Informuję że dopuściła się pani
rażącego zaniedbania
godząc się na brak
paradygmatów
też
papier czerpany
z biologicznych włókien
złote litery jak myśli
adres do milionów komórek
obecnie składników gleby
/trudny do ustalenia/
naręcze wierszy zimnych jak z pieca
obcięcie premii czasowej
długi sen
/pani tu podpisze/
zły stan nawierzchni /ślisko/
czołowe zderzenie
pojazdu marki ovum
z szalonym spermazotoidem
jak można było do tego dopuścić
pani Macico
matce
Pani Macico. Podoba mi sie. Fajne smaczki. Od razu czuć narrację, jej ton. Na końcu taki wyrzut. Nie wiadomo czy do matki, czy z macicy.
Zły stan nawierzchni /ślisko/, hłehłe
Brak paradygmatów, czyli z pominięciem zarówno pożądania (Ogólnej Teorii Dupy) jak i chęci prokreacji. Ciupcianie wyłącznie jako żonglerka milionami adresów do komórek. Nic dziwnego, że wiersze zimne, że kiepska nawierzchnia ("ślisko" nie odebrałem w kategoriach biologii).
Czy po czymś takim można pokochać?
Nie bardzo w tę stronę, Szczepan. matka nie żyje od 98'. Ona jest adresatem nagany, i o jej adres idzie.
Biedna mama.
Odniesienie "ślisko" jest jak najbardziej biologiczne. Vys to wyczuł.
A paradygmatów brak. Dano peelowi dogmaty, z którymi nie umie się zmierzyć.
Jakoś odrzuca mnie myślenie o matce w ten sposób. Zawsze jest paradogmat, ciało i psychika. To dzięki matce piszesz dziś wiersze. Ten mi się nie podoba.
To dziwne, Lysso. Tam nie ma nic złego. To raczej pretensja do przypadku, na który nawet matka nie ma wpływu. Jest zderzenie i efekt nieprzewidywalny. A macica musi działać.
I przecież widać żal, że już dawno nie żyje.
...nie zwróciłem uwagi na dedykację. Komentarz wyszedł kiepski, za co przepraszam.
Miło z Twojej strony, że nie użyłeś standardowego zwrotu o czytaniu ze zrozumieniem. Teraz próbuję dopasować "brak paradygmatów" do nowej układanki. Jak na razie kiepsko idzie.
mirek, Ty to masz wyobraźnię i głowę do tytułów, w dodatku zawsze adekwatnych do klimatu wiersza.
Dasz radę, Szczepan. Jak nie Ty, to kto?
Cześć, Aga. Hodowałem już chryzantemy na Twój grób. Gdzieś była?