Amerykanie nie byli na księżycu. Wcale go nie ma. Lub jest zrobiony z sera.
Święty Mikołaj mieszka przy mojej ulicy.
Często grzebie w śmietniku. Wręcza prezenty bezdomnym
kotom. Sardynki kradzione w marketach.
W nowym roku będzie lepiej. Obietnica. Tradycyjnie w lutym bez pokrycia.
Bank przyśle monity. Listonosz przywlecze rachunki.
Choć niewinny, w końcu dostanie w zęby. Lub gorzej.
Wypijemy pół litra.
Na fali poświątecznych rozliczeń stary zamiatacz ulic będzie udawał poetę.
W wygodną pętlę skręci szalik i wyruszy.
Po kolędzie.
Poczyta wiersze dewotkom. Zmówi modlitwy w intencji. Promocji i wyprzedaży.
Odwiedzi wszystkie zapchlone zaułki wszechświat. Tanie bary w okolicy.
W ramach łapania równowagi odśnieży w końcu chodniki. Zaśnie,
spokojnym snem niesprawiedliwych.
Później się skończy karnawał. Kacem niestety, nie happy endem.
Debet ist the Best.
Coraz więcej kobiet z pełnym pokryciem jest już po drugiej stronie księżyca.
Dewotk
om, kolego Sztelak
Jeszcze tu wrócę (zabrzmiało jak groźba?
)
Mam niebieski kolor to ci wytknę teraz
A co!
A poważnie kilka błędów ( kopiuję wiersz i poprawiam je na niebiesko , co by było szybciej i bez nadmiernego gadania)
Amerykanie nie byli na księżycu. Wcale go nie ma. Lub jest zrobiony z sera.
Święty Mikołaj mieszka przy mojej ulicy.
Często grzebie w śmietniku. Wręcza prezenty bezdomnym
kotom
, sardynki kradzione w marketach.
W nowym roku będzie lepiej. Obietnica. Tradycyjnie w lutym bez pokrycia.
Bank przyśle monity. Listonosz przywlecze rachunki.
Choć niewinny, w końcu dostanie w zęby. Lub gorzej.
Wypijemy pół litra.
Na fali poświątecznych rozliczeń stary zamiatacz ulic będzie udawał poetę.
W wygodną pętlę skręci szalik i wyruszy
po kolędzie.
Poczyta wiersze dewotkom. Zmówi modlitwy w intencji
promocji i wyprzedaży.
Odwiedzi wszystkie zapchlone zaułki
wszechświata, tanie bary okolicy
a w ramach łapania równowagi odśnieży w końcu chodniki. Zaśnie,
spokojnym snem niesprawiedliwych.
Później się skończy karnawał. Kacem niestety, nie happy endem.
A za całość gwiazdkuję 4/5
Jeśli chodzi o wersyfikację... Cóż, wersja Sztelaka jest taka Sztelakowa, z charakterystycznymi, krótkimi frazami, jakby po namyśle dopowiedzonymi. Albo wykrzyczanymi, z pauzami na oddech. Niespieszna to liryka, choć mocna w wyrazie.
Błażejowe uwagi wprowadzają, co prawda, ład do tej krainy pozornego chaosu, ale czynią go gładkim i potoczystym jak gawęda dziadka spod monopolowego, kiedy w geście pijackiej solidarności, dostanie od ciebie piwko.
Ja jestem przeciw!!!
A w ogóle, czemu w "Satyrycznych"? Przecież to gorzka proza życia.
Za obrazowanie, prawdę i szpileczkę autoironii ode mnie 5/5.
Mimo wszystko to satyra, gorzka. Mocno zakropkowana, ale tak miało być. Takie wypluwanie zdań, być może pod wpływem.
Uwierz mi na słowo Lady - Gawędy dziadka spod monopolowego są bardziej siarczyste Ars coś o tym wie ( chyba najlepiej wie ) - chodzi o jego miniaturki oparte na monologach takich gawędziarzy
(09-02-2018, 10:34)BJKlajza napisał(a): [ -> ]Uwierz mi na słowo Lady - Gawędy dziadka spod monopolowego są bardziej siarczyste Ars coś o tym wie ( chyba najlepiej wie ) - chodzi o jego miniaturki oparte na monologach takich gawędziarzy
A ja z dziadkami spod monopolu mam zupełnie inne doświadczenia dialogowe - być może ze względu na mą piękną płeć?
Mam takiego dyżurnego bezzębnego "amanta", który czyha na mnie w okolicach Społemu i za złotówkę jest w stanie opowiedzieć mi historię życia, za każdym razem inną