Via Appia - Forum

Pełna wersja: Po upadku - Odrodzenie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
UWAGA - Jest to część BARDZO powiązana z postnuklearem (będą nawet takie epizody) więc nie przenosić.


Nieznana data, nieznane miejsce
-Złoty-1, wchodzicie. Złoty-2, wkraczacie przez dach. Ruszać się !!!
Grupa ubranych w kamizelki kuloodporne i kevlarowe hełmy antyterrotystów podeszła pod
zamknięte stalowe drzwi. Jeden z nich sięgnął po klamkę i zaczął je otwierać. W szparze
zobaczyli oślepiająco jasne światło. Sekundę później usłyszeli ludzki krzyk ....

Warszawa, kamienica na przedmieściach. 21 grudzień 2011 roku, godzina 7:00
... i w tym momencie przenikliwy pisk dochodzący ze starego budzika, obudził go z kolejnego
koszmaru. Krzysztof Zarecki, były komandos, wstał, potarł zaspane wciąż oczy. Wtedy
zadzwonił telefon. Wstał i podniósł słuchawkę.
- O co chodzi ?
- O ciebie, Krzysztofie.
- Skąd wiesz kim jestem ?
- To cię akurat powinno najmniej obchodzić. Mam dla ciebie informację, od której zależy twoje
życie.
- Słucham ?
- Za góra dwie minuty twoje drzwi wylecą z zawiasów. Siły specjalne już wchodzą do budynku.
- Co... ale czemu ty mi o tym mówisz ?
- Nie powinno to cię obchodzić.Dostań się do samochodu. Skontaktuję się z tobą.
- Ale... szlag, rozłączył się.
Wyjął z szafki pistolet PKZ-03 - często używany w Polsce pistolet, produkowany przez
powstały w 2010 Polski Koncern Zbrojeniowy. Załadował go i odbiezpieczył. Wiedział, że z
domu można się było wydostać tylko poprzez drzwi - więc nie miał jak uciec. Ukrył się za
szafką w przedpokoju i czekał. Długo nie musiał. Kopnięte z drugiej strony drzwi wyleciał z
zawiasow. Przez framugę przeszło dwóch antyterrotystów. Pierwszy zginął, gdy pocisk
pistoletowy przewiercił się przez hełm i dosłownie odstrzelił głowę. Drugi zginął sekundę
później, gdy ładunek ołowiu przebił serce. Kolejny komandos przeskoczył przez próg,
jednocześnie strzelając na oślep z karabinu szturmowego Beryl. Ogień zaporowy na wiele się
nie zdał - krew z przebitej tętnicy obryzgała ściany i sufit. Martwy osunął się na ziemię.
Krzysztof przebiegł przez drzwi i ukrył w łazience. Komandosi rozbiegli się po domu szukając
go. Przez uchylone lekko drzwi zobaczył odwróconego do siebie plecami antyterrorystę.
Otworzył drzwi i podbiegł do niego. Żołnierz usłyszał go, ale nie zdążył się odwrócić.
Zarecki złamał mu kark. Wtedy drzwi przed nim otwarły się, pokazując antyterrorystę,
który zauważył Krzysztofa i sięgnął po karabin. Jednak atakowany zasłonił się ciałem,
które przyjęło na siebie pociski. Gdy skończyły mu się pociski w magazynku, Krzysztof
odrzucił tarczę i wpakował komandosowi kilka pociskow w brzuch - jednak kamizelka
wytrzymała. Przewrócił się jednak na ziemię, z czego Zarecki skwapliwie skorzystał. Podszedł
do niego i wyjętym nożem poderżnął mu gardło. Zabrał mu broń, po czym biegiem przebiegł
przez przedpokój i opuścił mieszkanie - jednocześnie wpadając na kolejnego żołnierza,
pilnującego drzwi. Uciekający utrzymał się na nogach, jednak zaskoczony komandos przewrócił
się na ziemię. Zarecki pobiegł w kierunku windy. Leżący na ziemi krzyknął.
- UCIEKA W KIERUNKU WINDY !!!
W momencie w którym uciekający dotarł do windy, jej drzwi się otworzyły, ukazując cały
oddział. Krzysztof skoczył w bok unikając śmierci i wbiegł na schody. Antyterroryści nie
zdołali go dogonić. Zbiegł na dół, wskoczył do samochodu i z piskiem opon uciekł.

Nieznane miejsce, nieznany czas
- Uciekł. Pięciu komandosów nie żyje.
- Zawiodłeś. Znajdźcie go i zabijcie. To jedyny żywy świadek Odrodzenia.
- Wiem. Zrobimy co w naszej mocy.
- Mam nadzieję.
- Jeszcze jedno.
- O co chodzi
- Czekał na nas. Ktoś go ostrzegł. Czy mógł to być W...
- Cicho. Sprawdzimy. Ty zajmij się znalezieniem go.
- Oczywiście.

