jest dobrze
choinka ubrana
w bezsilność a ja
jestem dzieckiem ptaka
choć świat brzydko wydoroślał
dostałem szal z feromonów i
siedmiomilowe skrzydła
donikąd
uważaj
tam bombki wybuchają
świeczki płoną
razem z policzkami malucha
a świąteczny karp ma się nieźle
w pobliskim stawie
Karp zawsze ma się lepiej w stawie niż na patelni .U mnie choinka stoi jeszcze a mrozik za oknem nie prognozuje wiosny.Fajnie napisany wiersz
A tak mi się późno-świątecznie zrobiło.
Moja choinka też stoi. W lesie.
Fenks.
Donikąd czyli gdzie? Zawsze coś jest. Jakieś dalej. Nikąd, to pewnie jakaś dziura, ale i w dziurze można coś znaleźć.
Znam takie dociekliwe baby.
Lądują za mną w takich czarnych dziurach.
Zassie Cię i co będzie?
Albo gorzej.
Mogę przeżyć.
Tak beze mnie?!
Heh, zapchamy uroczo krematorium?
Nio. W kupie weselej. I w "dwa ognie" jest z kim pograć
Ależ się wyrabiasz Toyka.
Piękna jest ta dwuznaczność gry w "Dwa ognie" w kontekście krematorium.
Twoja szkoła
Mocny ten wiersz, poruszył i wstrząsnął. Dobry tytuł.
To duży komplement dla wiersza, Julio.
Nie użyłem w nim bowiem żadnych mocnych, czy wstrząsających słów.
Wszystko jest pomiędzy i jeśli wyczuwa się to, to fajnie.
Dzięki.
Najtrudniejsze jest pierwsze 40 lat dzieciństwa
A tak na poważnie, to udany wiersz o wchodzeniu w jak się okazuję nieciekawą dorosłość.
Czasem młodzi ludzie marzą o tym by już być dorosłymi, ale gdy już nimi są, to nie wydaje się takie wspaniałe.