Via Appia - Forum

Pełna wersja: Schowek na miotły
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
- Cholerny świat! Gdzie tu się włącza światło? - Iga, stojąc jedną nogą w korytarzu, a drugą wewnątrz małego pomieszczenia, macała na oślep zimną ścianę. Gdyby chociaż było tu jakieś okno, wpuściłaby wiązkę światła przez uchylone drzwi. Ale na piętrze, gdzie znajdowały się socjale, okna nie było. Przyświecę telefonem - pomyślała. No tak, został na biurku, jak zawsze, gdy był potrzebny. Trudno, jakoś trzeba sobie poradzić.
Miała głęboką nadzieję, że gdy wejdzie do środka, nie będzie jej dane obcować z żadnym ośmionogiem, a było ich tam z pewnością więcej, niż sobie mogła wyobrazić. Wielkie pajęcze mamy i malutkie włochate pajączątka, których poczwórne, czarne ślepka na pewno wgapiają się teraz w swoją potencjalną ofiarę. Dwie okrutne fobie spotkały się w tym jednym, ciasnym, zatęchłym kantorku. Ciemność i pająki.
Powoli zaczął ogarniać ją strach. Wyobraźnia podsuwała coraz to gorsze obrazy, gdy wreszcie poczuła pod palcami mały pstryczek i stało się światło. Uff. W ciasnym schowku znajdowały się same miotły, mopy i chemia. Są tu w ogóle jakieś ścierki?
Musiała jak najszybciej zetrzeć rozlaną w korytarzu kawę. Szef nie lubił spacerów z kubkami, bo zawsze się komuś coś niechcący chlapnęło. Ostatnio ten temat był nawet poruszany na zebraniu. Nie lubił też spóźnień i przeciągania przerwy śniadaniowej. Nie lubił roztargnienia i chaosu.
Ale szef nie miał pojęcia, jak hipnotycznie działa spojrzenie Rafała, jak takie spotkanie na korytarzu może człowieka sparaliżować, zatrzymać zegary, rozmiękczyć kolana. No i jeszcze to mrugnięcie. Rafał puścił do niej oczko. Do niej, nie do tej blondyny z kadr, tej łajzy, co się uważa za ósmy cud świata i mizdrzy do każdego, kto nosi spodnie.
Rafał. Nic o nim nie wiedziała, prócz tego, w jakim dziale pracuje i jakich używa perfum. Nic, ponadto, że był wcieleniem męstwa i delikatności, o spojrzeniu Richarda Armitage`a, głosie Jonnego Deep`a i inteligencji doktora House`a. Zawsze stylowo ubrany, wyczesany, zadbany. No po prostu ideał. Obiekt westchnień większości kobiet pracujących w banku. Ale mrugnął właśnie do niej. Możliwe, że zauważył jak na niego patrzyła. Prawidłowo odczytał sygnały i postanowił na nie odpowiedzieć. A może sobie to wmawiała. Może dostał podwyżkę i był zwyczajnie radosny, albo rzęsa wpadła mu do oka. A w sumie, to czemu miałby się nią nie zainteresować? W końcu miała wszystko na swoim miejscu i nie raz słyszała komplementy na temat swojego uśmiechu.
O, są ścierki! Wyciągnęła rękę ku najwyższej półce i w tym momencie usłyszała za sobą odgłos cicho zamykanych drzwi. Momentalnie odwróciła się i ujrzała najwspanialszy widok, jakiego mogła się spodziewać. Nie. Nie mogła się go spodziewać. Wszędzie, ale nie tu.
- Iga? W tak pięknych okolicznościach jeszcze się nie spotykaliśmy. - Zawsze miał takie rozbrajające poczucie humoru. Wariat.
- Dzisiaj ciągle na siebie wpadamy - wycedziła zawstydzona.
