Via Appia - Forum

Pełna wersja: prozaiczna opowieść wigilijna udająca wiersz
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
***
na podstawie wyznania
pewnego znajomego

motto:
(...)Gdy mi ciebie zabraknie,
Gdy zabraknie mi ciebie,
Jak w godzinie ostatniej
Śladu słońca na niebie,
Jak snu w noce głębokie,
Niby morza bez dna,
Gdy podchodzą do okien
Zimny księżyc i mgła(...)

------------------------------
(refren starego szlagieru
p.t.: Gdy mi ciebie zabraknie,
który przed laty śpiewała
Ludmiła Jakubczak
)

gdy mi ten refren wydzierany przez ścianę
niejednokrotnie przerywał sen albo upragnioną
ciszę garsoniery charakterystycznym głosem
chrapliwego bełkotu raz płaczliwego raz rwąco

chwiejnego na tyle ile fabryka (a dokładnie natura)
sąsiadowi dała nawet nie przypuszczałem że ten pijaka
wiecznego wymiot wokalny
może być czymś innym niż tylko
męczącym wyziewem niepoprawnych nut darł się na rozmaite

sposoby tą samą zdartą płytą o porach tak różnych że wreszcie
musiałem spytać czy jest jakaś możliwość świętego spokoju albo
chociaż zwykłego prozaicznego
zapukałem do drzwi w Wigilię

z pokojowym nastawieniem mimo tego że nuta przez ścianę i przez drzwi
biła po uszach i po głowie do entego stopnia przesady zapukałem
ot-warto sąsiad w brudnej koszuli z wymiętym krawatem ślinił i spytał

a właściwie wydechem mocnym chrypnął co? no co? speszony
powiedziałem nic wesołych świąt a on ja nie mam świąt. ja nie
wierzę w święta ja nie wierzę w nic tylko w chleb.
" nie wiedziałem

co powiedzieć na to a on wy kolędujecie wy macie swoje święta a ja
mam swoją modlitwę mojego boga kromka w kromkę na którego
narodzenie  i wysuszenie czekam aby znowu wyszedł ze sklepu ze mną
jak z grobu i gdy go mam to mu codziennie kolęduję śpiewam mu

codziennie tak modlę się do niego
i po chwili zostawił mnie
i niedomknięte drzwi po czym zaryczał gdyyyyyyyyyyyyyyyy
mi ciebie zabraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...
zszedłem

do sklepu na parterze musiałem kupić na wszelki wypadek duży
bochen powszedniego Boga
Kuuurczę...
Generalnie zawsze nastawiam się, że "o! mistrz pióra (doświadczony bywalec forum) coś napisał, mogę się czegoś nauczyć", ale też boję się zagłębiać w analizę i ogółem komentarze pod pięciogwiazdkowymi tekstami.
Choć rzeczy "wigilijne" i "sylwestrowe" mi już zbrzydły, to jednak, ponieważ tekścik Twojego autorstwa, myślę sobie "A! Co tam. Wpadnę".
No i super!
Chociaż nie rzuciło mnie na kolana ani nie miotnęło jak Szatan od pierwszych wersów, to od:

Cytat:nawet nie przypuszczałem że ten pijaka
wiecznego wymiot wokalny (...)

zaczęło się robić ciekawie! Miód dla mojej duszy!
Motyw z chlebem i prywatnymi świętami, a zwłaszcza mocne zakończenie:

Cytat:zszedłem

do sklepu na parterze musiałem kupić na wszelki wypadek duży
bochen powszedniego Boga

to już tylko piękne dopełnienie cudownej całości!

Bardzo mi się podobało!

Edit:
Ponieważ już mogę, przyznaję max gwiazdek.