Via Appia - Forum

Pełna wersja: Bóg nie żyje*
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Bóg nie żyje*

Równiny nieba naciągnęły się do granic,
prężą się jak struna i jak bęben, w który jakaś
zagubiona wśród wykoślawienia myśli
dziecięca bezradność bije krzykiem.
Wystarczyło to, aby Bóg nadstawił uszu,
mrucząc jak kocię, otarł się o Ziemię
jak o kłębek, albo nogę osoby kochanej -
jeżeli wierzysz w taką miłość.
Wieżowce spiczaste i piramidy niby ciernie
zraniły jego delikatną skórę uplecioną ze słów -
koci syk skroplił się w żyłach i upadł
w ciałach spopielonych aniołów
leżących pustymi skorupami, po kątach
zapomnianych, wypalonych ulic.
Piekło, grzech tak ogniem dyszy.
Tych, którzy żywi jeszcze chodzą mimo tej pożogi,
zaproszę jak braci - w moje, otwarte drzwi,
uczciwie ugoszczę, niech się ze mną napiją,
poproszę. Niech w szklanicach naszych
raz jeszcze przeleje się żrący podniebienia Styks.

*Nietzsche
parę urywków brzmi jak losowo dobrane, byle dziwniejsze majaki bez sensu:
Cytat:mrucząc jak kocię, otarł się o Ziemię
jak o kłębek, albo nogę osoby kochanej
pytanie będzie zawsze: dlaczego tak? i co to znaczy?
Cytat:koci syk skroplił się w żyłach i upadł
w ciałach spopielonych aniołów
czym zatem jest ten syk skoro się skrapla (?) w czyich żyłach i po skropleniu tenże syk koci pada jako ciała aniołów? które są w dodatku pustymi skorupami, jakby mało było metafor.

W sumie tyle z zastrzeżeń, jeszcze bym zapytał, kto jest podmiotem lirycznym, ale to już nie krytyka. Diabeł? Alternatywa dla boga?
Lubię apokaliptyczne, piekielne scenerie, śmierć boga też jest mi błoga, lubię sugestywne opisy, gdzie coś druzgocze świat i ludzkość, lubię mrok i bezlitosne wizje. I tym właśnie jest dla mnie wiersz, spodziewam się, że nie miał być niczym więcej, ale mi to nie przeszkadza. Jeśli jest zaś inaczej (może w tych kociokwikach coś zawarł autor?) to ja przynajmniej niczego się nie doczytałem głębszego. Wyłączając zatem przytoczone ustępy, miły memu gustowi upiorny tekst.
Cytat:pytanie będzie zawsze: dlaczego tak? i co to znaczy?
Bo sądzę, że koty mają dwoistą naturę, zupełnie jak Bogowie wszelkiej maści. Skojarzenie z rzeczą, którą koty się bawią, która cierpi i złe i dobre humory? Kłębek jako Ziemia, kłębek jako nasz świat. Jakby na to nie spojrzeć, mój kot tak potrafi się ocierać i do kłębka mruczeć (Chociaż bywa nim raczej, w realnym wypadku, wszelaki zwitek sznurka, ale kłębek jest "jaśniejszy), jak wyszarpnąć nitkę czy dwie. Przykro mi, jeżeli nadszarpnęłam swoim poglądem czyjejkolwiek wiary.

Cytat:czym zatem jest ten syk skoro się skrapla
Gniewem. Ludzie są gniewni. Na Boże podobieństwo? Bóg raczy... Krew - chodziło mi raczej o jej późniejszy przelew, jako, że anioły są spopielone ("Piekło, grzech tak ogniem dyszy", jak napisałam) i puste, czytaj; martwe.

Cytat:jakby mało było metafor
Po nitce do... kłębka? Tongue Uwielbiam takie metaforyczne wężyki, ale cóż.

