samotność jest jak nieprzemijająca wilgoć
poza wywiadem środowiskowym
i obopólną bezradnością
kiedy u jedzącego bezdomnego rozmówcy
pojawia się nagła erekcja
nawet gdy próbujesz nawlec w siebie biodrami
klęczącego nad tobą mężczyznę
i z twarzą zakrytą poduszką
chwytasz w zaciśnięte dłonie
odbity od ściany groch
Dzięki.
Ale długo się przepisywał na nowo.
W zasadzie mam tematy do pisania - poprawianie staroci.
Zazdroszczę cierpliwości.
To wraca samo, tak już widać mam.
Najbardziej przy zaprogramowanych pilotem usypiankach na dobranoc i w kuchni.
Przejmująco opisałeś samotność, która najbardziej boli, kiedy odczuwana jest w najintymniejszym momencie, jaki można dzielić z drugą osobą.
Aż zabolało!
Naturalnie i bezpośrednio dotykasz istoty, meritum, jądra spraw, jakie inni (np. ja) poruszają z wielką nieśmiałością, bojąc się przerysowania, patosu, czy groteski. W Twoim pisaniu, jeszcze raz powtórzę, jest ta naturalność, szczerość, a także głęboka refleksja nad naszą, ludzką, psychofizyczną kondycją.
próbujesz nawlec w siebie biodrami
klęczącego nad tobą mężczyznę
i z twarzą zakrytą poduszką
chwytasz w zaciśnięte dłonie
odbity od ściany groch
Z prawdziwym uznaniem, a ... tych wersów to Ci „zazdraszczam”. I nie boję się do tego przyznać