- Tak, to już chyba trzeci raz, a jest dopiero dziewiąta. Przyszedłem po mopa, bo ktoś rozlał na korytarzu kawę. Stary zauważył i poprosił mnie, żebym powycierał. Wyobraź sobie, że akurat nikogo innego nie było w pobliżu - poskarżył się z dużą dawką ironii. - Jak można rozlać i nie powycierać? I my musimy z takimi pracować, żenujące. - Pokiwał z dezaprobatą głową, ale już po chwili uśmiechnął się tymi swoimi perlistymi ząbkami. Zaczął się motać i rozglądać po całych czterech metrach kwadratowych kanciapy.
- Proszę. - dziewczyna podała mu plastikowy kij zakończony białymi frędzlami i wiaderko. - Tak, niektórzy ludzie zachowują się jakby byli sami na świecie. Prostactwo - powiedziała i wlepiła zmieszany wzrok w podłogę.
- Dzięki Słońce. To ja lecę z tym koksem, bo zaraz skończy się przerwa, a nie dokończyłem kanapki.
Nie zdążył się odwrócić, gdy usłyszeli odgłos przekręcanego klucza. Spojrzał na Igę, która przez moment odniosła wrażenie, że widzi w jego oczach strach. Stał tak chwilę, jakby nie mógł się ruszyć, po czym rzucił się na drzwi. Jednak te ani drgnęły.
- Co jest? - Odstawił sprzęt myjący i obiema rękami zaczął potrząsać klamką.
- Ktoś nas zamknął. Pewnie sprzątaczka - odparła spokojnie dziewczyna.
Po tych słowach Rafał rzucił się z pięściami na drzwi, jakby wstąpił w niego diabeł. Krzyczał, ale nikt nie odpowiadał. Iga była nieco zdumiona i nawet lekko zażenowana zachowaniem kolegi. Postanowiła jednak do niego dołączyć i przynajmniej udawać zaangażowanie w próbę wydostania się, bo choć była zaskoczona jego zachowaniem, tak naprawdę znalazła się w wymarzonej przez siebie sytuacji. Sam na sam w ciasnym pomieszczeniu z NIM. W przypływie euforii zignorowała nawet pająki, choć dla bezpieczeństwa wolała nie opierać się o ściany, ani regały. Mężczyzna z jej fantazji był tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Dzielił ich zaledwie metr, a jednak była między nimi przepaść - wielki kanion przyzwoitości. Ta bariera potęgowała napięcie, wytwarzała niesamowite pole elektryczne. Motyle w jej brzuchu wirowały w rytmie samby. Chciała się na niego rzucić i posiąść go wśród mioteł i odświeżaczy powietrza. Ale bała się zrobić pierwszy krok, nie wiedziała przecież, co o niej myśli, czy odwzajemnia jej uczucie. Pomyślała, że byłoby fajnie, gdyby ściany, przy których stoją, nagle zaczęły się schodzić, jak w Indiana Jonesie i zatrzymałyby się dokładnie w momencie połączenia ich ust.
- Czuję się jak w cholernym Indiana Jonesie, mam wrażenie, że jest tu coraz mniej miejsca. - Rafał pochylił się, opierając ręce na ugiętych kolanach. Oddychał coraz głośniej i szybciej. Po chwili wyprostował się i mocno przywarł plecami do drzwi, jakby były jedynym łącznikiem z otwarta przestrzenią, magicznym portalem, prowadzącym do świeżego powietrza.
Najwyraźniej okoliczności nie wprawiały go w romantyczny nastrój.
- Mam klaustrofobię - wyznał wreszcie.
Po chwili ciszy, Iga wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, czego szybko zaczęła żałować.
- To nie jest śmieszne, dziewczyno! Nie masz pojęcia, co znaczy mieć fobię. - Spojrzał na nią jak mały, bezbronny chłopiec. Był rozbrajający i jeszcze bardziej seksowny niż zwykle.
- Przepraszam. Śmieję się, bo ja też się boję. Ciemności i pająków. Jesteśmy jak takie dwie sieroty skazane na siebie - żadne z nas nie może liczyć na wsparcie drugiego. - Zasłoniła oczy w geście beznadziei.