Obwodnica Warszawy, 21 grudzień 2011 roku, godzina 8:00
Krzysztof Zarecki maksymalnie docisnął pedał gazu, pędząc niedawno ukończoną dwupasmową
obwodnicą Warszawy. Samochód którym jechał, nie był tym samym którym uciekł z
rządowej zasadzki. Z parkingu przy hipermarkecie ukradł starego Opla Astrę. Kilka razy
jego samochód mijały pojazdy wojskowe, lub policyjne na sygnale. Wiedział że to jego
szukają, lecz nie wiedział czemu. Nagle komórka byłych właścicieli samochodu odegrała
Odę do radości, hymn dawnej Unii Europejskiej, jeszcze przed jej rozpadem na
Pakt Wschodni, składający się z Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Polski, Czech, Słowacji,
Rumunii, Związku Bałkańskiego (totalitarnego państwa składającego się z krajów byłej
Jugosławii - pełne kłócących się ciągle polityków i ludzi, oraz czystek etnicznych), Bułgarii,
Węgier i Grecji, do których dołączyły też : Ukraina, Bułgaria i Mołdawia,
oraz Unię Atlantycką - Pozostałe krajue Unii Europejskiej, połączone w coś
na kształt Unii Europejskiej i NATO razem wziętych.
Chwycił komórkę chcąc wyrzucić ją za okno, ale coś go tknęło i odebrał.
- Cieszę się, że wciąż żyjesz.
- To ty... jak zdołałeś się połączyć ze skradzioną komórką, nie wiedząc nawet czyja to komórka,
ani kto ją ukradł ?
- Czy to ważne ? Ale jak chcesz wiedzieć, to od 2010 rząd inwigiluje mieszkańców. Jak myślisz,
jak rozbili tą ogromną międzynarodową organizację przemytniczą dwa miesiące temu ?
- Inwigilują ?
- Taa, kontrolują wszystko - rozmowy telefoniczne, łączność radiową, komputerową itd.
- Czemu nikt się o tym nie dowiedział ?
- Parę osób się dowiedziało... no ale wiesz, oni się o nich dowiedzieli.
- Aha. Więc, mogę wiedzieć, o co do cholery chodzi ?
- O coś w czym brałeś udział, chociaż o tym nie pamiętasz.
- Ale.....
- Uprzedzam głupie pytanie - nie wyrzucili cię z sił specjalnych za branie łapówek, tylko
próbowali cię z pewnego powodu załatwić. A teraz rusz się na ulicę Lipową 23, do placówki
Banku Administracyjno-Dyplomatycznego Paktu Wschodniego. Zazwyczaj obsługują tylko
zadłużonych dyplomatów Paktu, którzy wydali pensje na prostytutki i tym podobne uciechy,
ale ciebie obsłużą. Znajdź skrytkę nr. 12. Tam znajdziesz coś, co ci się przyda.
- Mówiłeś, że podsłuchują linię.
- Taa. Wyrzuć komórkę.
- Ale teraz wiedzą, gdzie jadę.
- Spokojnie. Moi ludzie wszystkim się zajmą.
- Dobra.
Wyrzucił komórkę za okno, po czym skręcił w jeden ze zjazdów z obwodnicy i pojechał w
kierunku ulicy Lipowej.

Ulica Lipowa 23, 21 grudzień 2011 roku, godzina 9:20
Krzysztof zajechał pod placówkę BADPW. Stało pod nim zaledwie parę samochodów.
Zaparkował i wyszedł z samochodu. Ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Wtedy zobaczył
że na spotkanie wychodzi mu jeden z pracowników.
- Poinformowano nas o tobie. Proszę za mną.
Podeszli pod drzwi i w tym momencie zimowym powietrzem wstrząsnął huk wystrzału.
Pocisk wystrzelony z karabinu snajperskiego POLON, kolejnego produktu Polskiego
Koncernu Zbrojeniowego rozsadził głowę towarzyszącemu Zareckiemu pracownikowi.
Jednocześnie Krzysztof usłyszał syreny policyjne. Ciesząc się, że celujący
najprawdobniej w niego snajper spudłował ruszył do przodu biegiem i przebiegł przez drzwi
wejściowe banku.
Policjanci i przybyli z nimi wojskowi otoczyli bank.

