Via Appia - Forum

Pełna wersja: wielki szu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
nastąpiło porażenie nieprądem
czyli myślą
zagrożone są styki
iskrzące perfidnie w głowie

dzień nie ma wymiarów i alternatyw
ostatnia kobieta dryfuje w bajorze codzienności
rozmieniając miłość
na drobne w pobliskim sklepie

a on
uroczo dzwoni
najchętniej butelkami z poglądem
który rozszerza horyzonty
zamykając perspektywy
ale już nie chce zmieniać świata
siebie też

śmiejesz się pomiędzy próżnią
wiedziałeś od początku rozdając kwiaty
czasami dziwidło olbrzymie
modlić się jednakże trzeba
Echo "Dwóch smutków"... i dyskusji z Anną Wink

Świetnie się czytało (ze zrozumieniem) do momentu, kiedy "olbrzymie dziwidlo" i wołanie o modlitwę wybiły z rytmu, wybiły z sensu... Musiałem stwierdzić, że jednak nie rozumiem...
Porażenie nieprądem nie jest niebezpieczne dla statystycznego ogółu, może jednak skutkować ogromnymi zmianami w mózgu u wszystkich elektryków, dając im mistyczny wgląd w realność, tworząc pseudoboską istotę stwórczą, zwaną olbrzymim dziwidłem.
Modlić się do niej należy elektrycznie (nie mylić z elektronicznie), wysyłając pioruny.
Ile kto da, choćby przez pocieranie dloni.

Doskonale rozumiem przesłanie.

Dialektyczna kwestia wyboru pomiędzy podejrzanym stwórcą i twórcą bez kieszeni.
Historycznie udowodniona zależność pomiędzy czarnymi mszami i paleniem na stosach a sztuką wyklinaną.
Zmartwychwstałą, jak to zwykle bywa z mesjanizmem. Nieistotne w jakich barwach zmartwychwstaje.

Mirku, tylko się nie nadymaj! To nie o Tobie, tylko o treści, w której jednak szklano pobrzmiewa zwątpienie.

Szekspir z Molo

Ale wiedz, że masz moje głaski. Zawsze trochę elektryczności statycznej.
Mam wrażenie, jakby obaj panowie nie wiedzieli czym jest dziwidło olbrzymie.
Masz rację, Szczepan. "Dwa smutki" i idiotyczna dyskusja z Elunią jakoś mnie nastrojowo zainspirowała do napisania tego wiersza. Nawiedzona cipa.
Adresatem ostatniego wersu jest Bóg. Rozdaje kwiaty życia i czasami wręcza właśnie dziwidło olbrzymie. Ale momentami nic nie pozostaje, tylko modlitwa do tego niesprawiedliwego demiruga.
Fajnie, Jerzy, że się odezwałeś. Myślałem już, że nie udzielasz audiencji z wysokości tronu. Ale nagadałeś się pełną czapkę w swoim stylu. Czyli będziesz żył.
Oczywiście, że się nadymam. I kopie mnie ciągle elektryczność statyczna w szklanej pułapce. Do dupy.