Dlaczego piszę? No, to jest z całą pewnością trudne pytanie :d Zaczynając odpowiedź, czuję się trochę jak na studiach, gdy ktoś mnie pyta o to, dlaczego wybrałem taki kierunek, jaki wybrałem. Za każdym razem mam to dziwne, wszechogarniające uczucie, że "nie wiedziałem co wybrać i losowałem" nie jest dobrą odpowiedzią
Chociaż zawsze mnie korci, żeby to powiedzieć tylko po to, by ujrzeć ich reakcję.
Mam wrażenie, że pisać zacząłem (mówić będę o początkach dlatego, że te powody są wciąż aktualne) jako następstwo swoiste ucieczki w świat fantastyki. Co do przyczyn tej ucieczki to... eee... miałem ciężkie gimnazjum. I liceum, ale to później. Tak czy siak lubiłem sobie odjechać w jakieś universum fantasy, gdzie, że tak powiem, mogłem być kimś ;x Tak, wiem jak to brzmi. Z czasem, te moje światy zaczęły się robić coraz bardziej szczegółowe. Łapały kawałki rzeczywistości z lekcji historii i WOSu, z dziesiątek książek, które zasysałem jak szalony (zresztą wciąż to robię) i z gier, w które grałem. Rosły i stawały się coraz większe.
Dosyć szybko zdałem sobie sprawę, że kumulowanie w sobie do niczego nie potrzebnych światów jest pozbawione celu, ale zamiast zająć się czymś bardziej konstruktywnym postanowiłem je do czegoś użyć. Jako że Bozia mi talentów graficznych nie dała (po prostu tego nie ogarniam i tyle), postanowiłem spróbować swoich sił w pisarstwie. Przy pisaniu pierwszych kilku opowiadań goniła mnie wizja sławy i pieniędzy, potem odkryłem, że i w tym kierunku raczej niczego specjalnie nie osiągnę (po równi z braku talentu i czasu co lenistwa). Nim jednak to do mnie dotarło, uległem pewnemu, eee, uzależnieniu ._.
Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, jestem uzależniony od moich universów. Ciągle rosną i rosną, tak w sumie same z siebie (zaczęło się to robić creepy, jak miewałem akcje takie, że przez kilka dni z rzędu śniłem o którymś ze światów, z każdym snem dostając kolejną tonę contentu do wklejenia ;x Czasem nawet kontynuowałem sny z wcześniejszych dni, a w najbardziej chamskiej akcji po miesiącu przyśniła mi się kontynuacja zaczynająca się od tego, że ktoś dziękuje mi za pomoc mu w poprzednim śnie, urgh). Regularnie muszę, że tak powiem, spuszczać nadmiar balastu, albo przez spisywanie informacji (co działa średnio), albo przez opowiadanie komuś (co działa znacznie lepiej, ale zawsze w toku takiego monologu (albo dialogu - znam paru takich masochistów) coś dodatkowo doklejam i tak to leci). W przeciwnym wypadku zaczyna mną miotać po pokoju, a czasem nawet mam bóle głowy :| Więc nie mogę się pozbyć tych moich universów, a w konsekwencji od czasu do czasu próbuję je przekuć w coś łatwiejszego do przyjęcia dla szerszej publiczności (artykuły na 10 stron A4 opisujące dominujące ugrupowania polityczne w senacie pewnego Imperium w pewnym przedziale lat, z wyszczególnieniem powiązanych organizacji, wypisaniem celów, historii i przyczyn delegalizacji (jeśli niektóre to spotkało) NIE są łatwe do przyjęcia). Stąd opowiadania ;x