- Serio? To ekstra, od razu mi lepiej. - Wydusił z siebie śmiech niemal przez łzy i otarł czoło.
Żarty nagle przerwała migająca żarówka. W tym momencie oboje już nie mieli na nie chęci. Stali, wpatrzeni w siebie i czekali.
Jasno. Ciemno. Jasno. Ciemno. Ciemno. Ciemno...
Dopadli do drzwi i zaczęli z całych sił walić w nie pięściami oraz wrzeszczeć wniebogłosy. Scena rodem z horroru, kiedy obślizgłe monstrum depcze po piętach swym zagonionym w kozi róg ofiarom. Poddali się po minucie. Iga zbliżyła się do towarzysza niedoli i przytuliła do jego rozdygotanego, ale wciąż nieziemsko męskiego ciała. Bała się. Ale czuła coś jeszcze. Rafał nie miał pojęcia, że koleżanka drży nie tylko ze strachu.
W każdym razie, w objęciach oboje czuli się bezpieczniej. Dlatego, jednym susem przeskoczyli kanion przyzwoitości i w tej niecodziennej dla nich pozie, czekali na kolejnego pracownika, wysłanego po mopa. Iga rozpływała się, czując twarde mięśnie jego ramion i szorstki zarost wtulony w swoją szyję. Tak wyobrażała sobie niebo. No, tylko trochę jaśniej.
- Bardzo ładnie pachniesz - powiedziała cicho.
- Dziękuję. W tych nieciekawych okolicznościach mam przynajmniej okazję dowiedzieć się czegoś o sobie. Pewnie mijając mnie na korytarzu, nie odważyłabyś się tego powiedzieć. - Rafał ścisnął Igę nieco mocniej i choć tego nie widziała, czuła, że się uśmiecha.
- Pewnie nie. Ale to chyba jakiś nowy perfum? Ten, który znam jest delikatniejszy. - Jej ton wydawał się być coraz bardziej zalotny.
- Tak. Masz dobry nos - odpowiedział i zaśmiał się tym razem głośno. Dziewczyna pomyślała, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Zaczęła nawet zastanawiać się nad miejscem, które będzie odpowiednie na pierwszą randkę.
- Obstawiam nowego Hugo Bossa - strzeliła.
- Przykro mi, ale nie pamiętam nazwy. Dostałem go wczoraj od Tomka na urodziny - odparł.
- Miałeś urodziny? O rany, wszystkiego najlepszego! A Tomek to twój brat?
- Nie. Powiem ci, ale nikomu nie mów - zaczął niepewnym głosem - Tomek to mój chłopak.
Klucz w drzwiach zachrobotał. W jednej sekundzie wydarzyło się tak wiele: ciemna skrytka wypełniła się światłem, na głowie Igi wylądowało wiadro zimnej wody, po ognistym żarze został tylko dym rozczarowania, motyle w brzuchu zdechły, a samba w jej sercu zmieniła swój rytm i stała się jakimś trudnym do zrozumienia kawałkiem jazzowym.
Na zewnątrz, tuż za dzierżącą pęk kluczy sprzątaczką, ustawił się wianek ciekawskich współpracowników. Taka sensacja to idealny pretekst do oderwania się od komputerów. Była wśród nich także zołza z kadr. Wlepiała swoje przesadnie obrysowane czarną kredką gały, szukając sensacji. No cóż, w tej sytuacji Iga już niewiele mogła dla siebie ugrać. Chociaż...
Wychodząc ze schowka, zaczęła pospiesznie poprawiać ubrania i fryzurę. Udała spłoszoną i zmieszaną. A gdy przechodzili z Rafałem obok tej blond kreatury, uszczypnęła go w pośladek. Widok jej zazdrosnych, zołzowatych oczu - bezcenny.
Nie dość, że facio mazgaj, to jeszcze no właśnie (tfu) pedzio.. no właściwie to bardziej cwel chyba.

