Via Appia - Forum

Pełna wersja: Diabelski młyn
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zgrzytnęły sworznie i łańcuch śpiewa.
Trzymasz oparcie już błysk w błękicie
oczu speszonych.
Szarpnęło... i ruch powolny, lecz przyśpieszony.
Świat
tak wysoki,
głupio zamglony.

Muzyka z nizin wypływa skocznie.
A ty w uśmiechu, woalce szczęścia,
krzyczysz i rękę chwytasz radośnie.
Poczekaj jeszcze
słońca odejścia.

Wagonik stary,
więc odpływamy.

Raz.
I znów i heja
w chmur dzikie lasy.
Białych jedwabi. Wiuu... wiatr szalony
łzy nam wyciska.
Bije pokłony.

Kropla obsycha.

Zgrzytnęło znowu – zakołysało.
W dół pędzi ziemia.
Wracamy miła.
Tu ziemia - halo...halo, no halo...
Cisza.

Dlaczego durna odśrodkowa
podobno (chyba, słyszałem) siła.
Nic nie urwała?

Nie obroniła?
Diabelski młyn, dosyć proste metafory stosujesz w tym wierszu.
A mam wrażenie również, że go nie dopracowałeś, wrzucając bez obróbki czekaniem.
Ale ja też tak czynię.
Diabelski młyn to zabawa, mająca za zadanie wydusić dech z piersi, adrenalinę.
To niebezpieczne związki. Szalone, acz bez przyszłości.
Bowiem diabelski młyn to również wirujący odłamek rzeczywistości, pędzący nieuchronnie ku ziemi. A siła odśrodkowa nie chroni lecz rozrywa.
No więc pomyśl, jak oczyścić ten tekst z rzeczy nadmiarowych, pozostawiając obraz i emocję.
Jurek
Bo to prosty wiersz, bez poetyckich pływów, oryginalnych środków poetyckich i Thufirowskich subtelności we flintach. Spisany na kolanie, rąbnięty z marszu i już.
Dzięki.