Via Appia - Forum

Pełna wersja: Zawodowiec
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W nie tak odległych czasach czerwonej zarazy przestrzegano żelaznej zasady, że prezenterem TV czy dziennikarzem byle gazetki nie mógł zostać intelektualny burak wyposażony w niekompetencję. Teraz prześladuje nas klęska urodzaju „fachowców” od wszelkich dziedzin. Nastąpiło swoiste rozwolnienie kryteriów i profesjonalistą jest nie ten, co ma pojęcie o zawodzie, lecz ten, co wyżej skacze w rankingach oglądalności. Tak więc lektor może nie mieć dykcji, kaleczyć polszczyznę, gadać językowo niepoprawnie, a żurnalista nie musi znać elementarza. Z czego modne hasła naszych super czasów:
„Nie stój, nie czekaj, tylko błyśnij byle czym lub napisz byle co.
Precz z logicznym myśleniem.
Niech rośnie i umacnia się powszechny debilizm.
Kretyni wszystkich krajów – łączcie się.”


Nic dodać, nic ująć. Rządzi ranking popularności. Takich czasów przyszło dożyć. Show musi trwać. Trafiłeś Pan w sedno Mości Owsianko Smile
W zasadzie wszelkie rozpatrywanie pod kątem technicznym byłoby błędne z założenia.
Zgadzam się, iż niepokojąco rozbudowany stał się światek, stojący za medialnym propagowaniem debilizmu. W dodatku zaskakująco wpływowy. Zwykle podsumowuję obecną sytuację w trzech słowach: "postępujący regres umysłowy".
Czasami mam wrażenie, że naprawdę osiągnęliśmy szczyt naszych możliwości w antyku. Teraz my się cofamy w rozwoju, ustępując miejsca technologii.

Jakże to mogę skomentować? Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu zajrzy, może dorzuci parę groszy przy okazji.

Za krótkie i dosadne ujęcie w słowa zjawisk niepokojących i za to, że przykuwasz myśli - 5/5. Z nadzieją na zwiększenie w ten sposób liczby odwiedzin.
Duży plus za hasła dzisiejszych czasów na końcu tekstu. Śmieszno-straszne. Prawdziwe.
Jasne, że są wtrącę. Jako popłuczyny komuchowatych dinozaurów, stwierdzam, że diagnoza jest nad wyraz prawidłowa - zmieniły się tylko kryteria darwinowskiego doboru. BEL6 podsumował prawidłowo problem, tylko wnioski byśmy inne wyciągnęli. Z lenistwa zasygnalizowałeś tylko założenie, w jednym zdaniu dając tezę i wygodnicko pozostawiając czytającym wnioski. Ale poruszenie sprawy - bezcenne. Tylko co z tego? Nie ruszysz bryły z posad świata tak krótką konstatacją. Potrzebny jest intelektualny ppanc.
Nie zgodzę się. To miniatura literacka. By poruszyć związane z przedstawioną sytuacją tematy, należałoby dogłębnie przeanalizować wiele aspektów. Wtedy forma wyszłaby dłuższa niż miniatura.
Ponadto, przekonywanie zmanipulowanych ludzi wymagałoby sięgnięcia do mowy idiotów, by do nich w ogóle dotrzeć. To mogłoby się źle skończyć dla bojownika o mądrość.
W dodatku, zawsze znajdzie się krzykacz, który podobne odważne rozważania spali w ogniu potępienia spiskowców.
Dlatego też uważam, że rozwiązanie tego tematu w inny sposób pociągnęłoby za sobą niezbyt przyjemne konsekwencje. Dobrym wyjściem z sytuacji wydaje mi się zminiaturyzowanie niezadowolenia literackiego właśnie w przedstawionej przez OWSIANKO formie.
Taki granat zaczepny. Zmiecie, wspomnianych przez autora, kretynów, ale jedynie (po)ruszy te ambitniejsze jednostki.

Obawiam się, że "ruszanie brył z posad" na chwilę obecną jest niemożliwe. Brak nam jednostek wybitnych, a gdy jakaś się pojawi, problem jest bagatelizowany, a jednostka "unieszkodliwiana".

