Via Appia - Forum

Pełna wersja: Zachwyt
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie płacze, nie kwili. Z bólu nie drży. Nie woła o pomstę do Ogrodnika.
Kolec po kolcu, listek po listku. Odrywane, rozrywane, obdzierane z obrzmiałych żył. Nie stawiają oporu.
Odrętwiałe, sparaliżowane, obojętne, blade ciało, zlepka cząsteczek, atomów, kationów, anionów. Szczęśliwa.
Obumiera naga, rozwarstwiona, obtoczona ledwo dostrzegalną warstwą szronu. Jak przyprawą. Zimno wbija się, łaskocze powoli. Jak czuły kochanek przeczesuje włosy. I obłapia, i kocha egoistycznie,
i zdrapuje strupy z kolorowych tętnic.
Bestia chce pomóc jej pozbyć się pleśni, która w nich zaległa.
I gniją narządy, i wypływa gęsta żółć. Przeklęta gorycz w ustach, rozgryziona kulka przezroczystego płynu. Przekrwione oczy, ledwo już widzące, zaszły białą parą. Otępiałe, odcięte od nerwów, ślepe na rzeczywistość. Obmywane deszczem. Krople spadające na płatki, na łodygę, na nerwy, dezynfekują rany, i rozwierają przełyk. Wdzierają się do żołądka, a stamtąd do wątroby. Krzyczą i łomoczą o wszystkie ściany. Bezwładnie, beznamiętnie, tworzą mieszaninę jednorodną
ze łzami. A te płyną tak po prostu. Drążą zmarszczki, tworzą zakola, zraszają zaplutą glebę. Ciepłe, gorące, dają ulgę dla wyziębionego organizmu. Płyną po policzkach, płatkach, dłoniach, miękiszu palisadowym, zostawiają po drodze sól wyssaną z organizmu. Tworzy szlaczki i zarysy archaizmów, ale zaraz dalej spłukuje ją deszcz. A i z solą czasem spłynie kolec, listek, drzazga i ślina,
i żelazo, i siarka.
Wszystkie kończyny nieruchomieją. Pleśń na dobre przywarła do żył i do tętnic. Skóra nie wytrzymuje ciśnienia, pękła w wielu miejscach. I wpływają tam deszcz i łzy, i mieszają się z krwią w każdym stosunku masowym.
Tętno wydziela stężoną wydzielinę na zewnątrz. Gęsta, lepka, jaskrawa, czy ciemna, ciekła, to znów zakrzepnięta. Zlepia kończyny, komórki, tkanki, palce
i stawy. Odrętwienie, senność, okrywa, wchłania, pociąga na dno świata.
A promienie wdzierają się do środka. Masują mięsień sercowy, podważają powieki. Wysuszają wodę i ślinę, i łzy, i wszystkie nieczystości organizmu.
I krew. Wygląda jak zaschnięta warstwa błota. I ciało tapla się w bladej kałuży. Blade ciało w bladej kałuży. Uśmiecha się, a małe cząsteczki ożywają na niebiesko, czerwono, odbijają drogę na drugą stronę lustra. Deszcz już ustał. Słońce wysuszyło wargi i język. Cierpienie rozrywa połączenia między komórkami mózgu. Wylewa się z ust czerwoną posoką.
Odpadły wszystkie liście. Ustaje większość funkcji życiowych.



(nieco stare Wink)
"zaszły białą parą." może mgłą ?

Taka trochę wyliczanka. Nie mu tu żadnych rozbudowanych zdań. Ale może właśnie dzięki temu tworzy się taki specyficzny klimat. Do końca trzymasz w napięciu, do końca... Tylko, że właśnie brak mi tu jakiegoś wyraźnego zakończenia. Jakiejś mocnej puenty. No i tytuł wydaje mi się nieadekwatny do treści. Nieco dopracować i doszlifować i może być "cud miód i malinki" Smile

Pozdrawiam, Zuzia.
Przenoszę do Miniatur literackich, bo poezją to na pewno nie jest Smile
A jak już przeniosłem, to i skomentuję. Ero ma rację, wyszła z tego trochę wyliczanka, która - to fakt - tworzy specyficzny klimat, ale jest nieco monotonna. Brakuje tam... czegoś - ciężko mi powiedzieć, czego. Ciekawy tekst, swoją drogą, ale moim zdaniem mógłby być "bardziejszy".

Wyrzuciłbym ostatnie zdanie, jest takie... prostackie. A to jednak proza poetycka. Zostawiając samo "Odpadły wszystkie liście." zostawiasz niedopowiedzenie i pointa staje się bardziej dramatyczna, mocniejsza.

Pozdrawiam
-rr-
Szczerze powiedziawszy nie lubię, nie znam się i średnio interesuje mnie proza poetycka, więc błagam nie bierz moich uwag, jakoś szczególnie do serca Smile.

Muszę przyznać, że mamy tu niezły klimat. Dostrzegam tu elementy turpizmu, połączone z takimi "kawaii" słówkami, co daje nam całkiem niezły mix.
Brakuje tu jakieś wyraźniej puenty, zdania podsumowującego ten tekst, całkowicie wybijającego z rytmu czytelnika.
Ogółem nie jest źle Smile
Niektórych sformułowań medycznych zwykły czytelnik nie zrozumie. Natomiast klimat rozumiem świetnie, mimo iż miejscami jest zbyt mocny ;-) Zgodzę się z Root'em, co do zakończenia, ale dodałbym 'powieki' - i.e. 'opadły wszystkie powieki i liście', ale oczywiście to Twój tekst, sugestie są względne :-)
Jak wszystko zresztą ;p
Namaste, Tygerski