27-01-2016, 02:14
1098
----------
maj
----------
maj
Nad Trakowskim niebem znów zawitało słońce. Piękne ptaki śpiewały jeszcze piękniejsze piosenki. Tego dnia nawet ulice były czystsze oraz, z nieznanego nikomu powodu,Fdzie nie zjawiło się na nich wszelkie chamstwo.
Kupcy szybko ruszyli na swe stragany i rozpoczęli handel.Od grudnia ich utargi znacznie wzrosły, na co wpływ miała decyzja króla o zwołaniu wielkiej uczty. A jej powód był nie byle jaki - Jego Wysokość, Sambor I Biast doczekał się córki.
Jednak plotki niczym zaraza szybko się rozchodzą. Po mieście powiadali, że król wcale nie był taki zadowolony, jak heroldzi ogłaszają. Podobno na wieść, że z łona jego żony wyszła dziewczynka, a nie chłopczyk ten wrzasnął tak głośno, że nawet słychać go było w samej Rzeszy. Ale co prosty lud może wiedzieć o życiu tych na górze? Mylił się nieraz, mylił się i tym razem, bowiem monarcha cieszył się z każdego daru, jaki dostał od Boga.
Nim południe się zaczęło rynek był pełen ludzi. Większość z nich oglądała przepiękne misterium opowiadające o tym, jak Noe wybudował Arkę i wziął na nią zwierzęta. Widowisko odbywało się na specjalnym wozie pod patronatem herbu Dwa Węże z Trzema Ogonami należącym do lokalnego cechu. I choć bywały w mieście o wiele lepsze misteria, tak to wyjątkowo podobało się ludowi. Czemu? Nie wiadomo. Może to przez drewniane imitacje niektórych zwierząt lub udawane odgłosy innych, nieudolnie odtwarzane przez drugiego aktora stojącego za sceną? Jednak najgłośniejsza reakcja nastąpiła w momencie, gdy artysta grającego Noego potknął się i upadł na ziemię pechowo ubrudzoną psimi odchodami a następnie leżąc w łajnie głośno przeklął. Wtedy spostrzegł duchownych, którzy zgorszeni odeszli. Wśród salwy śmiechu padło jedno pytanie od niezbyt rozumującego wieśniaka: „Czy tak było naprawdę?”, co wzmocniło rechot pospólstwa.
Nie każdy miał powód do śmiechu. W tym czasie, gdy jedni się śmiali – inni cierpieli. Siedział wtedy w ciemnicy pewien człowiek. Ubrany był w nieskromne, niebieskie odzienie. Jego tunika i szykowne spodnie wskazywały, że pochodził on z wyższej warstwy społecznej niż oglądający misterium. Ktoś patrząc na jego siwe włosy mógłby powiedzieć, że jest starcem. Myliłby się.
Nagle otworzyły się drzwi i wszedł jakiś jegomość nie gorzej ubrany od więźnia i skinieniem głowy spławił strażników.
- Och. Widzę, że w końcu postanowiłeś odwiedzić brata.
Dopiero, gdy gość podniósł pochodnię wyżej i przysunął ją do przodu widać było tego człowieka dokładniej. Więźniowi ukazał się dwudziestoletni blondyn z niewielką brodą. Był on o wiele przystojniejszy od siwowłosego i choć różnica wieku między nimi była duża, widać było podobieństwo. Różnił ich także kolor stroju. Przybysz miał tunikę jasnozieloną, czystą jak łza.
- Nawet teraz nie umiesz się zachować. - Rzucił jasnowłosy i postawił pochodnię na miejscu do tego przeznaczonym w ścianie, samemu siadając na ławce przy drzwiach. Poczekał aż tamten zrobi to samo przy ścianie naprzeciwko i kontynuował. - Właśnie dlatego to nie ja tu siedzę, lecz wy.
- Dlatego, że zdradziłeś naszą rodzinę!
- Ślubowałem wierność królowi i nie pozwoliłem, by duma i pycha mnie zaślepiły.