Swoją drogą, można by z tego dobrą dyskusję rozwinąć. Jak wpływać na społeczeństwo, nie mając dostępu do środków masowego przekazu? Nie, dobra, to głupi temat. Może kiedyś, w kolejnym państwie podziemnym.

Na chwilę obecną mogę się kłócić, że dłuższa forma zabiłaby refleksyjny charakter utworu. Jakby nie patrzeć, jest to przecież raczej powielana wielokrotnie myśl. Myśl, podkreślam. Dlatego też nie rozwlekajmy tego, tylko obudujmy we własny tok rozumowania.

Ale, gdyby ktoś chciał się rozwodzić na ten temat, to dlaczegóż by nie? Tylko już nie w formie miniatury - one rządzą się innymi prawami niż np. teksty publicystyczne.
(27-01-2015, 12:44)BEL6 napisał(a): [ -> ]Nie zgodzę się. To miniatura literacka. By poruszyć związane z przedstawioną sytuacją tematy, należałoby dogłębnie przeanalizować wiele aspektów. Wtedy forma wyszłaby dłuższa niż miniatura.
Ponadto, przekonywanie zmanipulowanych ludzi wymagałoby sięgnięcia do mowy idiotów, by do nich w ogóle dotrzeć. To mogłoby się źle skończyć dla bojownika o mądrość.
W dodatku, zawsze znajdzie się krzykacz, który podobne odważne rozważania spali w ogniu potępienia spiskowców.
Dlatego też uważam, że rozwiązanie tego tematu w inny sposób pociągnęłoby za sobą niezbyt przyjemne konsekwencje. Dobrym wyjściem z sytuacji wydaje mi się zminiaturyzowanie niezadowolenia literackiego właśnie w przedstawionej przez OWSIANKO formie.
Taki granat zaczepny. Zmiecie, wspomnianych przez autora, kretynów, ale jedynie (po)ruszy te ambitniejsze jednostki.

Obawiam się, że "ruszanie brył z posad" na chwilę obecną jest niemożliwe. Brak nam jednostek wybitnych, a gdy jakaś się pojawi, problem jest bagatelizowany, a jednostka "unieszkodliwiana".

Swoją drogą, można by z tego dobrą dyskusję rozwinąć. Jak wpływać na społeczeństwo, nie mając dostępu do środków masowego przekazu? Nie, dobra, to głupi temat. Może kiedyś, w kolejnym państwie podziemnym.

Na chwilę obecną mogę się kłócić, że dłuższa forma zabiłaby refleksyjny charakter utworu. Jakby nie patrzeć, jest to przecież raczej powielana wielokrotnie myśl. Myśl, podkreślam. Dlatego też nie rozwlekajmy tego, tylko obudujmy we własny tok rozumowania.

Ale, gdyby ktoś chciał się rozwodzić na ten temat, to dlaczegóż by nie? Tylko już nie w formie miniatury - one rządzą się innymi prawami niż np. teksty publicystyczne.

BEL6, paradoks polega na tym, że się z Tobą zgadzam i jednocześnie, nie. Na tym padole wszyscy znają wszystkie odpowiedzi, aż znajdzie się jeden szaleniec, który ich nie zna i on popycha historię i postęp. Och, nie nawołuję do rewolucji za pomocą "Via Appia" i krótkich miniatur. Ale zamykanie się we własnym "Splendid isolation" też do nikąd prowadzi, li tylko do bicia intelektualnej piany. Ty się doskonalisz. Ja chciałbym doskonalić świat, niezależnie od tego jak głupio i patetycznie to brzmi. Nawet Ty, jak rzadko kiedy, zabierasz po raz drugi głos pod tym samym tekstem!
Dzięki. Tongue
Po prostu boję się wdać w dyskusję, więc zabijam wszystko jednym nabojem.

I bardzo dobrze, że chcesz doskonalić świat! Jestem jak najbardziej za i mogę się Twojemu doskonaleniu poddać, w miarę rozsądku.
Z tym że problem leży właśnie w tym indywidualnym rozsądku. Dlatego trzeba być albo wybitnie głupim, albo mądrym, by pociągnąć tłum za sobą. Nie mam zamiaru nikogo urazić, jedynie mam w głowie przykłady niektórych postaci historycznych, które uderzały ze skrajności w skrajność.
Mogę rozpatrywać tego szaleńca, przytoczonego przez Ciebie na kilka sposobów: człowiek, który zdaje sobie sprawę z ludzkiej niewiedzy; człowiek, który ma własne odpowiedzi na pytania, a czasem i własne pytania, więc nie uznaje ogólnie przyjętych norm (tzw. buntownik); tudzież człowiek nierozgarnięty, jakich pełno w dzisiejszych czasach i jacy naprawdę skutecznie porywają podobnych sobie do "boju" o racje tegoż przywódcy.

