Via Appia - Forum

Pełna wersja: versus
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Taruny megaoczywistych płyt luster. Odbijają drugą stronę duszy, alternatywną kompilację zachowań. Mogą mylić, mydlić, myć, zamykać, niemiłosiernie zmilionować melinację. Na własnej albo czyjejś melinie.
Kiedyś pokłóciłem się z samym sobą. Krzyczałem w taflę. Nie docierało, odbicie wrzeszczało głośniej. Koncert wewnętrzny. Ja, ja, ja. Siła napędowa świata ważniejsza niż perpetuum mobile. Wszystkie te egolacje, mości gwieździstości - które świecą pomimo iż wiemy, że już dawno zgasły - przetaczają się watahami przez pustkowia odbić i bagna świadomości.
Tak się pokłóciłem z moim ja, że nie było mowy o pojednaniu. Ono chciało nie ignorować faktu, że powielanie zachowań do niczego nie prowadzi. Między wronami kracząc nawet najwiarygodniej nie staniesz się wroną. Co cię nie zabije to cię sparaliżuje. Będziesz mieć traumę i problemy z psychiką.
Jak ja, który wrzeszczę do lustra!
Ale moje argumenty do niego nie trafiały. On chciał się wtapiać w tło, ja chciałem wyodrębniać szczegóły. Najlepiej te, których nikt nie zauważał, nie doceniał.
To milczeliśmy do siebie. Jawnie, bezpretensjonalnie, na akordzie. Jak się milczy z ukochaną, mijając w kuchni. Mijaliśmy się w drzwiach. Przy wyjściu i wejściu do klatki.
To pozbijaj taruny!
Któregoś razu skończyła mu się cierpliwość. To przerażające pozbawiać się wglądu w alterację własnych postępowań, adwersarz, perspektywę ponagleń. Rozważałem to, jak rozważa się kupno nowego odkurzacza. Lęk przed zmianą jest ponoć najskuteczniejszym paralizatorem. Pora lizać tor, aby na siłę język przymarzł, by nie mozna było sobie wymówić tych postanowień.
Chwyciłem stalówkę, przymocowałem do rękojeści, napełniłem zbiorniczek. Gdy przytknąłem do pierwszego tarunu, zadrżała mi ręka. Napiąłem mięśnie całego ciała.
Nie muszę zbijać wszystkich, wystarczy że przeredaguję ciebie.