie futurystyczne, a tutaj ta budka telefoniczna: co ona tam robi? Czemu nikt jej nie zrównał z ziemią i nie postawił w tym miejscu czegoś bardziej przystającego do czasów?


Ogólnie:

Jak dla mnie, zdecydowanie zbyt wyraźne moralizatorstwo. Idziemy w złym kierunku, wartości rodzinne, miłość, prywatność i tego typu wartości dewaluują się, zła komercjalizacja życia wchłania w swoje trybiki coraz więcej konsumentów. Przekaz sam w sobie nie byłby kiepski, a pomysł na świat i na wątek całkiem ciekawy, no bo istotnie tak się dzieje, ale drażni mnie, że wszystko jest podane na tacy, zero miejsca dla czytelnika na własną refleksję.
Z tego względu nie mogę podzielić zachwytu Zguby dla tego tekstu. Wink
Dzięki za opinię i sugestie wszelakie.

NM napisał(a):
  • Był 23 sierpnia. – nie wiem czy przy datach nie ma odrębnych reguł, ale generalnie liczebniki porządkowe zapisuje się z kropką. Jest tu ktoś kompetentny, kto powie jak to wygląda dokładniej? Czy przy datach obowiązują normalne zasady, czy jakieś oddzielne?
Niedawno ktoś zadał pytanie na ten temat w Kąciku literata na forum - zresztą, czytałeś sam Wink

NM napisał(a):Obudziłem się o północy dopiero zamierzam przeczytać, więc nie znam zbyt dobrze wykreowanego świata. Wskutek tego nie mam pojęcia, co właściwie oznaczają te chmury pyłów i gazów – skąd one się wzięły, co się stało w Twoim świecie. To nie jest zarzut, bo przecież wyjaśniasz na początku, jak to jest ze światem, w którym dzieje się akcja tej miniaturki, tym niemniej mnie osobiście to drażni. Kiedy czytam tekst, lubię mieć w nim komplet informacji, a nie dopisek w stylu „jeśli nie wiesz o co chodzi, to więcej jest w moim opowiadaniu XXX” – ot, kwestia przyzwyczajenia. Smile
Ta informacja była tylko w celach informacyjnych, raczej jako podpowiedź dla tych, którzy czytali Obudziłem... Rozumiem jednak co chcesz powiedzieć i zgadzam się, że może to być nieco, hm, irytujące dla czytelnika.

NM napisał(a):
  • Potrącał przechodniów i maszyny do spowiedzi, a to go spowalniało co i rusz. – właściwie nie wiem po co to „co i rusz”. Spokojnie wystarczyłoby „a to go spowalniało”.
  • Zgadzam się, poprawiłem.

    NM napisał(a):Wszedł do starej, odrapanej budki telefonicznej i podniósł słuchawkę. – no i znów to samo: może gdzieś w jakimś Twoim tekście jest to wyjaśnione, ale ja czytam aktualnie ten tekst i ta budka telefoniczna wydaje mi się nielogiczna. Mają jakieś holo mapy, realia są ewidentnie futurystyczne, a tutaj ta budka telefoniczna: co ona tam robi? Czemu nikt jej nie zrównał z ziemią i nie postawił w tym miejscu czegoś bardziej przystającego do czasów?
    Hm, może to się działo w jakiejś slumsowej, zapomnianej dzielnicy? Wink

    NM napisał(a):Jak dla mnie, zdecydowanie zbyt wyraźne moralizatorstwo. Idziemy w złym kierunku, wartości rodzinne, miłość, prywatność i tego typu wartości dewaluują się, zła komercjalizacja życia wchłania w swoje trybiki coraz więcej konsumentów. Przekaz sam w sobie nie byłby kiepski, a pomysł na świat i na wątek całkiem ciekawy, no bo istotnie tak się dzieje, ale drażni mnie, że wszystko jest podane na tacy, zero miejsca dla czytelnika na własną refleksję.

    Rozumiem Twój punkt widzenia, ale czasem potrzeba takich dosłownych tekstów - zbyt często zapominamy się i nieświadomie przestajemy dostrzegać takie rzeczy. A tego typu opowiastki są jak kubeł zimnej wody na głowę. Nie mówię, że akurat ta - ale jest wiele takich dosłownych opowiadań, które kopią po głowie Wink
    Chore... mam nadzieję, że nigdy coś takiego nie będzie mieć miejsca. Ani mnie to zachęciło to czytania "Obudziłem się" ani zniechęciło. Czyta się przyjemnie, ale trochę za krótkie jest... z drugiej strony jest to w końcu "Miniatura" .... Do "dyskusji" Nae Mair i Rootsrata się nie włączam... więc w zasadzie nic więcej nie mam na temat tego opowiadania do powodzenia Big Grin
    Dzięki Mir Smile Jak Ci pisałem, nie jest to majstersztyk, ale gniot (chyba) też nie Smile
    Skąd to chyba ? Skąd to chyba ja się pytam ? To NA PEWNO nie jest gniot. Chcesz zobaczyć gniot ? To niestety nie zobaczysz, bo Tumbor usunął już to opowiadanie z Gothickomiksów. Ale spytaj się Malberta - on to widział i powie ci czym jest prawdziwy GNIOT !

    Smile -rr-
    No nie krzycz już, nie krzycz Smile Gniot to nie jest, niech będzie.
    Root rozbroiłeś mnie. Czytając miałam kilka wizji zakończenia, a tu szok.
    I wszystko by wygrać holowizor...
    Piękne.



    Ojej, akurat ze wszystkich moich opowiadań musiałaś wybrać to najmniej dopracowane Big Grin Ale dziękuję za komentarz Smile

    ::EDIT:: Długo już leżało odłogiem, może się za nie wezmę...? Smile
    Stron: 1 2