07-01-2017, 17:22
Raz wróbelek Elemelek, a to było chyba w maju,
latał sobie po browarze, słód jęczmienny podbierając.
Potem zaś w pijanym widzie, zwidział sobie, że jest orłem.
Frunął w górę, chciał nad komin i próbował wciąż z uporem.
Nie doleciał zbyt wysoko, bo zmęczyły się skrzydełka.
Więc powiada - będę sępem, szybowanie sztuka wielka.
Poszybuję artystycznie, bo ja wciąż uprawiam sztukę.
Bardzo żal mi Elemelka, runął na dół z wielkim hukiem.
Lecz na szczęście przez psią kupkę, która impet złagodziła,
nasz wróbelek kraksę przeżył, wznosząc modły - jak to miło,
że psy czasem defekują - i że tylko ego zwichnął.
Więc powrócił do browaru, zalać pałę, bo mu przykro.
latał sobie po browarze, słód jęczmienny podbierając.
Potem zaś w pijanym widzie, zwidział sobie, że jest orłem.
Frunął w górę, chciał nad komin i próbował wciąż z uporem.
Nie doleciał zbyt wysoko, bo zmęczyły się skrzydełka.
Więc powiada - będę sępem, szybowanie sztuka wielka.
Poszybuję artystycznie, bo ja wciąż uprawiam sztukę.
Bardzo żal mi Elemelka, runął na dół z wielkim hukiem.
Lecz na szczęście przez psią kupkę, która impet złagodziła,
nasz wróbelek kraksę przeżył, wznosząc modły - jak to miło,
że psy czasem defekują - i że tylko ego zwichnął.
Więc powrócił do browaru, zalać pałę, bo mu przykro.