Via Appia - Forum

Pełna wersja: Uroboros
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
I nim się obejrzałam, znowu koło pani stoję. Dziś świeci słońce i jest ciepło, ale ponoć idzie zmiana pogody - zima wraca od wtorku. Wie pani, ja wolę, jak przymrozi. Wózek nie grzęźnie, buty nie zapadają się po kostki. Idzie człowiek pewnie, a zmrożony śnieg cudownie chrzęści pod podeszwą. Najbardziej lubię moment, kiedy po wyjściu z niedowietrzonych pokoi, bierze się pierwszy wdech i mróz wnika do płuc. Nic lepiej nie orzeźwia. Od razu koronę Europy można zdobywać. Ale ludzie nie doceniają takiej pogody. Wolą cieplusio, zgnilusio. No. To ja objadę sobie raz czy dwa dookoła i wracam. Wyszłam dzisiaj później niż zwykle, to i czasu mam mniej. Aby do wtorku!

Ależ falstart. Ledwo co się pożegnałam, a już wróciłam. Kompletnie nie da się dzisiaj spacerować. Wszystkie boczne ścieżki pod błocichem. A tam prosto, przy tym jakby rondzie, rozkopali tak niechlujnie, że mimo iż alejka szeroka, nie przejedzie pani. Pokrążę sobie w takim razie tutaj chwilkę i trochę pani poopowiadam przy okazji. Już ostatnio, przy naszym spotkaniu, tak się zastanawiałam, jak to jest, że czasem jeden moment wystarczy i jest sympatia albo jej nie ma. Uśmiech człowieka ujmie, błysk w oku zatrzyma, czasem zaś, tembr głosu odrzuci. Raz polubiłam chłopaka tylko dlatego, że miał buty tej samej firmy. W sumie, jak się dobrze zastanowić, wszystko da się uzasadnić. Ale jak wytłumaczyć moją sympatię do pani? Nie mam pojęcia, kim pani jest i co sprawiło, że jest pani właśnie tutaj. Znam pani imię oraz nazwisko i wiem, że umarła pani młodo. Grób pani, choć odnowiony, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Dużo takich w szeregu. A jednak coś sprawiło, że panią dostrzegłam i myślę o pani czasem. No tak, jest imię - Helcia, nie Helena. Zmarła pani pięćdziesiąt lat temu i leży w pojedynczym grobie. Czy ten (tak, myślę, że to mężczyzna), kto nazywał panią Helcią, wystawił pani ten nowy pomnik? Wygląda bardzo świeżo, ma najwyżej parę miesięcy. Wokół pięknie położona kostka i jeden duży znicz, który pamiętam, palił się jeszcze wczoraj. Ktoś dba o panią. Może to miłość i tęsknota? A może poczucie winy? Kto wie, czy któregoś dnia przy pani kwaterze nie spotkam się z tym, kto panią odwiedza. Spojrzę wtedy na niego ukradkiem, udając zainteresowanie grobem obok i mam nadzieję, że dużo wyczytam z jego twarzy.

Jestem z powrotem. Przejechałam kawałek w dół, do tych grobów przy modrzewiach. To też stały punkt moich spacerów. Uwielbiam te drzewa, choć wie pani, o tej porze roku wyglądają nieciekawie. Na gałęziach z przerzedzonymi, wyschniętymi rudymi igłami, niechlujnie jakoś wiszą maleńkie szyszki. Kiedyś widziałam na wsi bardzo brudnego kudłatego psa i od tej pory, pani wybaczy, zimowe modrzewie będą zawsze kojarzyć mi się z zaniedbanym psim tyłkiem. Ale to mnie nie zraża. Kiedy są zielone, wyglądają pięknie i lekko. Moja babcia mówiła na nie "modrzeje" i mówiąc szczerze, za to najbardziej je lubię.
Przyznam, że krążę tam jeszcze z innego powodu. Kiedyś, to jeszcze przed zimą było, widziałam tam zjawiskową postać. Kobieta, czterdziestoparoletnia na oko, proste spodnie, dopasowany płaszczyk, krótkie falowane włosy w kolorze pieprzu z solą, na ramieniu plecakoworek, w dłoni trzy róże. Do tej pory nie jestem pewna, czym mnie ujęła. Tym, iż wbrew swojemu ubraniu wyglądała jak kwintesencja kobiecości i elegancji? Tym, że każdy jej ruch mówił : "jestem zadowolona z życia, wiem, czego chcę", a wyraz twarzy dodawał: "jestem wolna"? A może zaciekawiła mnie, gdy podeszła do grobów pod modrzewiami i na trzech z nich położyła po róży? Nie wiem, ale od tej pory odwiedzam tamto miejsce, mając nadzieję, że zobaczę ją z daleka.