Cytat:W sumie tyle z zastrzeżeń, jeszcze bym zapytał, kto jest podmiotem lirycznym, ale to już nie krytyka. Diabeł? Alternatywa dla boga?
Hihi - tyle ode mnie. ^^
Cytat:Lubię apokaliptyczne, piekielne scenerie, śmierć boga też jest mi błoga, lubię sugestywne opisy, gdzie coś druzgocze świat i ludzkość, lubię mrok i bezlitosne wizje. I tym właśnie jest dla mnie wiersz, spodziewam się, że nie miał być niczym więcej, ale mi to nie przeszkadza. Jeśli jest zaś inaczej (może w tych kociokwikach coś zawarł autor?) to ja przynajmniej niczego się nie doczytałem głębszego. Wyłączając zatem przytoczone ustępy, miły memu gustowi upiorny tekst
Jeżeli się nie szuka, nigdy się nie znajdzie. Miał być raczej moją wizją, przekształconą nieco, jak widać, słów Nietzschego o śmierci Boga. Obrazuje właśnie ów świat bez wartości. Nieco przerysowany, albo, powiem inaczej; tekst jest nagromadzeniem przewinień. Tongue

Bardzo dziękuję za komentarz. Poświęcony czas. Miłego dnia życzę, rzecz jasna. C:
oh, puste skorupki w odniesieniu do bytów, to oczywiście wyraz martwoty, opuszczonej esencji życia, duszy, jak kto woli. spoko, to jest jasne. problem w tym, że mamy koci syk, krew, kapanie, ciała i na domiar jeszcze puste skorupki - średnio spójne, z wielu worów wzięte metafory, całkiem niepotrzebnie, w każdym razie efekt psuje.

bóg usłyszał łkanie, co wystarczyło, aby nadstawił uszu (w ogóle się zainteresował. ładnie z jego strony btw.) toteż zadziałał. jak? zaczął mruczeć Smile ocierać się Smile na krzyk zatem czyjś zaczyna dokazywać i ogólnie się pieścić. niczym o kłębek - kot się ociera o kłębek? no nie bardzo. o ziemię jak o nogę osoby kochanej wystarczy.
syk który się skrapla, jeszcze nie wiada czemu w żyłach i czyich, nie wypada dobrze. wytłumaczyłaś, dlaczego porównanie do kota, ale mi się ono wydaje bezzasadne, żeby nie rzec z d...
mówisz zatem, że gniew boży (który koniecznie musiał być kocim sykiem) się skrapla w żyłach (zamiast skrapla się w krew - wiele bardziej obrazowe i bezpośrednie, po prostu przeradza się syk/gniew w krew/krwawe czyny. tak?). pomieszane to za bardzo, jak dla mnie, niezręczne i do udoskonalenia, bo nie wnikam w przekaz. bóg się pieści jak kot, nagle cierpi z winy ludzi, unosi się złością, przelewa krew, najwidoczniej anielską (no po prostu prowadzi jakiś bój? ze światem? traci swoje zastępy? - to też może symbolizować wiele). Piekło, grzech... a potem ktoś zaprasza na lampkę styksu. Nie wiem, zaciemnione to dla mnie mocno.
Cytat: oh, Mogłeś sobie je darować. Tak subiektywnie. Jest zbyt wzgardliwe jak na to, że po prostu dyskutujemy. ._. puste skorupki w odniesieniu do bytów, to oczywiście wyraz martwoty, opuszczonej esencji życia, duszy, jak kto woli. spoko, to jest jasne. problem w tym, że mamy koci syk, krew, kapanie Gdzie Panu coś kapie, bo zaczynam się niepokoić? Nie, poważnie; nic w wierszu nie ma zamiaru ani nie kapie. Big Grin, ciała i na domiar jeszcze puste skorupki Skoro pustymi skorupami nazywam ciała - nie rozumiem w czym problem, jeżeli chodzi o nawał metafor, bo te dwa określenia stanowią jedną "rzecz", tak jak czerwony czajnik. Nie mówimy o czerwieni i czajniku na dodatek, tylko czerwonym czajniku. Użycie słowa ciało to podkreślenie, że anioły nie przeszły metamorfozy w pozostałości po świętach wielkiej nocy, tylko tak określam ich stan. Starając się uprościć - gmatwam. Ironio. - średnio spójne, z wielu worów wzięte metafory Jak nazwiesz te wory? Dla mnie, osobiście, to jeden. Cały wiersz inspirowałam odlegle zdaniem "Na rogu, gdzie podówczas stała tawerna, nierzadko kładły się czarnym cieniem zwłoki zamordowanego człowieka", i tym tytułowym... A kota wytłumaczę, dalej, niżej. pochodzi z całkiem niepotrzebnie, w każdym razie efekt psuje