Placówka BAPDW, przy ulicy Lipowej 23, 21 grudzień 2011 roku, godzina 9:25.
Ochroniarze zasłonęli papierami szyby, i zamknęli klientów na zapleczu. Kilku przyniosło
ze zbrojowni nowoczesne karabiny szturmowe, a dwóch innych przytargało cekaem i ustawiło
go tak, by jedną serią mogli zmienić policjantów przechodzących przez wejście w krwawą
chmurę. Dyrektor podszedł pod oszołomionego tym widokiem Krzysztofa.
- Nieoczekiwany zwrot akcji. Zajmiemy się wszystkim i zorganizujemy ci ucieczkę. Ty
idź na dół, do pomieszczenia ze skrytkami i znajdź skrytkę numer 12.
- Jasne.
Poszedł w kierunku windy, co chwilę patrząc do tyłu i nie wierząc w to, że ochroniarze
zamiast tak jak zwykle współpracować, to walczą z policją. Wszedł do windy, po czym
nacisnął na przycisk -3 . Drzwi się zamknęły i zjechał na sam dół. Po chwili szukania
znalazł odpowiednią skrytkę i przejrzał jej zawartość. Znalazł małą paczuszkę, dziwny
telefon komórkowy, małą aktówkę z dokumentami i duży plecak. Załadował przedmioty
do niego i ubrał go na plecy. W tym momencie z powierzchni dobiegły do niego
przytłumione odgłosy wystrzałów. Antyterroryści ruszyli do ataku. Znaleziony telefon
zadzwonił.
- Musisz uciekać. Wojsko szturmuje bank.
- Znowu ty... którędy ? Obstawiają jedyne wyjście.
- Znajdź skrytkę numer 425. Tam znajdziesz małe urządzenie z guzikiem. Po naciśnięciu go,
otworzy się droga ucieczki.
- Jas... cholera, znów się rozłączył.
Bankiem wstrząsnęła głośna eksplozja. Wyglądało na to, że w przednią ścianę banku uderzył
czołgowy pocisk kumulacyjny. W międzyczasie mężczyzna doszedł do skrytki 425. Wyjął
urządzenie i zgodnie z instrukcją nacisnął na przycisk. Pobliska ściana się rozsunęła
ukazując podziemny tunel. Telefon zadzwonił ponownie.
- O co chodzi ?
- Otworzyłeś przejście. Teraz biegnij nim tak szybko jak możesz. Zdobyli bank, ochroniarze
nie żyją. Zaraz tam będą.
- Dobra.
Tym razem to on się rozłączył, po czym wbiegł w ciemny tunel.
Na początku, gdy bohater się budzi, nadużyłeś słowa "wstał".
- Słucham ?
- O ciebie, Krzysztofie. (nie rozumiem tej wymiany zdań, zupełnie bez sensu.

Znalazłem też nieścisłość podczas wejścia antyterrorystów. Mówiłeś, że mają kamizelki kuloodporne, a dwaj goście dostali z pistoletu i padli martwi, pomimo że kamizelka zabezpiecza serce i klatkę piersiową...

Ogólnie rzecz biorąc wygląda mi to na początek opowiadania. Ciężko cokolwiek tutaj oceniać, nie czuję też postapokaliptycznych klimatów, ale skoro mówisz, że będą to czekam z niecierpliwością.
Danek
Szlag. Pierwotnie "Słucham" to mialo być "O co chodzi". Je zmieniłem, ale o kolejnej wypowiedzi zapomniałem. No i z bezpośredniej odległości pocisk MOŻE przebić kamizelkę. Chyba nie obrazicie się, że tą pierwszą rozmowę poprawię, co ?

I jest kolejny "rozdział" - w cudzysłowiu, bo tutaj rozdziałów nie będzie.

I jeszcze jeden
Ech, Mirrond, miałem już ochotę krzyknąć: "Znowu komandosi!", gdy stwierdziłem, że pewnie starzeję się szybciej niż dotąd myślałem, bo zaczynają mi się takie tematy podobać... A może to tylko w Twoim wydaniu, bo nie bardzo przypominam sobie, abym o siłach specjalnych czytał coś więcej niż "Psy wojny" (choć to nawet nie o takich jednostkach, a o najemnikach, niemniej najbardziej zbliżone tematem).
Trochę błędów zrobiłeś, ale nie tak już wiele jak w "Excoriant" (roz.2-gi).
Potrafisz zaciekawić i porwać czytelnika akcją, jednak Twoje "forumowe pisanie" ma pewien feler: mało tego wrzucasz na raz. Gdy coś się zaczyna dziać na dobre, to ciach! Koniec. A ty czekaj człowieku, aż znowu parę zdań dorzuci.
Jak na razie opowiadanie mi się podoba. Czekam na cd.
Spox - kolejny rozdział na kartce, teraz przez pewien czas zamiast pisać ciągle nowe kartki, to te dwa rodziały Incydentu, jeden Exorianta, spooory kawał nowego opka z serii Kroniki Karadii, jeden (a praktycznie już dwa) rozdziały Odrodzenia i co tam jeszcze znajdę (mam więcej kartek niż IQ xD a mam całkiem spore (co roku pasek na świadectwie )) poprzepisuję. Trzeba porządek zrobić, bo nie mam gdzie położyć kolejnych kartek xD
"jednak atakowany zasłonił się ciałem,
które przyjęło na siebie pociski. Gdy skończyły mu się pociski w magazynku, Krzysztofodrzucił tarczę i wpakował komandosowi kilka pociskow w brzuchę"

To opowiadanie podoba mi się zdecydowanie bardziej niż twoje teksty fantasy, które zdążyłem przeczytać. Jest więcej opisów, a nie tylko gadanie - i dobrze. Parę błędów jest. Parę powtórzeń itp. Ale ujdzie.
Tyle wyczaiłem na szybko:

Zarecki pobiegł w kierunku windy. Leżący na ziemi krzyknął.
- UCIEKA W KIERUNKU WINDY !!!
W momencie w którym uciekający dotarł do windy

Ochroniarze zasłonęli

by jedną serią mogli zmienić policjantów przechodzących przez wejście w krwawą
chmurę
- krwawa chmura?