Przyznam się pani, że jeśli tylko mogę, żywych tutaj unikam. Świeżo posmutniałych nie chcę kłuć w oczy nieżałobą. Tych, co w żalu już okrzepli, omijam, bo są często skorzy do rozmowy. A ja nie chcę. Wie pani, z panią mogę ot tak, po prostu. Z żywymi tak się nie da. Wypytują, oceniają, dziwią się. Z dzieckiem - mówią - do umarłych? Jeszcze się na śmierć napatrzy, jeszcze poczuje. Po co takie małe brać. A nie straszno pani? Nie dziwnie?
Sama pani widzi, że omijam nie bez powodu. A przychodzę, bo lubię. Bo tuje, bo cisy, bo szyszki i liście, bo nagrobne fotografie. I wokół zaklęcia: żył, żyła, żyli i zdrowaś Mario. Tylko Adasie, Krzysie i Anulki swędzą w kącikach oczu.

Słońce zachodzi. Pozwoli pani, że się pożegnam, wracać trzeba.
Do widzenia. Pójdę naokoło, mam jeszcze trochę czasu.
Hmm, może jak ja Ci coś skomentuję, to może Ty mi cośAngel

Cytat:I nim się obejrzałam, znowu koło pani stoję.
i coś czuję, że miniaturka będzie dobra warsztatowo i ciekawa.

Cytat:Dziś świeci słońce i jest ciepło, ale ponoć idzie zmiana pogody - zima wraca od wtorku.
I tak sobie myślę, czemu to zdanie jest jako drugie, ale kolejne wyjaśnia, że to jakby monolog do tej "pani".

Cytat:Wózek nie grzęźnie, buty nie zapadają się po kostki.
Jaki wózek?

Cytat:a zmrożony śnieg cudownie chrzęści pod podeszwą
Dlaczego liczba pojedyncza?

Cytat:wyjściu z niedowietrzonych pokoi,
Specjalnie sprawdziłam i nie znalazłam takiego słowa.

Cytat: bierze się pierwszy wdech i mróz wnika do płuc.
Nie lepiej: a mróz wnika?

Cytat: A tam - PRZECINEK - prosto,
Mnie się wydaje, że powinien być przecinek.

Cytat: Raz polubiłam chłopaka tylko dlatego, że miał buty tej samej firmy
Sorry, ale mnie rozbroiło.

Cytat:Znam pani imię oraz nazwisko i wiem, że umarła pani młodo[quote]
Cudne.
y znicz, który - PRZECINEK - pamiętam,
Bo "pamiętam" to jednak wtrącenie.

Cytat:Z dzieckiem - mówią
już wiem skąd ten wózek.

Cytat: Tylko Adasie, Krzysie i Anulki swędzą w kącikach oczu.
A mnie ten tekst swędzi w kącikach oczu.

Cieszę się, że do nas dołączyłaś.
Świetne. Na początku myślałam, że to o bezdomnej lub emerytce.
Uwielbiam teksty, które są tak płynne i spójne.

Antonia, pytasz czemu "pod podeszwą" w l.poj. A czemu nie? To jakby powiedzieć: "wrzuciłam coś na ząb" ;-)
A, ok, postaram się zapamiętać, może mi się kiedyś przyda.
Antonio, dzięki za odwiedzieny.
Cytat:Hmm, może jak ja Ci coś skomentuję, to może Ty mi coś
Dopiero stawiam tu pierwsze kroki, na pewno zajrzę i do Ciebie. Smile
Podeszwa już wyjaśniona. To jeszcze słowo "niedowietrzone". Lubię tworzyć neologizmy, kiedy akurat nie mam adekwatnego słowa pod ręką. Ale tu akurat autorem nie jestem. Same słowo jak najbardziej istnieje (w pożarnictwie jest nawet pojęcie "pożar niedowietrzony" Smile), nie wiem czy bywa często używane w kontekście, który ja miałam na myśli, ale wydaje mi się logiczne i dobrze oddające opisywany stan.
Z interpunkcją nie jestem niestety za pan brat Smile.