Cytat: bóg usłyszał łkanie, co wystarczyło, aby nadstawił uszu (w ogóle się zainteresował. ładnie z jego strony btw.) Podchodzę do tego z identyczną ironią. Tongue toteż zadziałał. jak? zaczął mruczeć ocierać się  na krzyk zatem czyjś zaczyna dokazywać i ogólnie się pieścić. Tu kolejny raz dosyć ironicznie, bo owszem, nie wyobrażam sobie Boga bardziej i "szczerzej" na inne sposoby, niż właśnie tego leniwego kocura. Szczerze mówiąc - dokazywać to złe słowo. Raczej pocieszać, niźli walczyć o lepsze jutro w imieniu tego dziecka. Nie wiem, czy mam upośledzonego kota, ale gdy płaczę, nachalnie ociera się i przymila, a przynajmniej usiłuje, a nie goni sprawcę. Swoją drogą, wracając jeszcze do samego pocieszania; to w zasadzie chyba tak działa Bóg dzisiaj - jako nadzieja, a nie siła sama w sobie. Może - mapa do niej. niczym o kłębek - kot się ociera o kłębek? no nie bardzo.
Cytat:"Kłębek jako Ziemia, kłębek jako nasz świat. Jakby na to nie spojrzeć, kot tak potrafi się ocierać i do kłębka mruczeć (Chociaż bywa nim raczej, w realnym wypadku, wszelaki zwitek sznurka, ale kłębek jest "jaśniejszy"), jak wyszarpnąć nitkę czy dwie"
Wspominałam.  o ziemię jak o nogę osoby kochanej wystarczy Skoro tak mówisz...
syk który się skrapla Biorąc pod uwagę fakt, że syk jako taki nie, a raczej w formie, jak mówiłam, samego gniewu naszego kota. Chyba jestem upośledzona, ale dla mnie to wszystko ma swoją płynność i idzie prawie lawinowo., jeszcze nie wiada czemu w żyłach i czyich "skroplił się w żyłach i upadł w ciałach spopielonych aniołów", spróbuj wykreślić sobie na chwilę "upadł w", bo to ciąg dalszy, a widzę, że odbierasz to jako jeden obraz, miast dwóch przeplatających się ze sobą, i dopiero wtedy go wrócić. Jak z; "Krzyś wszedł na śliski lód" "Krzyś wszedł, po czym przewrócił się na śliskim lodzie". Pytasz mnie; na co wszedł? No na lód... Nie potrafię jaśniej. To dziwny szyk zdania, ale w miarę zrozumiały. Pomocny dla mnie, w każdym razie. Za ciemna jestem na rozsyłanie światła. Big Grin , nie wypada dobrze. wytłumaczyłaś, dlaczego porównanie do kota, ale mi się ono wydaje bezzasadne, żeby nie rzec z d... To wytłumaczyłam jeszcze raz. Zasadniej... bodaj.
mówisz zatem, że gniew boży (który koniecznie musiał być kocim sykiem) Pomyślałam, że tak wypada, skoro stał się już kotem, a tak oto kot reaguje, przysięgam. się skrapla w żyłach (zamiast skrapla się w krew - wiele bardziej obrazowe i bezpośrednie, po prostu przeradza się syk/gniew w krew/krwawe czyny. tak?) W żyłach wydało mi się tak samo oczywiste, no bo co po żyłach krąży, i ładniej brzmiące, bo żyła kojarzy mi się momentalnie z czymś ostrym, a to skojarzenie pożądane. Jeżeli komuś się nie skojarzy; pozostaje fakt, że jest oczywiste. Czyli zyskuję szansę rzekomo nie tracąc nic. Rzekomo, jak widać. Ech. ;-;. pomieszane to za bardzo, jak dla mnie, niezręczne i do udoskonalenia, bo nie wnikam w przekaz. bóg się pieści jak kot, nagle cierpi z winy ludzi, unosi się złością Jeżeli wyciąga się pomocną dłoń pocieszyciela, a napotyka ciernie na kształt wieży Babel, które wbijają się w zaufanie, ma prawo się być i złym, i cierpiącym, a przynajmniej ja tak to widzę., przelewa krew, najwidoczniej anielską Niewinnych i, że tak to ujmę, "dobrych", przecież krzyczało dziecko. Bóg zły jest również, poza zdradą grzeszników, za przelaną krew, za to, że ranią innych, ogarnięci już tym piekłem "Zabijania Boga" - spopielone anioły, ognie piekielne... No proszę... To nie może być aż tak zawiłe, jak mi się zdaje. (no po prostu prowadzi jakiś bój? ze światem? traci swoje zastępy? - to też może symbolizować wiele). Piekło, grzech... a potem ktoś zaprasza na lampkę styksu. Nie wiem, zaciemnione to dla mnie mocno
Podsumowując, poezja to chyba nie moja bajka? Big Grin
oh nie jest wzgardliwe, po prostu oham i sprostowywuję, że puste skorupki są dość wyświechtane, nietrudno je odczytać i zupełnie nie do czytelności tej przenośni był zarzut. spokojnie, nie atakuję cię, wyrzuć taką ewentualność z głowy a o wiele lepiej się zrozumiemy, gwarantuję.
uśmiech? Smile
nie jestem twoim wrogiem, po prostu się wypowiadam, na tyle też eksplicytnie, na ile umiem.

