05-11-2015, 14:38
Miniaturka pisana na konkurs innoportalowy, temat: "Powietrze"
Zapowiadało się, że nowa praca będzie mozolna i mało wdzięczna. Ernest Modin wiedział jednak, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Był dumny, że mieszka w kraju, w którym tworzy się miejsca pracy, takie jak jego i przywiązuje do nich dużą wagę. Ale czy właśnie nie z tego słynął Północny Dystrykt? Czy obok bogactwa, nie wymieniano jego umiłowania równowagi i porządku? Mieszkańcy regionu cenili sobie harmonię. Równie chętnie zaglądali wewnątrz siebie, jak i w gwiazdy. Tworzyli horoskopy, kierowali się numerologią, ale także cyklami natury. Ważna była jednostka. Prawo karne stanowiło jedynie zbiór wytycznych, które dopiero po wnikliwej analizie, obejmującej sytuację osoby, jej uwarunkowania i okoliczności zdarzenia, stawało się obowiązującymi przepisami.
Tym właśnie miał zajmować się Modin - analizą, weryfikacją i doborem. Dziś musiał przyjrzeć się podsądnemu Christianowi Baku. Poznać go i zrozumieć. Dopiero wtedy wybrany środek będzie adekwatny. Do wglądu było kilkadziesiąt dokumentów, tyleż zdjęć, powiązanych artykułów i wywiadów superwizyjnych. To była trzecia sprawa Ernesta, o wiele bardziej skomplikowana niż poprzednie. Nie był pewien jaką klasyfikację ma przyjąć. Klasyczny podział na żywioły? Czy też modną dziś teorię funkcjonalną, według której układ gwiazd nie był całkowicie determinujący? Właśnie dlatego musiał przeanalizować życie podsądnego. Zabrał się do tego z entuzjazmem właściwym nowej pracy.
Z astrologicznego punktu widzenia, Baku, którego znakiem Zodiaku były Bliźnięta, powinien należeć do ulubionego przez Modina żywiołu Powietrza. Potwierdzały to pewne zmienne. Początkowo krnąbrny uczeń przeistoczył się w genialnego studenta, następnie naukowca. Życiem jednostki kierowała ciekawość, kreatywność oraz umiłowanie wszelkich form wysiłku umysłowego. Trzy nieudane związki mieściły się w granicach modelowych. Było jednak kilka nieścisłości – np. ewidentnie porywczy charakter. Czyżby jednak Ogień? Wątpliwości rozwiał rzut oka na dzieciństwo – trudne i bolesne. Stąd pewnie upór i raptowne zachowania. Christian Baku ewidentnie należał do żywiołu Powietrza.
Ernest odetchnął z ulgą - trochę obawiał się, że impulsywny podsądny okaże przynależność, jednak do żywiołu Ognia. Śmierć w płomieniach wydawała mu się najgorsza. W przypadku Powietrza były do wyboru dwie metody – szubienica oraz zrzucenie z urwiska Hog-Mirt. Lżej i do tego bardziej epicko.
Ernest Modin czuł satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku. Był zadowolony, choć jego nowa praca była mozolna i mało wdzięczna.
Zapowiadało się, że nowa praca będzie mozolna i mało wdzięczna. Ernest Modin wiedział jednak, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Był dumny, że mieszka w kraju, w którym tworzy się miejsca pracy, takie jak jego i przywiązuje do nich dużą wagę. Ale czy właśnie nie z tego słynął Północny Dystrykt? Czy obok bogactwa, nie wymieniano jego umiłowania równowagi i porządku? Mieszkańcy regionu cenili sobie harmonię. Równie chętnie zaglądali wewnątrz siebie, jak i w gwiazdy. Tworzyli horoskopy, kierowali się numerologią, ale także cyklami natury. Ważna była jednostka. Prawo karne stanowiło jedynie zbiór wytycznych, które dopiero po wnikliwej analizie, obejmującej sytuację osoby, jej uwarunkowania i okoliczności zdarzenia, stawało się obowiązującymi przepisami.
Tym właśnie miał zajmować się Modin - analizą, weryfikacją i doborem. Dziś musiał przyjrzeć się podsądnemu Christianowi Baku. Poznać go i zrozumieć. Dopiero wtedy wybrany środek będzie adekwatny. Do wglądu było kilkadziesiąt dokumentów, tyleż zdjęć, powiązanych artykułów i wywiadów superwizyjnych. To była trzecia sprawa Ernesta, o wiele bardziej skomplikowana niż poprzednie. Nie był pewien jaką klasyfikację ma przyjąć. Klasyczny podział na żywioły? Czy też modną dziś teorię funkcjonalną, według której układ gwiazd nie był całkowicie determinujący? Właśnie dlatego musiał przeanalizować życie podsądnego. Zabrał się do tego z entuzjazmem właściwym nowej pracy.
Z astrologicznego punktu widzenia, Baku, którego znakiem Zodiaku były Bliźnięta, powinien należeć do ulubionego przez Modina żywiołu Powietrza. Potwierdzały to pewne zmienne. Początkowo krnąbrny uczeń przeistoczył się w genialnego studenta, następnie naukowca. Życiem jednostki kierowała ciekawość, kreatywność oraz umiłowanie wszelkich form wysiłku umysłowego. Trzy nieudane związki mieściły się w granicach modelowych. Było jednak kilka nieścisłości – np. ewidentnie porywczy charakter. Czyżby jednak Ogień? Wątpliwości rozwiał rzut oka na dzieciństwo – trudne i bolesne. Stąd pewnie upór i raptowne zachowania. Christian Baku ewidentnie należał do żywiołu Powietrza.
Ernest odetchnął z ulgą - trochę obawiał się, że impulsywny podsądny okaże przynależność, jednak do żywiołu Ognia. Śmierć w płomieniach wydawała mu się najgorsza. W przypadku Powietrza były do wyboru dwie metody – szubienica oraz zrzucenie z urwiska Hog-Mirt. Lżej i do tego bardziej epicko.
Ernest Modin czuł satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku. Był zadowolony, choć jego nowa praca była mozolna i mało wdzięczna.