Były
dwie opowieści nad którymi kłębiły się ciemne chmury
a nad tą drugą nawet gromy waliły i grad niweczył wysiłek
dopisania jakiegokolwiek szczęśliwego zakończenia.
Były też dwa cienie ukradkiem przemykające na drugim planie.
Nikt nie mógł być pewien, czy to zło skradało się, czy może wróżka
jakaś w dobroci swej chciała pozostać niezauważona a może
to tylko psota jakaś, licho albo to coś, czego nazwać nie umiem
a żyje w kąciku oka, pomiędzy wszystkimi wymiarami rzeczywistości.
Były i persony ważne. Smok ziejący ogniem gustujący w dziewicach,
że niby takie kruche, a może koszerne? Król, królowa, książę i nieszczęśliwa
księżniczka o lśniących białych włosach zaplecionych w warkocz, który zwisał
z samotnej wieży gdzieś na końcu świata – i tu się kurwa pytam?
Co ona tam jadła ?
na teraz tylo napiszę, że byłem i śmiechłem... tradycyjnie skutki jedzenia przy czytaniu ścierając z monitora... komentarz jakiś tam, krytyczniejszy... za nieco ponad 24 godziny łod teraz...
Moja siora kilka razy usypiała przy czytaniu książek z kochaną twarzą w talerzu, po ciężkim zapracowanym dniu.
Dwa razy przy Trędowatej.
(16-02-2018, 20:12)Grain napisał(a): [ -> ]Moja siora kilka razy usypiała przy czytaniu książek.
Dwa razy przy Trędowatej.
w tym wypadku to zrozumiałe, nawet zaraźliwe, w końcu "trędowata'... i się idzie na boczek i ... ziewa, jak dawniej trędowaci z dzwoneczkami, z dala od miast wołali "nieczysty, nieczysty". no, ale stop, bo to, gdzie mnie pociąga mój strumiń dygresyjny jest już mało śmieszne, a raczej... w ogóle i "wogle".
Uzupełniłem wyrywny komentaż - zapomiałem o jedzeniu.
Skoro już stosujesz interpunkcję, rób to konsekwentnie... Jeśli pozwolisz, coś tam Ci w tej kwestii podpowiem
I wersyfikacja, panie, nie ten tego...
A tak w ogóle
i pod każdem innem względem - podoba się. Jest satyra jak się patrzy, rasowa, rzekłabym.
Pointa mnie zabiła... Śmiechem
Na dworze królewskim za takie słownictwo można było dostać
zakaz wstępu na dwór i to dożywotnio.
Nie jestem królem ani tym bardziej księżniczką ale puenta mogłaby być
bardziej wysmakowana i na poziomie.
Mogła by być ale bez tej "kurwy" żart nie byłby śmieszny. Czasem tak jest ze opowiadasz żart i chcąc być przesadnie uprzejmym zamieniasz wulgaryzm na lżejsze słowo . I co wtedy? "Lipton" - nie ma żartu . Ot i tyle
Szczerze - bez tej "kurwy" to zakończenie byłoby trochę w stylu Strasburgera... Takie że w sumie nie wiadomo, czy już koniec, czy takie wtrącone pytanko, że "ale my nie o tym, idźmy dalej..." A tak, to żart bardziej no, już trochę bliższy Bałtroczykowi nawet... Brzmi jakoś, a bez tego jednego słowa, niby wadzącego/wadliwego, nie brzmiałby, i tyle.
Co do treści, to chyba jedna z takich fundamentalnych kwestii, gdy chce się znaleźć sens tam, gdzie nawet chyba twórca go nie umieścił
. Fajne, do przedyskutowania, może nawet, sądzę, przynieść trochę przekornej zabawy
O znaczku pan autor zapomniał.
Nie jestem fanem pań nie ciężkich obyczajów, ale historyjka zgrabna i z jajem.
Hmmm to jak występuje jedna "kurwa" w treści to trza oznakowywać?
Nie myślał / pomyślał
Dziękować za oznakowanie
No ja pierdziele... Nigdy się nie zastanawiałem nad tym ważkim problemem. Może ten smok, co jej pilnował dzielił się z nią dziewicami. Do konsumpcji tej czy innej