16-06-2015, 19:44
Wietrze, co przynosisz ulgę skonanym i słabym,
Co diabła zębem dotkniętym dajesz wciąż nadzieję,
Co opromieniasz twarze, tym z obliczem bladym
Wysłuchując ich modlitw, pytających co się dzieje.
Mija północ, kolejna bezsenna lśni gwiazda.
On licząc barany, kreśli wspomnień wzór.
I z sekundy na minuty. I godziny, a każda
Zaciska na szyi duszny, twardy żelazny sznur.
I dobywa się się szloch z boleści serca jak skomlenie,
Rozumowi odbierając siły, wciąż podstawia nogę,
Lecz czy rozkazać mam Tobie, byś mi dał zapomnienie,
Choć własnemu sercu rozkazać tego nie mogę?
Co diabła zębem dotkniętym dajesz wciąż nadzieję,
Co opromieniasz twarze, tym z obliczem bladym
Wysłuchując ich modlitw, pytających co się dzieje.
Mija północ, kolejna bezsenna lśni gwiazda.
On licząc barany, kreśli wspomnień wzór.
I z sekundy na minuty. I godziny, a każda
Zaciska na szyi duszny, twardy żelazny sznur.
I dobywa się się szloch z boleści serca jak skomlenie,
Rozumowi odbierając siły, wciąż podstawia nogę,
Lecz czy rozkazać mam Tobie, byś mi dał zapomnienie,
Choć własnemu sercu rozkazać tego nie mogę?