26-10-2018, 09:42
kaprys c-naftalina
czekam wyletniony w ciągłości kromek chleba
racji wygórowanych przez domowe bałabuchy
i piersi z zaczynem pożądania
jak ułożony przez amoniaczki przywiązany
do drzewa psiak który nie pozbywa się
wyrodnego życia
pośladowe w zaklęciach kruche
jeszcze zagniatane oblepia oczy
głupi jasiek powikłania
we wklęsłym menisku poduszki
zbiegają się ogniskowe piktogramów
przelotów nad puchem marnym
z udomowionej wsypy podważalnej miłości
już nie poza jej rogatkami
jakby nie z pierwszego turlania była pigułka
na to ciągłe ćmienie z odrostów na pieńku z życiem
ogławiania nieba w lędźwiach i oczach
liźniętego przez końcówki twoich włosów
z treski odtajałej ziemi