A tak poza konkursem - cóż za apetyczny kotek... nie chodzisz czasem na nocne spacery do lasu? Albo chociaż na miejskie peryferia... Big Grin

Dzięki, Czarownico! Cieszę się, jak dziecko z tej bezdomnej - bo miałam nadzieję, że takie będą skojarzenia. Lubię powolne odkrywanie kart.
Jako że czuję się pełnoetatową wiedźmą z miejsca proponuję - załóżmy związek zawodowy! Big Grin

Jeszcze raz dziekuję Wam, dziewczyny, za odwiedziny i pozostawione słowo. Smile
No, nareszcie jakaś bratnia wiedźma :-D
Związek możemy stworzyć, przypieczętujemy go krwią, będziemy robić zloty, palić staniki i takie tam. Ale na skarbnika się nie piszę.
Zapomniałam spytać - co oznacza tytuł?
Cytat:Same słowo jak najbardziej istnieje (w pożarnictwie jest nawet pojęcie "pożar niedowietrzony" [quote]
Jak to się można czegoś nowego dowiedzieć.
Z interpunkcją nie jestem niestety za pan brat[quote]
Nie tylko ty jednaCool

Świętej pamięci kotka odeszła w zeszłym roku, ale nadal nie mogę się z tym pogodzić.
Cytat:Związek możemy stworzyć, przypieczętujemy go krwią, będziemy robić zloty, palić staniki i takie tam.
A mogę majtki? Do staników jestem strasznie przywiązana... Big Grin

Cytat:Zapomniałam spytać - co oznacza tytuł?
Uroboros to wąż połykający własny ogon - symbol wiecznego cyklu destrukcji, ale i odradzania. Zamknięte koło życia i śmierci. Tak wybrałam, bo i na cmentarnym spacerze tę prawidłowość widać. Mamy tych co odeszli, wśród nich maleńkie dziecko i bohaterkę, która może "pójść naokoło, bo ma jeszcze trochę czasu" - ale przecież za niedługo... Smile.

Cytat:Świętej pamięci kotka odeszła w zeszłym roku, ale nadal nie mogę się z tym pogodzić.
No to mi głupio, za żarłoczne sowie żarty... Też miałam kiedyś kota. Miał na imię Drechu (bo był spasiony i miał strasznie gruby kark), zginął pod samochodem niestety. Ciężko, jak się człowiek przywiąże...
A ja mam Lunę. Wredne kocisko, ale kocham Wink
Skąd mogłaś wiedzieć. Przecież się nie gniewam.
Cytat:Od razu koronę Europy możnaby zdobywać.
Cytat:Wolą cieplusio, zgnilusio.
To fajne, śmieszne.
Cytat:To ja objadę sobie jeszcze raz czy dwa dookoła i wracam.
Bez słowa "jeszcze" traci na gaworzeniu.
Cytat:A tam prosto, przy tym jakby rondzie, rozkopali tak niechlujnie, że mimo iż alejka szeroka, nie przejedzie pani.
Tu na przykład czuć gaworzenie, jest rytm, ale już w następnym zdaniu:
Cytat:Pokrążę sobie w takim razie tutaj chwilkę i trochę pani poopowiadam przy okazji.
Szyk-szwank i koniec za lekki, może:
Cytat:Pokrążę sobie tutaj w takim razie chwilkę i trochę przy okazji pani poopowiadam.
Być może sprawa gustu. Tutaj bym usunął pogrubione, rytm:
Cytat:Wygląda bardzo świeżo, ma najwyżej parę miesięcy.
(Zaczyna mi się podobać, że tak subtelnie czytelnik wprowadzony został na scenę: nagle otwiera się przed nim cmentarz, wcześniej mógł to być supermarket lub park z mamuśkami pchającymi wózki itp.)
Cytat:Uwielbiam te drzewa, choć wie pani, o tej porze roku wyglądają dość nieciekawie
Tu bym dodał, wtedy barwniej ta istota mówi.

Fajna opowieść. Słońce zachodzi, pora spać. I to jej przekonanie, że wróci do żywych, mam jeszcze trochę czasu. Czyli jest w duchu nadzieja. Z takiej zagadkowej niespójności, że "objadę sobie" albo że tak bardzo zwraca uwagę na ronda i ulice, wnioskuję, że zginęła w wypadku samochodowym i jej siadło na pośmiertny umysł. Być może jadąc, oglądała się za czyimiś butami.
Bardzo klimatyczne opowiadanie. jego cmentarność jakoś nie razi. Tekst w jakiś sposób nawet uspokaja.

Czyli znów bardzo ładny tekst. No i tym razem dłuższy Smile.
Cytat: Z takiej zagadkowej niespójności, że "objadę sobie" albo że tak bardzo zwraca uwagę na ronda i ulice, wnioskuję, że zginęła w wypadku samochodowym i jej siadło na pośmiertny umysł. Być może jadąc, oglądała się za czyimiś butami.
Dobre! Big Grin Ciekawe czy prorocze...

Dzięki, Vysogot, za przeczytanie i zostawienie śladu. Smile

I Tobie, Gorzki, również dzięki składam Smile