22-05-2010, 07:19
Kim jestem?
Część I
Promienie słońca lekko muskają moją twarz. Leżę na miękkich źdźbłach soczyście zielonej trawy. Patrzę na chmury płynące po bezdrożach niebiańskich oceanów odpływając coraz dalej i dalej...
Spadam coraz niżej i głębiej, nie mając pojęcia jak i kiedy się tu znalazłem. Mroczny całun, który mnie otula skutecznie ukrywa nawet najmniejszy kawałek nieskończonej otchłani...
- co czujesz?
Czuję, że czegoś mi brakuje, jakiejś elementarnej cząstki, lecz nie mogę dostrzec, czym mogła ona być. Odnoszę wrażenie jakby ta pustka w której się znajduję, mieściła się we mnie, jak bym był odzwierciedleniem samego siebie, lecz nie kompletnym a wybrakowanym egzemplarzem.
Odbicie, odbicie, odbicie słowo to przeszło echem, pulsując rytmicznie w mej głowie. Pęd powietrza rozwiewający mi włosy niczym mały huragan nagle ustał, być może zwolnił. Przestałem spadać. Niewykluczone, lecz może nigdy nie spadałem?
- co widzisz?
Dookoła mnie panują egipskie ciemności, wszędzie czerń, nie jestem w stanie zobaczyć własnych stóp. Chociaż... coś jednak widzę! W oddali mały, biały, jasny punk, przesuwa się po smolistej pustce to w lewo, a to w prawo. Z każdą milisekundą rośnie, a ja odczuwam narastające ciepło, które przyjemnie otula mą twarz, lecz również niepokój, może już nawet i strach, który powoli paraliżuje moje zimne ciało. I stało się! Oślepił mnie bezdźwięczny wybuch - odruchowo zasłoniłem ręką oczy.
- i co dalej?
Odbicie, odbicie, odbicie słowo to kolejny raz przepłynęło rzeką neuronów powodując pulsujący ból w samym środku mojego mózgu, lecz tym razem wiedziałem, bądź domyślałem się, dlaczego. Z trudem otworzyłem oczy. Przywitała mnie szczupła postać, ubrana w te same spodnie, w tą samą koszulę i nosząca identyczne buty jak ja, lecz różniliśmy się jednym szczegółem: mój towarzysz nosił uśmiechniętą od ucha do ucha białą maskę. Staliśmy w milczeniu w takich samych pozach, gdy z czerni wyłoniła się kolejna bliźniaczo podobna sylwetka, tym razem maska była posępna i mało sympatyczna. W przeciągu kilku minut przybyło sześć innych klonów. Postacie stoją naokoło mnie, każda w charakterystycznej masce wyrażającej jedną z targających mną emocji: rozgoryczenia, zdziwienia, kłamstwa, strachu, bólu oraz gniewu.
- o czym myślisz?
Nie jestem pewny. Tysiące haseł krąży w mojej głowie, miliony pytań chcę zadać a jednak na żadne nie mam odwagi. Strach kieruje moim umysłem i wyborem, lecz nie mogę mu się poddać, po prostu nie mogę! Nieznajomi jakby odczytując mętlik w mej głowie, równocześnie jak na rozkaz płynnym, szybkim ruchem zdjęli maski. Nie mieli twarzy, głowa z naciągniętą skórą i bujną czupryną i nic więcej.
- co to może oznaczać?
Mam parę hipotez, może ci je kiedyś wyjawię, a może nie. Przemyślenia pozostawiam tobie.