12-11-2017, 14:33
Moja siostra taka boska,
jasnowłosa wróżka,
nosi sandały od taty
nowe na swych nóżkach.
Stary składa różne dary
w pracowite rączki,
sypie jej ciągle pochwały
w cieszące się oczki.
Młodszych oczu na uboczu
zazwyczaj w kopalni nie ma,
ciemność straszniejsza od nocy,
za to las im dobrze śpiewa.
Żeby cię zbóje porwali,
pierdolona Clementine,
odejdź w diabły, zgiń, pzepadnij,
pierdolona Clementine.
Cne nóżki idą wzdłuż dróżki,
ja powoli za nią tup,
przystaje w pobliżu wody,
popycham ją ciut.
Chce żałosna się wydostać,
szyję ściskam w każdą dłoń,
w niemym geście zaskoczenia
spada w ciemną toń.
Rzeka zimna pochłonęła
pierdoloną Clementine,
topi lica, topielica,
pierdolona Clementine.
Wie już tatko o wypadku,
wydając żałobny jęk,
klęka, stęka, płacze w rękaw
i w końcu przytula mnie.
jasnowłosa wróżka,
nosi sandały od taty
nowe na swych nóżkach.
Stary składa różne dary
w pracowite rączki,
sypie jej ciągle pochwały
w cieszące się oczki.
Młodszych oczu na uboczu
zazwyczaj w kopalni nie ma,
ciemność straszniejsza od nocy,
za to las im dobrze śpiewa.
Żeby cię zbóje porwali,
pierdolona Clementine,
odejdź w diabły, zgiń, pzepadnij,
pierdolona Clementine.
Cne nóżki idą wzdłuż dróżki,
ja powoli za nią tup,
przystaje w pobliżu wody,
popycham ją ciut.
Chce żałosna się wydostać,
szyję ściskam w każdą dłoń,
w niemym geście zaskoczenia
spada w ciemną toń.
Rzeka zimna pochłonęła
pierdoloną Clementine,
topi lica, topielica,
pierdolona Clementine.
Wie już tatko o wypadku,
wydając żałobny jęk,
klęka, stęka, płacze w rękaw
i w końcu przytula mnie.