skraplanie, oczywiście, powinno stać. łatwo się domyślić chyba, że mój lapsus.
Cytat:"skroplił się w żyłach i upadł w ciałach spopielonych aniołów", spróbuj wykreślić sobie na chwilę "upadł w", bo to ciąg dalszy, a widzę, że odbierasz to jako jeden obraz,
bynajmniej, odbieram to jako porządek wydarzeń, gdzie pierwej się dźwięk skrapla w żyłach (kogoś) a potem upada w czymś (coś upada w czymś; może w jakichś postaciach? tak!) w postaciach ciał aniołów, a skoro ciał, to dodajmy, że są to puste skorupy. No okej, na takie środki się decydujesz, ja tylko zwracam uwagę na mój odbiór i, tu pewnie popełniam bład, staram się tłumaczyć, dociekać, dlaczego jest on (odbiór) taki nie inny. To raczej normalne, ale pamiętajmy, że to MÓJ odbiór. możesz go śmiało dyskredytować i będziesz nadal bezbłędna i nie masz się czego uczyć, co wynosić z mojego komentarza, oczywiście, że możesz.
Cytat:Biorąc pod uwagę fakt, że syk jako taki nie, a raczej w formie, jak mówiłam, samego gniewu naszego kota. Chyba jestem upośledzona, ale dla mnie to wszystko ma swoją płynność i idzie prawie lawinowo
no zgoda, to napisz, gniew się skrapla w krew (nie gniew pod postacią syku się skrapla w żyły - a wszystko to metafory, niezłe nagromadzenie; czy są udane i płynne? osobiście wątpię, nie musisz się zgadzać, jasne, że nie, ale czy to znaczy, że mam milczeć i tylko ci potakiwać i chwalić? zaznacz to wcześniej przed tekstem, albo w tytule)
Cytat:"Krzyś wszedł na śliski lód" "Krzyś wszedł, po czym przewrócił się na śliskim lodzie".
No właśnie nie jest tak łopatologicznie i tu psia mogiła. Złe porównanie.
Tobie wydaje się cud miód, nie widzisz swoich błędów. Nie znaczy to, że tam są i ja bezapelacyjnie mam rację, bom odbiorca. Ale jeśli chcesz mnie przekonać, że wszystko jest cacy - nic się nie zmieniło, nadal cacy nie jest. Pamiętajmy, że (oprócz tego, że lwia cześć wiersza mi pasuje) to tylko moje zdanie i poczekajmy na zdanie innych, ja często jestem w swej pozycji osamotniony, przekonasz się (tak przewiduję). Smile spokojnie