- Byłeś już u Imrama i jego dzieci? - Szybko przerwał siwy.
- Tak. Porozmawiałem z nimi chwilę. Wolałem jednak więcej swojego czasu poświęcić tobie.
- Jak w ogóle się tu dostałeś?
- Znam paru wojaków stąd. Wyświadczyłem im przysługę, więc oni pomogli mi. Z resztą. To nie ważne. Przybyłem porozmawiać o twoim synu, Henryku.
- Mateuszu... - westchnął roztęskniony na myśl o małym Pawełku. - Czy mógłbyś się nim zaopiekować? Nie od wczoraj wiem, że ten loch będzie także moim grobem. Zostaniesz regentem księstwa. Będziesz musiał nie tylko nim współrządzić wraz z moim synem, ale także go wspierać. Masz być – mówiąc te słowa podniósł rękę i wskazując palcem w stronę brata kontynuował – jego mieczem i tarczą, pierwszą i ostatnią linią obrony. A gdy obejmie moją ścieżkę...
- Wolałbym, aby tego nie robił – przerwał mu Mateusz stanowczym głosem – gdyż może skończyć jak ty.
- Droga do potęgi wiedzie przez intrygi, morderstwa i wojny, bracie.
- Czyż nie lepiej pogodzić się z tym, co masz i być lojalny królestwu i królowi? Czyż to nie jemu ślubowaliśmy wierność?
Choć cela była zimna i bardzo mała, w tym momencie zaczęło się robić gorąco. Henryk nie znosił wypominania mu jego charakteru. Lecz wiedział, że Mateusz ma trochę racji. Konflikt Imrama z koroną oraz poparcie tego pierwszego tylko zaszkodziło im obojgu. I choć jego słowa znaczyły co innego, tak był dumny z wyboru Mateusza, gdyż wykazał się on dojrzałością i opanowaniem. W przeciwieństwie do pozostałych z rodzeństwa.
- Słyszałem też, że szybko poczyniłeś kroki do zbliżenia się naszej rodziny do korony.
- A tak. Jak tylko dostałem informację, że malutka Maria Biast, kurwi jej ród, przyszła na świat, od razu wywąchałem okazję do mariażu. I się udało. Sambor w wyniku swojej arogancji przystał na to. Teraz Paweł i Maria są już oficjalnie zaręczeni. Oby mój syn wyniósł jak najwięcej korzyści z tego małżeństwa.
- Cóż. W przypadku śmierci Sambora, Paweł będzie bardzo blisko króla. W końcu Maria jest drugą pretendentką do tronu zaraz po swoim bracie.
- A, tak. Kompletnie zapomniałem o tym małym kurwim synu – wymamrotał Henryk i widząc zdenerwowaną twarz Mateusza szybko zmienił ton wypowiedzi – niech Trojdenowi się podoba jego malutka siostrzyczka Marysia i niech da im Bóg długie życie.
- Amen – wyszeptał Mateusz wstając – amen.
- Pragnę też, byś w dniu przysięgi Pawła dał mu Zwój. Być może to on będzie tym Selackim, któremu uda się rozwiązać jego zagadkę. Przekaż mu też, że niezależnie od tego, jaką ścieżkę podejmie, będę go kochać tak samo.
- Przekażę. - Powiedział poważnie, po czym zabrał pochodnię i szybko wyszedł, a straż tuż za nim zamknęła drzwi.
„Kurwa, synu. Nie bądź głupi i naiwny”.
I ponownie nastała całkowita ciemność. Tego dnia wyczekiwał swojego obiadu – o ile można tak nazwać trzy kromki chleba z butelką wody – jak nigdy wcześniej.
- Ech. Jak to będzie? - Wyszeptał zmęczony.
- Zobaczymy... - Odpowiedział mu głos z góry.
///
Pierwszy rozdział. Co sądzicie? Zgaduję, że pewnie zbyt mało opisów, ale to jest jak na razie dla mnie największa bolączka