No ale nic to. Opowiadanko wydaje się taką sobie historyjką biurową, ale... nie do końca.
Po pierwsze, bardzo fajnie wykorzystałaś tu fobie bohaterów. Zagrałaś nimi, by uzasadnić takie raptowne zbliżenie. Po drugie (mimo wszystko) zakończenie było zaskakujące i nieco humorystyczne. Czyli ogólnie brawa Smile
Oj Gorzki. Nie pluj na bliźniego swego z łaski swojej. A on nie był mazgaj, tylko miał fobię. Moim zdaniem i tak dobrze się trzymał. Może go ktoś zamykał w szafie jak był mały. Trzeba zrozumieć drugiego człowieka.

Dzięki za pochlebstwa. Moja próżność szczytujeSmile
Pocieszę się tym stanem, póki ktoś nie zamieści krytyki. W sumie to już ją trochę polubiłam.

Jeszcze jedno mi nie daje spokoju - dlaczego cwel?
Cytat:- Cholerny świat! Gdzie tu się włącza światło?

Nie lubię, gdy tekst zaczyna się od dialogu, ale tutaj mi to nie przeszkadzaAngel

Cytat:Ciemność.
Mnie się wydaje, że to "zdanie" jest zbędne, a nawet przeszkadza.


Cytat:Oczywiście został na biurku, jak zawsze, gdy był potrzebny.
Po co jej był telefon w tym momencie?

Cytat: Miała głęboką nadzieję, że gdy wejdzie do środka, nie będzie jej dane obcować z żadnym ośmionogiem. A było ich tam z pewnością więcej, niż sobie mogła wyobrazić.
To spokojnie może być jedno zdanie.

Cytat:Ciemność i pająki.
Tym bardziej usunęłabym pierwszą "ciemność".

Cytat: Wyobraźnia podsuwała coraz to gorsze obrazy
Chciałabym się dowiedzieć, jakie to obrazy.

Cytat:Ścierka. Ścierka
To jest zbędne. Nawet nie wiem, o co chodzi. że ich szuka, czy liczy te ścierki. Wiem, że za chwilę wiadomo, ale przed nie wiadomoUndecided

Cytat:gdy kończyły się ciężko zmywalnymi plamami.
Czy na korytarzu jest dywan?

Cytat:Ale szef nie miał pojęcia, jak hipnotycznie działa spojrzenie Rafała. Jak takie spotkanie na korytarzu może człowieka sparaliżować, zatrzymać zegary, rozmiękczyć kolana.
Może być jedno zdanie.

Cytat:a i inteligencji doktora Housa.
Prawidłowe nazwisko brzmi: House, czyli House'a.Wink
Po drugie, jeżeli myślę House'ie, to pierwsza cecha, która przychodzi mi do głowy, to bezczelny, nieczuły itp, ale nie inteligentny. Chociaż postać uwielbiam.Cool

Cytat: Możliwe, że zauważył - PRZECINEK - jak na niego patrzyła.
Jasny jak księżyc.
ale:
Patrzył, jak księżyc jaśnieje.

Cytat:jakby nie mógł się ruszyć, po czym rzucił się na drzwi.
A mi brakuje mi jakiegoś porównaniaAngel

Dobra, może następnym razem dorwę się do drugiej połowy tekstu. To znaczy, przeczytałam cały, ale muszę drugi raz, żeby wychwycić jakieś zgrzyty.
W każdym razie znam puentę, która jak najbardziej mi się podoba, nawet dość zaskakująca.
Cytat:Po co jej był telefon w tym momencie?
Żeby sobie mogła poświecić i znaleźć włącznik Big Grin

Cytat:Wyobraźnia podsuwała coraz to gorsze obrazy
Chciałabym się dowiedzieć, jakie to obrazy.


