Via Appia - Forum

Pełna wersja: Dachujące klimaty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kapciowe życie w niebycie

Z powodów oczywistych obywatel Ireneusz Kapeć miał trudne dzieciństwo; do szkoły uczęszczał krótko, gdyż była pomalowana na czerwono. Poza tym tamtejsi źli ludzie ( TYCH ZAWSZE NIE BRAK!) usiłowali namówić go na wstąpienie do Koła Gospodyń Męskich, ale nic z tego nie wyszło, ponieważ nie dość, że opierał się przed założeniem sukienki z falbankami, to na głos protestował, gdy w celach makijażowych zaordynowano mu pociągnięcie pyska bezbarwnym lakierem.

Tak czy owak po nieszczęśliwym zakończeniu edukacji w tej ohydnej placówce, otrzymał talon upoważniający go do podjęcia studiów u wuja Zenona. Wuja Zenon prowadził gospodarstwo bezrolne i nieobce mu były obyczaje z gumna. Nie da się ukryć, że to on pierwszy odkrył przed Irusiem tajne uroki gry w salonowca i on to nauczył go puszczania ekskluzywnych wiatrów zabezpieczając mu tym samym wizerunek człowieka lojalnego do granic przyzwoitości.

Opisane tu gehenny zaowocowały tym , że został zapisany przez wuja do klubu Posłusznych. Klub ten należał do organizacji nieszczególnie biednych, toteż by stać się jego działaczem, starczało przez rok opłacać astronomiczne składki członkowskie na ewentualny fotel. Przy czym uczciwie rzec trzeba, że nikt nie dawał gwarancji, iż po roku nastąpi przyjęcie członka w poczet ludzi zaufanych i przeznaczonych do partyjnego szczytowania. ODWROTNIE: przed kandydatem otwierały się duże szanse na pozostawanie w cieniu bardziej wiernych.

Ponieważ w owym klubie utrwaliła się tradycja wywyższania, namaszczania i kierowania do ideowej wulkanizacji tylko tych, co mogli wylegitymować się odpowiednio szerokimi pleckami: kto miał poparcie Pierwszych Skrzypiec Klubu Posłusznych, lądował na grzędzie dla wyeksponowanych z klucza i w krótkim czasie dochrapywał się był społecznego awansu: wleczono go na pokoje inkrustowane słomą.

Finał


Nadchodzi dzień, gdy kończą się igrzyska i opada wyborczy kurz. Panie i panowie z partyjnych list, oblizując się na myśl o dietach i służbowych tułaczkach po Unii, przymierzają się do zasiadania, piastowania i pełnienia.

Nowa władza drapie się na świeczniki, postumenty lub piedestały, mości się na fotelach, stołkach i taboretach, siada do limuzyn z osobistym furmanem, przejmuje zdobyczne komnaty i odbiera - w akompaniamencie wazeliniarskich piruetów - hołdy od podwładnych.

Zaczyna się twarda HARÓWKA dla Ojczyzny. Katorżnicza orka polegająca na wymianie nieudaczników i od tej pory styl sprawowania władzy będzie polegał na zastąpieniu poprzednich, błędami ludzi ze zwycięskiej opcji.

Jej pierwszy etap, to zapoznawanie się z zakresem przywilejów, wypłacaniu sobie odszkodowań za zwycięstwo w wyborach i upragniona demolka trefnych dokumentów. Od tej pory niedawni możnowładcy przestają nimi być a funkcje sprawowane przez teścia dygnitarza z przegranej drużyny, przejmuje teść dygnitarza ze zwycięskiej.

Rozpoczyna się reorganizacja wyposażenia SIEDZIBY. W odstawkę idzie palma wbita w sufit, znikają skórzane kanapy w kolorze A i zastąpione są leżankami w kolorze B. Kossak wędruje do utylizacji, a na ścianę wjeżdża Malczewski. Dywan w prążki wzdłużne przechodzi do historii, a na jego miejscu zjawia się dywan w ciapki pionowe, podczas gdy w Sejmie, w Senacie, po ministerialnych piaskownicach namaszczonych WŁADZĄ, z gabinetów pełniących funkcję spichlerza na kompleksy, spod wiaderek i szufelek wydobywa się chóralny pisk struchlałej dziatwy: CO STANIE SIĘ Z POLSKĄ, GDY NAS ZABRAKNIE?
"Wuja Zenon prowadził gospodarstwo bezrolne i nieobce mu były obyczaje z gumna."

Wcześniej czy później tego typu tekst musiał się pojawić, musiałam na niego trafić. W końcu mamy wybory, w końcu kolejny rok spada z nieba tupolew. Wink

Wiesz, drogi autorze... Zaczęłam czuć potrzebę poznania głębiej losów młodego Ireneusza. Nie nakarmiłeś mnie szkołą ani późniejszą opieką wuja. Ireneusz z pewnością przeszedł więcej, a Ty mogłeś to opisać równie wesołym i pełnym przekręceń rzeczywistości językiem.
I czekam.
Czekam na drugi odcinek z życia Ireneuszka!

