21-06-2010, 17:04
W przeszłości byłam małym chłopcem. Takim blondasem, coś jak Mały Książę, ale nie do końca. Żadne tam pelerynki w gwiazdki, co najwyżej czerwone rajtuzki. Delikatne loczki, niebieskie oczka.
Byłam chłopczykiem, nawet nie chłopcem. Wrażliwym, z kredką w dłoni. Dziś kredkę dzierżę, ale już nie pachnącą Bambino, ale super atomową Revlona. Nie jest cudowna i wiele jej do czarodziejskiego ołowka brakuje, ale dzięki niej jakoś wyglądam.
Oczy muszą być wyraziste.
Mały powiedziałby, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, ale dzisiejsi męźczyźni są wybredni. Gdybym nie wyrosła z blondynka na zielonowłosą kobietę, z pewnością inaczej zapatrywałabym się na tę kwestię.
Ale niestety dokonała się we mnie permutowana mejoza i z uroczej istotki powstał potwór. Zawistny i wrogi, egoistyczny i zachłanny. Stąd teoria o krążących we mnie genach męskich.
Byłam chłopcem, bo dziewczynka nie byłaby w stanie znieść tego, z czym ja miałam do czynienia. Tylko chłopiec mógł opiekować się i wspierać matkę w rozpaczliwych minutach-sekundach-ciągach. Tylko chłopiec miał na tyle siły by całym swym jestestwem buntować się przeciw temu, z czym miał do czynienia. Dziewczynka byłaby zbyt zajęta dziurą w rajtuzach czy też odżałowywaniem niespełnionych obietnic.
Mały Książę wróć...
Potrzebuję być Tobą znowu...
Kobieta nie daje sobie rady.
26.09.2006
Byłam chłopczykiem, nawet nie chłopcem. Wrażliwym, z kredką w dłoni. Dziś kredkę dzierżę, ale już nie pachnącą Bambino, ale super atomową Revlona. Nie jest cudowna i wiele jej do czarodziejskiego ołowka brakuje, ale dzięki niej jakoś wyglądam.
Oczy muszą być wyraziste.
Mały powiedziałby, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, ale dzisiejsi męźczyźni są wybredni. Gdybym nie wyrosła z blondynka na zielonowłosą kobietę, z pewnością inaczej zapatrywałabym się na tę kwestię.
Ale niestety dokonała się we mnie permutowana mejoza i z uroczej istotki powstał potwór. Zawistny i wrogi, egoistyczny i zachłanny. Stąd teoria o krążących we mnie genach męskich.
Byłam chłopcem, bo dziewczynka nie byłaby w stanie znieść tego, z czym ja miałam do czynienia. Tylko chłopiec mógł opiekować się i wspierać matkę w rozpaczliwych minutach-sekundach-ciągach. Tylko chłopiec miał na tyle siły by całym swym jestestwem buntować się przeciw temu, z czym miał do czynienia. Dziewczynka byłaby zbyt zajęta dziurą w rajtuzach czy też odżałowywaniem niespełnionych obietnic.
Mały Książę wróć...
Potrzebuję być Tobą znowu...
Kobieta nie daje sobie rady.
26.09.2006