Powtórzę za Bel, że nie można dać czytelnikowi wszystkiego na tacy, niech sam sobie pewne rzeczy dopowie. Skoro Cię to zaciekawiło, to chyba uzyskałam dobry efekt Wink

Cytat:Prawidłowe nazwisko brzmi: House, czyli House'a.Wink
Po drugie, jeżeli myślę House'ie, to pierwsza cecha, która przychodzi mi do głowy, to bezczelny, nieczuły itp, ale nie inteligentny. Chociaż postać uwielbiam

Właśnie, liczyłam na to, że ktoś mi zrobi korektę angielskich nazwisk. Nie lubię dodawać polskich końcówek i operować apostrofami. Wydaje mi się to takie sztuczne. Ale oczywiście masz rację, że napisałam źle.
A co do samego House`a, to u mnie tą pierwszą cechą, która się z nim kojarzy jest właśnie inteligencja. Może tu akurat nie pasuje takie porównanie, bo w jakiś sposób stygmatyzuje mojego bohatera, że jest bezczelny, chamski, itd. Z drugiej strony wymieniłam tylko jedną cechę doktorka, więc inne powinny zostać zignorowane przez czytelnika. (zamotałam teraz, ale trudno)

Co do reszty uwag, zgadzam się i dziękuję za wychwycenie błędów.
Biorę się za poprawę. Heart

Jeszcze jedno:
Zauważył jak na niego patrzyła - w sensie, w jaki sposób na niego patrzyła, a nie gdy na niego patrzyła. Chyba w tym wypadku nie powinno być przecinka?

I naniosłam nieco więcej poprawek.
Moim błędem jest to, że nie pozwalam moim tekstom poleżakować, żeby wrócić do nich z czystym umysłem. Za szybko je wysyłam Smile
Cytat:Prawidłowe nazwisko brzmi: House, czyli House'a.Wink
Po drugie, jeżeli myślę House'ie

House
House'a
House'owi
House'a
Housem
Housie
Housie

Angel

edit: o, coś o mnie Big Grin
Czarownico, śpieszę wyjaśnić:
No cóż, w żargonie więziennym cwel to ten z dwojga homosi, który tyłka nadstawia... Powiedział, że dostał perfumy od swojego chłopaka, więc tak mi się skojarzyło.
Wiem co to cwel. Tylko nie widzę związku z moim bohaterem. Naprawdę sprawia Ci taką przyjemność rzucanie obrazliwych określeń na gejów?
Właśnie!
To jak ja kupię mężowi perfumy, to mogę oczekiwać, że on mi się nadstawi tak?
Dlaczego patrzysz na geja tylko w kontekście seksu? Nie przyjmujesz do wiadomości, że on też ma uczucia, że potrafi kochać.
Właśnie.
No okey. Nie chcę tu rozpoczynać kolejnej dysputy, gdyż jestem nieprzejednanym homofobem i to raczej się nie zmieni.

Cytat:To jak ja kupię mężowi perfumy, to mogę oczekiwać, że on mi się nadstawi tak?
Proszę, nie przyrównuj, w ten sposób. Porównywanie uczuć i sytuacji dobrego związku kobiety i mężczyzny nijak się ma do jego homoseksualnej parodii.

Cytat:Dlaczego patrzysz na geja tylko w kontekście seksu?
Bo homoseksualizm jest zaburzeniem orientacji seksualnej i do seksu się zazwyczaj sprowadza. Odsyłam do prac na ten temat, np trwałości takowych związków.

Cytat: Nie przyjmujesz do wiadomości, że on też ma uczucia, że potrafi kochać.
Jeśli przyjąć, że to chore i skrzywione uczucie można w ogóle nazwać miłością. Bo jeśli tak, to za miłość trzeba by uznać to, co czuje pedofil do dziecka, zoofil do kozy, a nekrofil... no nie idźmy może tak daleko.
W każdym razie, gdyby jakiś facet zapragnął mnie obdarowywać perfumami i czynić jakikolwiek "awanse" to na dzień dobry zerwałby kontrolny strzał w twarz, aż by się "kopytkami" nakrył. Tak na początek.

