25-06-2017, 07:25
Akt zgonu
Wdycham opary ciszy,
rozkoszuję się jak narkoman -
kopcili nią na papier słowami,
pisząc trzymali w dłoni.
Dzięki mnie. Podpaliłam
niezliczone popołudnia - zaprószyłam
krzyk pod godziny
rozgrzany do czerwoności
krwią pulsującą w żyłach.
"Ten czas przy Tobie to koszmar,
każda godzina wy(za)bija(Ciebie) zbyt wolno"
Zdawały się mamrotać zegary
ale w końcu przestały, bo
(Uciszyłam) ucichło
mi w głowie. I teraz - jest
tylko i aż - czerń welonu, otula
matczynym gestem
mi uszy
zmysły i
rozum. Narkoman.
Wdycham opary ciszy,
rozkoszuję się jak narkoman -
kopcili nią na papier słowami,
pisząc trzymali w dłoni.
Dzięki mnie. Podpaliłam
niezliczone popołudnia - zaprószyłam
krzyk pod godziny
rozgrzany do czerwoności
krwią pulsującą w żyłach.
"Ten czas przy Tobie to koszmar,
każda godzina wy(za)bija(Ciebie) zbyt wolno"
Zdawały się mamrotać zegary
ale w końcu przestały, bo
(Uciszyłam) ucichło
mi w głowie. I teraz - jest
tylko i aż - czerń welonu, otula
matczynym gestem
mi uszy
zmysły i
rozum. Narkoman.