Nie było w moim zamiarze posądzać Cię o organizację "rewolucji", wybacz mi, proszę! To był raczej wyraz mojej bezsilności.

Generalnie nie chodzi mi o przekonywanie kogokolwiek do mojego punktu widzenia, bowiem jest on płynny i niestały. Nawet w chwili obecnej moje odczucia zaczynają się mieszać, ponieważ nie mam sztywno ustawionych norm argumentowania. Zapewne dlatego wobec zajmowanych przeze mnie stanowisk nie da się stanąć inaczej niż neutralnie, czasem w opozycji.

Z chęcią przeczytam, jeślibyś miał ochotę zaprezentować rozwinięcie rzuconego przez OWSIANKO tematu, które wyczerpałoby w swojej odpowiedzi aspekty podjęte przez nas w tej dyskusji.

Ja tu tylko bronię krótkości tekstu na górze. Wink
Jako przedstawiciel "znienawidzonego" nurtu "speców od technologii" zaręczam, że rozwój technologiczny to również postęp. Powiem nawet więcej: Często rozwój społeczny nie nadąża za technicznym.
Zważcie, drodzy moi, że gdyby nie ów postęp technologiczny, dysputę dzisiejszą wiedlibyśmy w zimnej i ciemnej jaskini, rozglądając się pilnie, czy aby gdzieś duży "kotek" się nie skrada. Opanowanie ognia (jego rozniecania itd) to wszak jakby nie było, technologia.

Każde odkrycie technologia, czy wynalazek są z samej natury neutralne. Ich zastosowanie (dobre lub złe) to już domena użytkujących.
Pozdrawiam serdecznie.
Chodziło mi o to, że niegdyś ludzie rozwijali siebie, a teraz rozwijają maszyny, zaniedbując własne ciała i umysły. Nie mam nic do technologii. Bardziej do tego, że przywiązujemy dziś większą wagę do maszyn niż własnego zdrowia i mądrości. To zaniedbanie chcę wyszczególnić.
Jeśli to o mnie mowa.
Ech Bell. To wszystko jest niesamowicie trudne. Jestem inżynierem związanym mocno z technologią. Tak naprawdę w szkołach technicznych szkolą nas jak być użytecznym narzędziem. Dodatkiem do jakichś maszyn czy urządzeń. Jak być "Człowiekiem" prawie się nie wspomina.
Wiesz co? Nie mów nikomu, ale czasem tęsknię do "przedkomputerowych" czasów. Gdzie na wiosze mojej był jeden telefon, a życie płynęło jakoś inaczej. Jakby spokojniej.

No ale kijem Wisły się nie zawróci. Powiedz małolatowi żeby się uczył liczyć w pamięci, powie Ci, żebyś się wypchała bo kalkulatory są nawet w telefonach. Wirtualny świat zastąpił wyobraźnię w zabawach. Środki masowego przekazu, zdrowy rozsądek. Facebok dyskusje międzyludzkie ... itd...

My tworzymy technologię, a technologia zmienia nas. Zwykle wypuszczając na rynek jakiś produkt nikt tak naprawdę nie ma pojęcia jakie do końca będą jego skutki społeczne.
Widzę, że wyrzuciłeś z siebie całą albo co najmniej część goryczy, która burzyła wściekłością/rozczarowaniem krew.
w kilku dosadnych, lecz jak prawdziwych i smutnych zdaniach zawarłeś swoje spostrzeżenia dotyczące współczesnej telewizji i ubrałeś w słowa to, co mniejszość z nas myśli.
zastanawia mnie tylko, czy ta pozostała większość domaga się tych błaznów - prezenterów, czy, nie pytając nas o zdanie, karmią ich i resztę okaleczoną polszczyzną.
tak więc, jak najbardziej, podzielam twój punkt widzenia.