Tak po ludzku wkurza mnie, to co się wokół dzieje. W jaki sposób rozmiękcza się ludzkie mózgi. W co drugim serialu twórcy umieszczają postać geja, takiego niewinnego i uciskanego przez tych wrednych (takich jak ja). Podobnie pojawiają się w literaturze itp. To jest umyślne działanie środowisk LGBT. Wielu gejów jest bardzo wpływowymi osobami (stąd usunięcie homoseksualizmu z listy chorób psychicznych). No ale dość o tym. Naprawdę nie ma potrzeby rozpoczynać kolejnej dysputy.
Cytat:Nie chcę tu rozpoczynać kolejnej dysputy

Po czym rozpoczął kolejną dysputę. ^^
Może w moim opowiadaniu powinnam umieścić jeszcze jedną fobię. Do skrytki wpadł homofob i udusił odrażającego pedzia, po czym na niego splunął z pogardą godną prawdziwego katolika.
Ale wtedy nie byłoby już zabawne, co miałam na celu.

Tak na marginesie, drogi homofobie, fobia jest strachem irracjonalnym, nieuzasadnionym i wyolbrzymionym. I jest chorobą psychiczną.
Chciałabym zamknąć dyskusję pod moim wątkiem na ten temat, bo i tak nigdy się nie zgodzimy, a co gorsze, nie zrozumiemy.
Cytat:Ale przecież nie wiedziała, co o niej myśli, czy jej pragnie. Pomyślała, że byłoby fajnie, gdyby ściany, przy których stoją, nagle zaczęły się schodzić, jak w Indiana Jones`ie i zatrzymałyby się dokładnie w momencie połączenia ich ust.
Cytat:Tak wyobrażała sobie niebo. No, tylko trochę jaśniej.
Cytat: a samba w jej sercu zmieniła swój rytm i stała się jakimś trudnym do zrozumienia kawałkiem jazzowym.
Takie fajne, że aż skopiowałem. Choć nie jedyne takie fajne Smile

Hm. Miałem się odnosić do konkretów, bo tak łatwiej (czyli cytować) ale autentycznie mnie pochłonęło i postanowiłem po prostu czytać. Naprawdę fajne. Trochę też się spodziewałem takiego obrotu sprawy, ale nie dam rąk uciąć, że przeczytane uprzednio posty poniżej nie wpłynęły na moją domyślność. I tak nie potraktowalbym tego jako minus. Nie ma krwi i rąbaniny na miecze, a jednak mi się podobało. Przyjemnie też napisane. Świetna końcówka Smile


Przyznam, że przeczytałem najpierw nader ciekawą wypowiedź gorzkiego i się do niej odniosłem, bo woła o pomstę do galaretki hatifnatowej.
Cytat:Proszę, nie przyrównuj, w ten sposób. Porównywanie uczuć i sytuacji dobrego związku kobiety i mężczyzny nijak się ma do jego homoseksualnej parodii.
Tupet niezły. Parodia. Ślub z chrystusem.
Jak ty nic nie wiesz, Gorzki. Ot i dotarliśmy do źródła problemu. Może nie tyle religijne przykazy, co właśnie czysta niewiedza i tendencyjne, oparte na fobii i praniu mózgu teoretyzowanie, tudzież oparcie się na jednym/dwu przykładach. Zwłaszcza nasuwa się taki domysł po przeczytaniu tego:
Cytat:Bo homoseksualizm jest zaburzeniem orientacji seksualnej i do seksu się zazwyczaj sprowadza. Odsyłam do prac na ten temat, np trwałości takowych związków.
Zdanie pierwsze - ewidentny brak wiedzy plus zmyślanie.
Zdanie drugie - odsyłam do edukacji na temat trwałości związków heteroseksualnych.

Fobia jak każda inna. Zaburzenie myśleniowe i poznawcze, prowadzące do strachu i urojeń. To naprawdę smutne Sad
Stron: 1 2 3