Via Appia - Forum

Pełna wersja: Fiat lux
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zaplatam się się andronami kiedy te wirują w tańcu srebrzystych gwiazd
kryształów misternie utkanych z wody
przymarzam do parkowej ławki
wspominając czas zanim umarłem

horyzonty ścieśnione do wymiarów dziupli chorego dębu
mogę sięgnąć wzrokiem w głąb lub poza nie

bezcielesność nęci pozwala unosić się na fotonach
brakuje tylko światła
źródło wyschło a może zostało zadeptane

pełznę po morskim dnie i podziwiam ekstremofile zakwitające karminowo
w oparach gorącej siarki ze szczelin podwodnych wulkanów
pławią się w kwasie
antarktycznym mrozie
może nawet meteorytowym fragmencie Marsa
one żyją

w pamięci czerń
kłębi się gęstymi płatkami sadzy
przesłania widok na postać karmiącą gołębie
ona one żyją
skrzydlaci pstrzą parkową ścieżkę zmarzniętymi kupkami

chciałbym też poczuć ten chłód
cokolwiek

ogrzewałbym się twoim ciałem
w pościeli lub bez

nie nie będę tu siedział do wiosny
zbyt długo
oczekiwania na rozkwitające pąki
piersi
muszę się tylko przyoblec
wstać
zrazu niepewnie

gdzieś głęboko przechowuję jeszcze odrobinę blasku
twój podarunek opakowany chwilą

uwolnię
niech się stanie
Większość powiedziałaby, że przegadany, ale ja nie.
Miejscami przeszkadza mi nadmiar przymiotników, ale po co kombinować dla zasady, gdy nimi buduje się klimat i obraz?
Choć jest mur, to umiem docenić dobrą rzecz.
Podoba mi się ten poetycki obraz.
Jesteś lepszy w poezji, niż w życiu.
Jeśli nie masz poetyckiego deja vu.
Dziękuję, Mirku.
W życiu zawsze byłem do dupy.
Miałem wiele srok, które mógłbym złapać za ogon.
Nie moglem się zdecydować na odpowiedni sroczy.
No to brałem po łebkach w locie, myląc ptasie gatunki.
Raz nawet wyrwałem piórka aniołowi.
Poezja mi to trochę rekompensuje, bo jednak złapałem trochę piórek.
Dzięki wrodzonej inteligencji ekstrapoluję z nich całość, czyli nibyrzeczywistość.
Masz podobnie, Mirku.
Przegadujemy sobie, zamiast przeżywać.
Przeżywamy nieistotne, żeby przegadać.

Taki literacki, życiowy spadochron.
Coby się do końca nie potłuc.

Jurek