Pozdrawiam.
No okey. Piszesz o wyborach, jedziesz po władzy, jedziesz po zmianach. Takie twoje prawo. Łatwo jest jednak być malkontentem. Trudniej jednak wskazać coś w zamian.
Cytat:Trudniej jednak wskazać coś w zamian.
sęk w tym, że nie musi istnieć nic takiego "w zamian", co da radę wskazać. to nie jest antyczny rynek, żeby się zamieniać.

jak zwykle git tekst.
No widzisz Miriad, ja jednak wyznaję Chińską bodaj zasadę. "czemu narzekasz że jest ciemno, lepiej zapal świeczkę. To samo dotyczy polityki, gospodarki.... łatwo jest narzekać. Tyle, że to nic nie zmieni. Stajemy się narodem malkontentów i..... uciekinierów. Fakt w kraju dzieje się źle, ale zamiast zmieniać to miejsce, uciekamy za granice. Myślę, że pora wreszcie przestać narzekać, ogarnąć się i wziąć do naprawiania. Swojego sąsiedztwa, regionu, kraju.

To nie antyczny rynek, racja. Tyle, że z narzekania w czystej postaci jeszcze nic na lepsze się nie zmieniło.
Myślę, że czasem takie bezproduktywne narzekanie jest wyrazem oczekiwania na herosa tudzież półodważnym wskazaniem, czego należy się pozbyć lub co naprawić.
Wychodzę z założenia, że wszystko jest już tak skopane, że jedyne, co mogę, to się przemęczyć i odpocząć w ziemistym chłodzie.
Zwłaszcza, że aby zabrać się za naprawianie, należałoby zbrukać swe ręce, serca, sumienia, użyć ostrej amu... perswazji, narazić niewinnych i po prostu razić siebie i wszystkich okrucieństwem równym nierzadko doświadczanemu.
Zmiany wymagają wyrzeczeń, pragną strat, nie dają gwarancji, a bohaterowie względem idei i ogółu przez subiektywizm stają się zapomnianymi, często czarnymi charakterami.

No ale narzekanie to narzekanie. Just kill it. Suchar taki.
Nie przepadam za tematyką polityczną, bo nie mam racji. Jakoś przyszła mi ochota, by się nieco dopisać. Angel
od narzekania i podawania gotowych rozwiązań są politycy wygłaszający przemowy. Zwłaszcza podczas wieców, partyjnych konwencji i wyborów. Deptaniem ideologicznej kapusty zajmują się też gadające puste głowy. Wielokrotnie wypowiadałem się na polityczne i społeczne tematy w felietonowej formie i zazwyczaj natykałem się na komentarze świadczące o kompletnym niezrozumieniu tego literackiego gatunku. Felieton nie jest przecież poważną i wszechstronną rozprawą naukową. Nie jest też poradnikiem z receptami. To lekka forma sygnalizacji omawianego zjawiska, na które autor chce zwrócić uwagę, a tym samym zmusić czytelnika do zwrócenia uwagi na przedstawiany problem. Tak więc zarzucanie felietoniście, że jest malkontentem, nie ma sensu.
Ale co to za obrona? Publikując cokolwiek, jesteś raczej świadom, że nie wszystkim się spodoba, a może nawet niektórzy wygłoszą swój sprzeciw czy zdanie na temat treści, sensu lub budowy tekstu, prawda?
Jeśli dla kogoś Twój tekst to narzekanie, a Ty poczuwasz się do roli nazwanego malkontenta, to święte prawo komentującego, by to stwierdzić. Nikogo nie obrażono, więc i nie ma się na co boczyć chyba, że jesteś kobietą Wink
nie można oczekiwać od fraszki naukowego wywodu i to jest ŚWIĘTE PRAWO LOGIKI.
Cytat:z narzekania w czystej postaci jeszcze nic na lepsze się nie zmieniło.
chcesz przeczytać narzekania? cytuję:
Cytat:Myślę, że pora wreszcie przestać narzekać, ogarnąć się i wziąć do naprawiania. Swojego sąsiedztwa, regionu, kraju.
Cytat:Stajemy się narodem malkontentów i..... uciekinierów.
i tak dalej.
krytyka staje się narzekaniem m.in. wtedy, gdy komuś ona nie podchodzi. wtedy się na ów krytykę narzeka, nazywając ją narzekaniem. opcja zapalenia światła nie odbierze statusu faktu twierdzeniu, że aktualnie jest ciemno. owsianko nie sugeruje antytezy, podaje tylko swoją tezę, i słusznie, IMO, bo "narzekania" na "narzekania" i brak rozwiązań, szczególnie od kogoś, kto również nie ma rozwiązań, jest zwyczajnie nieprzystojne.

nie idzie tu też o obronę tekstu, raczej o metakrytykę.
Ano fakt. Dobrześ to ujął Miriad. Tylko powiedz mi jak powiedzieć narzekaczowi, że narzekanie jest niekonstruktywne, bez narzekania na jego tekst?

Pomyliłeś się tylko w jednym szczególe: "Myślę, że pora wreszcie przestać narzekać, ogarnąć się i wziąć do naprawiania. Swojego sąsiedztwa, regionu, kraju." To akurat narzekanie nie jest, a wezwanie do czynu. Co sam niniejszym (na niewielką wprawdzie, ale jednak) skalę czynię. I Tobie również zalecam.
wezwanie do czynu Smile prawdziwym wezwaniem do czynu jest dawanie przykładu. dlaczego wzywac innych do czynu? zacznijmy od siebie.
Hi Hi... Ja już zacząłem. A Ty?
ja nie wzywam nikogo werbalnie do czynu, ergo