no to na razie tyle, bo mogę się tu naprodukować, a generalnie nie docieram, więc na razie zrobimy sobie pauzę.
Chciałam powyszczególniać, ale widzę, że z dyskusji wyszło tyle, że sądzisz, iż jestem narcystyczna. Cóż, trudno. Pytanie na koniec było szczere, a nie uszczypliwe. .-. Lubię dyskutować, po prostu, a gdybym Ci przytaknęła, do pauzy doszłoby szybciej, przy czym wyniosłabym z tego "to paplanina bez najmniejszego sensu", a tak mam przynajmniej nieco bardziej wyszczególnione, co tym bezsensem jest, i mogę dumać. (Jak wydumam, wkleję drugą wersję. ._.) Jednakże musiałam skomentować tak to, jak wyszczególnienie, bo natura nie pozwoliłaby mi na pozostawienie tego ot tak. Irytująca jest, no ale cóż. Tongue

I wybacz za skraplanie, ale kropla kapnąć nie musiała, bo i nie kapnęła. Nie lubię słowa kapać, więc się przyczepiłam. O, taka wstrętna jestem. Big Grin
Hakai, jesteś narcystyczna, ale ja też - to żółwik.
Lubię Twoje pisanie. To ciekawie płynąca struga w zasadzie prozy poetyckiej. Ale środki użyte środki nadają jej walor wiersza.
Tu jest źle. Do bólu zamknięte i intelektualne "spledid isolation". Brak jakiegokolwiek podziału powoduje, że czyta się na przydechu. Wyjaśnienia w komentach powaliły mnie. Jest tak głęboko, że niejasno. Tak mądrze, że głupio. Tak nadęcie, że mam wzdęcie.
Dla kogo napisałaś ten wiersz? Dla psychoterapeuty?
Bez tych informacji w komentach nic bym nie czaił. A po to pisze się cokolwiek i publikuje? Bo nie wszystko można zrozumieć. Ale też nie wszystko trzeba ukrywać.
Mirku, na wstępie pragnę przeprosić, że odpisuję na komentarz tak późno.
Dziękuję, że pochyliłeś się nad tekstem, ba, nawet moimi wywodami w komentarzach. Narcyzm, narcyzm... Wyplenię u siebie. Przysięgam. Ale ciut później. Big Grin
Cóż... W kwestii reszty, aby nie osądzono mnie o pustosłowie, wklejam "poprawioną" (Oby) wersję;

Bóg nie żyje*

Równiny nieba naciągnęły się do granic,
prężą się jak struna i jak bęben, w który jakaś
zagubiona wśród wykoślawienia myśli
dziecięca bezradność bije krzykiem.

Wystarczyło to, aby Bóg nadstawił uszu,
mrucząc jak kocię otarł się o Ziemię,
jak o nogę osoby kochanej -
jeżeli wierzysz w taką miłość.

Wieżowce spiczaste i piramidy niby ciernie
Cienie wieży Babel.
zraniły jego delikatną skórę splecioną ze słów.

Boży skowyt skroplił się i zmieszał
z przelaną krwią, upadając
ciałami spopielonych aniołów,
leżących teraz pustymi skorupami, po kątach
zapomnianych, wypalonych ulic.

Piekło, grzech tak ogniem dyszy.

Tych, którzy żywi jeszcze chodzą mimo tej pożogi,
zaproszę jak braci - w moje, otwarte drzwi,
uczciwie ugoszczę, niech się ze mną napiją,
poproszę. Niech w szklanicach naszych
raz jeszcze poleje się żrący podniebienia Styks.

Mam nadzieję, że uwzględniłam odpowiednio wszystkie uwagi, może poza skorupami i kotem, z których nie potrafię zrezygnować. Tongue
Wielka różnica. Szczerze mówiąc tej pierwszej wersji nawet nie chciało mi się komentować, a suche stwierdzenie, że pisałaś lepiej... Teraz robi wrażenie. Duże wrażenie.

Jeżeli coś miałbym sugerować, to tradycyjnie, usunięcie zbędnych zaimków:

Cytat:Wystarczyło to, aby Bóg nadstawił uszu,

zraniły jego delikatną skórę splecioną ze słów.

Tych, którzy żywi jeszcze chodzą mimo tej pożogi,

Ale traktuj moje pomysły jako kosmetykę. Z zaimkami czy bez, warto poczytać.